-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez karol27
-
JoanTosia boję się ... strasznie, generalnie przez całą ciążę miałam taki dziwny lęk, że nie dam rady itd ale powtarzałam sobie że tyle kobiet przede mną dało radę to ja też dam, jeszcze czytając wasze posty też upewniałam sie ze to do przejścia ale mimo wszystko lęk gdzieś tam sie czaił, a w tym tygodniu jak sie zaczęlo okazywac że maly duzy to poprostu ogarnęła mnie panika ze nie dam rady że "mi utknie" i będa jakieś dodatkowe komplikacje i wogóle stracilam tą pewność siebie, wczoraj siedząc i obserwując tak z boku ten ruch w szpitalu i sluchajac tych przeróżnych odgłosów stwierdziłam ze to jednak jest przezycie jedyne w swoim rodzaju i nie ma szans żeby sie tego nie bać widząc takie ogólne dziwne zdenerwowanie, tych tatusiów biegających w takim dosłownie lekkim amoku, troche zdezorientowanych. To cc trochę mnie uspokoiło ale lęk nie minął, bo teraz się zastanawiam jak to będzie jak mi go wyjmą i pokażą i za jaks czas zabiorą bo jednak trzeba leżec po cc kilkanascie godzin plackiem. Będzie ciężko, to sa jednak duze emocje wczoraj jak widziałam takiego maluszka jak wieźli go na sale noworodkową tuż po urodzeniu i tatusia który tam go filmował to mi łzy same poleciały a co dopiero będzie jak się ujrzy swoje dziecko :). :) mój mąż wczoraj siedział na korytarzu, kiedy ja miałam ktg i też się nasłuchał różnych opowiesci no i mówił mi potem, że ciągle ktos biegał - do porodu albo po:) W każdym razie mu się nie nudziło Joan trzymaj się, już w poniedziałek będziesz cieszyć się Malutkim:-)
-
JoanDziewczyny a jak to jest z Waszymi terminami - tymi z okresu i z usg? Ja mam z okresu na 1.08, dziś jest ostatni termin mojego zwolnienia lekarskiego - idę do lekarza dzisiaj - prawdopodobnie nie dostanę już zwolnienia, jak ostatnio poinformowała mnei położna, tylko zaświadczenie o planowanym terminie porodu..(który wypada na jutro)... Oznacza to, że mimo, iż jeszcze nei urodzę to już od jutra będę na macierzyńskim...Podobno nie da się inaczej. Dla mnie to niekorzystne - bardzij opłącałoby mi się wziąć jeszcze l4, a macierzyński rozpocząc dopiero po urodzeniu... Zastanawiam się, czy rzeczywiście lekarz w takiej sytuacji nie może przedłużyć zwolnienia, jak myslicie?Co do terminu to ja od początku sugerowałam się tym z OM, (z pierwszego usg chyba mi wyszło na 29 lipca). Jeżeli chodzi o zwolnienie to widziałam że wiele dziewczyn ma z tym problem, nawet moja koleżanka która urodziła tydzień po terminie, ostatnie zwolnienie dostała tylko do dnia porodu i potem musiała iść do internisty i cos tam naściemniac żeby dostać kolejne, ja natomiast wczoraj od swojej gin dostałam kolejne nie do dnia porodu tylko na kolejne 30 dni, wiec naprawdę nie wiem to chyba wszystko zależy od lekarza, moja stwierdziała ze to zaden problem wypisać zwolnienie na dłużej niz do dnia porodu bo i tak po urodzeniu dostajesz zaświadczenie o urodzeniu dziecka i ZUS od tej konkretnej daty liczy juz macierzyński po prostu a nie zasiłek chorobowy. no widzisz - czyli co lekarz to inna praktyka. Ja już nie miałam siły dzisiaj dyskutować na ten temat z nikim, bo mam serdecznie dość. Jakby nie było - szkoda tych paru - jak myślę dni, ale juz trudno...
-
JoanJoan Ty piszesz o cesarce z powodu dużych rozmiarów dziecka - ja nie wiem ile mój może wazyć, po ktg ostatnim w ambulatorium poprosiłam lekarkę, żeby mi zmierzyła, ale ona na to, z ena tym aparacie sie nie da, i że jak chcę zmierzyć muszę iść prywatnie na usg - szczerze mówiac nie bardzo mi się chce znowu gdzieś jeździć, byłam zdziwiona, ze w szpitalu nie mogą tego zmierzyć...Poza tym mój zachwyt szpitalem na Ujastku wczoraj minął - byłam na ktg na oddziale, zgodnie z zaleceniem lekarki zgłosiłam się (rutynowo, kazała mi przyjść za dwa dni, a w amb. nie było już miejsc) - ten szpital to wg mnie taka "fabryka" - ruch jak na Marszałkowskiej, położne biegają jak w uropie - trudno w wtakiej sytuacji mówić o indywidualnym podejściu do pacjentki...Nie powiem - były miłe, ale takie zniecierpliwione i zabiegane. W dodatku "obsługiwały" mnie dwie i każda pytała się mnie dlaczego przyszłam na to ktg na oddział a nie do ambulatorium - ja na to, ze nie było już miejsc i że lakarka kazała mi tak postąpić...One na to "która lekarka" - czułam się jakby mi łaskę robiły że mnie przyjęły na to ktg i w ogóle jak jakiś intruz lub histeryczka, która zawraca im głowę... W każdym razie zapis był prawidłowy, skurczy brak... Po tym ktg położna dosłownie w przelocie złapała na korytarzu jakiegoś lekarza, który spojrzał tylko na to ktg i przybił pieczątkę... Spytał tylko na kiedy mam termin, a ja na to, że z okresu na 1.08, zapytałąm też po tych wszystkich niemiłych doświadczeniach i kilku pytaniach po co właściwie się zgłosiłam na to ktg czy jest sens, abym przychodziła na kolejne ktg, skoro wszystko jest ok, czy moze po prostu mam siedzieć w domu i czekać na skurcze??? A on na to, że jak termin jest na sobotę, to mam przyjechać, echhhhh. No więc jutro znów jadę tam na ktg, szczerze mówiąc to mam tego trochę dość, fajnie byłoby przyjechać już na poród - a tak to co dwa dni jeżdże do szpitala, aby dowiedzieć się, ze z małym ok i że wciąż nie mam skurczy... Trochę mnie to frustruje, ale cóż... Karol Witaj! Wcale się nie dziwię że ta cała sytuacja Cię frustruje, co do Ujastka to owszem ruch niesamowity i lekki chaos, też takie wrazenie wczoraj odniosłam, czekając na konsultację u ordynatora. Co do tego ze nie chciała Ci lekarka pomierzyć dziecka to jestem zdziwiona, ten lekarz na którego ja trafiłam tak jak Ci pisałam powiedział że nie ma sprawy ale uprzedził mnie że to pomiar na tym konkretnym sprzęcie i moze nie byc do końca miarodajny czyli moze faktycznie to "walizkowe" usg to takie nie do końca dokładne w każdym razie nie odmówił, wyszło mu 3600, to było w poniedziałek. Na czwartek byłam umówiona na usg u swojej gin, widocznie sama podejrzewała na wizycie tydzień wcześniej że dziecko moze być duze i w ostatnim momencie zasugerowała mi żebyśmy sie wczoraj jednak spotkały na dokladny pomiar mimo że w 40 tygodniu usg sie raczej nie wykonuje, i jej wyszło na dobrym sprzęcie ok.3900, więc momentalnie wzięła pod uwagę fakt, ze termin mam na poniedziałek, dziecko juz jest duze a nic do porodu sie nie szykuje i podjęła w momencie decyzję o cesarce (bo zazwyczaj jak jest planowana to robi sie ją 2tyg lub tydzień przed terminem), ona pracuje w Ujastku więc będzie mnie cięła akurat w pon ma dyżur, wypisala skierowanie i błyskawicznie jeszcze musiałam zdążyć do Ujastka na 11 zeby złapać ordynatora, u niego zaliczyć też dodatkowy potwierdzający pomiar i to on zatwierdza cięcia więc jak wariatka na łeb na szyję jechałam do tego szpitala żeby go zastać, i jeszcze on u siebie w gabinecie sprawdzil i zatwierdzil na usg (sam ma taki sprzęt jak ten na którym w scanmedzie mialas robione badania więc jeden z najlepszych) i jemu wyszlo 4kg wiec od razu zapisal mnie na rano na poniedzialek. Co do ktg to powiem Ci, że ja czytajac o częstotliwości Waszego chodzenia zastanawiałam sie czemu mi nie zalecają wogóle pojscia na ktg, byłam tylko raz i to w praktycznie 40 tygodniu, więc po raz kolejny potwierdza sie ze co lekarz to inna praktyka. Mnie i ginka i położna mowiły, że jak są prawidlowe ruchy i nic nie niepoki to nie ma potrzeby częstego ktg. O rany ale elaborat mi wyszedł. A ty nadal chodzisz do dr Franczka?, bo ja to tak jak Tosia chodziłam do dwóch ginek, do scanmedu bo abonament i darmowe badania i do tej drugiej właśnie, bo do niej chodzilam juz wczesniej, lubię ją i mam do niej zaufanie, i jeszcze teraz zupelnie nieplanowo się okazało że także rozwiąze moją ciążę :). nie, już nie chodzę do dr Franczaka, bo mieszkam w Wieliczce, a on przyjmuje w Krakowie - zresztą jak skończył mi się abonament z pracy musiałam płącić za każdą wizytę 100 PLNi wkurzyłam się i zapisałam do przychodni w Wieliczce - mam dwa kroki od domu... Właśnie wróciłam od lekarza z zaświadczeniem o terminie porodu - ze jest na jutro - już nawet nie pytałam o przedłużenie zwolnienia, bo wyczekałąm sie 2 h - taka kolejka była - po prostu wziełam to zaświadczenie, bo mi się spieszyło..i tyle. W poniedziałek musze zawieźć je do ZUSu - i jakby nie było od jutra jestem już oficjalnie na macierzyńskim. Joan powodzenia w poniedziałek, będę trzymać kciuki:-)
-
Dziewczyny a jak to jest z Waszymi terminami - tymi z okresu i z usg? Ja mam z okresu na 1.08, dziś jest ostatni termin mojego zwolnienia lekarskiego - idę do lekarza dzisiaj - prawdopodobnie nie dostanę już zwolnienia, jak ostatnio poinformowała mnei położna, tylko zaświadczenie o planowanym terminie porodu..(który wypada na jutro)... Oznacza to, że mimo, iż jeszcze nei urodzę to już od jutra będę na macierzyńskim...Podobno nie da się inaczej. Dla mnie to niekorzystne - bardzij opłącałoby mi się wziąć jeszcze l4, a macierzyński rozpocząc dopiero po urodzeniu... Zastanawiam się, czy rzeczywiście lekarz w takiej sytuacji nie może przedłużyć zwolnienia, jak myslicie?
-
Tosia27Hello Miałam iść myć głowę a poszłam spac:/ tylko na chwilę położyłam głowę... jej czy Wy też takie wiecznie zmęczone??? już tak nie chce Karol strasznie często masz te ktg... ja byłam wczoraj i dopiero jeśli nie urodzę mam przyjechać w dniu terminu czyli 10tego... mnie męczyły te ktg raz w tygodniu, a co dopiero gdybym miała jeździć częsciej... wiesz z jednej strony to niby dobrze że dbają o stan maluszka ale z drugiej... Anika witaj jeszcze raz gratuluję córuni i tak szybkiej akcji porodowej:) teraz czekamy na jakąś foteczkę:) a łyżeczkowanie miałaś w znieczuleniu? Tosiu chodzi o to, że mój termin z okresu wypada na 1.08... Z usg mam 6.08 - ale w karcie ciąży mam wpisany ten z okresu... Echhh, sama już nie wiem co o tym myśleć. Męczy mnie to - i frustruje (najbardziej gdy widzę już podczas zapisu, że skurczy wciąż brak)... Jutro pojadę, bo jest sobota i mąż ma wolne - ciekawe kiedy każą zgłosić się na następne...Bo ja czuję, że ten termin z usg jest bardziej dokładny - mam długie cykle; wydaje mi się, że urodzę - jeśli już - to raczej w przyszłym tygodniu.
-
Cześć Dziewczyny, Iza gratuluję córuni:-) Joan Ty piszesz o cesarce z powodu dużych rozmiarów dziecka - ja nie wiem ile mój może wazyć, po ktg ostatnim w ambulatorium poprosiłam lekarkę, żeby mi zmierzyła, ale ona na to, z ena tym aparacie sie nie da, i że jak chcę zmierzyć muszę iść prywatnie na usg - szczerze mówiac nie bardzo mi się chce znowu gdzieś jeździć, byłam zdziwiona, ze w szpitalu nie mogą tego zmierzyć... Poza tym mój zachwyt szpitalem na Ujastku wczoraj minął - byłam na ktg na oddziale, zgodnie z zaleceniem lekarki zgłosiłam się (rutynowo, kazała mi przyjść za dwa dni, a w amb. nie było już miejsc) - ten szpital to wg mnie taka "fabryka" - ruch jak na Marszałkowskiej, położne biegają jak w uropie - trudno w wtakiej sytuacji mówić o indywidualnym podejściu do pacjentki...Nie powiem - były miłe, ale takie zniecierpliwione i zabiegane. W dodatku "obsługiwały" mnie dwie i każda pytała się mnie dlaczego przyszłam na to ktg na oddział a nie do ambulatorium - ja na to, ze nie było już miejsc i że lakarka kazała mi tak postąpić...One na to "która lekarka" - czułam się jakby mi łaskę robiły że mnie przyjęły na to ktg i w ogóle jak jakiś intruz lub histeryczka, która zawraca im głowę... W każdym razie zapis był prawidłowy, skurczy brak... Po tym ktg położna dosłownie w przelocie złapała na korytarzu jakiegoś lekarza, który spojrzał tylko na to ktg i przybił pieczątkę... Spytał tylko na kiedy mam termin, a ja na to, że z okresu na 1.08, zapytałąm też po tych wszystkich niemiłych doświadczeniach i kilku pytaniach po co właściwie się zgłosiłam na to ktg czy jest sens, abym przychodziła na kolejne ktg, skoro wszystko jest ok, czy moze po prostu mam siedzieć w domu i czekać na skurcze??? A on na to, że jak termin jest na sobotę, to mam przyjechać, echhhhh. No więc jutro znów jadę tam na ktg, szczerze mówiąc to mam tego trochę dość, fajnie byłoby przyjechać już na poród - a tak to co dwa dni jeżdże do szpitala, aby dowiedzieć się, ze z małym ok i że wciąż nie mam skurczy... Trochę mnie to frustruje, ale cóż... A na każdy taki wyjazd do szpitala mąż musi brać urlop w pracy, bo ja już sama do auta nie wsiądę - boję się... Jak jest z Wami, dziewczyny? Też każą Wam co chwilę zgłaszać się na ktg? Tosiu Ty pisałaś, że jest ok i że dopiero za tydzień... Zastawnawiam się, czy takie jeżdżenie co dwa dni to nie jest przesada...
-
Roniu bidulko nie martw się... Juz niedługo będziesz trzymała Maleńką w ramoonach... Głowa do góry kochana.
-
Nikulaoj zaczęło sie rozpakowywanie...z sierpniówek, lipcówki wychodzą:) Niestety:( nie dam rady podczytac teraz wszystkiego, wpadłam po to by zostawić obiecaną relację z porodu. Rozpakowanym życzę szczczęścia i wiele dobrych chwil z maluszkami, tym w trakcie ;) powodzenia! Brzuchatkom cierpliwości w drodze do finału:)Mój poród rozpoczął sie 23.07 rano, na oddziale patologii ciąży, skurcze miałam co 5 min, potem co 3 minuty ale nie były one jakoś bolące czy coś takie napinanie się brzucha i pleców ...siedziałam i piłam herbatke z innymi pacjentkami, gadałysmy o bzdurkach...po porannym badaniu lekarz powiedział,że akcja może sie niedługo zacząc ale ja nie myślalam że to już tak zaraz, przyszła położna podłączyła mnie pod ktg a tam reguralne skurcze 60, 80 ...poszła po lekarza, stwierdził, że musza poszukać miejsca na trakcie porodowym bo brak, coś muszą wymyślić ( ciekawe co?) , w tym czasie zadzwoniłam po męża żeby dojechał. I czekałam dalej , czytając gazetkę:) po ponad 2,5 godziny od tych pierwszych skurczy, powiem szczerze,że w domku to chyba bym nawet nie myślała,ze to już tak blisko... mąż przyjechał i zeszliśmy na trakt porodowy, szczęsliwie dziewczyna skonczyła jakas rodzić...i się zaczęło podłączyli mnie pod ktg, z wrażenia weszłam na łóżko porodowe w majtkach tak jak z patologii zlazłam i położne zaczęły sie śmiać...ogólnie fajne były, z poczuciem humoru, skurcze się zaczęły nasilać, mąż zmierzył mi cukier i był w normie , to dali mi obiad i kazali jeść...zjadłam jedynie kawałek mięska...skurcze coraz silniejsze...ale do wytrzymania, położne zatrudniły mojego męża do wypełniania papierków:) potem nastapiło przebicie pęcherza płodowego, no i wtedy skurcze poszly już na maksa ...wiadomo,że bolało, mąż podawał mi rękę i glośno mowił jak mam oddychać...po 20 min poprosiłam o ZOP, bo bałam się większego bólu...tego,że stracę siły...po kilku kolejnych skurczach przy których zmusili mnie do zjedzenia jablka , ktore cześciowa wyplułam, anestezjolog zrobił znieczulenie co bylo trudne bo skurcze mnie powalały, a nie umiałam odpowiednio oddychać, zamiast koncentrować sie na parciu w dól, to myslałam o tym aby skurcz minał...ale udało się choć byłam cała mokra... potem zaproponowali mi pozycje kuczna i usiłowały mi wytłumaczyć na czym polega oddech w parciu...z początku szło jak po grudzie :( ale potem usiadłam na sedes:) i wtedy do mnie dotrało:) i parłam na sedesie...położna ściągała mnie z niego tuż przed finiszem na łożko i potem bóle parte 15 min...mały pchał sie i głowką i raczką...skurcze się troche rozmyły i nie miałam w nich pomocy aby silniej przeć...położna zaczeła gadac o kleszczach, zawołali lekarza, ja jak tylko usłyszałam kleszcze to sie jakoś zaparłam sama nie wiem jak , power był i 4 parte i mały juz plakał, niestety mocno mnie nacięli ale warto było aby uniknąć kleszczy- w XXI wieku?! Dominik dostał w 10 min 10 pkt w skali Apgar:) wazył 3650, i miał 55 cm. Aha mój ciekawski mąż, widział wszystko...przecinał pępowinę, stał nad lekarzem jak mnie szył, chciał robić zdjęcia łożyska:) ale on już tak ma, mialam mu tego zabronic ale jak bolało to mi już wszystko jedno było... Ogólnie porod trwał 6,15 min i nie było aż tak źle, ale jak by trwal kilkanaście to nie wiem...nie wiem... pozdrawiam i odezwę się wkrotce , może uda się was podczytać. Nikula mały cudny - ale Ci dobrze, że masz poród już za sobą... Z tego co piszesz było dość szybko...
-
justynamularzhehehe kaju ja mam lekarza niestety nie polozna i lekarz to stary dziadek i co wizyta co innego mi mowi ostatnimi tygodniami mowil taa glowka ladnie juz na dole etc a ostatnio mowi ze kieruje sie do dolu,wiec mysle co bedzie to bedzie,stary dziadek z niego no ale nic...z objawow Zwiększa się ilość wydzieliny pochwowej, ta pelnosc w okolicy sromu ale czasem nie czesto,i te ruchy malo czuje ale jak juz sie rusza to moge okreslic co wystawia wczesniej tak nie mialam wymioty czasami mi sie chce w nocy ale nie wymiotuje..ja mam takie przeczucie dziewczyny ze ze mna bedzie przed 10 sierpnia:)mysle tak sobie jeszcze z dwa tygodnie gora...jutro ide liscie malinowej herbaty kupic:) juz seksik zaliczony dzisiaj;) chociaz nie chcialo mi sie lezalam jak kloda a kurak sie staral tam:) oczywiscie bez orgazmu jak dla mnie ale wazna sperma nie;)?:)))) buhahaaaaa Justyna ja tak miałam wczoraj - byle doczekać "efektu końcowego" DD
-
kaja09roniazapomniałam wspomnieć że mam zajebiste krosty na czole po rannym falstarcie wysyp jak nigdy ...Rooniu..nie smutaj sie!!!! Wariatko! Jeza masz gotowego, to mozesz szorowac! A ze pawik byl to normalka...tylko zeby umyj i bedzie gitara! na pocieszenie wstawie Ci tez mojego bebzola...ja tam sie dziwnie czuje codziennie..albo paw,albo sraka,a zre do tego non stop...nic dziwnego ze ten balon ma ponad 120cm!!!!!! ...a jesli chodzi o mdlosci...i witaminy..polecam na czczo oczywiscie wziac sobie kapsulke tranu...to dopiero jest jazda!!!!! a tu macie mnie i moja Hermenegildzie i nasz przedwczorajszy obiadek - ryzyk z warzywami (kurna nie wiedzialam,ze hot curry jest takie hot..myslalam,ze urodze i zgage mam do teraz,ale dobre bylo) i do tego kurczaczek zapiekany z ananasem i serem (ponoc surowy ananas jest dobry na wyweolanie porodu,ale to pewnie jak z masowaniem sutkow,trzeba by ze 2 tony wpierdzielic...eh..po ananananananannasie tez mam zgage :( Kaju i Aniu - super brzuszki. Kaja nie przejmuj się - ja mam w pasie 123:P Ale mi smaka zrobiłaś zdjeciami tych pyszności mniam miam
-
kaja09dziéki dziewczynki, no wlasnie ja wiem,ze u nas sie przemywa spirytusem i odkkaza, dlatego sie zdziwilam,jak mi polozna pow,ze tu to sama woda i wacik, jedna babka mi w pracy mowila o jakims pudrze. ale ta plozna mi pow,ze ten puder to daja tylko jak sie samo nie goi dobrze albo jak zaczyna "nieprzyjemnie pachniec"...az mnie wstrzasnelo! no i nie wiem teraz, czy to ta polozna taka obeznana,czy ja jakas nieteges...jak pytalam kiedys o cos do podmywania po porodzie to tez mi pow,ze woda i mydlo! mam dla siebie plyn do podmyw po porodzie z Polski,ale nie mam nic do pepusia...a jak pow,ze w Pl to sie spirytusem przemytwa to jakas dziwna reakcja byla..moze tp tylko moje wrazenia,ale dziwnie sie spojrzala (nie wiem, jak na alkoholka,albo jakbym chciala cos zracego zastosowac...dr queen cholera!)..dlatego pyt Alisss,bo ona tez rodzaca w UK to moze jej cos innego poradzili.... ...a co do czopa, to pewnie bedzie jak u mojej mamy i nawet nie zauwaze...bo jak narazie to ani sladu... Kaja dobre z tym alkoholikiem:p Tutaj uczą w szk. rodzenia, aby przemywać 70% spirtyusem i to przy każdym przewijaniu...
-
Cześć Brzuchy i nie tylko Aga współczuję sytuacji z Chrzestnym, ja chyba nie pojechałabym na pogrzeb ze wzglu na to, że teraz praktycznie w każdej chwili możemy urodzić...ale to oczywiscie Twoja decyzja. Co do spania - u mnie jest tak, że na poczatku gdy już przestałam chodzić do pracy mogłam spać jeszcze długo po wyjściu męża do pracy - a teraz wstaję razem z nim i nie ma szans, abym potem zasnęła... A szkoda, bo bym sobie pospała, póki jeszcze mogę:) Byłam dziś rano w przychodni zrobić elektrolity i układ krzepnięcia - to jest potrzebne do znieczulenia, a ważność badań tylko 2 tygodnie - no i właśnie dziś stare mi się "przedatowały" (a myślałam, ze może urodzę w terminie ich ważności:)) A jutro czeka mnie ktg w szpitalu - jak nie zwolni się termin w ambulatorium to będę musiała przejść przez izbę przyjęć i czekać... Cóż, zobaczymy... No i jeszcze jutro mamy ostatnie zajęcia w szkole rodzenia. A teraz... lezy mi sterta prania dopiero co zdjętego i nie chce mi się ani posortować ani prasować...Ale cóż, pewnie będę musiała się za to zabrać za chwilę. Razem z Wami trzymam kciuki za Izę - ciekawe, czy jest już po... Miłego dzionka.
-
roniakarol co jest? dól nie jest mi obcy Ci powiem też mam w ciągu dnia akcje że płacze głaszcze ją i bardzo się boje że nie wróce z nią do domku bo coś się stanie a dziękuję Roniu, nic konkretnego - myślę, że to niewyspanie i jutro mi przejdzie. Jestem po prostu zmęczona, a zmęczenie powoduje u mnie czasami takie doły psychiczne bez jakiegoś konkretnego powodu. Już niedługo będziemy cieszyć sie naszymi skarbkami i wszystko będzie dobrze:-)
-
ja jestem, ale mam megadoła, wiec nic nie piszę, zeby nei dołowac innych:((((((((
-
Izak1979karol tak mi przykro, że znowu nic...to czekanie jest dobijające. Tulam mocno...trzymaj się.Kaja to sobie zafundowałaś nockę...wariatko. Dziecko jak anioł spi a tu taki raban robią...współczuje przeżyć... nie czytałam wcześniejszych postów, sorki, ale już mnie nerw bierze i nie będę już zaglądać. Zaraz przyjedzie moja mama to pogadamy. P. pojechał po nią na dworzec. Także zegnam się dziewczyny, będę po wszystkim. mam numer do roni to jeśli Ronia nie masz nic przeciwko dam Tobie znać... Dziękuję Iza. Jutro od rana trzymam kciuki za Ciebie i Córeczkę:-)
-
Madzias - gratulacje!!! Ja juz po ktg, nie mam skurczow i znów kontrola za dwa dni - jestem wściekła dzisiaj - chyba z przemęczenia, a ten brak surczow jeszcze mnie dobił, bo całą noc bolał mnie brzyuch tak jak na okres i liczyłam, że jakieś skurcze się pojawią, nawet zastanawialiśmy się z mężem, czy czasem nie zbliża się poród a tu znowu nic:(
-
JoanHej Karol :)Tak oszacował z pomiarów z usg, jak skończył oglądać łożysko i sprawdzać ilość wód zagadnęłam czy jest w stanie oszacować wagę dziecka i powiedział, że zaden problem pomierzył i stwierdził że tyle mu wychodzi akurat na tym sprzęcie, pytał o wcześniejsze szacunki i o sprzęt na ktorym byly wcześniejsze pomiary robione, też widzę ze kazdy lekarz ma inne podejscie do wielu spraw. Co do porodu to stwierdził że ze strony szyjki się nie zapowiada szybko poród, natomiast mogą odejść wody np nagle, dziwił się że wyszło kilka konkretnych skurczy a ja np ich boleśnie nie odczuwam, i że nie wydalam słynnego u nas na wątku "gluta" ;)). No cóż zobaczę jak wyjdą pomiary mojej gin w czwartek i czy będą zbliżone i czy cos w końcu sie wyklaruje. Joan dzięki za info, w takim razie ja też jutro poproszę o oszacowanie wagi dziecka, zwłaszcza, że nie wybieram się już na inne usg niz to przy okazji ktg w Ujastku...
-
agaa875Dziewczyny mam pytanie do Was, do tych co mialy cesarke... to znieczulenie w kregoslup tzn ten zastrzyk mocno boli?? Aga ja co prawda cesarki nie miałam, ale miałam ZZO - potwierdzam to co pisze Iza - przed wbiciemw kręgosłup miejscowo znieczulają i - przynajmniej mnie - nic a nic to nie bolało.
-
JoanHello!anikadn ogromne gratulacje alisss witaj Synek prześliczny współczuję trudnosci porodu ale najważniejsze, że wszystko w porządku i już jesteście w domku :). Ja już po ktg, razem z wizytą prawie 3 godziny, myślałam ze nie wysiedzę, skurcze zostały wykazane i owszem ale nic poza tym, pan dr bardzo sympatyczny stwierdził że spokojnie do terminu powinnam wytrzymać, bo szyjka narazie bez zmian, wody w normie, łożysko również więc niz nie zapowiada rychłego porodu, hmm znowu jestem zawiedziona ;), za tydzień mam sie zjawić na ktg i znowu mnie obejrzy, stwierdził że wtedy bedę w terminie więc będziemy się martwić co dalej. W czwartek mam wizytę i usg u swojej gin więc zobaczymy, ma zrobić dokładne pomiary i wyliczyć tą współmierność bo być może cc może być, ten lekarz tez oszacował wagę na 3600 w terminie, ale wiecie jak z tą wagą jest może byc więcej a może być mniej no zobaczymy jak sie sytuacja rozwinie, najważniejsze że wszystko oki. Izak super że pojutrze będziesz już tulić córunię, nie ukrywam też chciałabym się już rozpakować :). Czesc Joan, ja jutro idę znów na ktg. W jaki sposób ten lekarz oszacował wagę dziecka? Przez usg??? Jeśli tak to i ja muszę jutro o to poprosić, bo jestem ciekawa ile mój Krzyś waży... Co do rokowań zwiazanych z terminem - widzę, że co lekarz to opinia - mi babeczka powiedziała, że w położnictwie nic się nie da przewidzieć i dziecko moze urodzić się za dwa dni lub za dwa tygodnie - a Twoj widzę, że jednak w jakiś sposób się określił... Ciekawa jestem na kogo jutro trafię i co mi powie (może będą już skurcze).
-
Izak1979karol27Izak1979jestem, cc w środę rano... mała waży 3560g, jeju jak się ciesze... Iza - fajnie, będziesz miała już Córeczkę przy sobie... a czemu cc, jeśli można spytać?poprzednio z mackiem też miałam, bo mam popękaną szyjkę i jak bym rodziła naturalnie to by mi się rozsypała i szyjka i macica... Acha, rozumiem. Powodzenia więc, w srodę rano będę trzymać za Was kciuki:-)
-
Izak1979jestem, cc w środę rano... mała waży 3560g, jeju jak się ciesze... Iza - fajnie, będziesz miała już Córeczkę przy sobie... a czemu cc, jeśli można spytać?
-
Tosia27a tu cosik nt naszych ulubionych deserków buhahaaaaa
-
alisssTo kilka zdjec mojego szkraba malego. :) Z dumnym tatusiem, w drodze do domu, i jak wychodzilismy ze szpitala:) O Boże jaki on maleńki i taki bezbronny... Aż mi łzy poszły ze wzruszenia. Śliczny jest, niech zdrowo rośnie kochany Maluszek!
-
roniakarol27Anikadn - gratulacje!!! Aż poczułam się zazdrosna - ja też już chce urodzić;-) masuj sutki biegaj po schodach zmolestuj małża hihi wczoraj go zmolestowałam - śmiałam się, że potrzebne mi są jego prostaglandyny:P Jednak synkowi zapewne dobrze w brzuszku, skoro jeszcze nie chce wychodzić...
-
Anikadn - gratulacje!!! Aż poczułam się zazdrosna - ja też już chce urodzić;-)