Skocz do zawartości
Forum

zaciazona

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Tarnów

Osiągnięcia zaciazona

0

Reputacja

  1. Czy ciąża mi ciąży? Nie! Powoli za to odliczam dni, bo zostały mi, w wersji optymistycznej, trzy tygodnie. W wersji ciut przyśpieszonej... wciąż optymistycznie wierzę, że przynajmniej dwa Od początku wiedziałam, że to ciąża większego ryzyka i mogą być komplikacje. Wiedziałam też, że może być wcześniak. Ale jakoś... dałam radę. Nie dałam się zaś położyć do łóżka i unieruchomić :) Owszem, ograniczyłam mocno siedzenie przed komputerem a częściej wypoczywałam. Zrezygnowałam z aerobiku, gdy lekarka uznała, że to zbyt niebezpieczne dla dziecka. Zaczęłam łykać magnez, bo pojawiły się wcześnie duże skurcze. I... tyle! Wsłuchałam się w swój organizm a on mi powiedział: - Gdy coś będzie nie tak, dam ci sygnał! Dziewiąty miesiąc, a ja wciąż słyszę: - Już chyba wszędzie jeździsz autobusem, co? (Nie! Nadal spaceruję. Tak robiąc 5-10 km dziennie ;D) - Już chyba nic nie pracujesz? (Nie, dalej przyjmuję zlecenia, choć mogę sobie pozwolić na pracę w swoim rytmie). - Już chyba jesteś gotowa? (Nie. Zaczynam się jednak gotować... z powodu upałów!). Czy ciąża coś zmieniła? Zwolniłam. To na pewno. Zaczęłam uważniej czytać etykiety na produktach. Kosmetyki? Eko! Bez szkodliwych substancji. Wizyty u lekarza? Raz na 5 tygodni. Do tego, zaczęłam unikać stresujących mnie sytuacji. I męczących osób. Szkoła rodzenia? Nie, podziękowałam... jeszcze bym się nakręciła za bardzo :) A tak? Czy boję się porodu? Raczej jestem ciekawa, jak będzie. Szybko zamykam rozmowy: gdy ja rodziłam... Każdy z nas jest inny. Jak to skomentował niedawno mąż: - Myślisz o znieczuleniu? A po co? Przecież jak boli cię głowa, nigdy tabletek nie bierzesz! Uśmiecham się. Do słońca. Do świata. Do ludzi. Jakoś tak zdystansowałam się do wszystkiego. I dobrze mi jest. W świecie pozytywnych książek, muzyki, zapachów i smaków. Także... w moim ogrodzie :)
  2. Trudne zadanie, ale spróbuję i ja :) Mama zawołała Czerwonego Kapturka do sobie. "Kapturku, weź, proszę, ten koszyk ze smakołykami i zanieś go do Babci. Źle się dziś poczuła, a ja muszę zostać w domu z twoim małym braciszkiem. Tylko pamiętaj, nie zbaczaj z drogi, jak cię uczyliśmy z tatą..." - przykazała Mama. "Dobrze, Mamusiu. Już pędzę" - i w podskokach, z koszyczkiem pod ręką, ruszył Czerwony Kapturek w stronę domku Babci. Droga przebiegała przez las, ale dziewczynka była na tyle dużą już dziewczynką, że nie bała się cieni drzew, które rzucały złowrogo swe cienie. Nagle.... a co to? Czerwony Kapturek aż przystanął. Na środku drogi stało bowiem lustro. Wielkie lustro o bogato zdobionej ramie. - Kim jesteś? - zaciekawił się Kapturek, widząc, zamiast swojego odbicia, tajemniczą osóbkę po drugiej stronie lustra. W sekundę Alicja (bo to była właśnie Alicja, o czym Kapturek jeszcze nie wiedział) zniknęła, a w lustrze Czerwony Kapturek zobaczył zerkającego nerwowo na zegarek Białego Królika. "Spóźnię się, spóźnię się..." - mamrotał Królik pod nosem. Kapturek lekko się pochylił... i wpadł na drugą stronę lustra. Co miał robić? Popędził za Królikiem... "Co za dziwna kraina" - raz za razem przemykało Kapturkowi przez myśl, gdy dostrzegał a to ptaka Dodo, a to śmiertelnie wystraszoną Mysz, to znów gadającą coś wielką Gąsienicę. Nagle jednak Biały Królik zniknął w czeluściach niewielkiego zamku, który majaczył na horyzoncie. "Jak ja się tam dostanę?" - zaczął zastanawiać się Kapturek, gdy w trafie dostrzegł fiolkę z napisem: wypij mnie. Zaklęcie zadziałało. Kapturek zmniejszył się do wielkości małej myszki i bez problemu mógł przejść przez bramę wjazdową zamku. Na dziedzińcu zobaczył... wielkie szachy, które same poruszały się po szachownicy!!! "Niemożliwe. To musi być bajka" - mamrotał Kapturek pod nosem. "Gdzie ja u licha jestem?" "Masz rację, Kapturku. Jesteś w bajce o Alicji w Krainie Czarów" - usłyszał Kapturek głos Króla Kier. "Zamknij oczy, a jak je otworzysz, wrócisz znów do siebie. Jeśli zobaczyłaby cię tu Królowa Kier, zostałbyś zmuszony, by zostać z nami na zawsze, a chyba tego nie chcesz?" Czerwony Kapturek przypomniał sobie o Babci, która na pewno z niecierpliwością go wypatrywała. Chwilę później, mrużąc oczy, Kapturek rozejrzał się po znajomym sobie lesie: - Ach, więc to był tylko sen? Gdyby Kapturek rozglądnął się uważnie, w trawie dojrzałby tajemniczą fiolkę, która wypadła mu z kieszeni...
  3. U mnie zero nudności, zero senności, zero nadwrażliwości na zapachy. Jedynie piersi dwa razy większe się zrobiły. I to był pierwszy sygnał, że, być może...? Potwierdzony u lekarza :) Ciąża tzw. powakacyjna. Wróciłam z dłuższego jesiennego urlopu, zrelaksowana jak nigdy... i długo nie trzeba było czekać
  4. Dołączam i ja. Albo my. Bo nas 2 w 1 ;) Początki, więc jeszcze stresu większego nie ma. Za to głowa pełna pytań. Też mam ochotę wprowadzić się tu na dłużej. Na razie się nieśmiało rozglądam ;) anula
×
×
  • Dodaj nową pozycję...