Skocz do zawartości
Forum

dreadka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez dreadka

  1. dzień dobry :) wieki mnie tu nie było
  2. W mojej ocenie tak aby dobrze się czuć. Nawet najpiękniejszy makijaż jeśli nie będzie pannie młodej "leżał" nie będzie się w nim czuła komfortowo. Generalnie makijaż taki ma podkreślić naszą urodę, w internecie można przeczytać że powinien być delikatny, niezbyt mocny. Z tym do końca nie mogę się zgodzić - w trakcie ślubu jak i ew. wesela podczas zdjęć z lampą błyskową delikatnego makijażu po prostu nie widać. Ważne aby był dobrany kolorystycznie zarówno do urody panny młodej jak i koloru kreacji. Ja osobiście zdecydowałam się na makijaż w kolorze sukni - zielony, z akcentami z bukietu + róż. Robiłam własnoręcznie bo to nie pierwszy mój raz, dwa wiedziałam jak go poprawić podczas szaleństw chociaż i tak nie było potrzeby. Zaszalałam z doczepianymi kępkami rzęs co cudownie widać na zdjęciach. Postaram się wkleić fotki bo to z pewnością nie był standardowy makijaż ślubny.
  3. Witam wieczorowo, za moment zabieram się do pracy ale chciałam jeszcze do Was zajrzeć Megan dziekiuję za dietkę, muszę zaplanować zakupy bo połowy z tych rzeczy nie mam normalnie w domu. Monika Kurcze trzeba tego Twojego W jakoś zmobilizować, ja przyjełam taktykę Natiego jak się M nie mogę doprosić... strzelam focha i się obrażam, a co do Jim Jam to kurcze miałam wrażenie że są tam bezpieczne bajki. Nati uwielbia foczki, dinozaura dorotkę, i jeszcze tego różowego... Neta Suknia się szyje... i będzie ... zielona... bo to cywilny ale wesele normalnie, w środę pierwsza przymiarka. Do świąt mają zdąrzyć. A co do terminu sama się boję czy wydolimy Natka Zostaje mi chyba tylko parentingowy panieński bo większość psiapsiółek w krk, lub w Warszawie i ciężko byłoby się zgromadzić w jednym miejscu Ann Usłyszałabyś jak za tajfunem krzyczę.... to byś wiedziała że nadchodzi. Zawsze 2 metry w przód a ja w biegu za nim. Nieznośnik straszny z niego ale słodziak i przytulak, zasładza te wszystkie swoje przewinienia. Sliffka Owocnego pieczenia, ja to ciacha muszę teraz omijać szerokim łuuuukiem a "teściowa" dzisiaj oczywiście kawka ciasteczka, pewnie Wam nie napisałam że odkąd się dowiedziała że się pobieramy czyli od 11.11.2009 to nie ta sama kobieta. Zmieniła się o 180 stopni
  4. to ja nas jeszcze pokażę a raczej mojego gagatka
  5. dziękuje wszystkim za ciepłe słowa i kicuki... decyzja w sumie nagła ... już mieliśmy nawet odwołać bo nas jak zwykle problemy nie opuszczają ale się zawzieliśmy i do przodu razem... po tylu latach oczekiwania jest to niesamowita radość i kurcze taka pewność 100% że to ten... tylko Nati nie bardzo kuma o co w tym wszystkim chodzi. a stres jest bo mało czasu a nie wszystko jeszcze gotowe ... i pewnie nie raz zaglądne po babskie porady, bo kurcze wokół mnie nie mam żaden przyjaznej damskiej duszyczki. Megan nie mam twojego gg jakbyś mogła mi na priv wysłać ? Nie wiem nawet gdzie gg tutaj szukać. A czy laska ... no chyba przesadziłaś dość mocno :) kg niestety nie chcą spadać :(
  6. zaglądam :) podzielić się radosną nowiną i poprosić o trzymanie kciuków ... bo 30 grudnia bierzemy w końcu ślub z M i stresa mam już niesamowitego... Megan A ja mogłabym poprosić o dietkę ? Po Kopenhaskiej udało mi się trochę zrzucić, ale kurcze późniejsze rozluźnienie nie najlepiej wpłynęło na kg a przydałoby sięjeszcze troszkę do ślubu... Dla wszystkich zdechlaczków zdrówka My na szczęście jakoś sie trzymamy, Natek od lata na homeopatykach i widzę efekty większych afer chorobowych na razie nie ma.
  7. u nas nic nie może iść jak trzeba... jak już zdrowi jesteśmy i innych problemów nie ma lub jakoś je rozwiązujemy to u nas się psuje ... i co w tym tygodniu mieliśmy pojechać rezerwować wszystko... a mamy wojnę domową i ciche dni. Na dodatek jest mi tak niemiłosiernie niedobrze... co do czego mam pewne podejrzenia ale nie chcę za szybko sprawdzać żeby później się nie rozczarować. Zdrówka dla wszystkich Neta Oczywiscie że nie - ciagle coś na przeszkodzie i oblali mnie któregoś pieknego razu kiedy M byl na spacerze ze swoja eks - zdala 10 minut przede mna...
  8. Życie na wysokich obrotach i czasem już bywam tym mocno zmęczona :( Ustabilizowaliśmy Natiego migdały, nie będą chcieli nam wycinać a chcieli ciachać aż 3. Uwierzyłam w moc homeopatii i tak naprawdę poza takimi lekami Nati nie zażywał nic innego od pół roku. Cieszę się bo budujemy odporność ponieważ był moment w którym Nati był tak zawalony w tym przez pneumokoki... wydawało nam się że na szczepienie jest za duży, a tu sie okazało że złapał w przedszkolu Ale na szczęście jest lepiej. A tak to ciągle praca, później Nati, rzadko jest czas by odpocząć - coś mnie rozłożyło i siedzę jeszcze dzisiaj w domu na gripexach. Czasem chcialabym sobie tak w domu posiedzieć jak za dawnych czasów, ale lubię swoją pracę a często się zdarza że z M widzimy się pół dnia mimo pracy w różnych firmach także przynajmniej taki czas mamy dla siebie. Planujemy ślub na koniec grudnia - ale oczywiście jak zwykle są problemy z aktami urodzenia, a kościelny na jesień przyszłego roku. Ale tak trudno znaleźć kurcze czas by się tym wszystkim zająć. Mam nadzieję, że tym razem nic nam nie stanie na drodze. Czasem Was podczytuję ale ciężko mi by było wpaść w rytm codziennego pisania. Mam nadzieję że wkrótce zajrzy na parentinga moja przyjaciółka która niecały miesiąć temu brała ślub i jest już w ciąży - strasznie się ciesze że udało im się tak jak chcieli :) Nati ładnie się rozwija, mieliśmy problem z siusianiem - mam nadzieję, że mogę napisać że mieliśmy. Medycznie wszystko ok natomiast Nati siusiał często w przedszkolu, popuszczało mu się troszkę a czasem całkowicie. Zazwyczaj gdy się złościł albo z innych powodów. Lekarka stwierdziła że jest zbyt wrażliwym dzieckiem i mimo że nie pokazuje to te stresy siedzą w nim w środku. Złota kobieta i dobrze że do niej trafiliśmy - staram się jak najwięcej poświęcać czasu małemu kosztem bałaganu w domu i innych niedociągnięć i odpukać - mamy pierwszy tydzień w 100% suchy bez moczenia do łóżka i w przedszkolu również. Oby tak dalej :) Strasznie mnie to cieszy bo był to dla nas ogromny problem. Zwłaszcza, że wszyscy znajac mój wybuchowy charakter obwiniali nas o kłotnie w domu mimo że u nas o dziwo sielanka - staramy się rozwiązywać szybko konflikty bo czas tak szybko ucieka... rozwinęłam się kulinarnie - pracujemy aktualnie nad takim jednym portalem, gotuję różne pyszności ale serwuje jak w dobrych knajpach - żeby się nie przejeść i nie utyć:P ależ się rozpisaaałam :)
  9. Dobry wieczór :) Czy ktoś nas jeszcze pamięta ?
  10. Witam, zmarzl mi tylek dzisiaj mega bo dwa najdluzsze przystanki przedreotalam na piechote, zepsula się pestka :( normalnie myslalam ze nie dojde... dostalam zaproszenie do spotkania o prace w innej firmie, na innym stanowisku, bardzo mnie kusi, i w sumie nie wiem co powinnam zrobic. Nati z uporem maniaka chodzi do przedszkola, i chodzi na piechotę, np wczoraj bo samochod nam sie zepsuł i na razie nie wiadomo kiedy ruszy. Dzisiaj zawiozl go i odebral dziadek, ale Nati jak na zlosc przy trudnych warunkach i mozliwosci pobytu w domu chce chodzic wiec chodzi. Dwa ze moze leki ktore dostaje pomagaja, mialy zwiekszac odpornosc i w koncu maly nie kaszle. Strasznie bym chciala poczytac co u was, moze pozniej cos kurcze strasznie malo tego czasu jak sie wraca o 18. A praca fajna, aczkolwiek niezdecydowanie szefa i jego pomysly mnie dobijają czasem. Ale jakos damy rade :)
  11. Padam na pyszczek, tyłek mi jeszcze nie odtajał mimo że wróciłam jakies pół godziny temu. Kaszlawka, ale jakoś przeżyłam ten dzien marzę tylko o ciepłym łóżeczku. Nataniel wymusił na nas dzisiaj przedszkole (nie chciałam go puszczać, ale taki smutas był), spacerek na mrozie jeszcze mu nie zaszkodził (samochód stoi pod blokiem i nie wiem kiedy ruszy). Jak będzie tak dalej zimno to sobie chyba futrzane gacie kupię. Tasik Jaki sliczny Pa:) Wszystko super z tą zimą tylko czemu tak zimno, a może to ja mam za lekką kurtkę i czas kupić wielką puchuwę. Renia Twoje obowiazki dały mi do myslenia, ze musze cos zrobic z moimi studiami. Niezapominajko Opanowanie to podstawa, ja tak kiedyś miałam że z M jechałam i nie wychamowałam przed skrzyżowaniem noga na gaz, żeby na czołówkę nie było to odbicie na krawężnik i ładnie zaparkowałam. Ale minę M zapamietam na zawsze... Ita Zazdroszczę salsy, M próbowałam namówić ale nie dał się. uciekam bo mnie M goni... :*
  12. Witam w Nowym Roku! Przywitaliśmy go w atmosferze domowego szpitala, ja z ponad 39 z łamiącymi wszystkimi częściami ciała, M mnie postawił na 15 minut polopiryną żebym mogła zobaczyć fajerwerki na osiedlu. Po Nowym roku od razu do lekarza, Nati zdrowy za to my z M zapalenie oskrzeli, z groźbą zapalenia płuc, mega mocny antybiotyk który tak wyniszcza organizm że ledwo funkcjonujemy a jutro do pracy. M na zwolnieniu, ja nie mogę teraz zwolnienia wziąść więc nie wiem jak wytrzymam jutro 8 godzin na nogach teściowa się na nas obraziła, nie wiem w sumie za co, ale jak ktoś nie ma większych problemów to sam sobie je wymyśla, autko nam siadło i nie wiemy jeszcze czy akumulator czy coś innego. Na szczęście Nataniel jest powiedzmy że zdrowy, dostał jakiś lek (cena za opakowanie mnie powaliła), ma trochę podnieść odporność i pomóc w końcu wyleczyć nas z kaszlu... od miesiąca się nie udaje. Moje pozytywne fluidki: --> Za Siulę!!! --> Za wszystkich chorusków! --> Za nasze ciężarówki!! A ja uciekam, chłopakom już obiad przygotowałam na jutro położę się wcześniej. Ciekawe jak mi minie pierwszy dzień w pracy
  13. Wpadam na chwilkę, po świątecznie... nie było mnie na necie specjalnie przed świętami. Zostalismy jednak w domku, nie pojechaliśmy do Krk, trochę smutno mi było ale krzyk dzieciaków, gwiazdor i zamówione prezenty pod choinkę troszkę poprawiły nastrój. w drugi dzień świąt zaliczyliśmy pogotowie, chciałam szpital dziecięcy ( z dobrego doświadczenia w Krk), ale okazalo się że dzieci czekają na przyjęcie po 3 godziny więc zrezygnowałam, w nocy pojechalismy na pogotowie w rejonie do pediatry, jak zwykle wysoka gorączka, zbijana tylko na chwilę, wiem jestem panikara być może, jednak po tym jak dziecko potrafiło m isię odwodnić przy 39 stopni w 5 godzin w Krk już nie ryzykuję, niech mówią że jestem wariatka... dostał duracef, który podobno dośc mocny jest więc moje obawy nie były jednak bezpodstawne. Faszerujemy się armią nowych leków, na które dość dobrze idzie. 2 stycznia mam iść do pracy więc mam nadzieję stanie na nogi, a tak prawdę mówiąć to powinien posiedziec jeszcze kilka dni w domu więc do konca tygodnia na pewno nie wyjdzie na dłużej. zastanawiam się jeszcze co będziemy porabiać w sylwestra, z jednej strony chętnie poszłabym się wyszalec z drugiej marzę o odpoczynku... chyba zostaniemy w domku jednak bo M jakoś też nie skłonny do szalenstw, co chwilę chorzy jak nie jedno to drugie, ja już przywykłam do bólu gardła codziennie rano... dziecko zakochało mi się w Walle'm, ktory leci 2 razy dziennie, jezdzi po domu jak robot i wydaje przedziwne odglosy... mam nadzieje ze nie zarzada wymiany wszystkich gadzetow z zygzakiem na nowego bohatera :) no i to by bylo na tyle co u nas. Wszystkim choruskom zdrówka, a gdybysmy sie nie zlikaly to wszystkiego naj naj w nowym roku, bo ostatnio rzadko zaglądam w nawale obowiązków i przygotowań do nowej pracy...
  14. Widze ze znów się ruch pojawił, ja dzisiaj dosłownie dostaję kota. Praca to jedno i przygotowania do niej, znowu cała trójka zaspała, Nati został w domu... Jutro musi iśc do przedszkola, mimo ze M nie chce, bo popoludniu wyjezdzamy a ja sie nie wyrobie ze wszystkim... Dzisiejsze popołudnie z Natim. N: wyciągając z szafki cukier waniliowy, Mamo ja chcę takie ciastka (jak na opakowaniu) zrobimy dla tatusia Ja: Nati nie mamy piekarnika, mąki, jajka, wszystkiego... N: ale mamy, tutaj foch i dąsanie że jestem wstrętna... Ja: No dobrze, wyciągam wszystko zaczynam zarabiać to ciasto pełna obaw co z tego będzie... a kolega już z pełnym uzębieniem przynosi foremki... Zarobiłam ciasto, N wycina, układa na specjalnej blaszce, ma dwa kolory ciasta, mówię PILNUJ a ja doprawię zupę. Obracam się ... i nie ma już jasnego ciasta, a pies się oblizuje W między czasie Nati jeszcze chciał lukrować, zrzucił polowe wylukrowanych ciastek i szklanke z lukrem, w to wszystko wpadł pies... i dzwoni teść masakra jednym słowem, rzeczy do załatwienia multum a M mi wyjeżdza że wróci póżniej bo spotkanie, najgrzeczniejszy z towarzystwa jest kot bo siedzi w łazience i go nawet nie widać
  15. Wpadam na chwilę, po tajfunie przez mieszkanie. Kotka jest z ulicy, dokarmiana była przez babeczkę z naszej klatki, bardzo ufna, przymilna do ludzi. M z Natim zawołał kici kici jak wracalismy z imienin u babci, i wpadła do klatki. Wlazła gdzies miedzy jakies rury i kable , wiec musialam (kto jak kto) wyciagnąć ją stamtąd. Tak sie telepała że postanowiliśmy ją nakarmić, została na noc... bo zimno, mokro... gdzie były wtedy moje racjonalne argumenty Kot nie kuma do czego służy kuweta, tzn może już dzisiaj więcej łapie ale sporo zajmie zanim załapie w 100%, to jest chyba największy problem, dwa że jest mega zeschizowana... mimo że to kotka, nazwalismy ją szczęśćiarz, M powiedział że jak ją przygarniemy na pewno przyniesie nam szczęście... mam pracę... więc nie mogę jej eksmitować, a dzisiaj wieczorem już miałam ochotę. Ja wiem, że jest zagubiona itd ale wydawało mi się że drapanie w piachu to instynkt. Na pewno się to jakoś ułoży, oby bo inaczej zwariuje i sama się wyprowadzę. Mamy ją od nocy w sobotę, więc pocieszam się że jest jeszcze w miarę zahukana, aczkolwiek nie ucieka jak się ją przytula i głaska, nie fuczy na Natiego ani na psa, chyba że ucieka. Obyśmy ją tylko sikać nauczyli i żeby nie zaczęła skakać po wszystkim, teraz leży w pudełeczku większość część dnia. No to się musiałam wyżalić, mam nadzieję że z M sercem nie przygarniemy okolicznej kociarni bo wtedy ja kota dostanę. A tymczasem rozkoszuję się sukcesem, dziecko śpi, a mój M... robi dziurę w kratcę żeby KICIUŚ mógł bez otwierania drzwi wchodzić do łazienki.
  16. Dziubalka Zadzwoni dzisiaj z firmy i będę w przyszłym tygodniu wszystko dogrywać, a poza tym... przygarnęliśmy kociaka... tzn sam M polubił i się niejako wprosił, i mimo że nie jestem do tego pomysłu przekonana to chyba jednak zostanie. po wczorajszej kąpieli...
  17. ja wpadam jak po ogień, po kilku dniach wyciągniętych z życiorysu nerw... oddałam projekty wczoraj i czekam... a to czekanie mnie chyba zabije... taki nerw, w miedzy czasie byłam tez wczoraj na innej rozmowie, ale praca nieporównywalnie gorsza... i czekam i czekam i cegłę mam w brzuchu nawet na czytaniu co napisałyście nie mogę się skupić.
  18. Ja tylko na sekundkę wpadam, podczytać i życzyć słodkich snów. Próbuje dom uporządkować, bo Nati poszedł spać o 19 ale później sobie wstał. Padam na pyszczek, projekty zostawiłam sobie na jutro rano (przynajmniej częściowo), Natiego odbiorą dziadkowie więc do 17 jak nic mam spokój i mogę pracować. Nuchna W poznaniu się obracam, bardzo rzadko bywam w Kraku, jak najbardziej chętnie bym się zobaczyła Dzisiaj w ramach radości z postępów w sprawie pracy zrobiłam pycha obiad, medaliony z ziemniaczkami, i chyba moja wątroba znów zaczyna sie odzywać bo kłuje i w ogóle nie najlepiej się po tym smażonym czuję. Pojawiła się również u nas miła perspektywa, jak tylko ustalę na pewno to radosną wiadomością się podzielę. A tymczasem uciekam, bo jeszcze tyle przede mną a tu zaniedługo północ.
  19. ita ale powiem wam ze w obliczu sytuacji dnia dzisiejszego jakos spokojniej podchodze do tych problemow i wydatkow. bo przeciez sa tacy ktorzy oddaliby wszystko za taki kaliber zmartwien. Święte słowa, wiesz z samochodem mamy podobnie, mam nadzieję, że na wiosnę uda nam się nowy załatwić, bo ten to istna skarbonka. Brzoskwa Z tego co ja pamiętam ( jak to nie wiedziałam że w ciąży jestem), ja tyć tak na dobre to zaczęłam od 25/26 tygodnia, więc chyba jeszcze wszystko przed Tobą, na żylaczka nie pomogę, nie znam się na tym niestety, ale z tego co wiem jakieś maści są... Groszko Przeganiaj smutki i choróbska, zdrówka dla chłopaków!! ja monotonnie chyba dzisiaj... Renia, Sliffka, Sekundka, Zdrówka!! dla wszystkich Niezapominajka Gratulacje!!!A nie mówiłam !! A ja uciekam, ostatnio coś niedoczas ...
  20. ja tylko na momencik... z wieściami... co prawda miały być we wtorek ale jak widać są dzisiaj... czy dobre czy złe oceńcie same Mam 3 dni na przygotowanie 3 projektów (sprawdzają moją znajomość zagadnień marketingowych, pomysłowość, zdolności plastyczne, i znajomość programów graficznych oraz tworzenia stron www). Jednym słowem masakra, ale wszystko to co w dziale marketingu będzie na co dzień przydatne. Szef jest dość konserwatywny więc będzie ciężko przekonać go do nowości. Jeśli się uda - za tą pracę mam na wstępie 3 dni urlopu gratis, jeśli nie i tak dostanę wynagrodzenie za pomysły i pracę którą w to włożyłam. Także tak naprawdę to nie koniec i w tej chwili chyba wszystko zależy ode mnie i od szczęścia, wpadnę do Was na chwilkę jeszcze wieczorem, ale musze porządnie nad tym przysiąść. Całujemy wszystkich chorusków, ściskamy od cioci dreadki radośnie wszystkich i odsuwamy wszystkie smutki!! Dziękuję Wam za to, że jesteście ze mną i trzymacie kciuki za mnie. Proszę nie puszczajcie ich dopóki nie powiedzą tak bo innej wersji nie przyjmuję. a z newsów, nie kupujcie bynajmniej dzieciakom konsoli na prezent... zostaliśmy sterroryzowani przez Natiego, który nie pozwala nam sobie nawet pograć tylko w samochodziki gra (to zadziwiające jak te szkraby szybko łapią obsługę nawet bardzo skomplikowanego sprzętu).
  21. Wczoraj wypiłam lamkpkę wina, oglądałam film i ... obudziłam się o 5 godzinie, na sofie w salonie Sliffka Kurcze niefajnie bardzo z tą temperaturą, Nati też ostatnio 39.3 miał ale jak się okazało było to wynikiem kolonii bakterii które grasowały w jego gardełku. Margolcia U nas w Poznaniu dla odmiany lało dzisiaj od rana, a my byliśmy rano na wycieczce, M musiał jechać więc nas zgarnął pod Poznań, Nati uśmiechnięty bo samochody obserwował więc w swoim żywiole Niezapominajko Niezmiennie trzymam kciuki za obronę, koniecznie daj znać!! Sliffeczko Samych radosnych dni, uśmiechu i jak najwięcej zdrówka i szczęścia Megan Dasz radę, jesteś chyba w swoim żywiole, czasem żałuję że przestałam grać, fortepian sprzedałam, ale flet sentymentalnie leży u rodziców. Tylko jak grać na flecie z kolczykiem w języku Czasem się zastanawiałam nad powrotem do SzM ale jakoś ciągłe próby, i to że w muzyce nie da się od tak, tylko trzeba ćwiczyć, ćwiczyć, także pełna podziwu jestem. Ita To moze nie stresuj M Krzysiem cooo??? no i uciekam... odgarniać kuchnię, właśnie sałatkę jarzynową skończyłam, Nati dzisiaj u dziadków na noc zostaje więc może się do kina wybierzemy
  22. Wróciłam... padam na pyszczek, M jeszcze wziął mnie na zakupy żeby zapełnić lodówke nóżek nie czuję. Dzisiaj dalszy etap maglowania, chyba nie poszło tak strasznie, facet z którym gadałam przesympatyczny, co do pracy dowiedziałam się dzisiaj jakie są jej minusy, nie ma niestety nic cukierkowo. Ale da się przeżyć. Czy mnie przyjęli powinnam wiedzieć we wtorek. Maja zadzwonić. Oby zadzwonili... i oby z dobrymi wiadomościami. Zakupiłam sobie winko, należy mi się po takich stresach, wieczorkiem sobie wypijemy z M przy jakimś filmiku. Czekam jeszcze na moje słonko którego cały dzień nie widziałam, a jest u dziadków. Oby przetrwać jakoś te nerwy do wtorku. Ale jeszcze do Was wpadnę, podczytam
  23. Utknęłam w kuchni, rozładowując nerwy... lepiąc aniołki z masy solnej. Mnie to już ktoś powinien w tyłek kopnąć, muszę się dowiedzieć kiedy dowiem się o ich decyzji bo chyba oszaleję. Serena Smacznego I bardzo odpowiedzialne podejście do nauki, myślę że w taki sposób na pewno się nauczysz i nie zniechęcisz. Megan Zdrówka dla Tosi! Renia Zdrówka dla Marysi Mam nadzieję, że przetrzymanie Natiego w domu przez te parę dni dłużej da jakieś efekty w postaci odporności. Na razie ma się dobrze, udało nam się praktycznie wyeliminować siusianie. Zdarza się już nie codziennie, a raz na 3-4 dni. Za to wczoraj mało nie udusiłam psa... który wpakował się na nasze łóżko, i to centralnie na poduszki. Ostatnio przechodzi samą siebie, raz jej się udało i mimo skarcenia notorycznie, co równa się kolejna pralka praniaaaa Fajny pomysł z kalendarzem adwentowym, muszę nad tym pomyśleć. Anna Sprytnie z mieszkaniem, rozumiem że wymieniliście na większe ? Neta Ale u Was atrakcje w przedszkolu :)
  24. Niezapominajko Głowa do góry, za obronę będziemy trzymać kciuki, także nic się nie martw. Widzisz mnie brakuje np. studiów skończonych, mam żal do siebie że nie byłam bardziej zdeterminowana, bo jeden kierunek już nawet mimo dziecka mogłam mieć za sobą, rodzice pomagali bo nie ładowali pieniążków w dom... Wiesz, czasem warto poszukać innych rozwiązań jeśli chodzi o finanse, jeśli sytuacja długo się nie zmienia a ty mimo rozwoju nadal stoisz w tym samym miejscu. Eh a tak prawdę mówiąc mam mega nerwa, bo po rozmowie z przyjaciółką z agencji PR'owej po Marketingu mam mega powera, wiem że dałabym radę to zrobić, czego oczekują tylko... czy mnie przyjmą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...