Mam do Was pytanie. Chodzi mi o USG. Czy któraś z Was miała robione około 14, 15 tygodnia, a jeśli tak to co dowiedziałyście się na takiej wizycie. Ja mieszkam obecnie w Anglii i tu trochę wyglądato inaczej niż w Polsce. Pierwsze USG wykonuje się najwczesniej w 13 tygodniu i nie wykonuje go lekarz tylko położna (zresztą kontaktu z lekarzem nie ma się przez cała ciąże, a w czasie porodu podobno tylko przy komplikacjach). Mi powiedziano tylko tyle, że USG miało na celu sprawdzić czy dziecko jest żywe (to znaczy czy widać bijace serduszko - bo nawet go nie słyszałam) i ryzyko zespołu Down'a. Przez całe badanie nic nie uslyszalam a po skonczonym: "koniec badania". Dopiero jak zapytalam czy wszystko w porzadu kobieta, która je wykonywała powiedziała, ze tak - dziecko żyje... Spytałam ją o krwiaka, z którym miałam mały problem na samym poczatku ciąży (dowiedzialam sie o nim, gdyż poszłam na wizytę prywatną, gdyż na państwową mnie nie skierowano, ponieważ w Anglii do 13 tygodnia ciąża to nie ciąża) i usłyszałam, że nic nie widziała. Zero pytań o moje samopoczucie... nic... Zastanawia mnie, czy coś więcej mogłabym sie dowiedzieć, gdybym to badanie miała wykonywane np. w Polsce? Jak to wyglądało w Waszym przypadku?