Trudne zadanie, ale spróbuję i ja :)
Mama zawołała Czerwonego Kapturka do sobie. "Kapturku, weź, proszę, ten koszyk ze smakołykami i zanieś go do Babci. Źle się dziś poczuła, a ja muszę zostać w domu z twoim małym braciszkiem. Tylko pamiętaj, nie zbaczaj z drogi, jak cię uczyliśmy z tatą..." - przykazała Mama.
"Dobrze, Mamusiu. Już pędzę" - i w podskokach, z koszyczkiem pod ręką, ruszył Czerwony Kapturek w stronę domku Babci.
Droga przebiegała przez las, ale dziewczynka była na tyle dużą już dziewczynką, że nie bała się cieni drzew, które rzucały złowrogo swe cienie. Nagle.... a co to?
Czerwony Kapturek aż przystanął.
Na środku drogi stało bowiem lustro. Wielkie lustro o bogato zdobionej ramie.
- Kim jesteś? - zaciekawił się Kapturek, widząc, zamiast swojego odbicia, tajemniczą osóbkę po drugiej stronie lustra.
W sekundę Alicja (bo to była właśnie Alicja, o czym Kapturek jeszcze nie wiedział) zniknęła, a w lustrze Czerwony Kapturek zobaczył zerkającego nerwowo na zegarek Białego Królika. "Spóźnię się, spóźnię się..." - mamrotał Królik pod nosem.
Kapturek lekko się pochylił... i wpadł na drugą stronę lustra.
Co miał robić? Popędził za Królikiem...
"Co za dziwna kraina" - raz za razem przemykało Kapturkowi przez myśl, gdy dostrzegał a to ptaka Dodo, a to śmiertelnie wystraszoną Mysz, to znów gadającą coś wielką Gąsienicę.
Nagle jednak Biały Królik zniknął w czeluściach niewielkiego zamku, który majaczył na horyzoncie.
"Jak ja się tam dostanę?" - zaczął zastanawiać się Kapturek, gdy w trafie dostrzegł fiolkę z napisem: wypij mnie.
Zaklęcie zadziałało.
Kapturek zmniejszył się do wielkości małej myszki i bez problemu mógł przejść przez bramę wjazdową zamku.
Na dziedzińcu zobaczył... wielkie szachy, które same poruszały się po szachownicy!!!
"Niemożliwe. To musi być bajka" - mamrotał Kapturek pod nosem. "Gdzie ja u licha jestem?"
"Masz rację, Kapturku. Jesteś w bajce o Alicji w Krainie Czarów" - usłyszał Kapturek głos Króla Kier. "Zamknij oczy, a jak je otworzysz, wrócisz znów do siebie. Jeśli zobaczyłaby cię tu Królowa Kier, zostałbyś zmuszony, by zostać z nami na zawsze, a chyba tego nie chcesz?"
Czerwony Kapturek przypomniał sobie o Babci, która na pewno z niecierpliwością go wypatrywała.
Chwilę później, mrużąc oczy, Kapturek rozejrzał się po znajomym sobie lesie:
- Ach, więc to był tylko sen?
Gdyby Kapturek rozglądnął się uważnie, w trawie dojrzałby tajemniczą fiolkę, która wypadła mu z kieszeni...