Skocz do zawartości
Forum

gotika1

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez gotika1

  1. mosiamoże ze mną nie jest aż tak "źle", ale rozumiem cię bardzo dobrzeale jedyna rada to : musisz się wziąć w garść. może masz jakieś znajome, z którymi byś mogła się spotkać? albo odwiedzić kogoś? może ciebie ktoś odwiedzi? ja też nie mieszkam w mieście i wiem co to znaczy ze mną było podobnie, bo też nie mam gdzie wyjść w sumie to nawet nie mam z kim bo takie osoby mieszkają jakieś 40 km ode mnie, najbliżej a żeby jeździć do miasta dla rozrywki nie ma teraz kasy ale mi pomogły też rozmowy z przyjaciółkami, ich odwiedziny itp. i tu akurat nie zgodzę się z niektórymi osobami co do użalania się itp. czasem tak jest, że łapiemy dołka i trudno to minie, ale nie od razu mam nadzieję, że jakoś ogarniesz sobie tą całą sytuację trzymam kciuki dziękuję za wsparcie, może to i głupie i dziwne zarazem, ale jak ktoś powie, to minie, przejdzie, rozumiem Cię, to gdzieś jakoś lżej na duchu. Takie niby banalne, ale jednak gdzieś z sensem... Znam matki co mają po dwoje troje dzieci i mają takie wsparcie ze strony rodziny, że nie przytłaczają ich tak obowiązki wychowania dzieci, bo rozdzielone to jest już na dwie-trzy głowy, a to już sukces. Same są wolniejsze, pracuję bądź dorabiają, bo mają tą możliwość. A ja z kim zostawię dziecko? nie stać mnie na niańkę, a jak pójdę do pracy to moja wypłata będzie wypłatą niani, to nie wiem czy jest sens zostawiać dziecko z obcym by potem oddać zarobione pieniądze niani.. Nie tak całkiem jest ze mną źle, nie spoczęłam zupełnie na laurach, mam w planie wziąć się za siebie, tylko teraz ten okres przejściowy daje mi już bardzo popalić. Umówiłam się z doradcą zawodowym w Warszawie, muszę poczekać na polepszenie pogody, by móc szybko i sprawnie dojechać autem, potem ciągłe konsultacje z doradcą, może się przekwalifikuję, może zrobię coś z sobą-zobaczymy, ważne że coś się będzie dziać. Doświadczenie zawodowe też mam, nie jest tak, że nigdzie nie pracwałam wcześniej,ale dla mnie mało znaczące, chcę robić coś innego, pracować z zadowoleniem. Mam inżyniera, ale w ścisłym kierunku, doświadczenie w zupełnie innym a chciałabym robić jeszcze zupełnie coś innego, zawiłe, ale prawdziwe. Dlatego mam niełatwe zadanie, a teraz ten zastój ze wszystkim, to czekanie, mały brzdąc ( co nie oznacza, ze nie kocham go najbardziej na świecie,a jakże by inaczej) zima, do tego świętokrzyski rynek pracy sam mówi za siebie... ale plany są, tylko ten marazm...codzienność i rutyna dobijające.
  2. lutkaGotika rozumiem Cię. Sama całymi dniami z absorbującym dzieckiem, to nie jest proste. Najgorzej, kiedy dopuści się do zasiedzenia w domu. Bardzo dziękuję za zrozumienie. lutkaTwój mąż prowadzi własny interes, że całymi dniami siedzi poza domem? Nie jestem zwolenniczką wzięcia wszystkich obowiązków na siebie, nawet jeśli mąż sporo pracuje. Myślę, że powinnaś zmiany zacząć wprowadzać właśnie tutaj. Zaangażowanie męża w opiekę nad dzieckiem. Bez tłumaczenia go, że pracuje zawodowo, że zmęczony, bo nic tak nie wymęczy jak siedzenie w domu z małym dzieckiem. tak, ma swoją działalność, niestety nie jest możliwe by wcześniej przyjeżdzał do domu. Dlatego jestem uziemiona, bo gdzieś może zwalam winę na świat cały, bo dlaczego to my kobiety musimy siedzieć w domu z dziećmi? Czy ktoś aby tego nie uporządkował? no nie bez celu mężczyznom daje się lepiej i łatwiej zarobić abyś babo została w domu a czyja to wina? i jeszcze potem słyszę, że użalam się nad sobą, dzięki, fajnie. To znaczy mam się przyporządkować całości i do ogółu bo jak się zacznę buntować to mnie zaczną umoralniać. lutkaA w weekendy nie mogłabyś wyskoczyć do kosmetyczki, fryzjera, na kawę? Może na jakiś kurs się zapisz? Kurs? nie da rady, mąż pracuje w soboty do 16:00 jak przyjedzie do domu, to padnięty, chce spokoju, więc też musi odpocząć, w niedzielę zajmuje się córką cały dzień, ale cóż mogę w niedzielę, poza tym mam wszędzie daleko dojechać. lutkaNajtrudniejsze są początki i zmiana nastawienia, później będzie z górki. Zwłaszcza, że jeszcze trochę i córka będzie potrafiła zająć się sama sobą. zgadzam się w zupełności, bo kiedy już córka będzie mogła zająć się na chwilkę zabawą (póki co nie chce sama się bawić nawet minuty) to wreszcie swobodnie będę mogła nastawić zupę w miarę normalnie bez wiszącej na ramionach córki. Będzie mi lżej, bo wysikam się wreszcie sama-chociażby, póki co leci za mną nawet do łazienki. Nie mam minuty swobody w domowych zajęciach, zwykłych czynnościach, że aż mnie to wszystko przytłacza już... dziękuję za wsparcie, pozdrawiam serdecznie
  3. Helenaczy ktos Cie uwiazal w domu, ze z niego nie mozesz wyjsc? No dziwne pytanie, na serio. Dziecko-zima+plus zła pogoda a najbardziej jego humor tu się liczy, nie zawsze chce gdzieś wychodzić, no cóż tu się dziwić dwulatkowi jak biedne upięte w kombinezon, że ledwo chodzi a wkoło nic tylko śnieg, to mam na siłę ciągnąc byle wyjść? A pogoda raczej nie ułatwia nam tego zadania. Sama nie mogę wyjść, raczej rzadko, bo nie mam z kim zostawić dziecka. Wszędzie daleko, trzeba autem, samochód mąż zabiera do pracy. Helenapiszesz, ze mieszkasz na wsi- ale ze jaka to wies? wies jednorodzinna? zero ludzi? no bo nie rozumiem No znów dziwne pytanie. No może nie zero ludzi, ale zbyt mało. A każdy zajęty mocno sobą, kogo obchodzi, że nie mam z kim pogadać? Wkoło starsi ludzie, zajęci swoimi sprawami, skoro tyle lat nie nawiązywałam tu z nikim kontaktu, to raczej źle będzie przyjęte, jeżeli wyskoczę z tekstem:"przyjdę na kawę to se pogadamy"...no błagam. Helenachcesz szalenstwa- idz z dziecmi na zewnatrz, wyszalej, i przestan siedzien w domu swobody? a do czego jestes uwiazana? Znowu głupie pytanie, do czego jestem uwiązana? nie jestem, ale mając dziecko nie można sobie pozwolić na swoje działania, nawet nie raz w 100% dziecko pochłania cały mój czas, nie wiem czy rozumiesz co mam na myśli... Helenadecydujac sie na rodzicielstwo, tzreba wziasc pod uwage, ze nie mzona wyskoczyc na piwko, kawke, kina wtedy kiedy sie chce- tylko wtedy jest mozliwosc nie masz z kim zostawic dzieci, ok- rozumiem, ja tez nie ale jak bardzo czegos sie chce, to jest do ogarniecia ja nie piszę o tym że mam problem z wyskoczeniem na piwko kiedy mam ochotę, tylko, że wogóle mam problem z wyskoczeniem gdziekolwiek i kiedykowliek, jasne? ojej, mnie złapał zwyczajny chandrowy dołek i tkwię w melanżu, a tu zaraz morały na temat rodzicielstwa, dzięki za pokrzepienie, tego mi było potrzeba. To znaczy mam siedzieć w domu zamknięta bom matką i tak wybrałam tak? i jeszcze gotować, sprzątać prać zmywac wychowywac dziecko mi nikt za to nie zapłąci i jeszcze mam czelność się buntować?No tak, przecież jestem matką, to jak mogę inaczej postąpić? Miałby mąż se wziąć wolne bym ja pojechała odwiedzić swoją starą koleżankę i jeszcze wypić lampkę wina? eee tam użalam się nad sobą. No tak, przecież nikt mnie nie uwiązał. Przepraszam bardzo, ale mam inne zdanie. Helenasprzatanie tez mi wychodzi bokiem, tym bardziej- ze w ostatnich dniach nei mam na to czasu.... akurat sprzątać lubię ale zwłaszcza gdy efekt mojej pracy utrzymuje się chociaż kilka godzin a nie jak w moim przypadku na chwilkę. Mam dość odkładania rzeczy na swoje miejsce, to mnie najbardziej irytuje i mam już dość. Ilez można?A kurz, wiadomo wszędzie jest, ale nie o tym pisałam. Helenaszczerze bez owijania w bawelne nie uzalas sie nad soba, tylko wez sie w garsc kompletnie nic nie rozumiesz, to nie użalanie się na sobą, ja to widzę inaczej. Jakieś wypalenie się. bycia ciągle z dzieckiem 24godz na dobę, na każde skinienie, noce nieprzespane, przemęczenie, siedzenie w 4 ścianach, zero kontaktu ze znajomymi(no bo jak i kiedy?) to wszystko sprawia, że fiksujemy, a nie użalamy się nad sobą, pozdrawiam
  4. Witam wszystkich! Może nie mam czwórki rozbrykanych dzieciaków, psa i dwa koty, ale siedzę (to chyba nie najlepsze sformułowanie) w domu już ponad 3 lata, mam dziecko (2latka) prowadzę dom i już jestem zmęczona... ja chcę do ludzi! Ja chcę robić coś z sensem...(oglądam po 10 razy te same odcinki " ciekawskiego gerga") ja chcę być kobietą niezależną (ostatnio ciągle zakupy robi mąż, nawet o tampony muszę prosić go by kupił, czasami mnie to już irytuje), Ja chcę odetchnienia, swobody, wina, kina i szaleństwa:)) a tak serio... to mam już mało cierpliwości, mam wyrzuty do siebie bo zaczynam się niepokoić swoim zachowaniem, krzyczę na dziecko kiedy już brak mi cierpliwości, obiecywała sobie, ze ja tego robić nie będę, jednak wychodzi inaczej. Jestem w domu od ponad 3 lat. Mąż pracuje od rana do póxnego wieczora, kiedy przychodzi ja czekam aż będę mieć chwilę odetchnienia ale sam jest zmęczony po całym dniu pracy i nawet nie mam jak mu się wyżalić co było w danym dniu, bo nasze dziecko zajmuje nam 100% czasu, a wieczorem jest zawsze kolacja, kąpanie, potem my za koleją i zanim usnie nasza pociecha to ja już sama usypima przy niej i nie mam jak zamienić słowa, nie mówię już o jakimś relaksie czy gościach... no właśnie.. kiedy ja miałam jakichś gości? nie pamiętam, dodam, ze goście i znajomi skończyli się wraz z przyjściem na świat naszej córci, więc niewiele zostało opcji do spotkań towarzyskich, a mnie chyba już nikt nigdzie nie poprosi... Nie dość, że mieszkam na wsi, to całkiem sama, bez koleżanek, znajomych a nawet rodziny najbliższej. Tesciowa zaglada czasami. Tyle. Teraz córka ma taki okres, że wszędzie wchodzi, próbuje na stół, skacze po kanapie, wszędzie jej pełno, jak nie ogląda bajki to muszę ją bacznie obserwować, bo migiem cos wymyśli. Jestem już zmęczona, nie mam już cierpliwości, poza tym nigdy nie byłam taka "a ti ati " do dzieci, nie umiem się bawić z córką, nie wiem jakie zabawy wymyślać i nie mam ochoty ciągle się bawić! ileż można? siedzę z nią ponad 12 godzin dziennie i nie mam już siły bawić się uciekającego pieska i układanie klocków... tym bardziej chyba wydaje mi się, że cofam się w rozwoju. Poza tym pranie, gotowanie i sprzątanie a non stop odkładanie rzeczy na swoje miejsce, ileż można? ja już nie mogę..nie daję rady chyba. Ja nie jestem stworzona do siedzenia w domu i zajmowania się dzieckiem. Oprocz tego mam prawie 30 lat, lata mi uciekają przez palce, nic z sobą nie zrobiłam, żadnego zaplecza z doświadczenia zawodowego, a rynek pracy niezadowalający. Ktoś poradził sobie z samym sobą? proszę o wsparcie.
  5. Daffodil Przyznam, że umiesz książkę zareklamować :) Tak z ciekawości poczytałam trochę opinii i rzeczywiście ludzie chwalą. Tylko nie do końca jestem przekonana czy taka parapsychologia i ezoteryka akurat mnie przypadnie do gustu. Ale wpisuję na moją listę przynajmniej pierwszy tom, a potem zobaczę :) Daffodil= po pierwsze bardzo się cieszę, że zainteresowałam Cię tą książka. z jednej strony można to nazwać parapsychologią czy ezoteryką ale z drugiej niekoniecznie, nie jest to zawiła książka, to wszystko jest tam takie proste, że aż trudno nazwać to czymś mistycznym. I dlatego własnie, że to jest takie proste to wielu trudno uwierzyć w to, że jest tak a nie inaczej i nazywają to wtedy parapsychologią własnie:)) Książka koniecznie do przeczytania ze dwa razy, trzeba ją przegryźć, porzuć trochę, wymaga trochę myślenia i zajrzenia w głąb siebie. Ciekawa, bo różni się od innych typowo ezoterycznych książek, to zdecydowanie dużo wiecej... Miłej lektury
  6. witam Polecam książkę "ANASTAZJA" z serii Dzwoniące Cedry Rosji genialna. 10 tomów, ale rewelacyjna, sprawi, że świat wywróci się Wam do góry nogami i to, co do tej pory wydawałoby się Wam normalne po tym już nie będzie...
  7. Tak też można, z tym, że to nie jest już to samo... zawsze gotuję, stoję w garach, potem zmywam, wycieram i sprzątam, a ten jeden raz i dla mnie byłoby święto, poczułabym się wreszcie odświętnie. Ja ciągle siedzę w domu, na okrągło a mój mąż ciągle wśród ludzi i dużo jeździ. To dla mnie byłaby okazja do wyrwania się w z domu... ufff... ale nie wiem czy się uda...
  8. Nie wiem po co ta zabawa i kto będzie czytał potem te 711 stron, ale dobra sprawa na nabijanie postów kolacja - szampan-kelner
  9. Ja chciałabym zostawić córeczkę u teściów w sobotę bo w czwartek też niczego nie zaplanujemy (mąż pracuje do późna) i moglibyśmy po południu przed wieczorem prysnać do jakiejś restauracji na kolację, posiedzieć, wyluzować się, pogadać,napić lampkę wina, byłoby bajecznie. Z tym, że niewiadomo czy to wypali, bo moja córka czasami jak się uprze to nie chce zostać z dziadkami i nic nie mogę nawet zaplanować, bo z nią jest różnie, ale gdyby to wypaliło byłoby genialnie. Problem jest jeszcze z fajną restauracją, bo u nas Sandomierz jest piękny, ale restauracji z prawdziwego zdarzenia brak, przydałaby się tutaj Magda Gessler na przemianę, bo zielonego pojęcia nie mają do prowadzenia restauracji, ech....
  10. Agnieszka78KNo i udało się odstawienie cyca. Teraz tylko butla o 21 i spanie do rana (8). Co prawda kręci się o 1 w nocy, ale dostaje smoka, i wodę i śpi dalej. Ale o cycu jeszcze nie zapomniała:( Wczoraj chciałam się koło niej położyć i posunęłam ją na łóżku tak jak robiłam to do karmienia, a ona z radością powiedziała takie "ehe ehe" jak mówi gdy się cieszy i przekręciła się w moja stronę, a potem płacz bo jednak cyca nie dostała. No to cieszę się razem z Tobą, że się udało w końcu przestawić godziny i juz do rana przespi a to ważne bo nie je w nocy, a to duży sukces. Pewnie jeszcze będzie sobie przypominać i popłakiwać bo tak od razu nie zapomni, ale trzeba cierpliwie czekac i być z dzieckiem tak blisko na ile to możliwe, by poczuło bliskość mamy i miało jak najmniej straty choć pewnie nie da się tego uniknać-niestety. No, ale i tak trzeba kiedys ten proces wykonac i przez to przejść, więc to jest nieuniknione. Na razie życzę dalszych pozytywnych postępów. ml0da19- miałam podobnie w w tym samym wieku. Nie chciała żadnego mleka przyjmować, nic, każde wypróbowane i nadaremnie. Też nie wiedziałam co począć, zanjome radziły po prostu próbuj dalej podawać mleko, doktorka mówiła żeby jeszcze karmic piersią, byłam zagubiona i nadal karmiłam, przeczekałam ten okres aż do teraz kiedy już nie musiałam podawać mleka zastepczego bo w sumie jada mleczne posiłki rano i wieczorem jogurty i mięso więc problem podawania sztucznego sobie zniknął a kiedy odstawiłam w końcu to nie musiałam jej niczym tego zastępować, ani smoka jej nie dałam ani butli z piciem, bo w sumie nie chciała a smoka to wogóle nie doiła od początku. I problem sam z siebie sie rozwiązał, dlatego nie pomogę, bo zupęłnie nie wiem jak podejść do dziecka które nie chce żadnego mleka. Ale zycze dużo wytrwałości w odstawieniu skoro musisz, może doradź się pediatry, chociaż lekarze zawsze mają takie trochę sztuczne podejście do tego problemu.Oni swoje a życie swoje. Próbuj stopniowo przyzwyczajać do smaku mleka, czytałam gdzies , że systematycznie podawane codziennie pozwolą dziecku w końcu zaakceptowac nowy smak. pozdrawiam
  11. Agnieszka78K, napisz o postępach:)) Apeluję do wszystkich o pomoc w sprawie mojej przyjaciółki,która ma córeczkę z bezdechami, jesli ktoś ma podobną sytuację, lub słyszał o podobnej proszę o wskazówki będę bardzo bardzo wdzięczna. Problem niewątpliwie jest bardziej złożony niżeli w przypadku dzieci zdrowych. No, ale może się uda bezstresowo odstawić od piersi, serdecznie pozdrawiam
  12. IWA23Agnieszka78KTak próbowałam, ale jak była na piersi, to po półtorej godziny wędrowałą znowu u nas. Także teraz mam nadzieję, że będzie dłużej spała i nie będzie potrzebowała mamy obok:)A no moja jak na piersi to spała z nami ja za leniwa aby co chwile wstawać,ale teraz w nocy nie pije i nie je,to zasypia zazwyczaj u mnie w łóżku,potem przekładam i śpi zazwyczaj do rana tam. IWA23-U nas to samo, śpi ze mną, bo mąż i tak w osobnym pokoju-niestety, bo do prac by się nigdy nie wyspał. I teraz nie wiem jak ją oduczyć, by nie spała ze mną, bo nie raz to jest takie niebezpieczne nawet, bo kopie się strasznie i omało nie zleci z łóżka, a poza tym chciałabym już mieć więcej wolności, już jestem zmęczona... a wogóle ma ktoś sposób na chandrę, bo ja całymi dniami z dzieckiem siedzę, bawię sie, ogladam baje i w nocy jeszcze śpię a niedawno jeszcze karmiłam, dlatego miałam już dośc, bo dwa lata człowiek jak przykty do łózka, wiele poświęcenia i zmęczona ciągle, niewyspana i to się tak nakumulowało, że teraz jestem taka przybita jak paczka gwoździ, oby zaliczyć kolejny dzien i nic poza tym, nie staram się już wymyślać zabawy bo już nie mam siły się bawić, to wszystko już mnie przerasta nie mam cierpliwości, poza tym ileż można się bawić? a nie ma mnie kto wyręczyć.... siły już brak....
  13. curry, nie mogłam przytulać na siłę, bo wiła się w rękach tak, że nawet mąż nie dał rady jej utrzymać, wpadała w szał jakiś, robiła się bordowa i aż krztusiła tak ją to denerwowało, więc musieliśmy ustąpić, bo było jeszcze gorzej. Z kolei pozostawienie jej w spokoju też nie dawało efektu bo płakała coraz gorzej i dłużej dotąd aż usypiała ze zmęczenia. Dlatego nie wiedziałam co mam robić podczas tego napdau i tutaj napisałam, ale zanim otrzymałam jakąkolwiek wskazówkę to chyba jakoś samo z siebie ustąpiło. A z tym tłumaczeniem i rozumieniem dziecka to ja chyba się źle wyraziłam, bo rozumieć to może i ona rozumie co się mówi, tylko nie było żadnego efektu z mojego gadania, tzn nie przynosiło to żadnych dobrych skutków, nie działało. O, w ten sposób może. A rozumieć to pewnie dużo rozumie, chociaż też nigdy nie wiemy na ile, bo przecież nam nie powie, bo jeszcze nie mówi. A rzadko kiedy nam przytaknie albo pokiwa że nie.
  14. currygotika1curry, no dobrze, ale jak odstawiasz w nocy? Chodzi o to jak? po prostu nie dajesz i tłumaczysz śpiącemu dziecku, że pierś jest chora? i ono Cię słucha pomimo, ze jest spiące, jak reaguje?Odstawiłam po 1 karmieniu. Jak wstawała i zaczynała marudzić to ja całowałam, przytulałam, itd. Tak, jak IWA pisze. Dawałam wody (zwykle nie chciała). Przysuwałam łóżeczko do naszego łóżka i głaskałam ją przez szczebelki. W nocy nie tłumaczyłam tylko w dzień, jak nie była śpiąca, przed spaniem. Z resztą nocne karmienie odstawiłam po upływie roku i moje dziecko rozumiało. Starałam się w nocy ją jak najmniej rozbudzać. Wstawała 3 noce, a na czwartą już nie. Poza tym ciągle karmiłam w dzień wiec mogła dostać w dzień, nie zabrałam jej od razu wszystkiego. Ja generalnie nic w nocy nie mówię do niej, tylko wyciszam. U nas działało i moje dziecko rozumiało. Więc nie wiem czemu miałoby nie rozumieć. To nie chodzi o zrozumienie w sensie logicznym, raczej o zrozumienie, że poradzi sobie bez i nic złego się nie dzieje, a mama ciągle czuwa. U mnie sytuacja była taka, że blanka od razu zaczynała płakać, nie było mowy o tłumaczeniu czy przytulaniu bo nie chciała, odpychała nas, nawet brała za rękę wyprowadzałą z pokoju i wchodziła do niego spowrotem, kucała w kącie i płakała. Czekalismy z mężem aż się uspokoi, bo nic nie pomagało, co byśmy nie zrobili. Ale kiedy ją zostawialiśmy w spokoju i byliśmy obok też było źle, więc nie wiedziałam co mam robić. Nie dała się utulić, pogłaskać po głowie, bo płakała. Nie dała się dotnąć. A w dzień nie już nie karmiłam, więc nie mogłam zaspokoić ją po nocy. BYło już za późno, bo zaczęłam od odstawienia w dzień, więc już nie było wyjścia i nie miałam możliwości z karmienia w dzień. A tłumaczenie w dzień... jakoś nie wiem, nie jestem przekonana, czy to dałoby jakiś efekt. Nie wiem, być moze dlatego, że moja Blanka jeszcze nic nie mówi, tylko można powiedzieć że sobie chodzi o mruczy, a inne dzieci już dużo mówią, dlatego wydaje mi się, że być może to, co mówię, do niej jakoś nie dociera skutecznie.
  15. IWA23A dla czego uważasz że dziecko nie rozumie,skoro rozumie że idzie spać, na spacer,to też zrozumie tłumaczenie że nie ma cycy bo np śpi. Mam jakieś uparte wrażenie, że jednak nie rozumie, bo może właśnie dlatego, że pisałam o reakcjach mojego dziecka na takie tłumaczenie. Nie słucha, nie zastanawia się- bynajmniej nie widzę, żeby myślała co mówię, by no jakby to powiedzieć, na chwilę przystanęła, oderwała się od tego co robi, ona sobie robi dalej co robi a ja gadam do niej i nic... dlatego wydaje mi się, że ta metoda nie ma sensu, może jak będzie deko starsza, jeszcze nie teraz, jeszcze chwilę...Albo po prostu mnie ignoruje, odpycha, ucieka itd, to ja wiem czy tłumaczenie pomoże cos? Ja jej tłumaczyłam jak smarowałam pierś gorzkim preparatem i jak spróbowała krzywiła się to wtedy tłumaczyłam że pierś niedobra, beee itd, chyba jej skutecznie obrzydziłam. No ale potem jednak problem odstawienia powrócił w formie ataków płaczu itd dlatego opisałam to tutaj. Ale teraz po jakimś czasie już chyba jej przeszło, bo nie płacze już tylko normalnie usypia.
  16. curry, no dobrze, ale jak odstawiasz w nocy? Chodzi o to jak? po prostu nie dajesz i tłumaczysz śpiącemu dziecku, że pierś jest chora? i ono Cię słucha pomimo, ze jest spiące, jak reaguje?
  17. Agnieszka78KMoja jeszcze nie rozumie, przynajmniej jak budzi się w nocy i wyciąga smoka a usta kieruje na cyca i złości się. Może za pół roku by rozumiała, teraz jeszcze nie pomoże tłumaczenie o chorym cycu. I faktycznie nie wiadomo kiedy dziecko zapomina. Ale im dziecko starsze tym pamięć dłuższa. Noi właśnie dokładnie mi o to chodziło:))) bo jak niby wytłuamczyć takiemu maluhowi, że cyc chory czy coś tam kiedy nie rozumie, a mi właśnie chodziło o ten czas, wszędzie na necie też pisano, by dziecku tłumaczyć, tylko jak, kiedy jeszcze nie rozumiało jeszcze nic? Trzeba czekać aż będzie na tyle starsze bu pojęło, ale co kiedy my chcemy już skończyć z karmieniem wcześniej, bo rok więcej czy pól roku to dla matki dużo jesli chodzi o nocne wstawanie na dojenie, ja wstawałam 4-5 czasem jeszcze dwa razy nad samym ranem... noi własnie dziecko starsze ma jakby pamięć dłuższą, dokładnie też tak mi się wydaje.
  18. curry Mi się wydaje, że IWA dobrze pisze :))) Można wytłumaczyć tylko trzeba odnosić się do tego co dziecko zna. I nie nagle tylko powolutku odstawiać :) Moja 1,5 roku ładnie rozumiała. Ja odstawiałam po 1 karmieniu, rozłożyłam to w czasie i właściwie przy tłumaczeniu co się dzieje w ogóle nie było buntu ani płaczu. Obeszło się bezstresowo Ja również odstawiałam Blankę jak miała ok 1,5 roczku, ale nie tłumaczyłam, bo to było bez sensu i tak nie słuchała co się do niej mówi, a jak już cokolwiek tłumaczyłam uderzała w szał, więc nie chciałam klepać po to by się denerwowała, na nią szybciej wpływało pozytywnie samo działanie, przebywaliśmy dużo na powietrzu, zasypiała w wóżku więc nie doiła, udawało się jej bez piersi, potem budziła się i też nie wołała bo odrazu biegła się bawić, powietrze i podówrko na którym się bawiła wpływało na nią pozytywnie i zapomniała o dojeniu w dzień bardzo szybko, obyło się nawet bez jednej łzy. Ale już jak miałabym tłumaczyć jej w nocy to chyba by mnie w twarz zdzieliła z prawego sierpowego :)) bo do dziś jej trudno coś wytłumaczyć, pomimo, że ma 1,9miesięcy i rozumie już prawie wszystko, (chyba prawie wszystko). Jej tłumaczenie jakieś denerwuje, ucieka, nie chce, nie słucha, nie skupia się nad tym co mówię, ale jesli opowiadam bajkę i mówię o czymś zabawnym to już potrafi:)) Agnieszka78K Im młodsze dziecko tym chyba szybciej zapomina.Gotika 1 dobrze to ujęłaś. A ja się chwalę- dzisiaj kaszka o 20, potem wymuszony płacz o 23 na cyca- szybko podana butelka (130 ml)i spanie. Potem od 4 kręcenie się w łóżku - dostawał smoczek, przytulałam ją, głaskałam i tak wytrzymała do 7:30. Dostała znowu butelke i też nie chciała więcej jak 130 , poleżała sobie w spokoju obok mnie z pół godzinki i teraz jeszcze śpi:) Agnieszka78K - wspaniale, super!! Być może się uda że zapomni o dojeniu, ale smoczek czy butelka to też problem, bo potem będziesz musiała od tego odstawić, a ktoś już tutaj pisał, że odstawienie od piersi czy butelki to jedno i to samo i nie widac różnicy w trudności odstawieniu ani trudności w zaakceptowaniu przez dziecko brakującego smoka czy butli, fajnie by było gdyby wypowiedział się ktoś, kto już miał podobną sytuację, bądź odstawiał na butli a potem od butli :)) Wogóle to jak moja miała rok to nie chciała butli, więc cięzko mi było podawać jej w zastępstwie butlę, bo nie chciała i musiałam ją dalej karmić, bo nie miałam żadnego innego sposobu, jak tłumaczyć sobie jeszcze trochę a potem jej wytłumaczę że nie ma piersi, ale jednak już taka byłam zmęczona wstawaniem w nocy i zaczęło mnie to na tyle denerwować że jak już się zaparłam to byłam uparta-płakała, ale cóś miałam począć, jak już powiedziałam A musiałam poczekać aż się to skończy i być konsekwetną. Co wcale nie było proste ani przyjemne dla dziecka, a miało być bez płaczu...Włąsciwie tak czy siak, to dziecko zawsze będzie chyba przeżywać rozstanie z piersią, no nie oszukujmy się nie ma złotego środka, jedno bardziej przeżyje drugie mniej. Ale nawet jeśli przetłumaczymy to dziecko też będzie czuło stratę, nie da się tego uniknąć. No chyba, że mówimy tu o dzuieciach 3-4 latkach i tłumaczenie że są za duzi pomaga na tyle że ni się nie dzieje, ale kto wytrzyma z karmieniem do 3-4 lat? jejciu... Trzymam kciuki Agnieszka78K !! odstawiaj, przytulaj czesciej jeśli chce, (bo moja nie chciała np ani butli ani przytulania), a w nocy też byłoby lepiej jakby może piła wodę a nie mleko, to może spróbuj jej podawać wodę z butli? ja żałuję, ze nie mogłam tego zrobić bo butli nie tolerowała a teraz widzę już na ząbkach Blanki, że karmienie nocne wychodzi, bo już ma czarne naloty, a taka mała jest przecież.
  19. Curry=masz rację, że dziecku starszemu można coś wytłumaczyć, tutaj masz całkowitą rację. Gorzej z tłumaczeniem takim maluchom pośrednim, już nie niemowlakom ale jeszcze nie na tyle rozumnym by tłumaczyć, że cyc np zachorował. Mojej by tak można mówić, ale wątpię, by dotarło na tyle, by zrozumiała o co chodzi. Takie tłumaczenie jest pomocne dzieciom straszym niż dwa lata a co z takimi pomiędzy? Przy odstawianiu jest to problem.Z moją Blaneczką właśnie tak było, niby wiele rozumie, ale nie wiem czy na tyle, by pojąć, że pierś jest chora, ona raczej podchodziła do tego emocjonalnie na tyle, że uderzała w nieokiełznany nieustający płacz... Może masz rację... dzieci pewnie jednakowo czują brak dojenia, tak, to zapewne wielka strata dla każdego dziecka i ból, żal, złość, płacz wiele wiele emocji, ale i zapewne zalezy to od dziecka jak przez to przechodzą.
  20. curryA skąd teoria, że im później tym gorzej? To nie jest prawda. Wydaje mi się, że jest gorzej, bo dziecko im starsze tym bardziej przywiązuje uwagę na jakieś wyuczone działania, jakaś rutyna jest i ta systematyczność, dlatego dziecku trudno rozstać się, bo już jest na tyle przyzwyczajone do karmienia, że nie wyobraża sobie bez tego życia. Im młodsze tym lepiej coś zmienić, by dziecko nie odczuło tego braku - bynajmniej tak mi się wydaje. Agnieszka78K - masz rację, jakby tak przestawić jej godziny podawania butelki, to jest nadzieja, że prześpi noc, mam nadzieję, że się uda. Musisz próbować, jest szansa, że jakby dostała załóżmy o dwunastej to przespałaby do szóstej? A potem ten czas może by się wydłużył. Butelka to też problem, bo jednak doi, a może przełożyć na picie wody, a potem już wcale?Żeby to odstawienie było najłagodniejsze.
  21. gotika1

    100 postów?

    Dziewczyny dziękuję, rozpoczęłam wątek w dziale "dziś pytanie dziś odpowiedź", zapraszam do wypowiedzi, każde wskazówki są bardzo cenne, bo nie ma jak szersze spojrzenie na problem:)) Pozdrawiam serdecznie
  22. Witam serdecznie, u mnie sytuacja miejmy nadzieję opanowana-jak na razie, od 4 dni nie ma ataków płaczu ani w środku nocy, ani przy usypianiu. Może już zapomniała? Teraz będzie już przeszło 3 tygodnie jak nie doi piersi w nocy, może już wie, że nie ma dojenia i trzeba zasypiać bez tego, a w nocy nie budzi się wcale. Odkąd przestałam karmić to jesli nie płakała w nocy to pieknie spała, miała noce że nie budziła się wcale i teraz własnie tak jest. Jak zaśnie o dwunastej w nocy to budzi się w południe na drugi dzień bez jakiejkolwiek przerwy, śpi spokojnie i wreszcie nie musi ani ona budzić się na dojenie ani też ja wstawać do niej. Teraz żałuję, że wczesniej z tym nie skończyłam, tak długo się męczyłam w nocy i ona też spała tak delikatnie i budziła się co trochę, teraz tego nie ma. Margeritka- w ząbkach mamy teraz przerwę, wyszły te, co miały w tym czasie wyjść, więc odpada, nie wiem co innego mogłoby wpłynąć na jej ataki, ale wydaje mi się, że właśnie odstawienie odegrało tu znaczącą rolę, bo nie umiała zasypiac, teraz nie budzi się nawet w nocy i jest ok. I pomimo, że miałam pokarm jeszcze to Blanka ssała sobie dla spokoju i dla usypiania a nie dla mleka, to tak, jak w Waszym przypadku, pierś służy dziecku jako usypiacz i zaspokojenie. Ale moja już ma rok i 9 miesięcy, więc nie było sensu dalej tego ciagnąć. Agnieszka78K - szkoda, że nie oduczyłaś wogóle jedzenia w nocy, mogłaś zaprzstać na wodzie. A ile ma Twoje maleństwo? Teraz będzie się budzić na butlę, a potem jak oduczyć butli? sama nie wiem.... A u nas jak mąż wchodził do pokoju by wziąć na ręce Blaneczkę i utulić jak płakała w nocy też jak tylko spojrzała że do niej idzie to tak się zaczęła rzucać, że nie mógł jej utrzymać, także musiałam przyjść i tak dac jej pierś. Sam proces odstawienia piersi jest bardzo męczacy i wogóle wcale nie łatwy, a lekarze nie ułatwiają nam tego zadania, ja kiedy zapytałam jak to zrobić, pediatra powiedziała:"po prostu odtsawić" - super, nie brzmiało zachęcająco. I tak zostaje nam internet i kolejno "złote" metody które podziałały na inne dzieci, jedną z nich było właśnie posmarowanie piersi gorzkim preparatem na obgryzanie paznokci - u nas pomogło. Zadziałało. Na razie jest pieknie, oby tak dalej. Ale kiedyś pamiętam jak karmiłam Blankę jak miała 9 miesięcy pytałam doktorkę dokąd mam karmić, a ona , że dziecko samo będzie wiedziało kiedy przestać, on sama nie wie dokąd, ale potem jak już trwało to za długo to kazała po prostu "odstawić". Fajnie. Własciwie nie ma żadnej metody na nocne karmienie, wyszukałam się na necie wszystkiego, nie ma nic co by pomogło matkom odstawić dziecko od nocnego dojenia, natomiast wiele jest porad na temat odstawiania ale w dzień, co zupełnie było nieprzydatne nocą. Jedynie co mogę doradzić innym mamom, to iść w zaparte, jak już raz spróbowałyście, nie możecie się poddać, musicie być silne, bo nie możecie się złamać, dziecko musi przez to przejść, jednak chyba tak, a myślałam,że moją córkę przed tym ustrzegę, by nie płakała nie tęskniła za piersią, ale niestety i ją to dotknęło. Cały ten płacz przyprawiał mnie o mdłości, ale wiele pomógł mi mój maż, wspierając mnie w chwili gdy nie miałam już sił słuchać płaczu mojej córki. Dobrze, gdy ktoś wspiera, bo matce ciężko pogodzić się z krzywdą i cierpieniem własnego dziecka. Trzeba dziecku dać wtedy jak najwięcej miłości, czułosci i wiedziało, że nie jest samo, że ma kogoś, kto go kocha i daje mu wszystko co najlepsze- no ja nie miałam możliwości utulenia swojego dziecka, bo właśnie tego nie chciało, i wydawało mi się że jest takie bardzo biedne wtedy i opuszczone bo nie miałam możliwości pokazania mu, że kocham najbardziej na świecie.... Mam nadzieję, że każda mama znajdzie swój sposób, choć nie jest łatwo, bo samej mi cięzko było zacząć od czegokolwiek, aż po protu spróbowałam, no a potem nie było już odwrotu. Ze mną nie było takiego problemu, pomyślcie Drogie Mamy, mam Przyjaciółkę, która ma dziecko z bezdechami, i ona ma dopiero problem z odstawieniem. Jej córeczka skończyła dwa latka, a doi i w dzień kiedy zawoła i w nocy też sie budzi. I teraz jak ją odstawić, kiedy wiemy, że będzie płacz a płacz powoduje bezdech? To jakby świadome wywoływanie bezdechu, a tego nie chcemy...lekarze nie umieją matce pomóc. I co począć? serdecznie pozdrawiam
  23. Witam serdecznie Wszystie Panie! Mam problem z córeczką, która ma nocne napady płaczu, dlatego piszę do Was z zapytaniem, być może któraś z Was Drogie Panie miała podobną sytuację i wie jak zaradzić, by dziecko miało jak najmniej stresu i jak stawic czoła problemowi. Za wszelkie wskazówki będę bardzo bardzo wdzięczna. Jestem zakłopotana, bo zupełnie nie wiem jak sobie z tym radzi i jak pomóc mojej córeczce. Moja córcia skończyła 1rok i 9miesięcy, postanowiłam odstawić małą od karmienia nocnego piersią około 3 tygodni temu. W dzień już nie karmiłam, zdążyłam ją skutecznie i bez płaczu oduczyć, zabawiałam na tyle na ile mogłam - udało się. Zapomniała. W nocy zaś był problem, bo jak zabawić dziecko czym innym, kiedy ono wystawia dziubek do piersi? Tym bardziej gdy jest śpiąca. Największym problemem okazało się usypianie małej przy dojeniu, bo to była jedyna droga do zaśnięcia. Spróbowałam posmarować pierś gorzkim preparatem dla dzieci do obgryzania paznokci-poskutkowało, ucieszyłam się, że córcia nawet niewiele płakała za piersią, bo najwidoczniej jej zbrzydła, pewnie przez ten smak. Niestety po kilku spokojnych nocach bez ssania piersi nagle zaczęły się problemy, córcia jak przebudzi się w środku nocy wpada w taki płacz, że nie sposób jej uspokoić. Obserwuję ją wnikliwie i mam wrażenie jakby nie umiała zasnąć spowrotem, jest niekiedy tak śpiąca, że głowa jej opada, ale płacze, bo nie może zasnać pomimo moich starań. W tym czasie kiedy ona uderza w płacz ja chcę ją usilnie utulić, albo chociaż, pogłaskać po głowie i problem nasz polega na tym, że Blaneczka nie daje ani mi ani mężowi się wogóle dotknąć, Kiedy tylko zblizam się do niej wpada w szał, jeszcze gorszy niż przedtem, kiedy ją zostawiamy by się uspokoiła i wypłakała też nie jest to dobrym wyjściem, bo płacze coraz bardziej i bardziej, aż się zaczyna czasem krztusić, dławić, wtedy dochodzi jakiś nieokiełznany ryk, dziwne jęki i krzyki. Kiedy chcemy się zbliżyć do niej, jest znów gorzej. W końcu pada ze zmęczenia i daje się przytulić po 20-30minutach intensywnego płaczu, aż w końcu daje się utulic i zasypia. Czy ma to związek z odstawienia dziecka od nocnego karmienia piersią? Dodam, że wcześniej kiedy jeszcze była na piersi w ciągu nocy kilka razy dawałam pierś,ale spała bez płaczu i tym podobnych histerii. Teraz nie wiem jak ja mam ją w nocy przytulić by ukołysać do snu, skoro nie da się dotknąć, a bywa nie raz tak, że wyprowadza mnie z pokoju, zostaje w nim sama i płacze w kącie. Co mam robić w chwili ataku płaczu? Jeśli śpi dość twardo, zdarza się, że przespi całą noc bez problemu, ale kiedy się przebudzi zawsze jest to atak płaczu a niekiedy też i wieczorem jak jest już senna a nie może zasnąć, też zaczyna płakać i nie daje się dotknąć. Jakie działania należy podjąć by Blanka zaczęła normalnie zasypiać? Jak jej pomóc zasypiać? Co robić w chwili ataku płaczu? Czy to bunt dziecka na brak piersi? Co robić? Będę niezmiernie wdzięczna za wszelkie wskazówki, za które z góry pięknie dziękuję. Pozdrawiam
  24. gotika1

    100 postów?

    iszmaonaTakie zasady ma parenting. Ekspertowi można zadać pytanie po napisaniu 100 postów. Zapraszam na pogaduszki ;) witam, dziękuję za odpowiedź i zaproszenie na pogaduszki, ale zanim ja napisałabym te 100postów to być może mój problem już minie z upływem czasu:)) niestety nie mam na tyle czasu by pisać bo moje dziecko pochłania dużo mojej energii ale i właśnie czasu. krolowa_angielska- serdecznie dziękuję za chęć pomocy, zaraz opiszę o co chodzi, tylko nie wiem gdzie opisać swój problem tutaj czy na istniejącym wątku Pani Doroty Zawadzkiej? pozdrawiam
  25. gotika1

    100 postów?

    Witam serdecznie wszystkich! Zarejestrowałam się z nadzieją, że uzyskam odpowiedź od Pani Doroty Zawadzkiej odnośnie problemu z dzieckiem, ale kiedy chcę napisać posta w już istniejącym wątku, wyskakuje informacja, że mogę dopiero po 100postach, czy rzeczywiście? pozdr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...