Oj Kochane... Wszystko zaczęło się 3 września o 7 rano. Mąż wyszedł do pracy, ja jeszcze leżałam aż tu nagle czuję, że zaraz się posiusiam. Jak się okazało - odeszły mi wody. Telefon do męża i czekam na transport do szpitala. Tam się dowiaduję, że zaczęłam rodzić "od tyłu" i trochę sobie poczekam... Marcelek jest moim pierwszym dzieckiem, więc przestraszyłam się bardzo :( Mąż niebawem dołączył do mnie - chcieliśmy być razem przy narodzinach synach. Na szczęście i ku wielkiemu zdziwieniu pielęgniarek nie trwało to aż tak długo  Synek urodził się o 14:05!!! Bardzo szybko, bo miałam czas do wieczora jak mi powiedziano na "dzień dobry". Marcel urodził się z rączką przy buzi i pępowiną wkoło szyi ale wszytko zakończyło się dobrze. Dostał 10 pkt., ważył 3170g i miał 53cm. Poród był w 40 tygodniu ciąży.  Wszystko było dobrze, więc po 3 dobie szczęśliwi wróciliśmy do domku :)  
Teraz uczymy się siebie.. raz wychodzi nam to łatwiej raz trudniej. Ale narzekać nie mogę - mały jest naprawdę grzeczny i kochany. Mało płacze.. jednakże męczą go czkawki, problemy z kupką, które nie pozwalają spokojnie spać i jakieś krostki teraz jeszcze na rączkach i nóżkach w zgięciach.. ale nie wyglądają na potówki. Teraz zaczęłam go wg zaleceń położnej kąpać w potasie nadmanganianu - niby ma pomóc. Jak nie pomoże przez weekend to w pon wzywamy położną do domu :) Kikutek już odpadł. Nóżki coraz częściej wyprostowane i ogólnie rozciąga się, przeciąga aż miło się patrzy. W nocy różnie.. ale ogólnie najgorsza noc była wt/śr i nie spał od 11-1 potem zasnął i się obudził o 3 i zasnął dopiero przed 6. Najgorzej mnie męczy to odbijanie.. :/ Nie daję wody ani herbatek - póki nie będzie to potrzebne staram się ograniczać do mleczka od mamy ;) Na razie też próbujemy nie korzystać też ze smoczka :P Także jak widać mój synek to prawdziwy aniołek ;)