-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Malena
-
Wiecie co, mam koleżankę, która zaszła w ciążę przy owulacji po 30dc, a że nie prowadziła obserwacji, trudno było określić kiedy dokładnie. Lekarze, na podstawie USG wyznaczyli jej termin na początek grudnia, a ja jak się dowiedziałam o jej ciąży, to powiedziałam, że poród będzie 10 grudnia. No i patrzę, że to niby miałoby być dzisiaj, więc dzwonię do Aśki, a ona do mnie: "właśnie rodzę". Haha, normalnie wróżka ze mnie. Ależ się cieszę
-
realne, niby można by dać więcej swobody dziecku we wchodzeniu na krzesełko, ale czy na takie będzie umiało się samo "wgramolić" nawet bez tego bolca? A nawet jak wejdzie, to i tak trzeba krzesełko do stołu dosunąć. Łatwiej samo krzesło i wsadzić dziecko niż pchać (chociaż są kółka) z obciążeniem. Tak mi się wydaje i dlatego chyba przestaje mi ten ogranicznik przeszkadzać. Ale bije się z myślami już z miesiąc i czas na decyzje, bo do świąt musi jeszcze dojechać... Blumchen, a mnie tylko ta wersja kolorystyczna do gustu przypadła :)
-
Dokładnie o tym. Jest przesłodkie :)
-
Blumchen, a propos tego krzesełka do karmienia, co pokazywałaś, to mnie się podoba dokładnie ten sam model i ten sam wzór. Ogólnie ciężko jest znaleźć krzesełko z regulowanym podnóżiem, a ja bym właśnie takie chciała. Szykuję się do zakupu, tylko ten "kołek" w kroczku mnie trochę powstrzymuje. Ale z drugiej strony, to takiego 2-3 latka nie będę zapinać w pasy, to może ma to jakiś sens...
-
Ależ mnie tu dawno nie było. Od jakiegoś czasu próbuję coś napisać, ale nie udawało mi się Was przeczytać. Szok!!! Jaka masowa produkcja postów!!! Ale już ogarnęłam. My w międzyczasie zaliczyłyśmy ortopedę i neurologa. Wszystko dobrze i kolejna wizyta dopiero w styczniu (lub później) na szczepienie. Powoli uczymy się samodzielnego zasypiania, czasem nie wychodzi, ale mamy już duże postępy. Jedynie w ostatnich dniach rytm wieczora zakłócają nam panowie z wodociągów, co się z awarią nie mogą uporać i mamy zakręcaną wodę (2 razy się zdarzyło i to pewnie nie koniec widząc po wykopkach i barierkach, które nie znikają) - teoretycznie o 19 powinna być włączona, a raz była o 22, drugim razem po północy. Nie możemy wtedy wykąpać Nel i to jej zaburza plan dnia. Ma później problemy żeby się wyciszyć... Mamaola, chusty nie wygrałyśmy. Dostałyśmy rabat na zakupy. Mówi się trudno. Ale oczywiście wszystkim głosującym przeogromne DZIĘKUJĘ!!!
-
Heh, kolejnym razem swoim referatem zaczęłam nową stronę. Znikam na kawkę i ciacho. Miłego dnia!
-
Natalia Jak Adaś usłyszał od specjalisty, że powinien już się podciągać na rączki, to wziął się do roboty. I cieszę się, że z oczkami wszystko dobrze. Nam nikt nie mówił o takim badaniu. Ale zapytam pediatry na styczniowej wizycie. My też niczego jeszcze nie dawaliśmy Nel poza moim mlekiem. Ale nie wiem, jak to powinn0o wyglądać w przypadku MM. W każdym bądź razie nie jesteś sama. Asiula Brawo dla Julki! A z ciekawości – z pozycji leżącej czy półsiedzącej. Co oczywiście nie umniejsza sukcesu. Mała zdolni acha! A wiadomo na co ta alergia? No i oby szybko leki pomogły małej. Guga Gratulacje dla szwagierki i witam Paulinkę po tej stronie brzuszka! A mnie się tęskni strasznie za ciążą i chciałabym mieć już olejne maleństwo. Pamiętam, jak mi było dobrze z brzuchem. Miałam nawet plan przenosić ciążę przynajmniej o 1 tydzień, a tu masz Ci los – poród o przeszło 2 tygodnie przed terminem. Rozbroiłaś mnie formą świętowania narodzić Paulinki. I faktycznie tak było? Widzę, że u Ciebie ekscesów pieluszkowych ciąg dalszy… Ja używałam maść Maltan i mogę z czystym sumieniem polecić. Mamaola Tak, to mój wypiek pod tytułem „coś z niczego, czyli czyszczenia lodówki ciąg dalszy”. No i jest z kremem na bazie budyniu. Nie strasz mnie nawet, że poparzenie może się tak długo goić. I za mało tych opatrunków kupiłam, bo tylko 10, a rana tak mi się sączy, że muszę je zmieniać po 12 godzinach… Co do spania z małą, to zdarza nam się rzadko i dopiero nad ranem ją do siebie biorę – gdy męża nie ma. Inaczej pewnie skończyłoby się to zgnieceniem dziecka, bo Sebek próbował już tego wielokrotnie ze mną. A na brzegu bałabym się małą zostawić. Nel nie śpi na poduszce i czasem śpi u mnie pod kołdrą, czasem w swoim śpiworku. Leo już tyle waży? Widać po nim, że duży chłopak, ale się nie spodziewałam. Wow! Adria Ale z Juleczki fajna pyzunia. A jaka zainteresowana tym szczeniaczkiem. Jak tak patrzę na to zdjęcie, to myślę, że u nas też Mikołaj go przyniesie. Widzę, że interes rozwija się na całego – fajnie, że robisz katalog. I też czekam z niecierpliwością na zdjęcia. Kiedy znowu będziecie robić? I czy planujecie rozszerzyć produkcję o jakieś bransoletki, zawieszki, naszyjniki itd.? Wilk – świetny. Masz dziewczyno talent. Tylko pozazdrościć… Slim lady Lepiej poczekać z nowymi pokarmami niż zaszkodzić małej. Wszystko w swoim czasie, lepiej słuchaj lekarki. A tak swoją drogą, to kolejna duża dziewczynka. Gratuluję wagi! Aśku Skoro Matuś nie chce jeść nowości, to może jeszcze nie jest na to gotowy. A jeżeli karmisz piersią (bo tak jest o ile dobrze pamiętam), to nie masz się co spieszyć. Ja mojej jeszcze niczego nie daję poza cycem. Saradaria Szok!!! Jak już nie chciała dziecka, to mogła przecież oddać do adopcji. Na pewno szybko znalazła by się rodzina dla takiego maluszka. Ja nigdy nie zrozumiem takiej bezduszności… Trzymam kciuki za wizytę. Oby szelki nie były już potrzebne. A na tym zdjęciu Daria tak pociesznie wygląda, mała uciekinierka. I widać, ze duża jest. Jestem pod wrażeniem Twoich prac. Naprawdę fajne. Ja to beztalencie jestem, jak już wcześniej Wam pisałam. Fajne te Twoje dzieła. Blumchen Faktycznie mała jest bardzo absorbująca. Moja przynajmniej potrafi się sama sobą zająć nawet i przez pół godziny ze 2-3 razy dziennie. Mogę wtedy zjeść śniadanie, coś w domu zrobić, czy spokojnie usiąść na forum… A śpi też tak mało, czasem ucina tylko 3-minutówkę z zegarkiem w ręku. Ależ Twoja Marysia opatulona w tym foteliku – widać, że zima już tuż tuż. I muszę Ci powiedzieć, że ma tak słodką buźkę, że nic, tylko całować. Kasiawawa Trzymam kciuki za wyniki biopsji i będę teraz ciepło o Was myślała dniami i nocami. Kiedy będzie coś wiadomo? Małolatka Ja niczego nie daję Nel do picia na trawienie, bo ona robi po 5-6 kupek dziennie – mój mały zasraniec. A co do wózka, to się tego obawiałam. Ja mam Roana Maritę. Wykonanie nie zachwyca (głównie stelaża), ale jestem i tak zachwycona zarówno wyglądem, jak i funkcjonalnością. Choć Nel niedługo wyrośnie z gondoli, a to jedna z większych na rynku… Filipka Ale fajnie masz ze swoim uciekinierem. Ja to się zastanawiam, co na podłogę kłaść, żeby zbytnio kłakami nie obłaziło, a Nel miała jednak swobodę. Bo tak to na łóżku się zazwyczaj bawi i muszę być w pobliżu, bo strach, że kiedyś zacznie pełzać i zniknie. A z podłogi nie spadnie. No i myślałam o takich puzlach piankowych, tylko nie wiem na ile to dobre rozwiązanie… --- A teraz krótko co u nas, bo znowu nie zdążę. No więc Nel ostatnio (od 5 dni) wie, że jak pociągnie za zabawkę na przyrządzie gimnastycznym, to pojawią się światełka i zacznie grać muzyka. I robi to z taką poważną miną i powolutku celuje. Świetnie to wygląda. Widać, że załapała ciąg przyczynowo-skutkowy. Od kilku dni mam ogromny problem z lulaniem jej do snu. Wczoraj to już przeszła samą siebie, bo ani przy cycu, ani na rękach, ani w wózku. Krzyk jakby ją ze skóry obdzierali. W akcie desperacji wcisnęłam jej do buzi smoka i co? Pierwszy raz w życiu Nel go nie wypluła i delikatnie lulana, ciągnąc dyducha, odpłynęła… Wczoraj też był nasz drugi sukces, bo wypiła mleko z butelki. Walczyłam z nią przeszło 2 tygodnie i nic. Jedynie albo bawiła się smoczkiem, albo wściekała. A wczoraj na szybko odciągnęłam 60ml. do butelki, bo mi ciurkiem leciało. A jak już odciągnęłam, to dałam małej i byłam w szoku!!! A teraz śpi już godzinę, co do niej zupełnie niepodobne, a ja napisałam posta za jednym zamachem.
-
Przyszła pora na kawusię Zdjęcie może nie zachwyca, ale wierzcie mi - jest pysznie. Ciągle mam ssanie na słodkie i zamiast chudnąć chyba znowu zacznę tyć... Guga, trzymam kciuki za szwagierkę!
-
adria, moja Nel też mi czasem malinki robi. Jak nie trafi na sutek, a jest bardzo głodna to w chwilę potrafi mi na brodawce zrobić ogromna kropę. Ma dziewczyna talent!
-
A w ogóle, to witam Was z rana!
-
Mamaola, muszę spróbować z tym wąchaniem. Ja na śniadanie mam dziś też ser pleśniowy - zobaczymy jaka będzie reakcja Nel. Rudzia, dodatkowy dzień wolny po macierzyńskim, a nie w trakcie. Zawsze to jeden dzień dodatkowego wolnego płatnego. Adria, no właśnie takie osoby pojawiają się na forum i bajki piszą. Później taka uczciwa małolatka pisze, a my myślimy, że nas wkręca. Małolatka, ja to na początku miałam wrażenie, że kręcisz. Wiesz, jak pojawiłaś się na wątku, to pytałaś, jak wyliczyć datę zapłodnienia. Nie byłaś wtedy pewna kto jest ojcem Oliwierka, z czego Twój wówczas obecny chłopak w więzieniu. Takie historie nie zdarzają się często i stąd moje wątpliwości. Ale z każdym postem utwierdzałaś mnie w fakcie, że to jednak prawda. Od długiego już czasu nie mam co do tego wątpliwości. Chodziło tylko o Twoje pierwsze posty. A później byłyśmy świadkami Twojej metamorfozy z małolatki w prawdziwa i odpowiedzialną kobietę. Fajnie się to obserwowało. A Ty nie masz co się smucić, że tyle dziewczyn na początku miało wątpliwości, bo Twoja historia zaczęła się „nie standardowo”. Mamaola, filipka, dziękuję za pamięć. Noga mi nie odpadła, a przez chwilę miałam wrażenie, że tak się stanie. Zaczerwienie schodzi już ze stopy i zajmuje tylko 25-30%. Za to rana cały czas wygląda kiepsko, ale po opatrunkach hydro trochę się zmniejszyła, nie jest już taka nabrzmiała i mogę normalnie chodzić (a nie na sztywnej nodze). Natalia, dobrze, że z Adasiem lepiej i nic nie siedzi n oskrzelach. Teraz zadbaj o siebie. Filipka, zdrówka dla Zosieńki i siły dla Ciebie! Trudna decyzja przed Wami. Chociaż domyślam się, że warto by było aby mąż wykorzystał szansę. A z drugiej strony Twoja praca i opieka nad dziećmi. Czekają Was pewnie długie rozmowy. Ale na pewno wybierzecie to, co dla Was najlepsze. Slim lady, gratulacje dla Aluni! Goskasos, ja też tego długiego posta pisałam na kilka rat. W międzyczasie Nel zdążyła uciąć sobie 3 drzemki. A co do oparzenia, to pękł mi dzbanek z wrzątkiem i mnie poparzyło. Jak ściągałam skarpetkę z lewej nogi, to przy okazji ściągnęłam trochę skóry. Takie urozmaicenie codzienności… Kasiawawa, ja z tymi 6 miesiącami to myślę przy zdrowym i prawidłowo przybierającym dzieciaczku. A przez to, że Nel właśnie taka jest, to konsultowałam jedynie naturalne karmienie. Pewnie gdyby były jakieś problemy, to wertowałabym artykuły naukowe na dany temat i rozmawiała ze specjalistami. A tak mogę spokojnie trzymać się tych 6 miesięcy. Ale miło wiedzieć, że ktoś ma podobne zdanie. Guga, dobrze kojarzysz i prawie trafiłaś z przedmiotem, bo co prawda język, ale nie polski. A jako nauczyciel pracowałam tylko 2 lata i nie jest to mój wyuczony zawód. De facto w wyuczonym nigdy nie pracowałam. Adria, świetny pomysł z andrzejkami. U nas to nierealne, bo nie miałby kto się małą zaopiekować.
-
Ale referat mi wyszedł. Ale tak to jest, jak się zagląda co kilka dni później napiszę co u nas, a teraz zmykam do łobuziaka.
-
Kasiawawa Jeżeli chodzi o huśtawki, to ja też zastanawiam się nad elektryczną, bo bujak, który mam jest do 9kg tylko. Znalazłam ostatnio taką KrzeseĹ�ko do karmienia - huĹ�tawka do 20kg 2 w 1 (1329826020) - Aukcje internetowe Allegro do 20 kg. Nie jest to co prawda jakiś wyjątkowo ładny wzór, ale do takiej wagi tylko to znalazłam. Uświadomiłaś mi, że małej mąż nie zgłosił do ubezpieczenia. No a w razie czego, to przecież trzeba mieć… „Hania musisz bronić”… Aż zamarłam. Jednak dzieci to mają pomysły, a rodzice oczy dookoła głowy. Całe szczęście, że Julek nie zdążył kopnąć… A to zdjęcie, gdzie Julek trzyma Hanię na kolanach, jest przecudowne. I jeszcze to trzymanie za rączkę jest takie urocze. Cudowne masz dzieci! U nas weekend też kiepski pod względem spania. Z soboty na niedzielę aż 5 pobudek. Za to mam ogromne wsparcie w mężu. Pyta w niedzielę rano, jak minęła noc. To mu mówię, że tragedia – pobudki o 1, 2, 3, 5 i 6. A Sebek na to: „Ale przecież o 4 Cię nie obudziła”. I wszystko gra. Mamaola Podoba mi się ta huśtawka Eko. Ja się ciągle biję z myślami, co kupić. Elektryczna byłaby wygodniejsza, o miałabym czas dla siebie. Ale taki hamaczek wygląda bosko. I chyba bez problemu można by go zamontować na drążku, tak myślę… Kupiłam plastry właśnie w doz – moja ostatnia deska ratunku, jak czegoś szukam i zależy mi na czasie. „Dzikie mięso” – brzmi strasznie. Trzymam kciuki, abyś była w tym 1%, gdy nie trzeba ingerować chirurgicznie. Cieszę się, że tańce się udało. Fajnie tak oderwać się od rzeczywistości. Tylko pozazdrościć. Leoś… wow… Ale duży chłopak. I jakie piękne oczy. Ach… P.S. Kuchnię masz w podobnych barwach, co ja – i podłogę i szafki… Filipka Nie mam pojęcia jak z tym RUMem u nas, bo prywatnie nie wymagają, a ja nie mam zdrowia chodzić do lekarza państwowo. W zeszłym roku mąż potrzebował skierowania i musiał je mieć z placówki, która ma kontrakt z NFZ. Poszedł więc do osiedlowej przychodni. Otwierają ją o 7, więc poszedł tak mniej więcej na otwarcie. Jak dotarł, to pod drzwiami była długa kolejka. Ludzie stali od 5 i tylko Ci załapali się na wizytę, bo do internisty było w tym dniu tylko 10 (!!!) numerków, a ludzi w kolejce z 30-40. Obłęd… Do kopytek nie dodaję jajka, bo nie jem jajek. Normalnie mieszam ziemniaki z mąką i gotuję. Tylko, że ja lubię np. koperku jeszcze dodać i do tego sos pieczarkowy i mizeria. Pychota. Trzymam kciuki za laktację, żeby się na dobre rozhulała. Cudne masz dzieciaczki. Ja chyba Nelkę też na casting na Twoją synową poślę. Adria Koniecznie pochwal się następnym razem. Widać, że biznes się dobrze rozkręca. To może być dobry pomysł na dorobienie sobie na wychowawczym. Trochę przerobię ten Twój przepis pod siebie i chyba też spróbuję zrobić. Ja to mam od wczoraj taką chętkę na słodkie, ze zrobiłam ciacho z kremem – pierwszy raz od roku na tak słodko. Chyba kolejny okres się zbliża. Moja Nel też tak guga maaamaaa maaammmmaaa. A ostatnio obudziła się i zaczęła mnie krzykiem wołać, idę z kuchni, a moje zniecierpliwione dziecko krzyczy: maaamoooo!!! Boskie to było. Pieluchy w nocy nie zmieniam zazwyczaj – jedynie jak jest kupa. Nie ma po co rozbudzać małej i przede wszystkim mnie. Mój głupol kiedyś nam zwiał z podwórka, bo usłyszał wycie psa i pobiegł mu z pomocą – taki empatyczny jakiś. Ale jaki był z siebie zadowolony dopóki mąż po niego nie poszedł (na wolności był ze 2 minuty). Rudzia Na badania okresowe przysługuje dzień wolnego. Najlepiej weź skierowanie pod koniec macierzyńskiego. Zrób sobie badania lab., bo na wyniki trzeba poczekać. Możesz przy okazji załatwić okulistę i Ew. EKG (jeżeli stanowisko tego wymaga). A w tym wolnym dniu śmigaj do lekarza medycyny pracy i z głowy. Potem wychowawczy. Niestety, formalności trzeba dopełnić… Super, że chrzciny się udały, Mikołajek był spokojny i dostał takie fajne prezenty. Guga Ale Ty zdolniacha jesteś. Ja też zawsze lubiłam „robótki ręczne”, tylko jakoś dziwnie zawsze wychodziło mi coś innego niż chciałam – a zazwyczaj nie wiadomo co. Wiesz co, miałam cichą nadzieję, ze pies jednak przekona się do Isi. Oby mu się jeszcze zmieniło. Pamiętam, jak ja się martwiłam o naszego wariata – ale nie ze względu na agresję, tylko jego wylewność. On potrafi zachęcać do zabawy, jak mało kto. Np. króliki podrzuca lekko do góry pyskiem i lubi przybijać piątki. I całym sobą się wita i cieszy, a jednak waży 36kg. Na szczęście daje się go jakoś opanować, choć trzeba bardzo uważać. Rozbawiłaś mnie tym brakiem pieluchy. Dobrze, że Angelika nie zrobiła żadnej niespodzianki. Patrzę na Wasze zdjęcia i choć wydaje mi się, że jest do Ciebie bardzo podobna, to coś na pewno ma z taty – ale nie wiem co. Jak wpadnę na to, to dopiszę… Natalia Moja Nel też czasem tak śmiesznie się stopom przygląda. Cóż, wielkie odkrycie małego człowieka. Kuruj się szybko, mleko z czosnkiem i wygrzewaj. A najlepiej do lekarza idź. Blumchen Jesteś dla mnie mistrzem obrazków na każdą okazję! Świetny ten plecak dla Okty. Sama bym sobie taki upiła, tylko niekoniecznie w różu. Co do masy krówkowej, możesz sama zrobić. Potrzebne jest mleko skondensowane (7,5%) słodzone w puszce. Wkładasz taką puszkę do garnka, zalewasz wodą tak, aby cała była przykryta. I gotujesz na wolnym ogniu przez 2,5 godziny. Studzisz i masa gotowa. Ja zawsze gotuję 2-3 puszki, bo spokojnie możesz przechowywać w lodówce przez kila tygodni (u mnie najdłużej gotowy karmel leżał 2 miesiące i był dobry, jak świeżo ugotowany). U Ciebie znalazłam coś takiego Z moją znajomością niemieckiego nie wiem czy to już gotowe czasem nie jest, ale tak wygląda… Aaa, i jeszcze do takiego karmelu można wódki dodać i wychodzi pyszny likier, choć bardzo słodki. Mniam, smaku sobie narobiłam, ale przynajmniej do lipca nici z tego… Z włosami mam ten sam problem, co Ty. Koszmar jakiś. Ostatnio nawet do męża mówiłam, że jak nic, może nie za tydzień, ale na pewno za miesiąc łysa będę. Włosy wychodzą mi pasemkami i są wszędzie. Masz świetną pomoc przy Marysi. Oktawia to prawdziwa starsza siostra. Brawo! I jeszcze taki pomocny kuzyn. Już Cię widzę siedzącą z kawką przed komputerem i biegających dookoła Ciebie Oktę i kuzyna. Realne Madziulka przesłodko śpi. Tylko pozazdrościć dziecka, które jest w stanie zawsze i wszędzie usnąć. My mamy z tym problem, może nie dziś, ale praktycznie zawsze. Jeżeli chodzi o fotelik i dystanse, to tak naprawdę nie ma znaczenia, czy jeździsz często i w dalekie trasy, czy rzadko i na małe dystanse. Jak coś ma się stać, to się stanie. W wypadku samochodowym można przecież uczestniczyć stojąc chociażby na przystanku. Jeżeli kogoś stać, to warto zainwestować w dobry fotelik. Ale najważniejsze, żeby fotelik był dobrze zapięty, a pasy dla malucha odpowiednio naciągnięte. Goskasos Witam i ja. No widzisz, ja to zawsze mam dylemat, czy kogoś nie urażę i czasem zagryzam zęby tylko. Ale na przyszłość będę wiedziała jakby coś. Jak fajnie Martusia guga i słychać u niej takie wyraźne rrrrrrr. Szok! Pokoik bardzo fajnie wyszedł i tak dziewczęco. Tylko faktycznie, troszkę mało dziecinnie. Ale wiesz co, jak dojdą zabawki, to się zmieni, a wtedy nie będzie przyprawiać o zawroty głowy od wzorów o kolorów. Podoba mi się. Lista wrześniówek też mi się podoba. A czy któraś z Was ma jakąś aktualną listę lipcówek? Może bym się w wolnej chwili pobawiła. Ha, w wolnej chwili – ostatnio taką miałam przed porodem… Agatcha Obiecałam sobie, że się już nie będę odzywać co do wprowadzania pokarmów Zosi, ale tylko mała sugestia – skoro jesteście w szpitalu, to może porozmawiaj z lekarzami na ten temat. I to tyle, zamykam się… Na tym drugim zdjęciu, gdzie Zosia trzyma rączkę przy uchu, wygląda jakby rozmawiała przez telefon. Słodko bardzo! Współczuję wypadku małej, przede wszystkim Tobie nerwów. Całe szczęście, że nic jej nie jest. Małolatka Ja, gdy pomaluje rzęsy, to po krótkim czasie wyglądam, jak górnik, tak mam czarno pod oczami. Nawet wodoodporne tusze nie dają rady. Jeżeli chodzi o prezenty, to ja bym skupiła się na tych dla dzieci i rodziców, bo im wiele zawdzięczasz. Rodzeństwo nie powinno mieć do Ciebie pretensji, choć wiem, ze fajnie jest dawać chociażby drobiazgi. Ale nic na siłę i za wszelką cenę. Kup najpierw te najważniejsze, a jak będzie okazja i możliwość, to kupisz dla wszystkich. Jeżeli się nie uda, to trudno. Za rok też będą święta. Gratulacje dla przyjaciółki! Napisz coś o maluszku… Aśku Fajny Twój synek, taki kudłaty. Ja uwielbiam włochate dzieciaczki, bo to takie niespotykane. Annaz Trudno coś poradzić, jak się nie jest lekarzem. Najpierw można zacząć od rzeczy najprostsze związanej z kurzem. Można by ew. pomyśleć o mleku modyfikowanym. Ale zaznaczam, że się na tym nie znam, to tylko takie luźne myśli. Od 5 miesiąca, czyli jak dziecko skończy 5 miesiąc. W 5 miesiącu, czyli jak dziecko zacznie 5 miesiąc. Asiula Ło matko, ale przejścia. Dobrze, że koleżanka tak szybko zareagowała. Slim lady Moja Nel 3 razy przespała cała noc – jakie to piękne było. Czasem budzi się tylko raz, czasem dwa. Chociaż ostatnio przechodzi samą siebie i potrafi z 5 razy.
-
Adria, moja Nel śpi w śpiworku. Jak jest chłodniej, to na śpiworek kładę jeszcze kocyk. Ona jest strasznie ruchliwa, a nogi ciągle jej fikają do góry. Gdyby nie śpiworki, to by ciągle odkryta była. Taki aktywny typ mi się trafił
-
Mamaola, dziękuję za radę. Od rana szukam apteki, gdzie dostępne są takie opatrunki i wyibraź sobie, że nie znalazłam. Muszę zamówić przez net. Małolatka, ja też jestem pod wrażeniem Twojego zaangażowania. Brawo! Realne.pl, moja Nel na 2 dni przed ukończeniem 4 mies. ważyła 6900 (2685g. miała, jak się urodziła) i jest w 100% cyckowa. Widać, taka natura niektórych dzieci, że rosną i przybierają na wadze szybo. No i oczywiście kwestia naszego mleka :) agatcha, a może jednak poczekaj z tym sinlackiem? Tym bardziej, że żaden lekarz nie zalecił wprowadzenia go wcześniej. Wiesz, u malutkich dzieci każdy dzień jest bardzo ważny, a Zosi brakują jeszcze 3 tygodnie do 4 miesięcy. Ja osobiście mogę powiedzieć, jak niekorzystne jest wprowadzanie posiłków, gdy dziecko nie jest na nie gotowe. W wieku 30 lat mam kolki (!!!) i inne problemy trawienne, muszę uważać na to co, jak i kiedy jem. Przez ponad rok lekarze prowadzili na mnie "eksperymenty", by mnie wyleczyć i z każdym nowym pomysłem było coraz gorzej. Nie da się z tym nic zrobić, bo mój układ trawienny został zbytnio nadwyrężony w okresie niemowlęcym. Zastanów się, czy chcesz tak ryzykować. A co do banana, to nie polecam u malutkich dzieci. Banany są zrywane niedojrzałe i aby dotarły do nas w "dobrym" stanie, zostają spryskane ogromną ilością chemii (aby nie zgniły w transporcie, by ładnie wyglądały itd.). Na pewno nie jest to zdrowy owoc. Powymądrzałam się i znikam, bo bączek się budzi.
-
filipkaA mala się budzila, bo czula Twoje nerwy :( A mnie nerwy łapały, bo się tak często budziła Jak spałam, to bólu nie czułam...
-
filipka, nie mam ochoty na tai ziąb z gołą nogą wychodzić, bo ja zmarźluch jestem. Zobaczę, jak się będzie dalej noga zachowywać...
-
Oj mamusie, narzekacie na ciężką noc, ale ja Was przebiję wszystkie razem wzięte - i wcale mi z tym nie jest dobrze... No więc, wczoraj wieczorem postanowiłam zrobić sobie herbatę w dzbanku, jak to mi się czasem zdarza. Całe szczęście Nelka wtedy spała. No więc wlałam wodę do dzbanka, a on trach i chlupnęło na mnie. Na szczęście odstawiałam czajnik, więc się obróciłam w prawo, ale i tak wrzasnęłam, że mąż migiem z łazienki wyleciał. Ja szybko zrzuciłam ubranie z siebie. Ściągając skarpetki z lewej nogi ściągnęłam trochę skóry. Poparzyłam cała lewą stopę aż ponad kostki, lewe udo i trochę prawą stopę. Wyłam z bólu, a łzy leciały mi jak grochy. Na szybko posmarowałam się jogurtem (w ramach wczorajszego czyszczenia lodówki) i mąż biegiem poleciał do apteki. Oczywiście Nel się obudziła, jak tylko Sebek zamknął za sobą drzwi. Jakoś się zajęłam małą starając się nie jęczeć z bólu. Jak wrócił mąż, to starłam jogurt i posmarowałam się specyfikiem aptecznym. Myślałam, że umrę z bólu, tak mnie szczypało. Na szybko zmyłam to dziadostwo i już smarowałam się tylko jogurtem przez następnych kilka godzin. I muszę Wam powiedzieć, że jogurt zdziałał cuda, bo na udzie śladu już praktycznie nie ma. Na prawej stopie mam tylko 2 pęcherze. No ale lewa to tragedia. Przez tą zdartą skórę mam potworną ranę, która cały czas się sączy. Na noc założyłam bandaż z kompresem, bo nie dałabym rady spać inaczej. Nel, jak nigdy, obudziła się 5 razy. Myślałam, że padnę z bólu i zmęczenia. Rano zdjęłam bandaż i z opatrunkiem był problem. O ile na środku rany jakoś się odkleił, to na brzegu musiałam odciąć skórę. Koszmar… Na szczęście mąż wziął na dzisiaj pracę zdalną i pomaga przy małej. Sama bym chyba rady nie dała.
-
Małolatka, u Ciebie piękna pogoda, a u mnie ponuro i tylko 9 stopni. W niedzielę było słonecznie i 19 stopni, w poniedziałek słońce i 18 stopni. Zupełnie nie rozumiem tej dzisiejszej pogody. Ja to się już czułam jakby wiosna szła. Ale chyba się zaraz zbierzemy na dwór chociaż na godzinkę. Mamaola, kasiawawa, ja tez mam dzisiaj potwornego lenia. Może to przez pogodę. Ale leniwych na obiad nie robię. Chyba w ogóle obiadu nie zrobię i będziemy jeść resztki z lodówki. Kasiawawa, ja chciałam tak ambitnie – wiedzieć co się u której dzieje i odpisać. Ale szczerze mówiąc niewiele pamiętam z tego co na szybko nadrabiałam. Chyba zastosuję Twoją metodę. A moja Nel znowu mnie zaskoczyła. Położyłam ją na łóżku, ale nie podłożyłam jej pod główkę pieluszki, tylko rzuciłam na szybo za nią. No i Nelce się troszkę ulało, odwróciła się, złapała tetrówkę i wytarła buzi. Na koniec obdarowała mnie przeogromnym uśmiechem. Myślałam, że padnę z wrażenia i ze śmiechu. I choć wiem, że to był przypadek, wyglądało to niesamowicie - mój mały czyścioszek...
-
Nel dzisiaj wymyśliła nową zabawę przy karmieniu... Puściła pierś i patrzy mi w czy. To ja do niej "łobuziaku", a ta w śmiech i łapie pierś. Odwróciłam się, ale kątem oka znowu widzę, że na mnie patrzy. Spoglądam więc jej w oczy i mówię "łobuziaku", a Nel w śmiech i łapie cyca. I tak z 10 minut. Ale się uśmiałam z niej. Efekt końcowy - cała buzia w mleku
-
Muszę przyznać, że o wiele prościej było Was podczytywać. Chyba przyzwyczaiłam się do takiego stanu rzeczy. A tak, ledwie 3 dni nie wchodziłam na forum i od niedzieli nadrabiam i próbuję coś napisać… Adria – dużo zdrówka dla Julci Rudzia – dużo zdrówka dla Mikołajka Dziewczyny wszystkim nie odpiszę, bo musiałabym tu napisać niezłe wypracowanie, a jest to fizycznie niemożliwe ze względu na Nel. Właśnie usnęła, więc mam jakieś 15 minut. Aśku, Mamaola, a ja w Policach do liceum chodziłam Mamaola, to miłe. A wiesz co – do kwestii kontrolowanego „bałaganu” podchodzę podobnie, jak Ty. Dziecko musi mieć styczność z bakteriami, bo kiedy nauczy się z nimi sobie radzić? Ja nie planuję wychować małego alergika. Poza tym, jak pojedziemy na wieś na działkę, to dziecko wytarza się w ziemi, pewnie zje jakieś brudne chwasty itd… Natalia, u mnie w domu jest zazwyczaj 20 stopni +/- 1 stopień. Wyjątek, gdy palimy w kominku, bo wtedy jest cieplej. Małolatka, Blumchen, fajne swaty. To kiedy spotkanie? ___________________ A my w piątek byliśmy na szczepieniu. Nel czekając na wizytę zaczepiała parę z dzieckiem (dziewczynką ok. 1,5 roku) posyłając im ogromne uśmiechy. Aż miło było patrzeć na łobuza. Za to w gabinecie dała pokaz swoich możliwości wokalnych. Jeszcze lekarz jej nie dotknął, a już zaczęła krzyczeć. Z każdą chwilą coraz głośniej. Nawet doktorek pochwalił jej mocny głoś. Na pomiarach też dała upust swoim nerwom. Za to samo szczepienie zniosła bardzo dzielnie, bo tylko chwilkę zapłakała, a później jeszcze postękała, połkała i za chwilę o wszystkim zapomniała. I nasz łobuziak jest już całkiem duży. Waży 6900g. i mierzy 67cm. A była taka chudziutka, jak się urodziła. Ach…
-
Udało mi się Was przeczytać, ale odpiszę później, bo od wczorj mam strasznego marudera w domu... Dodam tylko kilka słów nt. mojego porodu. Kasia i realne, ja przed swoim porodem słyszałam jedynie dobre opinie o Madalińskiego i dlatego zdecydowałam się rodzić właśnie tam. Niestety, jak się okazuje, miałam potwornego pecha. Realne, ja też miałam dogadaną położną. Zadzwoniłam do niej, jak mi wody odeszły. Była do mojej dyspozycji teoretycznie, ale powiedziała, żebym dała jej znać, jak już jakieś decyzje zapadną na izbie przyjęć. Tam mi położne powiedziały, że gdy rozwarcie osiągnie 3 cm. to zadzwonią same. Ale na jednym badaniu rozwarcia zupełnie nie było, a na drugim już pełne, gdy główka szła :/ Może gdyby położna była ze mną od początku, to bym dostała salę porodową, nie katowaliby mnie KTG w trakcie najbardziej bolesnych skurczy i mąż mógłby uczestniczyć w narodzinach Nel... Poza tym w ciąży wykupiłam prywatne ubezpieczenie za 4 tys., które gwarantowało mi m.in. znieczulenie, ale byłam od początku nastawiona na naturalne rodzenie. Choć nie powiem, po tej godzinie zastanawiałam się nad skorzystaniem :-p Najmniej pozytywnie wspominam zachowanie lekarek, które potraktowały mnie jak jakiegoś natręta. Jakbym wkręciła się do szpitala, bo nie chcę spać na ulicy. Po porodzie było już bardzo fajnie, ale to dopiero jak do pracy przyszła położna oddziałowa. W szpitalu spędziłam 2 kolejne noce w sali 1-osobowej. Pierwszej nocy była ze mną cały czas położna, a drugiej spał z nami mąż. I pierwszy raz dostałam do łóżka gazetę
-
Marchewkożerca
-
BlumchenTez masz psa Benka????? Dawaj zdjecie Mój Benek trochę większy. Gratis dorzucam zdjęcie Bandziora
-
Anoushka, ale u nas, jak się póćniej okazało, nie było spadku tętna, tylko źle przykładana głowica... Poza tym przy szybkiej akcji porodowej ból jest dużo większy niż przy powolnej, a ja rodziłam bez znieczulenia. No i te drętwiejące nogi do tego...