Skocz do zawartości
Forum

Twinsowa

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Twinsowa

  1. Asiekkmogę powiedzieć, że kosmetyki mam już wszystkie. Został mi puder do dupek, oliwka, patyczki do uszu i coś do pielęgnacji pępuszków, ale to każę Mojemu kupić chyba dopiero po porodzie, po konsultacji z położną, bo dla mnie to bardziej lek niż kosmetyk i nie chcę takich decyzji podejmować bez doświadczenia czy podpowiedzi. A to co mam kupowałam raczej bez niczyjej opinii, ani doświadczenia, jedyne, czym się sugerowałam to moja prywatna opinia odnośnie firm, które produkują też kosmetyki dla kobiet i miałam z nimi styczność oraz cena - starałam się wybierać te ze środkowej półki, żeby nie były uczulające (chociaż nie twierdzę w cale, że tanie musi być gorsze) i nie chcę też ich przyzwyczajać do drogich kosmetyków, jakichś mocno anty wszystko, żeby potem nie mieć z nimi problemów skórnych. A największy problem miałam faktycznie z kupnem pieluch. Już z samym rozmiarem strasznie się głowiłam a do tego jeszcze te dry, sensitive, active i inne, dla kogoś bez doświadczenia nic nie mówiące podkategorie. Wzięłam 2 niewielkie paczki Pampersów, ale szczerze mówiąc nie wiem, czym jedne różnią się od drugich ;p No i poza tym to co kupowałam, wybierałam raczej w małych opakowaniach, żeby w razie jak nie będzie nam pasowało nie było szkoda wyrzucić ;) A i ja na razie nie brałam nic na odparzenia typu sudocrem, zamiast tego kupiłam maść przeciw odparzeniom. Może się mylę ale uznałam, że lepiej starać się najpierw zapobiegać i może uda się uniknąć używania "cięższych" kosmetyków. Ale prawda jest taka, że totalnie nie mam doświadczenia w pielęgnacji noworodków, więc wszystko wyjdzie w trakcie ;) Martucha88 ja też na ten temat trochę czytałam i dlatego postanowiłam pościągać jakieś polecane dla noworodków piosenki. W większości jest to muzyka poważna. Chociaż ostatnio wyczytałam , że powinna to być muzyka, która podoba się też mamie, bo dziecko czuje jej emocje i jeśli puszcza się coś, co nas męczy to dziecku to czuje i bardziej się denerwuje niż odpręża. A ja za takim typem muzyki nigdy nie przepadałam, no ale zobaczymy, może to nie była prawdziwa teoria albo uda mi się przekonać do powagi ;p Słuchajcie a jak u Was jest z mówieniem do brzuszka...? Może to dziwne pytanie, ale ja jakoś nie umiem sobie wyrobić takiego nawyku, nieraz jak mnie tam mocniej kopną albo poprzewracają się to coś tam do nich zagadam, ale nie mam czegoś takiego, że siedzę i mówię do nich... Bardziej mam wrażenie, że gadam sama do siebie, do brzucha, a nie do dzieci i czuję się no jak wariaka jakaś... Nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak czy o co chodzi... Do tej pory myślałam, że muszę poczuć ich ruchy żeby się w końcu przełamać i uznać to za coś normalnego, ale bardziej niż w tym okresie chyba już nie będę tego czuła i dalej nic się nie zmieniło...
  2. Dorotka, bidulko, trzymaj się dzielnie. Okropnie Ci współczuję, ciąża to ma być najpiękniejszy okres w życiu kobiety, a jak tu się cieszyć, kiedy wszystko zwali się na głowę na raz. Strasznie mi przykro, ale wierzę w Ciebie. iwa34 przekaż, proszę Dorotce i ode mnie życzenia szybkiego powrotu do zdrowia i domku. Co ten wstrętny III trymestr z nami robi... To dopiero jego początek, a już chciałabym, żeby się skończył, ale dzieciaczki jeszcze trochę muszą pogrzać miejsce w brzusiu mamusi, także zaciskam zęby i cieszę się z kopów ;) A ja i tak nie mogę za bardzo narzekać, nie mam żadnych poważnych powikłań, żadnych nakazów czy zakazów, no może poza tą dietą, insuliną i resztą takich standardowych w ciąży zastrzeżeń i nie wiem, jak poradziłabym sobie, gdybym musiała latać po szpitalach... Oszalałabym chyba... Niby dla dziecka wszystko, ale już ta dieta i pilnowanie godzin to dla mnie wyczyn... Także tym bardziej podziwiam wszystkie z Was, które chcąc - nie chcąc przez to przechodzą. Jesteście wielkimi mamami i już coraz bliżej do wynagrodzenia tych wszystkich wyrzeczeń ;) Ból i napięcie brzucha towarzyszy mi na co dzień. O ile ból tylko jak pochodzę trochę dłużej tak napięcie w zasadzie notorycznie, może trochę nieodpowiedzialnie, ale tłumaczę sobie to rozpychaniem się chłopaków. Wydaje mi się, że obaj leżą bardzo blisko ściany co powoduje troszkę komiczny kształt brzucha ;p A czasami jak jeden czy drugi zacznie się tak fest rozpychać i dotknę te miejsce to dosłownie jakby tylko skóra była pomiędzy ;) Ale może macie racje, zapytam o to lekarza następnym razem. Mi jeszcze dość mocno dokuczają bóle pachwin, w tygodnia na tydzień coraz mocniej, szczególnie mocno je czuję, jak dłużej posiedzę i przejdę kawałek albo jak leżąc zmieniam pozycję. Ale czytałam, że to jest spowodowane naciąganiem się więzadeł podtrzymujących rosnących macicę, więc tym się nie przejmuję ;) Pysiaku od początku mam nadzieję, że mi również uda się karmić chłopaków w ten sam sposób. Na początku zastanawiałam się, czy to przejdzie, no bo jak jeden będzie spał a drugi darł dziubka o papu no to jak? Ale teraz, kiedy są już więksi, to wiem, że mają podobny czas aktywności, także mam nadzieję, że na tyle będą kochali mamusię, że nie zmieni się to po porodzie i będę mogła karmić ich jednocześnie i co najważniejsze - że w tym samym czasie będą spać. To by było wybawienie. Chociaż z drugiej str przewijać, bawić, usypiać dwójkę jednocześnie też może być ciężko. Zobaczymy co czas przyniesie ;) A domku na razie nie dodam, bo nie mam chwilowo aparatu pod ręką, a z telefonu nie mogę coś na komputer przerzucać... Także najprędzej w poniedziałek ;) Ja się uparłam, że do końca lipca wyprawkę chcę już mieć na tip-top, ale wczoraj dzwonili do nas, że wózek będzie do odebrania wcześniej, bo już w przyszłym tygodniu i na razie trochę musimy zastopować z kasą. Niby mogłabym go zostawić dłużej w sklepie, ale boję się, że on nie będzie w magazynie a na wystawie, a jakoś mi się nie widzi, żeby każdy przechodząc go dotykał... Ale mimo wszystko najważniejsze dla dzieci już czeka, zostały tylko moje piżamy, szlafroki i inne kapcie, ale i tak lżej mi jak wiem, że maluchy już gotowe. A dajcie spokój z tymi facetami ;p Tak jak nieraz popatrzę na tego Mojego z boku, co on nieraz wyprawia, to sobie myślę, że z dziećmi będzie mi łatwiej dogadać się i dojść do porozumienia niż z tym "dorosłym mężczyzną" ;p Na co dzień jest kochany, nie mogę powiedzieć, stara się pomóc, odciążyć ale czasem jak odwali no to po prostu ręce opadają... Widać taki już urok facetów ;p Między czasie jak piszę do Was to szukam muzyki dla maluchów i zastanawiam się, czy to ma sens, bo jak tylko puściłam pierwszą piosenkę to od razu oboje zaczęli wirzgać ;p Co prawda teraz są spokojni, więc może jednak ich uśpiła ;) Zobaczymy jak to będzie po porodzie, najwyżej okaże się, że tylko zmarnowałam trochę czasu, ściągając im piosenki ;p
  3. Witam dziewuszki w ten, przynajmniej u mnie, chłodniejszy dzionek ;) Mam nadzieje, że i Wam pogoda daje dziś trochę odpocząć, u mnie chwilę nawet popadało, ogólnie burzowa pogoda. Poczytałam Wasze komentarze i w zasadzie macie rację. Co prawda nie dopuszczam do siebie myśli, że nie dam rady karmić chłopaków, ale faktycznie zakup laktatora zostawię na po porodzie. Będę już wiedziała, jak to u mnie przebiega, czy dużo pokarmu itd. Także dziękuję za Wasze rozsądne podpowiedzi ;) kiniar9 jejku, ależ mi się niesamowicie miło zrobiło po tym, co napisałaś ! ;) Super mieć świadomość, że kogoś interesuje co u Ciebie i Twoich dzieci i że o Tobie myśli. Dziękuję Ci bardzo ze te ciepłe słowa, poprawiłaś mi humor na cały dzień ;);* Miałam kończyć wyprawkę razem z allegro, ale zrobiłam listę co mam i co potrzebuję i pospisywałam sobie ceny z tej aukcji, którą Wam wcześniej podawałam i tak mnie coś naszło, że namówiłam Piotrka, żebyśmy pojechali do sklepu na miejscu i porównali ceny i ew kupili to co tańsze w sklepie a resztę zamówimy. I wiecie co? W zasadzie wszystko, co miałam na tej liście, w sklepie wyszło mi taniej, a do tego jeszcze dostaliśmy zniżkę, a w zasadzie dwie, dla dwójki dzieci ;p Więc wyszło nam 10% taniej za wszystko. I takim sposobem chłopców mam już prawie-prawie wyprawionych, zostały mi tylko takie dociągnięcia, ale już raczej dodatki, mam nawet pościel do wózka, pieluszki tetrowe, butelki... Także jestem już w 90% spokojna, zostały mi tylko te resztki dla maluchów no i dla mnie, ale sobą martwię się dużo mniej. Mam tylko nadzieję, że nie zrozumiemy się źle i skompletowanie wyprawki nie zostanie odebrane jako zaproszenie na wcześniejsze przyjście na świat ! I jeśli pozwolicie, to chwilę Wam się jeszcze pożalę, bo Piotrek tak mnie wczoraj wkurzył, że mało w niego nie rzucałam czymkolwiek. Zaczęło się jeszcze w OBI, bo mi się gamoń jeden żali, że go noga boli, a ja kurde zęby zaciskam tylko, żeby nie marudzić, bo i brzuch i plecy i nogi. No ale jak on z tą nogą to już nie wytrzymałam i mówię, że w takim razie zostawiamy te zakupy i wracamy do domu, no bo przecież nie możesz się przemęczać. A on, że o co mi chodzi... Jakoś potem trochę się rozeszło, on poszedł do sklepu z moim bratem, wraca i czuję, że już po piwku, a widzę, że po 3 "nie no co Ty, nic nie piłem. No dobra, może jedno. Ok, ok 2 i daj mi już spokój." I taka rozmowa... Ale oczywiście jeszcze im było mało, idą dalej. Już nie miałam siły się kłócić, idź rób co chcesz. No to ja za pół godzinki będę. Wrócił po 2,5, ledwo na nogach stojący... No myślałam, że zagryzę, zaczęłam się drzeć, że jest nieodpowiedzialny, że jak szczeniak się zachowuje, a jak pije z Sebkiem (moim bratem) to niech sobie idzie do niego spać i niech jemu dmucha tym alkoholem w twarz przez całą noc. A on się śmieje i do łóżka pakuje. To zaczęłam jeszcze bardziej się wściekać i chyba doszedł do wniosku, że nie ma ochoty się ze mną kłócić, bo "pościelił" sobie na podłodze ;p I może jestem wredna, ale tyle razy przymyka się oko i jak to jest później wykorzystywane...? Może tym razem czegoś się nauczy, bo obudził się strasznie połamany ;D Skończyłam żalenie, lecę do sąsiadki, bo prosiła, żeby córeczki przypilnować ;)
  4. Ania C.Ale śliczny brzuszek. Już całkiem całkiem okrąglutki ;) Fajnie tak sobie porównać swój bębenek z innymi. Porównać oczywiście wielkości, bo na pewno nie urodę - każdy jeden jest najpiękniejszy na świecie ! Może i ja jakoś na dniach się zbiorę pokazać Wam kolejny raz jak rośniemy ;p Karolina24 to chyba Twój brzusio jakoś mi uciekł i nie napisałam, że jest śliczny i taki malutki jeszcze ;p Przyznam się szczerze, że troszkę Wam zazdroszczę takich małych obwodów, mi już nieraz jest bardzo ciężko nosić taką beczuszkę. Szczególnie ciężkie są wieczory, napina mi się brzuch i ciągnie często. Przewrócenie się na łóżku z boku na bok to jest nieraz hardkor, dobrze jak Piotrek też jest w łóżku, to już się przyzwyczaja i albo wyciąga rękę, żebym się przeciągnęła na niej w jego str, a jak w drugą to mnie przeturliwuje ;p Ale wiadomo w nocy do łazienki nie będę go za każdym razem budziła i trochę się namęczę zawsze. Szczególnie, że plecy do tego dochodzą. I długie spacery to już raczej zapomniana dla mnie bajka, chyba, że z kimś i pomalutku, bo sama się boję. Ale tak jak to napisała perlaa nieraz mam taki park rozrywki w brzuchu, że nie da się nie cieszyć. Chłopcy są odwrotnie ułożeni - jeden główkowo, drugi miednicowo więc wzajemnie się kopią i sobie oddają i wtedy cały brzucho skacze razem z nimi ;p Jak to mój ginek stwierdził "mam niezły galimatias w brzuchu" ;p Dziewczyny zastanawiałyście się już może nad kupnem laktatorów? Bo ja właśnie na allegro szukałam ręcznego i jeden jest jakoś podejrzanie tani i zastanawiam się czym to jest spowodowane. Nie ukrywam, że nigdy nie widziałam na żywo takiego sprzętu, tj w takim sensie, że nie zastanawiałam się nad działaniem i nie mam pojęcia czym się sugerować kupując. Byłabym wdzięczna, gdyby któraś z Was, bardziej doświadczonych, wypowiedziała się w tym temacie i wspomogła trochę ;p I interesują mnie raczej ręczne, wydaje mi się, że szkoda kasy na elektryczny. I dorzucę link tego, który znalazłam, może też skomentujecie, czy opłaca się go kupować ;) http://allegro.pl/okazja-allegro-laktator-happyfamily-nowosc-2014-i4358375811.html
  5. sensuana25 No to wszystkiego najlepszego nasza jubilatko! Spełnienia wszystkich marzeń i oczywiście zdrowego, silnego syneczka, bo to teraz dla nas wszystkich jest najważniejsze!
  6. kamamama właśnie głównie ze względu na tą szyjkę lekarz mi wprowadził częstsze wizyty i teraz będzie mnie kontrolował co 2 tyg, także następne spotkanie mamy już 1 sierpnia. I w zasadzie martwię się nie tyle samą długością tej szyjki, co tempem, w jakim się skróciła, bo do tej pory na każdej wizycie miałam 50 mm i po 3 tygodniowej przerwie o te nieszczęsne 7 mm się skróciła i nie wiem, czy to nie trochę za szybko. Może niepotrzebnie panikuję, może skraca się odpowiednio, ale wolę dmuchać na zimne, żeby nie narobić krzywdy własnym dzieciom, tym bardziej, że ta cukrzyca trochę mnie przerasta ostatnio i z resztą chciałabym mieć spokój... I dziękuję Ci za gratulacje ;) Martucha88 ale kochana kruszynka, jak dzielnie podtrzymuje mamusię na duchu ;) No i najważniejsze, że z efektem! Bo czucie tego "kotłowania" wynagradza wszystkie inne nieprzyjemności. Ja zawsze jak jestem przygnębiona przykładam rękę do brzucha i jak mnie któryś w nią kopnie to od razu się weselej robi. A jak się wkurzę na coś i poczuję ruchy w brzuchu to tłumaczę to sobie jak upominanie "ej ty matka, weź się ogarnij, przecież wiesz, że dla nas nie możesz się denerwować" i też często mi trochę przechodzi. Także nasze małe upominacze dają radę ;) Vonabe Nic się nie martw, piersi pewnie jeszcze urosną, i na pewno dadzą tyle pokarmu, żeby Twój maluszek głodny nie był. Moja znajoma, np. cieszyła się, że tak jej piersi urosły w ciąży, że wcześnie zaczęła jej siara lecieć i że wykarmi synka, a po porodzie okazało się, że w jednej piersi całkiem zanikł jej pokarm, w drugiej miała niewiele, pije herbatki laktacyjne itd i też nie zawsze wystarcz na wykarmienie małego. Także nie ma żadnej reguły, trzeba czekać, co czas przyniesie i nie ma sensu martwić się na zapas. Więc główka go góry ;) Mika88m to już na prawdę przeginka... Rozumiem prywatnie liczyć sobie za wizytę ale żeby płacić za podanie płci? Za zwolnienie? No jakim prawem?! Nie znam się jak to wygląda, ale jak na moją głowę to jest łamanie jakichś kodeksów czy praw pacjenta... Na jakiej niby podstawie bierze pieniądze za wystawienie zwolnienia?! Przecież to chyba oczywiste, że skoro ciąża jest zagrożona, to kobieta musi odpoczywać o co raczej ciężko w pracy... No chyba, że bierze kasę za wystawianie zwolnień na prośbę, co dla mnie z kolei podchodziło by poniekąd pod łapówkę. Masakra kompletna. Dobrze, że znalazłaś innego lekarza, już lepiej nawet te 50 zł, które on bierze, wydać na dojazd do innego miasta niż mieć świadomość niewłaściwej opieki... A babcie to wiesz, często zadowolone, że w ogóle u jakiegokolwiek lekarza były, dla nich nieraz to forma rozrywki ;p
  7. Witam laseczki ;) Dziękuję Wam wszystkim za ciepłe słowa. Na prawdę dużo daje taka pomoc, nawet tylko słowna. Taka świadomość, że ktoś w nas wierzy ;) Jesteście super ! ;) karolina24 to cudownie, że u Ciebie już się ustabilizowała sytuacja. Aż się uśmiechnęłam do ekranu jak przeczytałam, że komplikacje ustały. Leżenie jeszcze nie jest takie straszne, i oby nie trzeba było znowu po szpitalach latać. perlaa jeeeej jaki cudny, maleńki brzusio. Świetnie wygląda ;) Ja to już od daaaawna stóp nie widzę ;p Śmiesznie to u mnie trochę wychodzi, bo przez tą cukrzycę waga oszalała trochę. Zanim wprowadziłam dietę przytyłam koło 10 kg, potem na diecie waga najpierw się zatrzymała, potem z 1 kg schudłam, teraz znowu stoimy w miejscu. Także niby fajnie, bo może nie będzie ciężko wrócić do figury po porodzie, ale tak czasami sobie myślę, że już wolałabym się popocić po porodzie za jakiś pyszny tort teraz ;p No ale nie ma wyjścia, słodkie jedynie na obrazku. Najważniejsze, że maluszki zdrowo rosną i brzucho razem z nimi - już mam 110 cm w pępku ;o Ale widocznie teoria wowo sprawdza się i w mojej sytuacji, bo wzrostu mam 156 cm. Ostatnio zastanawiałam się, czy brzuchowi uda się dogonić wzrost ;p Współczuję Wam tych lekarzy - gburów... Wiem co to znaczy, bo ja swojego obecnego też trochę się naszukałam, więc tym bardziej mam porównanie, jak ważny jest komfort, szczególnie u lekarza, który, za przeproszeniem, grzebie Ci między nogami. Uważam, że lekarz od tak intymnych spraw, powinien robić wszystko, żeby trochę chociaż rozładować atmosferę, bo wątpię, żeby którakolwiek czuła się komfortowo, rozbierając się przed obcym facetem. No i to jest przecież ich praca, do cholery, więc nikt nikomu łaski robić nie powinien, podając płeć dziecka, czy jakiekolwiek inne informacje jego dotyczące... Lekarze to jest nasza polska tragedia, zawsze trzeba się nabujać, żeby znaleźć dobrego... Ja na szczęście już mam ten komfort, że lekarz jest na prawdę kompetentny i bardzo sympatyczny. Przede wszystkim bardzo zapunktował sobie u mnie tym, że w ogóle mnie kojarzy. Na przed ostatniej wizycie wchodzimy z Piotrkiem do gabinetu, jeszcze nie siedliśmy przy biurku, a on ze zdziwieniem "kurcze, to już minęły 3 tygodnie?". Ostatnio z kolei bez podpowiadania pamiętał, że na początku miałam mieć 3 dzieciątka. Także na prawdę nie mogę na niego narzekać. No ale swoje 150 zł za wizytę przytula ;) Dziewczyny potraficie może mi pomóc jak to jest z tą szyjką? Przy jakiej długości należy się zacząć już martwić i znacznie bardziej oszczędzać? Bo mi od ostatniej wizyty skróciła się o 7 mm do długości 43 mm i w zasadzie nawet nie wiem, czy to dużo, jakoś tak nie zapytałam i dopiero teraz się martwię i nie wiem, na ile mogę sobie pozwolić... Do tej pory wydawało mi się, że się bardzo oszczędzam, nieraz wręcz lenię, jeśli tylko miałam możliwość to nie robiłam nic na siłę, często zamiast sprzątać to leżałam, Piotrek miał jedynie szczęście, że szkoda mi go było, więc obiady chociaż zawsze robię ;p Ale mimo takiego trybu skróciła się i teraz się głowię, czy to naturalne już na tym etapie czy może jednak trochę za dużo jak na taki okres czasu ...
  8. Hej Mamuśki ! ;) Strrrasznie długo mnie tu nie było, ale miałam problemy z netem i nie dałam rady nawet czytać i narobiłam takich zaległości, że nie ma chyba mocy tego nadrobić... I znowu nie jestem w temacie, więc nie będę próbowała się w niego wstrzelić a napiszę jedynie co u mnie. Mam nadzieję, że nie pogniewacie się za ten egoistyczny gest ;p Cukrzyca strasznie niefajnie sobie ze mną pogrywa... Mimo diety cukier na czczo miałam za wysoki, więc wprowadzili mi insulinę - na razie od zeszłego poniedziałku biorę 2 jednostki, ale już mnie nastawiają na podniesienie dawki. Na śniadania jem to co mi pozwalają, a cukier i tak strasznie skacze - jeszcze 2 razy to się powtórzy i też bd insulina. A obiady to już w ogóle jest wielka loteria dla mnie... Jednego dnia jem to samo co następnego a cukier i tak różni się i to znacznie. Ale na razie jeszcze mnie nie straszyli kolejną porcją, więc może jakoś to będzie. W sumie mimo tego kucia to znacznie bezpieczniej teraz się czuję, także pogodziłam się szybko z tymi zastrzykami. I igła też okazała się w cale nie tak mocno straszna ;p Znalazłam fajnego użytkownika na allegro, który na swoim profilu ma spisaną wyprawkę dla mamy i dzieciaczka i wszystko co na tej liście jest ma też swoje aukcje, więc w zasadzie całą wyprawkę i dla siebie i dla maluszka można skompletować w jednym miejscu i tylko raz zapłacić za wysyłkę. Jedynie ciuszków dla dzieciaczka nie widziałam. A że i ceny wydają mi się nie wysokie, to ja teraz szperam co nam potrzebne, a po powrocie Mojego robimy zakupy i w zasadzie już chyba wszystko najważniejsze będziemy mieli ;) Jeśli któraś też chciałaby skorzystać, to wklejam link do aukcji tego użytkownika: http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=14918399 I słuchajcie odkryłam na nowo szmateksy. Do tej pory czasami zdarzało mi się coś tam dorwać w ciucholandzie dla siebie, ale dla dzieci... Wydawało mi się to niestosowne, miałam wrażenie, że jeśli będę kupować coś w takim sklepie to będą mnie nazywać wyrodną matką, której szkoda pieniędzy na nowe ubranka dla dzieci. Ale przełamałam się ;p dostałam namiary na naprawdę fajny sklep, w którym są ubranka z zagranicy już dla noworodków, ciuszki są niezniszczone, często jeszcze z metkami. I dziś np, za pajacyka z NEXTa zapłaciłam 6 zł. Także jeśli jeszcze któraś, tak jak ja, do tej pory miała opory niech je odrzuci i leci do ciucholandu, bo na prawdę można bardzo dużo oszczędzić na naprawę świetnych ciuchach! W piątek byłam u gina. Tym razem, dla odmiany, z tatą ;) No nie spodziewałam się, że tak przejmie się tym co widzi ! Latał, zaglądał lekarzowi przez ramię, szukał siusiaków, a gadali jak starzy kumple ;p Także bardzo pozytywnie. Chłopcy na szczęście bez zmian - męscy, zdrowi i DUZI. I właśnie trochę się tym martwię, bo powiedział, że to może być właśnie przez tą moją nieszczęsną cukrzycę... Mam nadzieję, że uda mi się w końcu unormować ten cukier i nie będę musiała się tym martwić... A moje łobuziaki mają jeden: 1007 g, a drugi: 943 g. Także nic dziwnego, że brzusio coraz bardziej ciąży ;) No i trochę martwię się moją szyjką, bo mimo, że dalej jest długa, to w ciągu 3 tyg skurczyła się o 7 mm (teraz ma 43 mm). W sumie nie wiem, czy to dużo, lekarz nie spanikował, nie zalecił leżenia ani niczego innego, ale zagęścił mi wizyty - weszliśmy już w okres co 2-tygodniowych spotkań. Także trochę niefajnie czuję się z tym, że się skurczyła, ale staram się nie panikować i pocieszać myślą, że będzie nas częściej kontrolował. A chłopcy po wizycie chyba zdali sobie sprawę ze swojej wielkości i zaczęli stosownie do niej się rozpychać ;p Kopią jak wariaty, jeden upatrzył sobie nowe miejsce i nasuwa mnie w pęcherz także jeszcze bardziej zaprzyjaźniłam się z łazienką ;) Ale mimo, że nieraz te kopanie jest aż nieprzyjemne to bardzo się cieszę, że tak rozrabiają, znacznie bezpieczniej czuję się, kiedy ich tak dobrze czuję. Ale tego co robią z kształtem mojego brzucha... no nie umiem wam opisać ;p Jeszcze nigdy nie widziałam tak kanciastej kuli ;p Wczoraj przytrafiła mi się najwspanialsza w dotychczasowej ciąży rzecz (oczywiście poza nią samą i wiadomością o 2 szkrabach). Wyobraźcie sobie, że rano leżałam i głaskałam się po brzuchu i tak mnie coś nietypowo naszło, że sobie go dźgnęłam w wypukłość i chwilę przytrzymałam palec w tym miejscu i w pewnym momencie takie takie malutkie cuś mi spod niego uciekło. I teraz zastanawiam się czy to była rączka czy nóżka, bo na cokolwiek innego było to za małe. Po ostatnim USG wydaje mi się, że to powinna być łapka, więc jaram się tym, że mój synek pierwszy raz w życiu podał mi rączkę ;) Tak mnie wzruszył ten gest, że się popłakałam ;) Dobra, chyba wszystkim już się pochwaliłam, nie powinnam mieć więcej problemów z netem, więc mam nadzieję, że będę mogła częściej zaglądać i odzywać się ;)
  9. wowo błagam Cię, nawet mi nie mów takich rzeczy! Wystarczy, że 2 miesiące zastanawialiśmy się nad wózkiem i szukaliśmy "tego jedynego". W dalszym ciągu, nie jestem pewna, czy będę z niego zadowolona, ale niestety, z bliźniaczymi nie ma specjalnego wyboru... A w tym sklepie już tyle razy mnie widzieli, że już mam swoją panią, która jak mnie tylko widzi, to od razu wie, że ja to do niej i nieraz zamienia się z inną babką na klientów żeby nas obsłużyć ;p I ona od początku do końca ten wózek nam ogarnia i w ogóle. Już się śmiałam w domu, że jak dalej tak często bd ten sklep odwiedzać to pod koniec ciąży będziemy z nią na "ty" ;p No i zaliczkę też mamy zapłaconą, mam na to pokwitowanie, do tego bliźniacze raczej nie mają takiego popytu także myślę, że nie zrobią mi takiej niespodzianki... Zabiłabym, no zabiła! Moni85 może to nie tyle organizacja co zapobiegliwość. Niby termin mam na październik, ale nastawiam się na wrzesień, bo wiadomo, że bliźnięta często rodzą się wcześniej, więc to tak z jednej str dla mojej pewności, że w razie jakbym wcześniej urodziła, to nie muszę się martwić, czy dzieci będą miały w czym spać jak wrócę z nimi do domu, a z drugiej str takie trochę zabobonne odpędzanie od siebie tego porodu wcześniejszego ;p Że jak już mam to nie będą mnie sprawdzać jak sobie poradzę bez wyprawki ;) No i taki jeszcze zupełnie przyziemny powód - boję się, że za te powiedzmy 2 miesiące nie dam zwyczajnie rady latać po sklepach. Także ciuszków mam już sporo, a nagrane jeszcze więcej, łóżeczko na razie dostałam od znajomych, ale to na te pierwsze miesiące, dopóki będą razem spali - później będę martwić się kupnem dwóch nowych. I przed chwilą kupiliśmy kołderkę (też na razie będą mieli jedną), poduszkę (bo akurat nie było w sklepie, żeby kupić 2...), ochraniacze na łóżeczko, poszewki, prześcieradło i dwa okrycia kąpielowe. A no i jeszcze tatuś w końcu dorwał smoki dla swoich chłopaczków, także lata cały szczęśliwy ;) Tyszanka nie zazdroszczę wydatków, szczególnie w takim momencie... Od razu człowiek przelicza, co by za to mógł dziecku kupić... Współczuję. Oby Twój okazał się wyrozumiały i nie robił afery - przecież to nie Twoja wina! małyszok to super, że wszystko dobrze i serducho głośno wali ;) Zazdroszczę też odpowiedniego cukru - ja z moim mam przeprawę, jak do poniedziałku się nie unormuje to włączą insulinę. W sam raz dla kogoś, kto boi się strzykawek ;) Jak miałam gips to zastrzyki przeciwzakrzepowe robił mi Piotrek (z nieukrywaną z resztą radością ;p) a i tak każdego jednego się bałam... A teraz będę musiała sama sobie walić, bo nie będzie go w domu... Także modlę się o poprawę tego badziewia...
  10. Hej gorrrące Mamuśki ;) Widzę, że pogoda nie daje nikomu odpocząć. Z jednej str fajnie, że tak letnio się zrobiło, ale z drugiej mordownia jest okrutna... Wczoraj byłam u diabetologa, daleko nie mam więc stwierdziłam, że zamiast jechać autem - przejdę się na spacer. I to był błąd... Już w pierwszą stronę było ciężko, a gdzie powrót... Tak mnie wyczerpała ta podróż, że myślałam, że do domu na parter się nie wdrapię ;p I to chyba przez tą pogodę taka "opóźniona" jestem. Czytam systematycznie, myślami wspieram wszystkie Was, ale do pisania cięęężko mi się zabrać... Chciałam się pochwalić, że wybraliśmy i zamówiliśmy wózek - w przeciągu miesiąca ma być. Zastanawiamy się tylko, czy od razu go odbieramy, czy poczekamy trochę, niech postoi w sklepie, bo jak już zaklepany to nasz i odebrać zawsze można, a między czasie skupić się na wyprawce i reszcie dla maluszków. Bo powiem Wam, że sporo już mamy, podstawy chemii - trochę pampersów, krem na odparzenia, płyny do kąpieli jakieś tam jeszcze pudry i inne pierdoły. A i oczywiście kremik i mydełko (w kostce ;p) bambino, bo Mój stwierdził, że bez tego dziecka wychować się nie da - każdy maluch musi mieć mydełko bambino i koniec! Więc nie kłóciłam się z nim szczególnie ;p Poza tym mamy łóżeczko (na razie jedno, bo stwierdziłam, że do póki bd się mieścić, to nie będę ich rozdzielać a poza tym miejsce... Na razie mamy tylko jeden pokój do dyspozycji, także nie bardzo mam jak poszaleć...), wanienkę, nosidło, ciuszki i jakieś duperelki jeszcze. Jak się wchodzi do pokoju, to wydaje się, że mamy tego aż nad wyraz a jak się nad tym głębiej zastanowić to jesteśmy jeszcze w czarnej d... ;] Także chyba przełożymy trochę w czasie ten odbiór wózka a skupimy się na ważniejszych rzeczach - wyprawce dla mnie i maluchów, pościeli, reszcie chemii... Tak, żeby na koniec sierpnia wszystko już stało i czekało na swój moment ;) Jeeeejku i znowu mi wszystko co miałam napisać wyparowało... W każdym razie Pysiak ciężko mi uwierzyć, że taki przystojniak w czymkolwiek wygląda źle, kiedy nawet w torbie na zakupy tak dobrze się prezentuje ;) Będzie miał branie ;) Nie pamiętam co tam jeszcze miałam naskrobać, więc tym razem chłodno (żeby trochę ostudzić temperaturę - na pewno nie z braku sympatii!) Was pozdrawiam ;)
  11. Dziewczyny nie pamiętam już o która, ale coś mi świta, że jedna z Was szukała kolorowych koszulek ciążowych. Tak przeglądałam i mi się rzuciły w oczy, całkiem niebrzydkie i cena też znośna. Ja niestety nic sobie nie wybiorę, bo wszystkie dla ciąży pojedynczej, ale już mam upatrzone na innej aukcji, zostało namówić mojego ;p http://allegro.pl/koszulki-dla-mam-ciazowe-z-nadrukiem-super-wzory-i4368207264.html Ta aukcja też spoko, jeszcze większy wybór ;) http://allegro.pl/koszulka-ciazowa-koszulki-ciazowe-z-nadrukiem-s-i4381623089.html
  12. Moni85; Martucha88 śliczne brzusie ;) I mimo, że każda z nas wygląda inaczej, czuje się olbrzymia i nie zawsze sobie podoba, to wszystkie z naszymi brzuszkami jesteśmy po prostu MEGA kobiece i powinnyśmy być z nich dumne, chwalić się nimi i cieszyć. Chociaż, fakt, nieraz jest trudno cieszyć się z czegoś, co tak ciąży. Ja wczoraj wieczorem czułam jakby moi chłopcy mieli ze 2 lata - tak mi było ciężko nosić brzuch. Ale dziś znowu jest najcudniejszy ;) wowo cudne te różyczki ;) Całe szczęście, że chłopcom nie pasują, bo jeszcze przypadkiem odkryłabym w sobie artystkę ;p
  13. Witam Mamcie ;) U mnie Piotruś chrapie, ale dość cicho, więc mi to nie przeszkadza, przyzwyczaiłam się, ale mimo tego dzisiaj bardzo kiepsko spałam, bałam się dzisiejszej wizyty u diabetologa... No i musiałam wcześnie jak na mnie wstać. Ale słoneczko świeci, na dworze cieplutko, więc mimo klejących się oczu humor całkiem nie najgorszy ;) Karolina Boże dziewczyno, nawet sobie nie wyobrażasz, jak ja Ci niesamowicie współczuję! I jednocześnie podziwiam. Pojęcia nie mam jak ja bym sobie poradziła, gdybym miała tak pod górkę jak Ty. Jesteś po prostu WIELKA! Mam nadzieję, że już niedługo skończą się te Twoje problemy i wrócisz w końcu do domu odpocząć od tego chrapania, badań, problemów... Ciężko Cię nawet w jakikolwiek sposób pocieszyć, bo jak jedno się prostuje to zaraz wychodzi coś następnego... Ale za te kilka tygodni zostanie Ci to wszystko wynagrodzone - uśmiech Twojego maleństwa zwróci Ci smutki. Dlatego życzę Ci żeby to był największy uśmiech jaki dane Ci będzie zobaczyć! ;) Trzymaj się kochana, jesteśmy wszystkie z Tobą i staramy się przynajmniej słowem Cię wesprzeć. W kwestii używek w ciąży powiem Wam, że nie wyobrażam sobie tego. Znam dziewczyny, które w trakcie ciąży paliły, po rozwiązaniu też nie przestawały i niektóre palą nawet w towarzystwie dzieci. Z kolei inna znajoma całą ciążę paliła, i to dość sporo, a po wyjściu z maluchem ze szpitala stwierdziła, że już jej nie ciągnie, widocznie to małemu było potrzebne... Ja przed ciążą też paliłam, dużo nie dużo, ale tak z paczkę na 2-3 dni. Może to jeszcze nie był duży nałóg, ale zanim jeszcze wiedziałam, że jestem w ciąży to papierosy przestały mi "smakować" a zaczęły dusić. Dlatego jak tylko ginekolog potwierdził test to nie miałam najmniejszego problemu z przestaniem i może dlatego, że tak łatwo przyszło mi rzucenie, nie wyobrażam sobie, jak można truć własne dziecko. Co o alkohol chodzi to nie powiem, bo raz sobie mocniej pozwoliłam, ale jeszcze nie wiedziałam o ciąży, a to były moje urodziny więc tak trochę się rozgrzeszam. Od tego czasu chyba włączyła mi się podświadomość, bo wszelkie alkohole, każdy dosłownie jeden śmierdzi mi i dlatego, poza tym jednym wybrykiem, raz wypiłam pół radlera jabłkowego i to na grillu do jedzenia, chyba tylko dlatego, żeby przypomnieć sobie jak to smakuje, bo dosłownie wymęczyłam tą połówkę. I tak jak z paleniem, nie wyobrażam sobie, jak można latać na fazie z brzuchem. Ale tak jak pisałyście wcześniej, ta, która ma w dupie wszystko, łącznie z własnym dzieckiem, nie będzie miała w połowie takich problemów z ciążą jak ta, która odmawia sobie wszystkiego, byleby te dziecko urodziło się i to zdrowe. iwa34 całe szczęście, że ten wypadek zdarzył się w domu! Strach pomyśleć, co by było gdybyś była na dworze! Dobrze, że córcia nad Tobą czuwa i w razie potrzeby pomaga, ale jej z kolei nie zazdroszczę doświadczeń. Dziewczę musi być strasznie zestresowane odpowiedzialnością... Tyszanka mam to samo... Też nie mogę sobie poradzić z trądzikiem, z tą różnicę, że ja do tego zawsze miałam tendencję, ale jakoś od roku się uspokoiło a teraz?! Olaboga masakra jakaś! Twarz - cała. Ale to bym może jakoś przeżyła, gdyby nie to, że przechodzi mi na szyję, klatkę piersiową i centralnie na cycki... Kark i plecy ofc też... Co prawda podejrzewam, że cyce to od oliwki, bo smaruję je, żeby rozstępów nie mieć i tak sobie dumam, że może ta oliwka pory mi zatyka i dlatego taki efekt, ale aż wstyd, cycki większe to i dekolty wszystkie urosły i apaszki muszę nosić, żeby nie było widać tej cery... A jakby tego było mało, to i na brzuchu pojedyncze zaczęły mi wyskakiwać... Odstawiłabym te kosmetyki, ale z kolei boję się rozstępów więc już wolę syfy... ;/ Ja dziś u diabetologa i dietetyczki. W sumie na razie tragedii nie ma, jedyne co to wiadomo - zero słodkiego, do tego chleb razowy zamiast białego, zamiast smażonego - pieczone, gotowane, grillowane, zamiast ziemniaków lepiej kasze, ryż brązowy, razowy makaron. A że nas jest 3 to i troszkę więcej mogę pojeść. Także w zasadzie poza pilnowaniem godzin i kłucia to na razie nie mogę specjalnie marudzić, w poniedziałek idę znowu i będziemy patrzeć, czy daję radę ;)
  14. Pysiak jeśli dobrze pamiętam, to było dosłownie tak napisane, ale może chodziło właśnie o to, że powyżej 38 jest już przenoszona... Powiem Ci, że tak jak staram się wszystkim interesować, tak sam temat porodu jest dla mnie jeszcze dość odległy i przerażający ;p I dlatego może trochę lekceważąco do tego podchodzę i mało wiem o konkretach. No to faktycznie już się należało, skoro tyle czekasz na ten wielki dzień ;) W takim razie teściowie usprawiedliwieni, pewnie też nie bez wyrzutów sumienia zmieniają Wam plany, ale tak jak napisałaś - najważniejsze, że dało się zmienić terminy ;) To takie fajne, rodzinne przyjęcie będziecie mieli ;) Ja się zastanawiałam nad połączeniem ślubu i chrztu, w sumie to Piotrek wyszedł z tematem, ale szybko od tego odeszłam. Stwierdziłam, że chrzciny są dzieci, a ślub nasz i nie będzie nikt nikomu w jego wielki dzień z butami właził. Także najpierw chrzest a pooootem, jak już pieniądz pozwoli to ślub ;)
  15. Pysiak dziękuję ;) Aż głupio tak nieskromnie pisać, ale mi też się podoba ;p Zachorowałam na punkcie tego brzucha, to jest teraz bezkonkurencyjnie najpiękniejsza część mojego ciała ;) Gdzieś kiedyś wyczytałam, że ciążę bliźniaczą uznaje się za donoszoną właśnie w 38 tyg, dlatego mam nadzieję do tego czasu trzymać swoje maleństwa w brzuszku ;) Na razie nic nie wskazuje na wczesne rozwiązanie, szyjka w dalszym ciągu długa na 5cm, zamknięte ujście, nie pracuję, więc mam dużo czasu leżeć i odpoczywać. Poza tymi nieszczęsnymi krwawieniami na początku jedynym powikłaniem jest ta cała cukrzyca, ale to wydaje mi się że nie ma wpływy na wcześniejszy poród, dlatego modlę się o ten chociażby 36 tydzień. I tak raczej cesarka, na razie dzieciaki są ułożone zupełnie odwrotnie, ale nawet jak się przekręcą odpowiednio będę nalegała, żeby mnie cieli, bo czytałam o przypadkach, kiedy oboje dzieci jest odpowiednio ułożone, zaczyna się poród naturalny, rodzi się pierwszy maluszek, drugi dostaje luzu i się przekręca tak, że konieczna jest cesarka. Boję się już samej operacji, a jakbym miała rodzić i naturalnie i cesarką to już by była masakra. Nie dość, że znacznie większy ból, to jeszcze ten strach, panika. Także mam nadzieję, że chłopaki nie zrobią numeru i będą "do góry nogami" ;p A co do Twojego maleństwa to nie martw się, na pewno masz przyczajoną księżniczkę, która dopiero rozkręca się a jak już wystrzeli to tylko będziesz siedziała i patrzyła jak brzusio rośnie ;) Co do ciuszków to odstąpiłabym Ci swoje babskie, ale z tymi moimi numerantami jeszcze nie wiadomo co wymyślą także trzymam! Tak na wszelki... ;p Oj to Wam dziadkowie numer odstawili no! Jakby bez tego latania było mało ;p Ale wiadomo, co to za wesele bez rodziców - goście bardziej niż obowiązkowi, więc trzeba jeszcze trochę pobiegać. Dopóki jest siła... ;) Tak swoją drogą podziwiam Was wszystkie, które macie odwagę chajtać się w brzusiami i to jeszcze tak późno. Ja bym się bała, że z tych emocji urodzę przed ołtarzem ;p Także wielki podziw dla Was ;) No i oczywiście szczęścia i powodzenia ! ;))
  16. Witam Mamuśki ;) Znowu miałam długą przerwę, ale trochę latałam po lekarzach, trochę "imprezowałam" i nie miałam zbytnio czasu. Ale już jestem i staram się nadrobić zaległości, choć pewnie się to nie uda ;p Przede wszystkim spóźnione, ale jak najbardziej szczere życzenia wszystkiego najlepszego na nowej drodze życie dla Ciebie Aniamama, żeby żyło Wam się jeszcze piękniej niż dotychczas ;) Oraz przede wszystkim ZDROWIA, mniej trosk, niedogodności i jak najdłużej jeszcze w brzuszku Twojego Szymusia dla Ciebie Karolina24 ! Szczęścia i spełnienia marzeń laseczki ;) Po drugie witam nowe mamusie. Poszerza nam się ten październik, oj poszerza ;) Tak swoją drogą to ja się tak utożsamiam z Wami październikowymi, a będę w ogromnym szoku, jak donoszę swoich chłopaków do tego czasu. To chyba nie jest możliwe, żeby bliźniaków nosić 40 tyg, ale mam nadzieję na chociaż 38, więc może uda mi się załapać na początek miesiąca ;) Co do wagi to ja też mam już z dyszkę na plusie, ale staram się tym nie przejmować, bo widać, gdzie to idzie ;p Mnie skurcze nie łapią, ale zaczęły mi dość mocno puchnąć nogi. W zasadzie od kiedy dostałam brzucha to czuję, że są grubsze - bardziej po butach niż dyskomforcie, ale wczoraj czułam to już fizycznie. Tak mi stopy spuchły, że mi się palce w stopie nie mieściły ;p Najgorzej z tą świeżo złamaną nogą, bardzo puchnie, kostki w ogóle nie widać, widać za to różnicę do tej zdrowej. Pewnie będzie jeszcze gorzej, ale na razie nigdzie nie latam to ich nie przeciążam. Za to coraz gorzej z tymi moimi pachwinami. Tak mnie ostatnio bolały, że nogą krzesła nie mogłam przesunąć. I w zasadzie 24/24 je czuję. W piętek byłam u gina. Stwierdziliśmy z Moim, że przy dwójce mamy wystarczająco dużo wydatków i szkoda nam wydawać na jakieś dodatkowe, zbędne rzeczy, które bardziej potrzebne są nam niż maluchom, dlatego odpuszczamy wszystkie USG3D, filmy i inne bajery, bo skoro mi tego lekarz nie polecał, to uważam, że to dla mojej rozpusty czy pochwalenia się innym a dzieciom w niczym nie pomoże, a te nawet 50 zł wolę wydać na ciuszki czy dorzucić do czegoś innego, żeby było lepsze. Ale moja mama tak chciała zobaczyć "swoje bliźniaki", że nie miałam serca już zaspakajać jej ciekawości przykładaniem ręki do brzucha i czekaniem na kopniaki ;p Więc na usg była z nami. Jeeeejku, jak się cieszyła ;) Stali we 3 z Piotrkiem i lekarzem i w sumie zapomnieli o mnie ;p Lekarz dopiero jak kończył badanie to przypomniał sobie, że to leży matka nie manekin i przekręcił do mnie monitor ;p Śliczne te moje chłopy ;) Prosiłam go, żeby zmierzył im te główki, co to jeden miał niby trochę większą, ale powiedział, że on tu nie widzi żadnej patologii i mierzyć ich będzie następnym razem, bo nie ma potrzeby robić tego teraz, więc jestem już spokojniejsza ;) Tylko ten mój cholerny cukier... Co prawda trochę mnie rozgrzeszył za jego wysokość, bo powiedział, że przy bliźniakach mam 2 łożyska i każde produkuje cukier, więc w zasadzie było to nieuniknione. Ale nie zmienia to faktu, że dieta będzie obowiązywać... Zastanawia mnie tylko, o co chodzi, że ten cukier tak niesamowicie skacze. Bo jeszcze bez wdrażania diety wyniki mam najczęściej w poniżej albo w okolicach 120. Robię sobie takie doświadczenia jak na co reaguję i raz np, po zjedzeniu kawałka ciasta i zapiciu słodką herbatą po godzinie miałam 128, a innym razem po zjedzeniu normalnego obiadu i popiciu mega słodką herbatą wyszło mi aż 159. Wydawałoby się, że po słodyczach powinno być wyżej... I nic już nie rozumiem z tego... W czwartek idę do diabetologa, do tej pory będę systematycznie sprawdzała cukier i zobaczymy, niech mnie oświeci ;p Trochę będzie dla mnie męczarnią odstawienie słodyczy, bo do tej pory w ciąży taki miałam na nie apetyt, że zamiast obiadu mogłam zjeść 3 desery, ale najważniejsze, żeby chłopcy zdrowo rośli. A rosną jak wariaty ! Dowód na to niżej ;) A i chciałam jeszcze powiedzieć, że w końcu się zebrałam i uzupełniłam tabelkę u Wowo ;) Wcześniej coś mi nie chciało pyknąć, ale już się zrehabilitowałam ;D
  17. Tyszanka ja też cały czas miałam takie chore przeczucie, ale miałam nadzieję, że sama się nakręcam. Strasznie się bałam tej cukrzycy, bo tak jak przed ciążą mogłabym nie jeść słodkiego, tak teraz sama siebie nie poznaję, ślinotoku dostaję na każdy kawałek ciasta... I boję się, że nie ogarnę tych wszystkich diet, wyliczeń itd, i sama zrobię krzywdę własnym dzieciom... Mam nadzieję, że jutro da mi skierowanie na powtórzenie tych badań i następne wyniki będą już ok... A powiedzcie mi jeszcze, bo niby pielęgniarka mi pozwoliła, ale teraz już nie wiem czy słusznie. Czy dodanie cytryny do tej glukozy i picie mineralki miedzy kolejnymi pobraniami może mieć jakiś wpływ na wynik? I jeszcze po 2 pobieraniu wyszłam na zewnątrz, posiedzieć na dworze, ale to było może ze 20 metrów, więc wątpię, żeby to miało jakieś znaczenie, tak to cały czas na tyłku...
  18. Tyszanka szczerze mówiąc ciężko mi porównać swoje wyniki do innych dziewczyn, bo nie zwracałam uwagi na konkretne dane, nie znam się na tym absolutnie i do tej pory miałam nadzieję, że mnie to nie dotyczy... Fajnie było mieć nadzieję... ;]
  19. Tj, nie że ma być powyżej 100, tylko >100 to już ponad normę, więc myślałam, że moje 99 jeszcze się mieści...
  20. iwa34Poważnie aż tak źle? Ja wszędzie, gdzie czytałam, widziałam, że na czczo ma być poniżej 100, więc wydawało mi się, że niby ledwo, ale się mieszczę. I właśnie tylko ten ostatni wynik mnie niepokoił, ale też jak patrzyłam to pisało, że niby 140-199 jest już powyżej, ale dopiero powyżej 200 jest cukrzyca. Miałam jeszcze nadzieję, że nie jest tak fatalnie...
  21. Witam wesołe mamuśki ;) Widzę, że tylko trochę słoneczko wyszło i od razu udzielił się pogodny humor ;) Wesoło tu, jak dawno nie było ;) Szkoda tylko, że przez ten humor i tak udaje się przebić niewesołym informacjom... Karolina24 dziewczyno, już na prawdę dałabyś sobie spokój z tymi dolegliwościami. No chyba wszystko, co można wymyślić się Ciebie chwyta! Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak przykro się to czyta i jak bardzo człowiek chciałby Ci chociaż trochę pomóc... Tyszanka udawać tutaj gwary nie zamierzam, bo ze Śląskiem wiele wspólnego nie mam, więc nie będę Was obrażać próbując ją naśladować, jednak co o obiad chodzi - 2 razy nie trzeba powtarzać ;D Tym bardziej, że i u mnie z cukrem coś nie spoko... Byłam wczoraj odebrać wyniki i na tyle, na ile wyczytałam, mogłoby być lepiej... Niektóre z Was tutaj bardziej się znają - może pomożecie, bo ja wyczytałam tyle, że po 2 godzinach miałam za wysoki cukier, ale nie wiem co to znaczy, do lekarza dopiero jutro, a nerwy zjadają... Moje wyniki to: na czczo - 99mg/dl; po 1 godz - 148 mg/dl; po 2 godz - 186 mg/dl. No i niby tylko po 2 godz jest za wysoki, ale mieszczący się w normie. Błagam, podpowiedzcie coś, bo oszaleję do jutra...
  22. Hej dziewczyny ;) millka75Współczuję Ci bardzo... Wiem, że łatwo powiedzieć, ale dziewczyny mają rację, lepiej, że się dowiedziałaś - będzie można cokolwiek zaradzić. Karolina24 ciesz się, że lekarzy interesuje Twój stan i korzystaj z pomocy, dopóki ją masz! Ja wiem, że nawet ten 1 dzień dłużej w szpitalu to nic przyjemnego, ale lepiej, że ktoś nad Tobą czuwa i dba o dobro Twoje i Twojego synka. Tym bardziej, że pisałaś, że w szpitalu czujesz się bezpieczniej, a w domu jednak takiej opieki byś nie miała. Także nawet dla Twojego spokoju dobrze jest z tego dodatkowego czasu w szpitalu skorzystać ;) Jejku dziewczyny, jak Wy daleko w przyszłość wybiegacie ;p Może to dlatego, że nie mam za sobą jeszcze żadnego porodu, ale do tej pory myślałam jedynie jak sam, w moim przypadku raczej zabieg, będzie wyglądał, co się będzie dzialo przed no i oczywiście po, jak się będę czuła, radziła sobie z chłopakami itd. Nie zastanawiałam się do tej pory co sądzę na temat odwiedzin ;p Ale w sumie znając moich najbliższych, to wiele do powiedzenia nie mam, bo nie wyobrażam sobie, żeby rodzina nie przyszła do szpitala. Z resztą nie umiałabym ich nawet o to prosić. Są ze mną przez całą ciążę, więc czułabym się jak świnia mówiąc im, że nie mam ochoty na odwiedziny. Ja z godzinkę temu wróciłam z glukozy... Wzięłam ze sobą cytrynę, ale pielęgniarka chyba kiepsko mi to wymieszała, bo pierwsze 2-3 łyki spoko jak słodka lemoniada, ale z każdym następnym coraz gorzej, słodycz nieziemska. Ale wypite, przyswojone. Chociaż nie ukrywam, że przez cały czas marzyłam o tym, żeby to zwrócić. A reszta już ok, trochę mdliło, ale bez przesady. Najbardziej cieszyłam się z tego, że pielęgniarka pozwoliła mi pić wodę niegazowaną - umarłabym chyba bez ;p Bo tak jak jeść mi się mocno nie chciało tak suszyło mnie już od 3 w nocy, a nie chciałam pić, bo nie wiedziałam czy mogę ;p Teraz już tylko czekam na wyniki - po 16 do odebrania. I modlę się, żeby były ok...
  23. Hej mamuśki ;) Ależ mnie zagotowało przed chwilą! Siedziałam i stukałam pól godziny w telefonie, żeby do Was napisać, to nie dość, że nie chciało się dodać, to jeszcze się skasowało i muszę pisać od początku... ;/ Karolina24 strasznie się cieszę, że trochę się u Was wyprostowało i mam wielką nadzieję, że to już koniec jakichkolwiek komplikacji dla Was. Co do ruchów, to ja swoich chłopaczków czuję z dnia na dzień coraz mocniej i częściej, ale jeśli mam być z Wami szczera, to nie potrafiłabym określić, w jakich konkretnie godzinach ich czuję. Może jeszcze nie mam wyrobionego nawyku zwracania na to uwagi i pamiętania godziny, a może po prostu nie czuję ich jeszcze na tyle regularnie...? Wiem na pewno, że najbardziej dokazują późnym wieczorem, między 22 a 24. W sumie z moim trybem dnia to chyba nawet wolę, żeby nie dawali mi się wcześnie położyć, niż budzili skoro świt ;p Nigdy nie lubiłam wczesnych pobudek i mam nadzieję, że nie będą mnie z tym specjalnie męczyć ;p Zastanawiam się, czy to ja mam taki twardy sen, czy może moi są trochę mniejsi niż Wasze dzieciaczki, ale jeszcze nigdy nie czułam ich na tyle mocno, żeby mnie obudzili... Nie mogę powiedzieć, żeby w ogóle nie dokazywali, bo nieraz jak ich najdzie to maraton sobie robią, czasem zdarzy im się kopnąć gdzieś, gdzie poczuję dyskomfort, ale też nie mogę powiedzieć, żeby mnie okładali po żebrach czy gdzie tam żeby mnie zwijało. Czasem jak szaleją to zaboli, ale nie umiem jeszcze odróżniać, czy to ich kopniaki czy jakieś inne skurcze... Panikować nie zamierzam, muszę zapytać o to wszystko lekarza. Bardzo chciałabym też nauczyć się rozróżniać, kiedy którego czuję, ale nie wiem nawet, czy to możliwe. Kolejne pytanie do Pana Prowadzącego ;) Odnośnie znalezienia wygodnej pozycji to dla mnie to jest już chyba odległy temat. "Brzunio" już mi nie daje wiele do wyboru. Na bokach strasznie szybko mi drętwieją nogi i biodra, na plecach, w półleżeniu i siedząc w zasadzie też ciężko mi się już oddycha, takie ciulowe uczucie, jakby brzuch miał mnie przygnieść ;p Do spania najwygodniej mi tak w połowie na boku w połowie na brzuchu. Nieraz wyższa joga z tego wychodzi ;p A jak mam wstać to przewracam się na prawy bok (bo od tej strony mam skraj łóżka) przewalam nogi za wyrko i dalej już jakoś leci ;p Najgorzej z tą zmianą boku... Co do reszty dolegliwości, do jak pochodzę to brzucho ciągnie, ale ostatnim czasem trochę mniej niż wcześniej, oczywiście już w standardzie bolą plecy i coś, z czym chyba niewiele z Was ma problem - strasznie ciągną mnie pachwiny. Na początku było to tylko takie sporadyczne, teraz już się z tym w zasadzie budzę i w zależności od przebiegu dnia nabiera to intensywności. A ból... chociaż w sumie ciężko nazwać to bólem, bardziej dyskomfort, można porównać z zakwasami po dłuższym biegu. Czytałam coś o naciąganiu się więzadeł w związku z powiększającą się macicą, więc pewnie to od wielkości brzucha - nie panikujemy. Z resztą mówiłam o tym lekarzowi już ostatnio, nie skomentował jakoś specjalnie, więc nie nakręcam się ;) Jutro śmigam na glukozę. Mam stracha... Nie lubię pobierania krwi, i mimo, że wybrałam szpital, w którym zawsze robili mi to delikatnie, to obawiam się jak zareaguję na 3 (4?)-krotne powtórzenie tego, szczególnie na czczo i po wypiciu tej glukozy... No ale cóż NIE PANIKUJEMY ;p Mam nadzieję, że będzie ok zarówno z przebiegiem, jak i z wynikiem. A teraz będę się chwalić ;D Byłam dziś na kontroli z tą moją toxoplazmozą. I wszystko jest ok, dostałam informację, że "nie wymagam dalszego leczenia specjalistycznego" i była to moja ostatnia tam wizyta. Także jestem happy ;) Heh opowiem Wam jeszcze jaki mamy kipisz w tym szpitalu (w którym będę/zamierzam rodzić. Oddział na szczęście nie związany z porodówką) i spadam spać ;). Przychodzę na wizytę i jak nigdy poczekalnia pełna ludzi. Pytam kto do mojego gabinetu a ludzie, że wszyscy. No to siadam czekam, będą przecież rozmawiać kto na którą. Ale słyszę, że ktoś tam tak jak ja na 14,05 więc podchodzę to wyjaśnić, a oni "nie przejmuje się pani, już 3 osoby na tą godzinę weszły" i pytam kiedy w takim razie będzie moja kolej, bo nie bardzo rozumiem na jakich zasadach wchodzą do gabinetu. A wchodzili godzinowe wg przyjścia ;p Ja byłam chyba 5 osobą na 14,05, ze 2 osoby były na 14,20, jak dalej nie wiem, już nie słuchałam. Nie mam pojęci, kto rejestrował, ale wyszło mu to całkiem zgrabnie ;) Całe szczęście, że weszłam w zasadzie o swojej porze, bo jakbym godzinę czasu czekała, to pewnie nie było by mi tam tak do śmiechu. A teraz wszystkim Mamom i ich brzuszkom życzę dobrej nocy ;)
  24. To ja już sama pojęcia nie mam jak to wszystko wygląda. No nic, trzeba się jak najszybciej zebrać i iść do tego radcy, u nas w Oln chyba we środy przyjmują darmowo, to może w tym tygodniu już coś będę wiedziała, jak to wygląda prawnie. Muszę tylko spisać czego konkretnie chcę się dowiedzieć, bo pewnie i u nich jak się za język nie pociągnie to nic się człowiek tak na prawdę nie dowie... wowo Właśnie o to mi chodzi. Mamy wybór - albo żyć w dostatku, albo z dala od rodziny. I nie zrozum mnie źle, to nie jest żaden grymas w Twoją stronę, ale ja osobiście uważam, że to jednak nie jest normalne życie. Normalne byłoby, gdybyś miała dokładnie to samo ale u siebie w kraju. Bo prawda jest taka, że jednak nie każdy ma na tyle odwagi, a nieraz i możliwości, żeby zostawić dotychczasowe życie i wyjechać i nie powinniśmy być stawiani przed takimi dylematami. I mimo, że wkurza mnie to, co jest nam oferowane, to mam nadzieję, że nie będziemy nigdy zmuszeni wyjechać, ani już tym bardziej, że jedno z nas to zrobi i szanuję tych, którzy mieli odwagę wyjechać za granicę.
  25. Pysiak Nie wiem, jak to wygląda w rzeczywistości, piszę tylko tyle ile gdzieś tam usłyszałam. Ta księgowa Piotrka twierdzi, że jeśli on ma najniższą krajową to nie mają podstaw, żeby z niego ściągnąć alimenty, komornik nie może siąść na pensję bo jest za niska i on nie miałby z czego żyć, więc alimenty są przyznawane z funduszu i do momentu, kiedy ojciec w jakimkolwiek stopniu je spłaca, nawet te 20 zl miesięcznie, to jest czysty, nikt nie może założyć mu sprawy o niespłacanie i nic innego też mu nie grozi. Tak powiedziała ona, ile w tym prawdy - nie wiem. Ale zamierzam się w tym albo przyszłym tyg przejść do radcy prawnego i dowiedzieć się, jak to wszystko na prawdę wygląda w świetle prawa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...