Skocz do zawartości
Forum

Megane123

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Megane123

  1. kristafowna mnie zaskoczył połóg - chyba wolałabym wiedzieć wcześniej, że może być ciężko. Wiele rzeczy mnie bolało, do tego baby blues... Pomagało wypłakanie się mężowi :) Najgorszy był pierwszy tydzień, potem już coraz lepiej. Obecnie jest fajnie (a piszę to po nieprzespanej nocy), choć bywają chwile, że płaczę z bezsilności (np. jak widzę, że małą coś boli albo jestem wykończona a ona wcale nie chce spać). A z mężem kłócę się chyba mniej ;) Czekamy na "zielone światło" na więcej bliskości... U nas rytmu dnia jeszcze nie ma, ale wprowadzamy go powoli, oby się udało... Kinga88, a Tobie nadal jest źle? Tzn. masz jeszcze objawy depresyjne?
  2. Ta cisza naprawdę jest grobowa ;)
  3. Beata dzięki za info :) Na szczęście z małą jest lepiej, to po prostu kolki. Mam tydzień nie jeść nabiału i czekolady, podaję też espumisan i paracetamol, można przeżyć ;) Ja też jadę jutro na groby, ale to dlatego, że mąż dziś pępkowe wyprawia . Teraz siedzimy z Julką w małym pokoiku i udajemy że nas nie ma, dopóki chłopy nie wybędą Miałam jechać na noc do teściów, ale mam spinkę z teściową i nie miałam zamiaru się tam pokazywać. Kurcze, to jest złota kobieta, ale od nadmiaru rad zaczynam być uczulona na jakiekolwiek porady...
  4. Słuchajcie, z moją Julką jest nie za dobrze, od wczorajszego wieczora spała może z 2 -3 godziny, ciągle płacze, prawie niemożliwe jest uspokojenie jej. Lekarka poradziła odstawić nabiał, dawać espumisan i paracetamol oraz zbadać mocz. Powiedziała też, że gdyby się nie poprawiało, było bardzo ciężko, to mam jechać do szpitala. I teraz pytanie do Was: jak wygląda pobyt w szpitalu z maluchem? Czy ja mogę iść tam, gdzie rodziłam i leżeć normalnie z małą? Czy muszę jechać do innego szpitala i płacić za pobyt z dzieckiem/spać na korytarzu (nie mam pojęcia, jak to wygląda)? Jula jutro kończy miesiąc.
  5. Ja dziś nad ranem znów miałam kilka godzin walki o sen małej... To zbierające się jej powietrze w brzuchu nas wykończy. Czy któraś z Was też ma/miała problem z cmokaniem dziecka przy karmieniu? Nie wiem, jak temu zaradzić, a ona przez to to powietrze łyka...
  6. U nas też na razie jest nieregularnie. Jedyne co w miarę o stałej porze się dzieje, to wieczorne rytuały. Kapiemy późno, bo ok. 21:00, ale przynajmniej regularnie. Przed kąpielą staram się trochę nakarmić, bo bez tego był wielki krzyk. Po umyciu masażyk, ubieranie i znów karmienie, potem sen. O ile ładnie jej się odbije powietrze, śpi spokojnie i budzi się w nocy jeszcze 2-4 razy. Ale jak jej się nie odbije... masakra. Wczoraj przez 5 godzin nie chciała się uspokoić. Męczyło ją to powietrze strasznie, nic nie pomagało, odchodziliśmy z mężem od zmysłów. Ostatecznie pomogło najpierw ogrzanie brzuszka suszarką (oczywiście ostrożnie i delikatnie żeby nie poparzyć), a potem położenie pionowo na ramieniu. Po odbiciu niemal od razu zasnęła, a my razem z nią...
  7. Ja ważyłam jakieś 57 kg, przybrałam do 70 kg, 3 dni po porodzie ważyłam 59 i tak jest chyba też teraz. Brzuszek całkiem spoko, choć wczoraj siostra powiedziała mi, że jeszcze widać. Już się do niej nie odzywam Co do weluru - mała właśnie ma go na sobie od wczorajszej kąpieli. Przegrzana nie jest, uczuleń na razie nie zaobserwowałam.
  8. Aha - pisałyście kiedyś o krzyku dziecka przez sen. Jula wczoraj tak wrzasnęła (prężąc się przy tym i robiąc okropną minę), że ja sama pozbierać się nie mogłam. Byłam przekonana, że dzieje się z nią coś strasznego (ale oczywiście mała za sekundę już się uśmiechała...). Od tego momentu śpi niespokojnie i mam wrażenie, że śnią jej się same okropności :( Boję się, że kiedyś w nocy znów mnie taki krzyk obudzi. To jest przerażające!
  9. kristafowna ale nas mają przenieść tylko na inny dział - noworodki i niemowlaki ;) Dalej będzie nas można czytać pod nazwą Wrześniowe skarby 2014 :) Lili, mama Magda moja też ma wiotkość krtani. I do tego sapkę. Obie te rzeczy w tym okresie są fizjologiczne ale powodują, że mała brzmi, jakby powietrza złapać nie mogła (i tak piszczy) - przez tę krtań, oraz właśnie charczy - przez sapkę. Sapkę poznać można po tym, że dziecko brzmi, jakby miało katar, ale nic w nosie nie ma - po prostu jest opuchnięte. Sól morska to dobre rozwiązanie. Melly nie zamierzam za często zabierać Julinki do dużych sklepów głównie dlatego, że widzę, jak ona reaguje na hałas i ostre światło. Poza tym ona jeszcze dosyć często chce jeść co skutkuje tym, że takie zakupy to bardziej pośpiech i stres bo dziecko płacze niż przyjemność. Wolę robić zakupy w osiedlowym sklepiku. I chociaż nie jestem zwolennikiem trzymania pod sterylnym kloszem (uznaję zasadę, że układ odpornościowy musi być drażniony, by poprawnie działał), to w tym początkowym okresie tłumy kaszlących ludzi to coś, czego wolę Juli oszczędzić ;)
  10. Teosia, zdrówka życzę! marti123 moja też miewa takie histerie, wtedy ją nosiłam i bujałam i albo zasypiała, albo dawała się przystawić (np. po odbeknięciu). Też nie mam pojęcia, skąd to się bierze... My dziś mieliśmy pierwszą wizytę w hipermarkecie. Tak wyjątkowo, bo nie planuję za często Julki w takie miejsca zabierać, ale tym razem musiałam sprawić sobie nowe fanty w postaci butów i torebki. W poniedziałek zaczynam nowe studia, jakoś trzeba wyglądać ;) Tylko zła jestem, bo ponad tydzień temu zakupiłam też przez internet w jednym sklepie ciuszki eleganckie takie dobre do karmienia i jeszcze nie przyszły, a miały być na to rozpoczęcie roku :/
  11. Ja dziś byłam u pediatry i rozmawiałam o szczepieniach. Babka ma spoko podejście bo jakoś nie nakłaniała specjalnie do tych dodatkowych. Mówiła, że na meningokoki i pneumokoki warto szczepić, jeśli szybko oddaje się dziecko do żłobka albo ma ono styczność z osobą, która np. często choruje na zapalenia płuc. O rotawirusach mówiła, że szczepienie może złagodzić przebieg zakażenia, ale też, że bez szczepienia rotawirusy nie są jakieś bardzo groźne. Ja więc dodatkowo szczepić nie będę. My dziś mieliśmy spokojny dzień - jaka ulga, mogłam porobić cokolwiek... Oby to nie zwiastowało nieprzespanej nocy ;)
  12. Smile, Karolcia, u mnie z Julą też ciężko, ale chusta potrafi zdziałać cuda. Wiadomo, nie daje to pełnej wolności, ale jednak cokolwiek można zrobić. Odkryłam, że ogromne znaczenie ma to, czy małej porządnie się odbije. A i w tym chusta pomaga :) W tej chwili Julinka zasnęła mi na brzuchu. To też często jedyna opcja na uspokojenie.
  13. Ja dodatkowo na nic szczepić nie będę. Co do obowiązkowych to mam nadzieję, że przez rok zdążą wprowadzić jakąś bezpieczną alternatywę dla szczepionki przeciw odrze, śwince i różyczce. A jak nie zdążą, to postaram się zaszczepić tylko przeciw odrze. Ale to jeszcze trochę czasu :)
  14. Pocieszę Was, że ten kryzys powinien minąć w ciągu kilku dni. Trzymajmy się dzielnie :) Generalnie w laktacji są takie kryzysy: 3 dzień (nawał), 2-3 tydzień (dziecko wisi na piersi, ma się poczucie, że brakuje pokarmu, ale w zupełności go wystarczy!), 6 tydzień, 2-3 miesiąc, 5-6 miesiąc, 9 miesiąc. To jest związane ze skokami rozwojowymi maluszka, trwa kilka dni i potem jest ok. Jak komuś zależy na laktacji to warto o tym wiedzieć i się nie dać w tych okresach :) alicjapola skojarzyło mi się, że są takie cycki-gniotki, może by były dobre dla naszych maluchów Smile mam podobnie, też niewiele kg zostało (1-2) ale brzuszek to mógłby wyglądać inaczej... Najgorzej, że przy dziecku ciężko mi jeść regularni i sobie robić pełnowartościowe posiłki i czasem łatwiej sięgnąć po jakąś słodycz. A to nie pomaga ;)
  15. Też się trochę obawiam powrotu do seksu, choć ciągnie mnie do męża... Boję się nawet w lusterko spojrzeć co tam zastanę, bo jak spojrzałam parę dni po porodzie, to nie było za wesoło ;) U nas kryzys laktacyjny 2-3 tygodnia, czyli z Julki zrobił się mały wisiocycek :) Dziś je co chwilę, a usypia tylko przy mnie. Podobno po paru dniach to mija, mam nadzieję, bo i dziecko zdenerwowane i ja bezradna.
  16. aniolmag a to spryciara z tej Twojej córci :) Ja powoli zaczynam organizować domowe życie z nową małą istotką. Jest fajnie :)
  17. Do nas się goście zaczęli schodzić, to i pisać nie było kiedy... :) Wrócę do tematu nacięcia/szwów. Ja jestem 2,5 po porodzie, siadam już bez większych trudności, ale czasem coś tam poszczypie. Alicjapola ja też mam to, o czym piszesz! Już się zaczęłam zastanawiać, czy mnie tam jakimś cudem nie uszkodzili. Ciekawe, skąd to jest... Ponadto miałam szwy zdjęte w 9. dobie, a wczoraj odkryłam, że jeszcze coś mi tam wisi :/ podobno te rozpuszczalne potrafią tak wychodzić z głębszych warstw. Zdarzyło się tak którejś z Was? Co do przegrzewania - łączę się w bólu ;) Ja nie dokarmiam Juli butlą, a przybiera dziennie prawie 50 g. I ulewa przez obżeranie się, jak to określiła położna :)
  18. Lili to teraz rozumiem, o co chodzi z tym kp :) ja na początku bardzo odczuwałam taką więź, za każdym razem czułam jakieś takie poświęcenie, złączenie. A teraz to momentami marzę, żeby wreszcie się już najadła, a ja bym sobie pospała... Już nie mówiąc o wyrzutach sumienia jakie mam, gdy pozwalam sobie podczas karmienia przeglądać internet ;)
  19. Co do tego leku o którym pisałam - aż się zainteresowałam składem, bo tyle dobrego słyszałam, a w sumie nie wiedziałam, o co chodzi. I teraz trochę się zawiodłam, bo niby taki skuteczny lek, tak wszyscy chwalą, z Niemiec sprowadzają, a tu substancja czynna to simeticon - to samo, co w espumisanie. No chyba, że to jakaś inna, lepsza postać tej substancji, ale nie jestem farmaceutą. I w sumie szczerze wątpię.
  20. Ja osobiście nie wyobrażam sobie butelką karmić Julinki. Pomijając walory zdrowotne dla mnie i dziecka, na chwilę obecną byłoby to dla mnie niepraktyczne, zwłaszcza to nocne wstawanie ;) Jestem ciekawa, jak sobie poradzę z karmieniem naturalnym, gdy zacznę zajęcia na nowych studiach... Planuję spróbować chodzić z Julką w chuście, siadać gdzieś w zakątku blisko wyjścia i jakoś dać radę, może się uda :) Karolcia słyszałam super opinie o leku, który z Niemiec niestety trzeba sprowadzać, kropelki nazywają się SabSimplex. Podobno są mega skuteczne, ale sama nie sprawdziłam.
  21. alicjapola ja bym się do położnej zgłosiła - po swoich przygodach wiem, że warto. Jeśli masz tak nasilone objawy, to czym prędzej!
  22. Dziewczyny dzięki za rady. Wczoraj wezwałam swoją położną, bo drugi dzień mieć prawie 39 st. to średnio. Rozmasowała piersi i ręcznie ściągnęła mleko z zablokowanego miejsca. Bolało, ale efekt jest. Temperatura od razu zaczęła spadać. Niestety niezupełnie, ale położna zauważyła, że mała ma katarek a ja powiększone węzły chłonne, więc prawdopodobnie infekcja nam się doczepiła. Jak na złość numer do przychodni nie działa :/ Lili tak jak pisze Beata - jeśli karmisz piersią, wit, K+D od 8 doby do zakończenia 3 miesiąca, codziennie, przed karmieniem (bo mleko jest tłuste i pomaga przyswajać witaminy). Od ukończenia 3 miesiąca podajesz znów samą wit. D. Mamaali współczuję... Ale też ciekawi mnie co piszesz o przypadku dziewczyny z Twojej sali. Też z mężem mamy różne grupy, ale byłam przekonana, że jakiekolwiek zagrożenie jest tylko wtedy, gdy matka ma rh- a ojciec rh+. W ogóle to podziwiam Was, że chce Wam się te siódme poty wyciskać... Ja jeszcze nie odespałam porodu i sobie nie wyobrażam takiego wysiłku ;)
  23. Mi położna w pierwszym m-cu życia dziecka kazała co 4 godziny budzić, żeby maluch nie miał za dużego spadku cukru. Nie mam takiej potrzeby, bo w nocy budzi się częściej. Za to po karmieniu koło 6-7:00 rano potrafi mi przespać i 5 godzin, ale ten raz na dobę to już sobie daję spokój z wybudzaniem. Niestety doczekałam się przez te stresy... Mam chyba zatory. Od wczoraj gorączka 39 stopni, spadła po leku i dziś znów 38. Mała też to odczuwa... Masakra. Nie pomaga kapusta, masaże, odciągnąć się nie da, ciepłe okłady...
  24. A ja się muszę wyżalić. Z małą wszystko ok, ale z moim mężem miałam dziś koszmar. Od dłuższego czasu jest przepracowany, do tego pobudki nocne... Miewa gorączki i inne paskudne objawy z tego tytułu. Dziś o 2 w nocy wracał z pracy, o 5:00 obudził mnie, że od kilku godzin bardzo go boli za mostkiem. Siedziałam z nim próbując coś zdziałać i modląc się, żeby to nie było nic poważnego. Moje emocje to jakaś katastrofa. Już sobie wyobrażałam, że coś mu się stanie, że zostanę sama z dzieckiem, masakra... W końcu pojechał do szpitala, na szczęście to samopoczucie to tylko efekt przemęczenia, przynajmniej go zbadali... Mam zdecydowanie dosyć dzisiejszego dnia. Dobrze, że Juleczka taka kochana...
  25. mamaali może spróbuj chustonoszenia? Niektóre dzieci już tak mają, że takie przylepy są, a przecież są też inne sprawy do roboty... Chusta mogłaby pomóc, miałabyś i wolne ręce, i spokojniejsze dziecko.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...