Skocz do zawartości
Forum

Sunny

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Sunny

  1. paczanga wklej prosze u nas kupy luzne, karmie tylko piersia, na zadanie, dosc czesto, bylo co 2-3h, ale wczoraj zjadlam czekoladki i nad ranem Piotrus nie dal juz pospac... jade do Makro po sokowirowke, porobie sok z buraka na ta anemie, bo juz wariuje... zamiast sie polepszac, to coraz slabsza jestem ;/
  2. paczanga nie wiem po jakim czasie zrobic ta morfologie- dopiero jak wezme do konca to zelazo? zbadac krew musze isc sama, nikt mi nie powiedzial kiedy... poki co nie czuje sie najlepiej, z wchodzeniem po schodach mam problemy, doczlapie ledwo do drugiego pietra i umieram :( z moim synkiem wszystko ok.. je, spi, siusia na potege i strzela kupami... ma ktos pomysl, czym doczyscic wykladzine (jasnoszara) po zoltej kupie? :P
  3. Glupia uparlam sie na porod SN. W sumie zaczelo sie "samo"- 4 rano dziwny bol podbrzusza, poszlam siusiu, wody nie ciekna, powrot do lozka. 10 min pozniej kolejny skurcz-mierze czas. Kolejne 10 min trzeci... potem jeden 5 min pozniej... i dalej co 3 min! Pedem do szpitala. Tam rozwarcie na 4 cm, wiec drepczemy, kleczymy, pilka mi nie podpasowala-bolaly mnie nogi. Prysznic troche ulzyl. Maz byl caly czas przy mnie, pomagal, masowal itp. Na 7-8 cm rozwarcia skurcze prawie zanikly. W planie porodu zastrzeglam sobie, ze nie chce miec przebijanego pecherza, ale jak juz lezalam, to kazalam przekluc. Nie bolalo, zatrzymane wody puscily. Bole parte to jakis kosmos, mlody zaklinowal sie w kanale rodnym, dociskal sobie glowka pepowine i nie mogl wyjsc. Szybka decyzja, ze tna. Lekarz naciela mnie raz, potem drugi.. Przeciela pepowine. Po paru koszmarnych minutach Piotrus byl juz na mojej piersi, podano mi go od razu do karmienia :) Urodzil sie o 11:40, gdyby nie te zatrzymane skurcze, to bylby na swiecie juz o 10. Z moim szczesciem zatrzymalo sie tez lozysko i musieli mnie wylyzeczkowac. To tez bolalo jak diabli. Szycie mimo potrojnego znieczulenia tez. Piotrusia wziely tylko na chwilke do wazenia- w tej samej sali i moj Maz poszedl z polozna, zmierzyly go u mnie na brzuchu. Porod wspominam koszmarnie, ale to dlatego, ze ja mam znacznie obnizony prog bolu. Przy pobieraniu krwi potrafie zemdlec :P Stracilam bardzo duzo krwi, moja hemoglobina to polowa normy. Chcieli przetaczac mi krew, ale sie nie zgodzilam (wzgledy osobiste), na szczescie nikt sie nie upieral, zastosowano leczenie zastepcze- zastrzyki z B12 i zelazo. Opieka dalsza- lezelismy w pokoju dwuosobowym, najpierw bylam sama- poczatkowo sie cieszylam, ale jak Maz pojechal cos zjesc, a ja zostalam w 4 scianach, bez dzwonka nad lozkiem do wezwania kogokolwiek to 2 godziny nikt nie zajrzal. O to bylam zla. Pozniej pionizowanie.. Siadlam na lozku, polozna przede mna. Jak wstalam, tak usiadlam. Mroczki przed oczami i zegnamy. Kolejna proba po paru godzinach- marzylam o prysznicu. Polozna poszla ze mna... Tylko mnie tam zostawila sama. Wzielam prysznic i Bogu dziekowalam, ze w lazience bylo krzeslo. Zdolalam sie wygramolic i usiasc.. Zawroty glowy, dusznosci, uczucie w nosie jak podczas podtapiania. Zaczelam wolac- szczescie, ze akurat wrocil na oddzial moj Maz i uslyszal. Wlecial do tej damskiej lazienki, polecial po polozna, polozyli mnie na glebie.. i tak pieknie przelezalam sobie na podlodze pare minut. Jedyne z czego sie pozniej cieszylam, to to, ze zdolalam sie wykapac :P W niedziele sciagnieto mi czesc szwow, bo mnie strasznie ciagnely, nie moglam siedziec na tylku, bo bol byl niesamowity. --- Dzis poszlismy z Mezem na spacer :) zimno, ale fajnie :)
  4. Poczekaj do poniedzialku, bedziesz miec roczny macierzynski ;)
  5. czy dwutygodniowe dziecko mozna wziac juz na spacer? na jak dlugo? pogoda ladna, slonko, nieco mrozno doradzcie mamy :)
  6. u nas bylo tak kilka razy, ze maly sobie podsypial ;) i ktg zamiast 30 min to godzina raz panika wielka, bo ruchow nie czuje, a poprzedniego wieczoru mnie wszystko strasznie bolalo... probowalismy wszystkiego w domu, by go obudzic i nic.. z rykiem do szpitala predko ktg.. a Piotrus sobie zwyczajnie spal:P
  7. Glupia uparlam sie na porod SN. W sumie zaczelo sie "samo"- 4 rano dziwny bol podbrzusza, poszlam siusiu, wody nie ciekna, powrot do lozka. 10 min pozniej kolejny skurcz-mierze czas. Kolejne 10 min trzeci... potem jeden 5 min pozniej... i dalej co 3 min! Pedem do szpitala. Tam rozwarcie na 4 cm, wiec drepczemy, kleczymy, pilka mi nie podpasowala-bolaly mnie nogi. Prysznic troche ulzyl. Maz byl caly czas przy mnie, pomagal, masowal itp. Na 7-8 cm rozwarcia skurcze prawie zanikly. W planie porodu zastrzeglam sobie, ze nie chce miec przebijanego pecherza, ale jak juz lezalam, to kazalam przekluc. Nie bolalo, zatrzymane wody puscily. Bole parte to jakis kosmos, mlody zaklinowal sie w kanale rodnym, dociskal sobie glowka pepowine i nie mogl wyjsc. Szybka decyzja, ze tna. Lekarz naciela mnie raz, potem drugi.. Przeciela pepowine. Po paru koszmarnych minutach Piotrus byl juz na mojej piersi, podano mi go od razu do karmienia :) Urodzil sie o 11:40, gdyby nie te zatrzymane skurcze, to bylby na swiecie juz o 10. Z moim szczesciem zatrzymalo sie tez lozysko i musieli mnie wylyzeczkowac. To tez bolalo jak diabli. Szycie mimo potrojnego znieczulenia tez. Piotrusia wziely tylko na chwilke do wazenia- w tej samej sali i moj Maz poszedl z polozna, zmierzyly go u mnie na brzuchu. Porod wspominam koszmarnie, ale to dlatego, ze ja mam znacznie obnizony prog bolu. Przy pobieraniu krwi potrafie zemdlec :P wiec mna sie nie sugerujcie. Stracilam bardzo duzo krwi, moja hemoglobina to polowa normy. Chcieli przetaczac mi krew, ale sie nie zgodzilam (wzgledy osobiste), na szczescie nikt sie nie upieral, zastosowano leczenie zastepcze- zastrzyki z B12 i zelazo. Opieka dalsza- lezelismy w pokoju dwuosobowym, najpierw bylam sama- poczatkowo sie cieszylam, ale jak Maz pojechal cos zjesc, a ja zostalam w 4 scianach, bez dzwonka nad lozkiem do wezwania kogokolwiek (zwroccie na to uwage!!!) to 2 godziny nikt nie zajrzal. O to bylam zla. Pozniej pionizowanie.. Siadlam na lozku, polozna przede mna. Jak wstalam, tak usiadlam. Mroczki przed oczami i zegnamy. Kolejna proba po paru godzinach- marzylam o prysznicu. Polozna poszla ze mna... Tylko mnie tam zostawila sama. Wzielam prysznic i Bogu dziekowalam, ze w lazience bylo krzeslo. Zdolalam sie wygramolic i usiasc.. Zawroty glowy, dusznosci, uczucie w nosie jak podczas podtapiania. Zaczelam wolac- szczescie, ze akurat wrocil na oddzial moj Maz i uslyszal. Wlecial do tej damskiej lazienki, polecial po polozna, polozyli mnie na glebie.. i tak pieknie przelezalam sobie na podlodze pare minut. Jedyne z czego sie pozniej cieszylam, to to, ze zdolalam sie wykapac :P Na znieczulenie dostaje sie czopek, nie ma sie czego bac, a dziala. Przez pierwsze 3 dni mozna brac bez obaw, bo dzieciatko pije tylko ok 10ml mleka mamy, a to za mala ilosc by cokolwiek moglo sie stac/przeniknac. Paracetamol podaje sie chyba tylko dla sciemy, na mnie nie dzialal. Co jest ciekawostka- opieka nad poloznica sprawowana jest przez inne panie, niz opieka nad noworodkiem. Te od noworodkow sa super :) Moze poza jedna babka, ktora mnie wnerwila, ale to juz chyba moje osobiste odczucie. Co fajnego- badania przesiewowe. Te sa wykonywane u nas w Szczecinie na Unii Lubelskiej Odpowiedzi na najczstsze pytania - Zakad Bada Przesiewowych - IMiD + 2 miesiace temu podpisano projekt z Niemcami na dalsze badania http://www.medizin.uni-greifswald.de/klinchem/fileadmin/user_upload/neoscreening/Pomerania_Screening/pom_flyer_pol.pdf http://www.medizin.uni-greifswald.de/klinchem/fileadmin/user_upload/neoscreening/Dokumente/info_poln.pdf Pobierana jest krew na bibulke (6 koleczek). Mnie nastraszono na maxa. Wyszlismy w niedziele (trzeba przelezec 2 pelne doby od godziny porodu), a w srode po 14 telefon, ze mamy jak najszybciej przyjechac na powtorne pobranie krwi Piotrusia, bo cos jest nie tak. Ja w ryk, dzwonie do Meza, pojechalismy. Na miejscu dowiedzialam sie niewiele- cos nie wyszlo. Co i jak? Nic nie wiadomo. Kobieta od noworodkow jakos nie chciala/nie umiala podac mi nr telefonu z ktorego dzwoniono, pojechalismy osobiscie do szpitala na Unii. Tam juz zamkniete- pracowali do 13. Jakas babka probowala mnie uspokoic, powiedziala, ze pracuja od rana i moze cos sie dowiem nastepnego dnia. Rano od 6 nie moglam spac, od 7 probowalam dzwonic i cisza.. Po 8 odebrala jakas kobieta- powiedziala, ze testy mojego synka na mukowiscydoze, fenyloketonurie i wrodzona niedoczynnosc tarczycy sa negatywne (to badania od nas ze Szczecina), ale cos z tymi w Niemczech jest nie tak- na niedobor MCAD. Wyniki mialy byc w poniedzialek. Caly weekend jak na szpilkach, w poniedzialek ok 12 zadzwonilam- babka juz kojarzyla co i jak.. i powiedziala, ze wszystko jest w porzadku D wyniki wysle mi poczta (chociaz tego nie robia, jak wszystko jest ok). Tyle. Za to w nagrode chyba moj synus je i spi... robi kupki i siusia ;) Grzeczny bardzo, do tego silacz jakich malo- w drugim dniu zycia obrocil glowe z jednej strony na druga, a w piatym dniu przewrocil sie z brzuszka na plecy. Z praktycznych porad- polozna zapyta, czy chcecie rodzic w swojej pizamie, czy szpitalnej- wezcie szpitalna- po porodzie jest cala upackana. Podklady maja Absorgyn, calkiem niezle, ale ja bylam bardziej zadowolona z moich- Hartmanna. Plus majtki jednorazowe niezastapione, bo podklad jest na miejscu i nie upacka sie niczego. Recznik papierowy do osuszania krocza po kapieli/podmywaniu. Nakladka na toalete... Chociaz ja i tak zawsze "na malysza" ;) Chusteczki nawilzane tez byly niezastapione :) Wezcie sobie wlasne sztucce, bo moze sie okazac, ze maslo bedziecie smarowac widelcem ;) Plus cos do jedzenia, typu biszkopty, herbatniki... nawet sucha bula jest zbawieniem jak sie jest glodnym :) Kolacja jest o 17, a sniadanie dopiero o 7:30. Zdolalam 10 razy zglodniec ;) Woda w butelkach z dziubkiem- bardzo praktyczna, ja potem przelewalam z duzej butli do tej sportowej wersji. Pampersy i chusteczki nawilzane dla dziecka trzeba miec swoje. To sie napisalam :P I wszystko z synkiem na brzuchu
  8. my czasami smoka dajemy- jak ja jestem w lazience i maly drze pyszczek wnieboglosy fakt, ze pociagnie kilka razy i wypluwa, co mnie cieszy, ale jednak potem jest cisza tak sie zastanawiam, czy nie zapedzilismy sie juz wszyscy w byciu eko, super itp... rozumiem wady zgryzu (chociaz po podawaniu smoczka sporadycznie, w wyjatkowych sytuacjach jakos to do mnie nie przemawia) czy jest cos innego przeciw? moje dziecko smoka nie lubi, "bo mu nic nie leci" z niego i to raczej taka "zapchajbuzia" na wyjatkowe okolicznosci... wg mnie podanie smoczka nie czyni z nas zlych matek, nie dajmy sie zwariowac jak wychodzilismy ze szpitala, polozne zapytaly, czy mamy smoczek... my oczy jak 5 zl, - nie, a po co?- stwierdzily, ze maly sie nalyka zimnego powietrza itp. i lepiej by w takiej sytuacji pociumkal chwile smoka
  9. ja tez sobie zamowilam ten pas poporodowy w tej chwili waze mniej niz przed ciaza, ale zostala skora na brzuchu taka ble :(
  10. dzieki Bogu wszystko ok... wyniki mi wysla do domu (mimo, ze tego normalnie nie robia) poryczalam sie jak bobr jutro jedziemy do Swinoujscia, do mamy Damiana, wracamy w srode wieczorem i odbieramy moja Mame z dworca zostanie do niedzieli :))) nie wiem, czy opisywac porod... dla mnie to byl koszmar i juz wiem, ze albo cesarka, albo Piotrus bedzie jedynakiem :(
  11. nasz Piotrus podnosi glowke od drugiego dnia... piatego dnia przekrecil sie z brzuszka na plecy... wodzi wzrokiem za twarza i glosem... jest spokojny, kwili tylko jak chce jesc... z kupami nie mamy problemu to chyba nagroda za ciezki porod ;) dzis bylam na zdjeciu szwow.. bolalo jak diabli. inne beda sie rozpuszczac (jakies 3 miesiace )
  12. u nas jutro sadny dzien- powinny dojsc wyniki z badan przesiewowych... modle sie, by bylo wszystko ok i ten niedobor MCAD to pomylka...
  13. wczoraj po 14 zadzwonili do mnie ze szpitala, ze mam sie jak najszybciej stawic z dzieckiem na powtorne badanie krwi, do badan przesiewowych cos jest nie tak... nie powiedzieli mi co jest grane, nie podali numeru telefonu do miejsca w ktorym jest to badanie wykonywane pojechalismy sami, ale juz mieli nieczynne... jakas babka probowala mnie uspokoic, bo cala zaryczana bylam dzis od 7 warowalam przy telefonie, ale nie moglam sie dodzwonic, dopiero po 8 kobieta odebrala i powiedziala, ze na mukowiscydoze, fenyloketonurie i wrodzona niedoczynnosc tarczycy wyniki sa negatywne- te trzy robia u nas w Szczecinie, ale jeden wynik wykonywany w Niemczech trzeba powtorzyc- na niedobor MCAD http://www.medizin.uni-greifswald.de/klinchem/fileadmin/user_upload/neoscreening/Dokumente/info_poln.pdf dzis to do nich dotarlo, w poniedzialek beda wyniki i zobaczymy... boje sie panicznie... Piotrus za to jest aniolkiem, je, spi, czasami pokwili- glownie na przewijaku jak jest glodny, a chce mu pieluche zmienic przed karmieniem ;) w lapaniu kup w powietrzu jestem juz chyba mistrzynia maly ma sucha skorke- schodzi z niego jak z weza, ale juz jest lepiej :) co w koncu stosujecie do kapania, nawilzania?
  14. dziewczyny, czy Wasze dzieci mialy robione badania przesiewowe w kierunku hipotyreozy, mukowiscydozy i fenyloketonurii? sorry, ze tak bez opowiesci, ale na razie szaleje z niepokoju
  15. o porodzie i innych przygodach pozniej... podczytuje Was, ale pisac mi sie nie chce buziaki dla Was
  16. Piotrus- termin na 25.02, urodzony SN 1.03. waga 3300g, dl. 54 cm o imieniu zdecydowal moj Maz- ze mna w porozumieniu ;)
  17. Cześć laski! 1.03.2013 o 11:40 przyszedl na świat nasz synek :) Ważył 3300g, miał 54cm. Dziecko donoszone :):):) Z Piotrusiem wszystko ok, je i śpi, ja mam pokarm, maly sie najada. Aniolek nie dziecko i oby tak dalej :) Ze mną trochę gorzej, ale to na inny post. Jesteśmy jeszcze w szpitalu, nie wiem, czy jutro nas wypuszcza. Marzę o własnym łóżku ;) Buziaki
  18. maly, siega przed kolano ma niby 5-6 lat
  19. nic sie nie ruszylo :/ co do Aury, TOZ juz uzbieral odpowiednia sume, piesiu ma nowa wlascicielke :) moj Carbon tez wziety z TOZu, chociaz hm.. nie informuja do konca o stanie zdrowia pieskow... u mojego po pol roku wyszly hece, 11 marca beda trzy lata jak jest u mnie... co pol roku powtorka z rozrywki- zastrzyki, bo nie moze chodzic- zwyrodnienie kregoslupa :( w koncu trafilismy na dobra lecznice (w Lubieszynie), bo pozabijanie tych walow z lecznicy na wojska polskiego byloby zbyt humanitarne- z nas zerzneli kupe kasy, a psu nic nie pomogli... nacierpial sie strasznie... ja na poczatku 9 miesiaca znosilam go z 4 pietra na rekach i wnosilam na gore, bo chodzic nie mogl. nie mowie o siusianiu pod siebie przy probie wstania z legowiska.. na szczescie dzis jest ok, bylismy na spacerze i az milo bylo patrzec jak Carbon biega :)) juz myslalam, ze nie zobacze takiego widoku :(
  20. dalej w dwupaku :( caly zeszly tydzien codziennie na ktg, w niedziele nie musialam, w tym tyg bylam w poniedzialek i dzis.. kolejne w piatek najgorsze jest to, ze moj Maz w piatek idzie do pracy, na 12h i nie bedzie mogl sie urwac... bede zupelnie sama :( zatem na 13 ktg, potem na 16 mam umowiona wizyte u gina- musze przedluzyc L4... a juz myslalam, ze bedzie po krzyku :( dolka mam juz :/
  21. dzieki dziewczyny za slowa otuchy seks niewiele dal, jak sie nic nie bedzie dalej dzialo, to chyba sprobuje tego koktajlu poloznej ;) moj Maz dzielnie znosi moje humory- ogolnie staram sie nie dawac sie mu we znaki, ale widzi, ze jestem smutna.. i przytula mnie co chwile co nie zmienia faktu, ze nadal rozdrazniona jestem :/ paczanga co do chusteczek z lidla- ja mam te toujours sensitive- biale opakowanie z rozowym paskiem, nie pamietam ceny, ale drogie nie sa :) wypilam sobie 1/3 kieliszka wina... zrobilam herbatke i posiedze... bolec boli, ale na tym sie konczy :(
  22. paczanga to sie umeczylas... my po ktg, bez zmian... kolejne w piatek mam juz dosc
  23. nas po ktg odeslali do domu, mam sie zglosic w srode Piotrus znow podsypial, konieczne bylo trzesienie brzuchem i zmiana pozycji.. po tym zaczal taki galop, ze masakra, a mi sie zaczely jakies male skurczyki poza tym wszystkim napieprza mnie krzyz i w ogole mam dosc. Shyshka daleko masz do tego drugiego szpitala?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...