Skocz do zawartości
Forum

Spełniona Mamuśka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Spełniona Mamuśka

  1. Właściwie to nic, co mogłoby Was zadziwić - historia jakich wieeele: ozdobny kafel i poczucie, że chciałby od życia czegoś więcej. Coś ponad ciasnotę na ścianie, nieruchliwość czy monotonię. Ileż tysięcy godzin można nieruchomo tkwić, podglądając życie mieszkańców i ich gości, być świadkiem rutynowej higieny, marzyć o lepszym życiu; wyczekiwać? Czekać bez nadziei, na to, iż w końcu przeżyje własną, nie cudzą przygodę, ktoś do niego coś powie, ktoś pokocha, nazwie skarbem... Tkwił w ścianie. Od laaat. Nic nie zapowiadało zmiany, postanowił więc wziąć sprawy we własne ręce. Tfu! We własną prostokątną kafelkowatość. Rozpychanie się wymagało wytrwałości, skupienia i sił, których przyznajmy - właściwie nie miał. To nic - chcieć to móc! Trenował, z każdym dniem coraz bardziej doprowadzając własne ciało do niemal niedostrzegalnego ruchu. Czasem zdenerwował nim i zmęczył kafelkowatych kolegów, sobie jednak coraz bardziej dopinał skrzydeł. Z dnia na dzień ruszał się swobodniej, co w idealnym ścisku na ścianie wcale nie jest przecież rzeczą łatwą; klej powoli puszczał. Pomógł mu los. Po prostu kąpiący się gość przypadkowo dotknął ramieniem właśnie jego! Spadł, rozpryskując się na kilkanaście większych i mniejszych części. Nie było sensu go sklejać. Większe kawałki natychmiast powędrowały do kubła na śmieci; zachwycił je nieznany błękit nieba. Były też mniejsze, każdy upadkiem rozpoczął największą przygodę życia. Uśmiechniętą, ruchliwą, absolutnie niełazienkową - długa i bardzo radosna to o nich opowieść. Choć poraniony, rozbity i już na zawsze skazany na tułaczkę - kafelek nie żałuje wysiłku: odnalazł Przygodę.
  2. Nasz przedszkolak skończył pierwszą butelkę;) Synek od dawna ma problemy z nawracającym katarem, który po pewnym czasie zatyka uszy, chłopak więc słabiej słyszy, kilka razy skończyliśmy poważnym zapaleniem ucha. Bywa ospały, jada mniej niż jego młodszy brat, lubi ruch, często więc bawimy się na powietrzu. Leków nie lubi, zawsze więc sporo kłopoczemy się z aplikowaniem ich. Nie mamy problemu z wypijaniem codziennej porcji Biovilonu! Podobno ma smak podobny do coli, której na szczęście w naszym domu się nie pija;) Nadal miewamy katary, jednak nie zatykają uszu, co jest oznaką pewnej poprawy odporności. Co dla mnie jednak arcyważne: nie ciągnie synka do słodyczy!!! To krok milowy w drodze do zdrowia i zdrowych nawyków, nie potrafiłam walczyć z tym nałogiem - mąż częęęsto jest "dobrym tatusiem", serwującym dzieciom niedziecięce (zbyt duże!) porcje słodyczy. Syn potrafi siedzieć obok miseczki słodziuchów i nie wyciąga po nie łapczywie ręki! Coś, w co nigdy nie uwierzyłabym, nasza dentystka również - zdążyłam już powiedzieć jej o cudownej miksturze (znając rodzinne zęby, odetchnęła z ulgą) , pediatrze również (znała syrop, rozpływała się w zachwytach nad cudownym działaniem arabinogalaktanu), koleżankom walczącym z podjadaniem przez dzieci słodyczy też. Jeżeli nawet miałby to być jedyny efekt syropu, jestem nim całkowicie usatysfakcjonowana! Czy będzie coś więcej, zobaczymy za 3 miesiące...
  3. Próbowałam - wrzuciłam nawet zdjęcie do worda i nadal failed:((
  4. Niestety nie uda mi się załączyć zdjęcia:(( Jak to się robi??? Za każdym razem otrzymuję komunikat o nieudanym załadowaniu.
  5. U nas grypa rzuciła się na uszy:((
  6. Niedawno zachwycałam się rozwiązaniem koleżanki: dwa kontrastujące odcienie paneli - jasne i ciemne pasy - cienkie listwy układane obok siebie pionowo. Genialne i proste.
  7. A ja stosuję inhalacje solą fizjologiczną rozpylaną przez inhalator i disnemar, w trudniejszych przypadkach avamys. I uważajcie, by katar nie ciągnął się zbyt długo! My przypłaciliśmy go zapaleniem ucha!
  8. Tak, będą! I przyjdzie lepsze! Straciłam Maleństwo w 13 tc, kolejną ciążę CAŁĄ przeleżałam - taki miałam nakaz od ginekolog. Wartało, choć było ciężko, tym bardziej po traumie wcześniejszej ciąży. Uśpiłam niedawno dwa nasze skarby - po poronieniu człowiek jeszcze bardziej je ceni!
  9. My dajemy stary koc, czasem "czyścimy" szmatką ze spirytusem.
  10. Świetny temat! Akurat sama zaczynam myśleć nad sobą. Nie chcę wracać, bo duuużo (na gorsze0 zmieniło się w mojej pracy, kocham bycie mamą - czuję się w domu spełniona. Dzięki za pomysły!
  11. Stosuję łaty, robione ze zbyt zniszczonych spodni, no i kupuję tanie w ciucholandach - przynajmniej nie stresuję się pieniędzmi. Chłopcy baaardzo ścierają kolana!
  12. Z początku dzieci spały ze mną i z perspektywy wiem, że była to mądra decyzja - wysypiałam się, bo karmienie nocne w tych warunkach obywało się bez wybudzenia. Przytulania, zabawy po pobudce - pięęękny czas!!! Teraz bez problemu śpią sami.
  13. A nas wprost pytali bliscy, co byśmy chcieli dla dzieci. Poprosiłam m.in. o Biblię dziecięcą, taką, do której dłuuugo dzieci będą zaglądać, obrazek nad łóżeczko i symboliczne pieniądze (Rosną na koncie).
  14. Ja też nie leciałam helikopterem! I nie jadłam sushi...
  15. Gratulacje! Przegapiliśmy termin konkursu...
  16. Świetne nagrody, szkoda tylko, że obwarowane rozpowszechnianiem reklam:(( Nie lubię niszczyć czyjejś prywatności.
  17. Z moim oświadczeniem też były problemy, na szczęście dostałam życzliwe przypomnienie. To miłe, że ktoś się troszczy, no i że wszystko się pomyślnie kończy! Starszy wychodzi właśnie z grypy...
  18. Myślę, że tradycyjna książka przetrwa próbę sił z cudami techniki. Książka i pusta przestrzeń, którą wypełnimy wytworami naszej wyobraźni dają największą satysfakcję z podjętego wysiłku, choć więc trudniejsze - zawsze znajdą odbiorców. Książki interaktywne, mieniące się atrakcyjnymi rozwiązaniami technologicznymi nie stanowią dla nich zagrożenia, będą kusić i pomagać odczytywać inaczej teksty, zrobią to jednak w całkiem odmienny sposób, pobudzą inne przestrzenie wrażliwości. Zapewnią pewnie większą, atrakcyjniejszą zabawę, nauczą samodzielności, zastanawiam się jednak nad kwestią emocji - czy ich lektura nadal pomoże w oswajaniu emocji??? Natura ludzka ma tendencje do odrzucania tego, co niemiłe.
  19. Choć jeszcze zimno i ciemno za oknem, to w przedpokoju słychać tupanie: cztery kalosze wciąż podskakują, by naszych chłopców zaprosić na spacer. Urwisów długo nakłaniać nie trzeba - stoją przy drzwiach gotowi do marszu. Choć mamę w domu zadania gonią, dłonie synkami ma już zajęte. Szczęście kaloszy na nogach błyska, niestraszny wiatr, co chłodem całuje. Wielka kałuża już na nich czeka, kompas buciany w jej stronę kieruje. Lustro jej wody przygodą kusi, leśne zabawki wkoło serwuje. W ruch idą liście, patyki, szyszki, radość zabawy kałużą tryska. Mokrzy i brudni w morzu kałuży skarbów szukają, statki budują, kłócą się, godzą, kalosze nowe fale wciąż tworzą. Kropla fantazji przygody zasila. W domu na łóżku z mamą i książką nowe zdarzenia otulić czas kocem, by śnić o jutrze rdzawym, też mglistym, deszczem się cieszyć jak słońcem - srebrzystym.
  20. Już drugi raz jestem mamą; ciągle błądzę, mam wątpliwości, próbuję... Kurczowo trzymam się kierunku wyznaczanego przez kompas wartości - bez nich utonęlibyśmy. Przede wszystkim uczę naszych synów szacunku: do samego siebie, innych, do ludzkiego wysiłku - wypływa z ponadczasowej miłości; w świecie konsumpcji i pośpiechu to ważka umiejętność. Zarażam ich życzliwością oraz optymizmem, rozwijam poczucie humoru, z nimi przecież łatwiej żyć. Chciałabym, by byli odpowiedzialni, odważni i uczciwi - tylko wtedy będą ich inni szanować, cenić. To najważniejsze wartości - takie nasze fundamenty. Na nich buduję więcej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...