Skocz do zawartości
Forum

Polly7

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Polly7

  1. Megomega, dziwne, że u Ciebie taka kolejka na to szczepienie :/ Mój mąż pojechał mnie zapisać w zeszły piątek i wyznaczyli mi termin na najbliższy czwartek. Nie pasowała nam godzina i bez problemu przenieśli nam wizytę na piątek rano.
  2. A my jesteśmy po popołudniowej wizycie karetki pogotowia. Na emergency chyba się mocno przejęli, skoro karetka dotarła do nas po 4 minutach... Skurcze pojawiały się coraz częściej, brzuch twardy jak skała. Zaczęło się wczoraj wieczorem. Okazało się, że to jeszcze nie godzina "zero" i polecono wcinać paracetamol co 4 godziny. W UK paracetamol lekiem na wszystko ;)
  3. U mnie w pracy też wiedzą o moim poronieniu, zabiegu; otrzymali "listę przeciwskazań" od GP, po czym usłyszałam od menagera (kobieta!!!!), że ma dla mnie odpowiednie stanowisko. Okazało się, że przez całą dniówkę musiałabym przenosić ciężary po 8 kilogramów!!!!!!! Wyśmiałam ją...
  4. Megomega, dokładnie... bardzo chciałabym oszczędzić koleżance tych wszystkich stresów. Zważywszy na to, że bardzo źle przechodzi początki ciąży. Na wyższy sick pay nie ma co liczyć i "musi" też wypracować macierzyńskie. Nie wiem, co jej doradzić, żeby jeszcze bardziej nie pogorszyć sytuacji :/ Bardzo dziękuję za pomoc i czekam na informacje ;) Tak, jak pisałaś "UNISON represents and acts for members working in a range of public services and utilities". Mamusie, znacie może i możecie polecić związki zawodowe, które reprezentują nie tylko członków pracujących w zakresie usług publicznych?
  5. Megomega, jakieś przemyślenia? Bo już zaczynam się bać, że oddałaś mnie na stracenie :P
  6. Megomega, u nas w firmie nie działają związki zawodowe :( I przyzwyczaili się tak traktować kobiety w ciąży, bo same sobie na to pozwalały. Podobno jestem pierwszą, która "zaczęła się rzucać"... Jeszcze kilka dni i przechodzę na maternity, więc nie wiem, czy jest sens jeszcze działać w tym kierunku. Żal mi tylko koleżanki z pracy, która jest w drugim miesiącu ciąży i będzie musiała przeżywać to samo :/ Przez kilka ostatnich tygodni więcej przesiedziałam w domu, niż byłam w pracy. Bardzo chciałam dalej pracować (to już wina charakteru - nie mogę spokojnie usiedzieć na czterech literach ;)), ale warunki pracy powodowały pogłębiający się ból kręgosłupa i brzucha. Firma płaci mi podstawowe chorobowe, które jak wiesz jest niskie. Wolę jednak to, niż ciągle przemęczać się i zaszkodzić maluszkowi. Czytam posty i przerażają mnie te informacje o skracającej się szyjce :/ Tak jak pisałaś, tutaj tego nie badają. Może to głupie pytanie, ale... czy da się to jakoś wyczuć, zapobiec temu? Z wykształcenia jestem polonistką, ale nie pracuję w zawodzie. Mam jednak nadzieję wykorzystać swoje umiejętności w najbliższej przyszłości ;) Bardzo dziękuję Ci Megomega za chęć pomocy, to bardzo podnosi mnie na duchu. Co jednak byłoby najlepiej zrobić w obecnej sytuacji? Czy może nie ma już sensu "szarpać się"? Obecnie jestem na końcu długiej drogi zakupowej dla maleńkiej. Jeszcze niedawno myślałam, że mam na to sporo czasu, ale odkąd śledzę forum, dotarło do mnie, że to już "ten czas" ;) Widzę, że większość z Was, mamusie, też już przygotowana :)
  7. Ausia91, ja niestety nie mam koleżanek, które rodziły w tym samym szpitalu, w którym ja zamierzam, więc będę musiała truć położnej o tej liście niezbędnych rzeczy. Megomega, oczywiście, że domagałam się odpowiednich warunków w pracy. Były wielokrotne prośby, pisma od GP i nic nie pomogło. Niestety dla nich nawet Risk Assessment to czarna magia. Nie mieli też pracownika BHP, dopiero niedawno kogoś zatrudnili. Pisałaś, że od lipca jesteś na sick pay'u. Szkoła, w której pracujesz zapewnia Ci jakieś dodatkowe pieniążki, czy masz tylko podstawowe chorobowe? Czego uczysz? Zaciekawiło mnie to, bo też jestem nauczycielką z wykształcenia. Pozdrawiam wszystkie mamuśki ;)
  8. Ausia91, mam w takim razie wrażenie, że wszystkie położne w UK mają generalnie "wydyndane". Tylko ta moja pierwsza położna była w porządku. Każda kolejna daje mi do zrozumienia, że nie jest na stałe... :/ Na ostatnim spotkaniu dostałam informację o możliwości szczepienia na krztusiec. Dodatkowo wysłali mi sms-a z przychodni z przypomnieniem. I też się zastanawiam. Różne są opinie. Moja kuzynka np. specjalnie przylatuje z córką do UK , żeby ją tutaj zaszczepić... Tę listę z rzeczami wymaganymi w Twoim szpitalu też dostałaś od położnej? Nica555, oby nasze maluszki posiedziały w brzuszkach jak najdłużej ;)
  9. Ausia91, mieszkamy w Nottingham. Na początku miałam genialną położną. Na pierwszej wizycie tak panikowałam, że wymusiłam na niej wcześniejszy skan. Zadzwoniła do szpitala i wszystko załatwiła ;) Jakiś czas temu okazało się, że odeszła z przychodni, do której chodzę i na każdej wizycie mam inną położną :/ A co "nie tak" z Twoją położną? :/ Orientujesz się może, czy w UK funkcjonuje coś takiego, jak szkoła rodzenia? I co trzeba zabrać ze sobą do szpitala? Czy każdy szpital ma swoje odrębne wymogi? Imię już mamy wybrane. Będzie Nellusia :*
  10. Ausia91, termin mam wyznaczony na 15 lub 16 grudnia (16-go tatuś będzie miał urodzinki, więc może się "wstrzelimy" ;)) I będzie dziewczynka ;) Widzę, że Twoja córcia 24-go, czyli dopiero zaczyniesz 29 tydzień? Ignesse, czekam na to przejście na macierzyńskie, jak na zbawienie ;)
  11. Dzięki dziewczyny za miłe powitanie ;) Ignesse, zgodnie z Twoją prośbą piszę coś o sobie ;) Od ponad roku wraz z mężem mieszkam w UK. Przez ponad 10 lat przeżywałam istną "wędrówkę ludów" i mam nadzieję, że w końcu znalazłam swoje miejsce na ziemi. Spodziewamy się maluszka - upragnionego dzidziusia. Natura już raz pozbawiła nas ukochanej fasolki (musiałam mieć zabieg, bo serduszko nie biło), dlatego teraz wszystko mnie niepokoi i czasem potwornie panikuję :/ Tłumaczę sobie potem, że to z troski o życie i zdrowie maleństwa... W UK dziwi mnie sposób prowadzenia ciąży, podejście do kobiet ciężarnych. Przeraża natomiast sposób traktowania kobiet w ciąży w mojej pracy. Przykre jest to, że to właśnie Polak Polakowi wilkiem i stwierdzenie "ciąża to nie choroba, nie ma taryfy ulgowej" słyszę niemal codziennie. Fakt, to nie choroba, ale minęły już czasy, kiedy kobieta szła "w pole" i rodziła dziecko w czasie pracy. Zrozumie to tylko ta, która bardzo pragnie dziecka i to ono staje się dla niej całym światem. Ehhhh... jeszcze parę dni i pokażę środkowy palec tym wszystkim mega empatycznym "współpracownikom". Jak już pisałam, od jakiegoś czasu śledzę forum i robi mi się trochę lżej na sercu. Zaczęłam się już bowiem zastanawiać, czy nie popadam w paranoję w obawie o własne dziecko. Drogie mamusie - życzę Wam i Waszym maluszkom zdrówka i wytrwałości. Mam nadzieję, że będę też miała okazję wesprzeć Was psychicznie ;)
  12. Witam wszystkie mamusie ;) Jestem tutaj nowa, chociaż od jakiegoś czasu śledzę forum. Niedługo będę miała więcej czasu na aktywne udzielanie się (jeszcze parę dni muszę pomęczyć się w pracy...) Serdecznie pozdrawiam :*
×
×
  • Dodaj nową pozycję...