Ma_niusia
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Ma_niusia
-
Gratulacje!
-
Mój trzylatek mówi dość ładnie (pomijając normalną jeszcze w tym wieku zamianę R na J, a także sporadycznie zamianę L na J), ale na przestrzeni ostatnich 2 lat kiedy uczył się mówić mieliśmy takie "kwiatki": gaga - żyrafa bija - zimno dzija - duży fu fu - wąchać, nos babaj - banan bieba - biedronka kukafka - truskawka Ostatnio przekręca na przykład takie słówka: keńdosiup - kręgosłup hitototam - hipopotam mafefka - marchewka Synek sprytny jest bardzo, kiedyś jak nie był w stanie się dobrze wysłowić po prostu pokazywał do skutku, aż ktoś zrozumiał o co mu chodzi ;-) Teraz jeśli ktoś go nie rozumie to nauczyłam go tłumaczyć o co chodzi, opisywać, wyjaśniać. Jak ktoś nie rozumie co oznacza "mafefka" to wyjaśnia, że takie małe, pomarańczowe, długie do jedzenia na obiad ;-) Ma bogate słownictwo, mówię do niego od urodzenia (i jeszcze wcześniej), objaśniam świat, opisuję używając najróżniejszych słów i wyrażeń, dzięki temu Syn już teraz potrafi opisać każdy przedmiot, wyjaśnić każde znane pojęcie, za pomocą opisu tego przedmiotu/pojęcia.
-
Gratulacje dla zwycięzców!!!
-
Maila nie dostałam, czyli chyba nic z tego :-( Ale z ciekawości czekam na wyniki, chciałabym zobaczyc zwycięskie zdjęcia!
-
Gratuluję zwycięzcom! Ja na razie nie dostałam, ale nie tracę nadziei i sprawdzam skrzynkę regularnie :-)
-
Jakby ktoś czytał Regulamin to by wiedział kiedy wyniki... 12. Informacja o wygranych nagrodach zostanie umieszczona na stronie CiÄ Ĺźa, objawy ciÄ Ĺźy, kalendarz ciÄ Ĺźy, porĂłd, poĹĂłg | parenting.pl, na forum w wątku konkursowym pt: Konkurs “Mój maluszek poznaje nowe smaki” (zwanym dalej: „Miejscem Konkursu”) w dniu 14.05.2012 roku.
-
Ależ ekspresowe tempo! Nagroda właśnie (o 21:30! kurier przepraszał, ale zepsuł mu się samochód, heh, mniejsza z tym, ważne, że tak szybko i w całości) dotarła, termometr to super-cudo, plastry powędrowały do apteczki na czarną godzinę a kocykiem właśnie się z Synkiem otulamy w ten chłodny majowy wieczór - Bardzo Dziękujemy!
-
Gratulacje dla zwycięzców!
-
Bardzo dziękujemy za informację!
-
Gratuluję zwycięzcom!
-
Gratulacje!!!
-
Rok temu wśród deszczu letniego strumieni Syneczka świat jakby nagle się zmienił, Bo pierwszy raz w życiu, wydaje mi się, Obejrzał bajkę "Troskliwe Misie". I od tej pory, Zdrowy czy chory Chce ją oglądać we wszystkie wieczory! Gdy nie pozwolę, marudzi Maruda Może przekonać mamę się uda? Waleczne Serce, gdy tv się psuje Zaraz od zguby bajkę ratuje ;-) Miś Czułe Serce widzów wciąż wzrusza, Chłodne emocje w rodzinie rozkrusza. Wesołe Serce rozbawi każdego Tego małego i tego dużego! I tak, prócz zabawy i miłej muzyki, Troskę w nasze życie wnoszą te małe Smyki, I kocha je cała nasza Rodzinka A zaczęło się od zauroczenia nimi przez mojego Synka :-)
-
Wiosenne (i nie tylko) ubranka dla dzieciaczków powinny być przede wszystkim WYGODNE. Muszą więc być miękkie, dobrze się układać, mieć odpowiedni krój, fason. Nie mogą drapać, szorować, mieć wystających metek, żadnych sznurków, ciasnych gumek, zbyt wielu naszywek, zaszywek, kieszonek, zapięć. Po drugie ubranka powinny być PRAKTYCZNE (głównie z punktu widzenia rodzica), a więc najchętniej w ciemnych kolorach, z bardzo mocnych i wytrzymałych tkanin, nie niszczących się podczas prania ani nie poddających się taplaniu w błocie i przedzieraniu przez wiosenne krzaki ;-) Dla Rodziców ważna niesamowicie jest też relacja ceny do jakości ;-) Dzieci z pewnością zwrócą też uwagę na dwa kolejne aspekty. Łatwość założenia/zdjęcia ubranka (bez fikuśnych zapięć, luźne rękawy, nogawki) oraz dopasowanie stylem do charakteru dziecka. Mój mały aktywny rozrabiaka za nic nie założy stonowanej koszuli zapinanej na guziki, z kolei podejrzewam, że spokojna dziewczynka niekoniecznie wybrałaby mocne spodnie-bojówki i grubą ciemną bluzę jakie z przyjemnością założyłby mój Młody Poszukiwacz Wrażeń ;-)
-
Gratuluję zwycięzcom!!!
-
Ja również czekam (nie) cierpliwie, a właśnie leżymy z anginą w domu :-(
-
Gratulacje!!!
-
Jestem samodzielną mamą, więc generalnie każdą wolną chwilę spędzam z dzieckiem - i bardzo to lubię :-) Ale formę spędzania tegoż czasu muszę dostosowywać do "okoliczności przyrody" ;-) 1. Gdy Mama musi coś zrobić, zająć się zmywaniem, sprzątaniem, zakupami, iść do urzędu. W tej sytuacji zawsze staram się włączyć Synka w to co robię. Uwielbiam na przykład gotować i gdybym poświęcała się gotowaniu "zaniedbując" Synka, miałabym wyrzuty sumienia, a tak wspólnie poznajemy świat kuchni, kolory, zapachy, smaki, a najbardziej uwielbiamy wyrabiać ręcznie ciasto drożdżowe a potem obserwować jak rośnie :-) 2. Gdy Mama jest chora/zmęczona/śpiąca - wciąż staram się wymyślać zabawy, pozwalające nam na dużą bliskość. Jeśli Synek nie chce akurat poleżeć ze mną, poczytać książeczki, to bawimy się na przykład w dentystę (mamy dentystyczne lusterko i patyczek i bada mi uzębienie a ja mogę drzemać), fryzjera (podobnie, ja sobie siedzę i odpoczywam, a Synek mnie czesze) i temu podobne zabawy :-) 3. Ale najbardziej lubię spędzać z moim Dzieckiem "normalny" czas, czyli dla nos normalność to pełnia energii, aktywność, głównie na świeżym powietrzu. Uwielbiam biegać z nim po parku, obserwować ptaszki i dżdżownice, huśtać się na huśtawce, karmić kaczki i patrzeć na świat z jego punktu widzenia, poznawać go od nowa! Uwielbiam tez być jego "przewodnikiem" po świecie, pokazywać mu nowe rzeczy, miejsca, sytuacje i objaśniać je. Największą przyjemność sprawia mi wymyślanie atrakcji na weekend: może kino, może ZOO, może wycieczka do lasu, może tężnie albo zwiedzanie dworca kolejowego czy może sianie rzodkiewek w skrzynkach na balkonie? Największą przyjemność mi sprawia jeśli wyszukam jakąś atrakcję, która niesamowicie zachwyci Synka, wzbudzi w nim emocje, słowo daję, wówczas razem z nim przeżywam cały świat od nowa - jak Dziecko. Bo Dzięki Synkowi na nowo odkrywam Dziecko w sobie :-)
-
Mój Synuś (3 latka) ma wyjątkowe poczucie humoru, zdecydowanie nie po mnie je odziedziczył ;-) Oprócz standardowych łaskotek i śmiesznych min, niezawodnie rozśmieszają go: - Looney Tunes wystarczy włączyć i zaraz kwiczy ze śmiechu ;-) - zabawa w "bym" - polega dokładnie na tym samym co tradycyjna zabawa w Pomidora, tylko używamy słowa "bym" (jak Młody był Młody mówił tak na "dym" i było to jedno z nielicznych słów, które wypowiadał, sam kiedyś zainaugurował tą zabawę, odpowiadając mi na każde pytanie "bym" i zaśmiewając się do rozpuku) - najfajniej zawsze jednak jest z Dziadkiem, który zajmując się Młodym z całkiem poważną miną robi dziwne rzeczy np. zakłada rajstopy na głowę czapkę na kolano, je zupę widelcem czy udaje, że myje zęby szczotką do rąk ;-) Salwy śmiechu gwarantowane!
-
Nasze przygotowania do Świąt są zazwyczaj (a w tym roku z powodów osobistych szczególnie) bardzo skromne. Nie gotujemy za dużo (i tak zawsze potem zostaje jedzenia), poza tym wspólne z Synkiem gotowanie i pieczenia ciast to u nas cotygodniowy rytuał więc, jako element przygotowań do Świąt to nic specjalnego ;-) Ja osobiście dużą wagę przywiązuję do przedświątecznych porządków, lubię sprzątać i obserwować jak spod moich rąk wychodzi czyste, lśniące, pachnące mieszkanie :-) Staram się w miarę chęci i możliwości włączać Syna w wiosenne porządki, w tym roku mój niespełna 3-latek z wielką ochotą i ekscytacją umył samodzielnie wszystkie lustra w domu (ale frajda z tym psikaniem!) a także pomagał mi pastować podłogę (ale "śliska" zabawa hi hi hi). Co roku robimy pisanki, w tym roku również, najróżniejszymi metodami, już kilka tygodni przed świętami zaczynamy zbierać i ozdabiać wydmuszki, malujemy farbami, kredkami, wyklejamy, malujemy woskiem, farbujemy w farbkach, cebuli, oklejamy koralikami, listkami, kolorowymi włóczkami... Synkowi podobała się bardzo różnorodność metod jednak nie miał cierpliwości do żmudnego ozdabiania dokładnego wielu pisanek. Za to o dziwo, okazało się, że bardzo się uzupełniamy, ponieważ Synek wykazał wielkie zainteresowanie ozdabianiem domu "zieleniną", za czym ja osobiście nie przepadam. Wybierał na straganie kwiaty, w domu ustawiał je w różnych wazonach i w różnych miejscach, dodawał kokardki czy pluszowe kurczaczki, piórka, przynosił z ogródka różne listeczki do dekoracji np. koszyczka ze święconką. Zajął się także posianiem rzeżuchy oraz ziół w doniczkach na kuchennym parapecie, posiał tez (z pewną moją pomocą) kwiaty w skrzynkach na balkonie. Był tymi zajęciami zafascynowany co mnie cieszy tym bardziej, że ja za "zieleniną" nie przepadam, więc na przyszły rok mamy juz określony w domu podział obowiązków :-)
-
Ach, nie wierzę, że się udało!!! Bardzo serdecznie dziękuję i gratuluję pozostałym szczęśliwcom :-) PS1: I naprawdę polecam nasze metody a szczególnie "rosołek z sercem" :-) PS2: A dziś taka marna pogoda, że najchętniej skuliłabym się pod takim właśnie milutkim kocykiem i przytulała z Synkiem :-)
-
Mój Mały Alergik jest okropnym chorowitkiem i od urodzenia do dziś nauczyłam się już go na pamięć ;-) Pierwsze objawy przeziębienia wyczuwam podskórnie i intuicyjnie. Ponieważ Synek jest alergikiem, często jeszcze trzeba odróżnić, czy to co się wydaje być początkiem choroby nie jest akurat reakcją alergiczną? A więc Mama-Detektyw zakrada się do wirusów jak ze szkłem powiększającym i "studiuje poszlaki" ;-) Przez te lata wnikliwej obserwacji udało mi się wytropić, że: 1. Gdy mój aktywny i energiczny Synek nie chce iść na spacer, wyjść na dwór - to pierwszy sygnał ostrzegawczy! 2. Gdy nie biega jak opętany po całym domu, nie skacze, nie bryka, nie tańczy, nie śpiewa - to już jak żółtka kartka na boisku ;-) 3. Gdy pokłada się na łóżku, fotelu, nie ma ochoty na czytanie, nawet na bajkę w telewizji, przymyka oczy - czerwona kartka, alarm i ostatnia chwila aby podjąć jakieś działania! Dla mnie którykolwiek z tych trzech objawów to już wystarczające ostrzeżenie, znam Synka i po takich objawach zawsze rozpoczynała się jakaś infekcja :-( Nie muszę czekać na kolejne... Ale ponadto pierwsze oznaki przeziębienia u Synka to także: - katar i zapchany nos, - bolące gardło i lekka chrypka, - kaszelek, - duża senność i długi mocny sen, - zwiększone pragnienie. Synek nie należy do dzieci często gorączkujących, przeziębienia znosi o tyle lekko że bez podwyższonej temperatury. Natomiast przy poważniejszej chorobie bakteryjnej (miał anginę paciorkowcową, zapalenie oskrzeli, zapalenie płuc...) od razu pojawia się bardzo wysoka gorączka, którą znosi bardzo źle, leki przeciwgorączkowe niewiele pomagają, dziecko wciąż płacze, okropnie się poci, jedyną ulgą są chłodne okłady, które jednak w takim stanie go bardzo drażnią :-( Jednak wracając do pierwszych objawów, kiedy Matka-Detektyw już je wytropi, od razu wprowadza w życie swój dopracowany już do perfekcji (i skuteczny w naszym przypadku) harmonogram działania. 1. Sen. To najlepsze lekarstwo na każdą chorobę! W czasie snu organizm się regeneruje i ma więcej sił do walki z zarazkami. Dziecko odpoczywa i wyspane ma lepsze samopoczucie. Ponadto śpiące dziecko nie jęczy, nie płacze i w czasie jego snu Rodzic ma czas na przygotowanie kolejnych punktów programu ;-) 2. Rosół. Kto czytał "Opium w rosole" ten dobrze wie, jakie cuda może zdziałać ta zupa! Domowy rosołek od zawsze gotowała mi babcia jak byłam chora, gotowała moja mama i teraz gotuję ja, Synkowi. Długo na wolnym ogniu gotowany, własnym sercem doprawiany ;-) Poza "magicznymi" właściwościami, rosół ma działanie rozgrzewające i jest dobry na kaszel. A posypany natką pietruszki dostarcza organizmowi zastrzyk witaminy C koniecznej przy przeziębieniu :-) 3. Czosnek, miód, cytryna (i cebula ale cebuli nie lubimy). To kolejne aplikowane naturalne specyfiki. Synkowi bardzo smakują kanapki z masłem, czosnkiem i miodem popijane wodą z miodem i cytryną :-) Czosnek ma działanie antywirusowe! Można zeń zrobić syrop czy po prostu wąchać rozkrojony ząbek czosnku, ale najlepiej zjeść ze smakiem (tylko surowy aby zachował swoje właściwości!). Wody z miodem i cytryną robię cały dzbanek aby Synek dużo pił, co tez jest ważne! 4. Aromaterapia. Jestem wielką zwolenniczką. Mam w domu cały zestaw olejków i stosuję w zależności od potrzeb. Najczęściej używamy w kominku aromaterapeutycznym co jednocześnie pozwala nawilżać powietrze (ważne przy katarze i kaszlu!), ale można je stosować do kąpieli, nacierania itp. Przy pierwszych objawach przeziębienia stosuję mieszankę olejków: sosna, jodła, lawenda, a w razie mokrego kaszlu także tymianek. Olejki można stosować także do inhalacji. 5. Witaminy i homeopatia. Witaminy najchętniej naturalne, a więc świeże owoce i warzywa (przy czym najczęściej chore dziecko nie ma apetytu i trzeba ratować się "sztucznymi"). A homeopatyczne leki akurat w naszym przypadku sprawdzają się i są bardzo pomocne! Mam zawsze w domu pod ręką opracowany i skonsultowany z lekarką "zestaw ratunkowy" na takie sytuacje i wtedy podaję dziecku w zależności od potrzeb: Stodal, Engystol, Lymphomyosot, Euphorbium... 6. I ostatnie, a chyba najważniejsze "koło ratunkowe" na takie sytuacje podbramkowe: optymizm i bliskość z Dzieckiem! Z takim podejściem żadne zarazki i przeziębienia nam nie straszne :-) Nie jęczymy, nie marudzimy, nie narzekamy, tylko cieszymy się sobą, mamy czas na spokojne zabawy, na czytanie i przytulanie, na wszystko na co w codziennym pośpiechu może brakować czasu! To wspaniałe! Poza tym skoro dziecko nie jest poważnie, obłożnie chore to możemy się tylko cieszyć :-) A przytulasy, głaskanie, łaskotki z Maluchem i stała z nim Bliskość świetnie wpływają na samopoczucie (i Dziecka i Rodzica!) psychiczne, na te wszystkie pozytywne hormony i na uśmiech. A jak już się dziecko uśmiecha to znaczy, że jest lepiej i naszym "programem sześciu kroków" pokonaliśmy kiełkujące przeziębienie :-) I wszystkim Maluchom i ich Rodzicom życzymy aby jak najrzadziej ten program sześciu kroków był potrzebny - Zdrowia życzymy :-)
-
Witam, cieszę się że znalazłam ten wątek bo właśnie wczoraj rozmaiwałam z moją pediatrą na temat homeopatii. Synek (2l 10 mies) alergik, ciagle choruje. Od dawna stosujemy np. Stodal. Euphorbium, a od października bierze Engystol okresowo i na stałe Lymphomyosot. Ten ostatni zdziałał u nas ccuda: wcześniej chorował dwa razy w miesiącu a teraz był zdrowy prawie 5 miesięcy!!! teraz zaczęłam szukać homeopatycznych leków na jego alergię jeśli ktoś ma w tym jakies doświadczenie chętnie skorzystam z porad.
-
Zanim wróciłam do pracy chodziłam, koleżanka ze spacerów w parku mi o takim powiedziała, fajna sprawa, bardzo ciekawe spotkania, z róznymi lekarzami, specjalistami, ale też z kosmetyczką i dzieciaczki się oswajają z towarzystwem :-)
-
Zupa jarzynowa - krem z grzankami czosnkowymi. Roladki z kurczaka (nadziewane wątróbką, szpinakiem, papryką i śliwkami suszonymi), ryż, surówka.
-
Gratuluję zwycięzcom!