Daffodil
-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez Daffodil
-
-
ponieważ spora część społeczeństwa uważa osoby homoseksualne za zboczone, i skrzywiające psychikę oraz naturalną seksualność dzieci,
tak właśnie nie jest?
przepraszam, ale który z 2 panów czy któa z 2 pań to będzie mama a które tata?
a później takie dziecko będzie miało krzywy wzorzec jak powinna wyglądać normalna starodawna rodzina, gdzie jest mama i tata- mężczyzna i kobieta.
Dla mnie takie osoby sa zboczone- wchodzę w skład sporej części społeczeństwa.
Przyznam, że bardzo przykro się to czyta.
Czy gdyby jedna z Twoich córek wyznała Ci kiedyś, że czuje pociąg do tej samej płci, to uważałabyś ją za zboczeńca i zwyrodnialca?
-
Daff, to nie jest tak, że dziecku adopcyjnemu dasz tyle co biologicznemu. Czasem MUSISZ dAĆ 2X tyle, bo to są przeważnie dzieci po przejściach, nawet jesli bierze się kilkumiesięczne niemowlę. Znam bardzo dobrze kilka rodzin adopcyjnych i to jest naprawdę czasem b. ciężka droga. I jesli chce się dla takiego dziecka dobrze, to to sa setki godzin z psychologami, terapeutami, i oczywiście praca w domu.
I tu do mnie bardzo trafia argument psychologów, że takim dzieciom jest szczególnie potrzebny prawidłowy obraz rodziny i obecność rodziców obojga płci.Iwonek ja zdaje sobie sprawę, że wychowywanie dziecka adoptowanego, to ciężka praca.
Tylko prawda jest taka, że i dzieci biologiczne nie raz wymagają opieki psychologa, terapii, pomocy specjalistów.
Ja decydując się na dziecko czy to moje własne czy adoptowane zakładam, że robię wszystko, żeby temu dziecku prawidłowy rozwój zapewnić. Po prostu dostosowuję się do dziecka i jego potrzeb.
Nie podoba mi się określenie 2x razy tyle :) Ja każdemu z tych dzieci daję wszystko co mogę :) W zależności od ich potrzeb.
A że dzieci adopcyjne są trudniejsze do wychowania, to żadna tajemnica. Po prostu są to dzieci po przejściach i wydaje mi się, że każdy decydujący się na adopcję zdaje sobie z tego sprawę. A jeśli sobie sprawy nie daje, to pewnie podczas koniecznych szkoleń zostanie uświadomiony. -
Curry wierzę na słowo, że tak jest :)
-
Wiem, że to pytanie nie do mnie. Z góry przepraszam.
Ale zupełnie inna jest sytuacja psychologiczna naturalnego dziecka swoich rodziców, a inna dziecka adoptowanego. W przypadku adopcji dziecko jest dużo wrażliwsze, po przejściach, itd. Należy 2x bardziej dbać o jego kondycję psychiczną i rozwój. Dlatego "my chcemy być rodzicami" w przypadku naturalnego dziecka jest czymś zupełnie innym niż "my chcemy być rodzicami" w przypadku rodziców adopcyjnych (niezależnie od płci obojga). Dobro dziecka nabiera troszkę innego znaczenia. Chodzi mi o skalę odpowiedzialności za psychikę drugiego człowieka. No i jeszcze kwestia biologiczna - dbałość o własne geny.Curry tak jak już wcześniej pisałam, dla Ciebie mniejszym złem jest jedno, dla mnie drugie. Nie oczekuj, że Ci przytaknę :)
Szczerze mówiąc decydując się na dziecko robię wszystko, żeby dbać o jego rozwój i kondycję psychiczną. Ciężko by mi było robić 2x więcej. Chyba na tym polega odpowiedzialne i świadome rodzicielstwo.Nie masz za co przepraszać :) Pytałam Mosi, bo ona się na ten temat wypowiedziała, ale to nie ma być dialog między nami, tylko burza mózgów :)
???? A w którym miejscu oczekiwałam, że przytakniesz?
I gdzie tu jest tylko dialog między nami? Bo coś nie zauważyłamAle to do mnie piszesz czy do Agusi? Ja odpowiedziałam Agusi.
Ale my tu już mieszamy pojęcia. Większość dzieci cierpiących z głodu ma rodziców i nie nadaje się do adopcji. A dzieci ulicy często adoptowane być nie chcą (np. Kolumbia, Syberia). Wolą żyć w gangach, itp. Para homoseksualna może adoptować dziecko tylko z Domu Dziecka, a nie wziąć sobie głodujące dziecko z ulicy. Co do sytuacji światowej to jest za dużo możliwych systemów prawnych i opcji żeby to omówić.
Curry ale takie sytuacje mają miejsce i to bardzo często.
Możliwe, że dzieje się to poza prawem.Jak to co się dzieje poza prawem ma wpływ na nasze polskie prawo i ustawę o związkach partnerskich i adopcji dzieci przez pary homoseksualne? Przecież nie będziemy omawiać przestępczości i porwań dzieci dla adopcji
1. Chodziło mi o dialog między mną a Mosią i o to, że nie trzeba przepraszać za to, że odpowiada się na pytania nieskierowane do siebie :)
2. Ja nie piszę o sytuacji w Polsce, tylko ogólnie o związkach partnerskich.
Autorka tematu zapytała o to jakie jest nasze zdanie na temat związków partnerskich. Nie było tam nic o Polsce, więc się nie ograniczam :) -
Domy Dziecka są przepełnione dziećmi, których nie da się adoptować, bo polskie prawo jest kulawe. Nie rozumiem do czego dążysz pisząc o idealnym świecie. TAK, dzieci powinny być adoptowane przez rodziców cierpliwych, kochających, których na to stać i fajnie by było żeby na te dzieci nie wrzeszczeli. Należy dążyć do ideału, chociaż ludzie są tylko ludźmi i każdy popełnia błędy, w tym wychowawcze. Co wcale nie oznacza, że należy celowo pozwolić na wychowywanie dzieci przez osoby, które z racji tworzenia takiego, a nie innego związku nie są w stanie stworzyć dziecku prawidłowych warunków do rozwoju.
Ja nie oczekuję, że ktoś zajmie takie stanowisko jak ja :))
Prawo prawem, ale czy nie jest tak, że ludzie nie chcą adoptować dzieci starszych, obciążonych psychicznie i z problemami?
Pisząc o idealnym świecie chodziło mi o to, że owszem sytuacja dziecka jest lepsza kiedy jest ono adoptowane przez parę heteroseksualną, ale moim zdaniem pozostanie w domu dziecka ma na niego gorszy wpływ niż gdyby zostało adoptowane przez parę homoseksualną. Tak czuję po prostu.
Nie mam na to dowodów naukowych, ale jeśli takie badania zostały przeprowadzone, to chętnie się z nimi zapoznam :)Nie wiem niestety, czy są podobne badania. Z resztą nie wiem jaką cechę do końca miałby badać wg. Ciebie.
Mogę Ci tylko napisać bazując na mojej wiedzy, że "gorszy wpływ" jest pojęciem mocno względnym. Zależy co i dla kogo. Generalnie zmienność indywidualna jest tak duża, że nie możemy powiedzieć do końca co i na kogo jaki wpływ wywrze (tzn. gdybyśmy znali dane dziecko moglibyśmy powiedzieć z dużym prawdopodobieństwem jakie to będzie miało skutki ale przecież rozmawiamy hipotetycznie).
Psychologowie znają schematy funkcjonowania psychiki ludzkiej i na nich opieram się pisząc, że rozwój idzie w takim, a nie w innym kierunku. Ale u dzieci z DD rozwój ten został już zaburzony wcześniej, adopcja (lub pozostanie w DD) może pogłębić zaburzenia lub wytworzyć nowe lub zadziałać terapeutycznie. Nakłada się tutaj zmienność indywidualną na główne zasady działania psychiki. Tak więc naprawdę ciężko uogólniać coś takiego jak "co jest lepsze - A czy B".
Pytałam o badania, bo z pewnością gdyby takie były, to byś o nich wiedziała :)
W końcu wiele spraw uzasadniasz naukowo i przy pomocy badań.
Zdaję sobie sprawę, że nie wszystko da się zbadać i zmierzyć, wtedy wkraczają ludzkie emocje i uczucia i nimi też często się w życiu kierujemy. -
DAFF czyli jakbyś miała wybór między DD a parą homoseksualną wybrałabyś tą drugą opcję?
Odpisałam wyżej :)
-
Domy Dziecka są przepełnione dziećmi, których nie da się adoptować, bo polskie prawo jest kulawe. Nie rozumiem do czego dążysz pisząc o idealnym świecie. TAK, dzieci powinny być adoptowane przez rodziców cierpliwych, kochających, których na to stać i fajnie by było żeby na te dzieci nie wrzeszczeli. Należy dążyć do ideału, chociaż ludzie są tylko ludźmi i każdy popełnia błędy, w tym wychowawcze. Co wcale nie oznacza, że należy celowo pozwolić na wychowywanie dzieci przez osoby, które z racji tworzenia takiego, a nie innego związku nie są w stanie stworzyć dziecku prawidłowych warunków do rozwoju.
Ja nie oczekuję, że ktoś zajmie takie stanowisko jak ja :))
Prawo prawem, ale czy nie jest tak, że ludzie nie chcą adoptować dzieci starszych, obciążonych psychicznie i z problemami?
Pisząc o idealnym świecie chodziło mi o to, że owszem sytuacja dziecka jest lepsza kiedy jest ono adoptowane przez parę heteroseksualną, ale moim zdaniem pozostanie w domu dziecka ma na niego gorszy wpływ niż gdyby zostało adoptowane przez parę homoseksualną. Tak czuję po prostu.
Nie mam na to dowodów naukowych, ale jeśli takie badania zostały przeprowadzone, to chętnie się z nimi zapoznam :)oj gdyby się spotkało z dyskryminacją z tego powodu i jakimiś "prześladowaniami" to nie wiem
Już w pierwszej mojej wypowiedzi zaznaczyłam, że w polskich warunkach jestem absolutnie na nie.
Piszę o środowisku tolerancyjnym, gdzie coś takiego nie budzi kontrowersji. -
Daff, fakt lesbijskie pary ciut czesciej adoptuja-ale roznica nie jest masakrycznie duza-i mysl ze ne dlugo to sie wyrowna
1 na 3pary lesbijskie adoptuje dzieci
a 1 na 5par gejowskich
porownujac z rokiem 1990
1 na 5 par lesbijskch
1 na 20 par gejowskichtak jak widac po tej statystyce-instynkt tacierzynski wsrod gejow rosnie w zawirowanym tempie
Helen wiedziałam, że na Ciebie można liczyć
-
a dlaczego AGUSIA w DD miałyby umrzeć z głodu.
No bez przesady :)
Ejże obyśmy nigdy nie musiały tego sprawdzać!Aga nie pisała o domach dziecka, tylko o krajach trzeciego świata.
Temat zaczął się od ustawy w Polsce, ale że dziewczyny pisały o innych krajach (na różnych przykładach), to ja moje gdybanie również na sytuacji światowej oparłam. -
No właśnie ja mam tak samo CURRY.
I nie wierzę, że LUTKA czy inne kobiety by się na to zgodziły, jakby przyszło co do czego.
Jak pisałam łatwo się rozporządza nie swoimi dziećmi...jak i nie tym co może nas nie spotkać, oj wtedy jesteśmy bardzo tolerancyjni.Jbio ja nikim nie rozporządzam, piszę o sytuacjach hipotetycznych i wyrażam swoje zdanie.
-
uregulowania na pewno sa w kazdym kraju inne
ale pytanie było czy popieramy adopcje przez takie pary,a nie czy jest mozliwaja jestem ciekawa czy w głosowaniu(choć do takiego nigdy nie dojdzie)opowiedziałybyście za taka możliwością .....chociazby w skrajnych przypadkach
Ja byłabym za, ale przy założeniu, że pierwszeństwo przy adopcji mają pary heteroseksualne.
-
AGUSIA, i inne Mamusie, a gdyby Cb miało zabraknąć, czego nie życzę, świadomie oddałabyś swoje dziecko pod opiekę homoseksualistów?
Bo ja nie.Jbio bo dla Ciebie związek homoseksualny nie jest normalny, jak sama napisałaś.
A dla mnie homoseksualista to taki sam człowiek jak inny, tyle tylko że nie pociąga go płeć przeciwna.Gdyby mnie miało zabraknąć (i potencjalnie całej mojej rodziny, która z pewnością dzieckiem by się zajęła) i miałabym wybór między domem dziecka, a normalną przyzwoitą parą homoseksualną, która mojemu dziecku mogłaby mnie choć w jakimś stopniu zastąpić, to z pewnością zdecydowałabym się na tą drugą opcję. Bez chwili zastanowienia.
-
Curry rozpatrując problem tylko pod kątem Polski, to masz rację. Tutaj pary heteroseksulane mają spory problem z adopcją dziecka, więc nie ma się nawet co zastanawiać nad parami homoseksualnymi.
Ale swojego czasu głośno było o adopcjach dzieci z trzeciego świata przez homoseksualne pary z krajów zachodnich. W sytuacji kiedy taka adopcja może dziecko wyrwać z ubóstwa i wiecznego przymierania głodem, to już nie widzę przeciwskazań.Co do patologii to nie chodziło mi o porównywanie, żeby wybrać między jednym a drugim, a raczej o to, że nie demonizowałabym aż tak konsekwencji adopcji przez parę homoseksualną, skoro na codzień dzieciaki z każdej strony narażone są na wiele innych, czasem zdecydowanie gorszych czynników i przechodzi się nad tym do porządku dziennego.
no własnie Daff sama kiedys zadałam to pytanie tu na forum
na świecie co 5 sekund umiera dziecko z głodu
nie ma mozliwości życia mimo iż mamy XXI wieki czy para homoseksualna która daruje temu dziecku życie-jest taka zła?
Ale my tu już mieszamy pojęcia. Większość dzieci cierpiących z głodu ma rodziców i nie nadaje się do adopcji. A dzieci ulicy często adoptowane być nie chcą (np. Kolumbia, Syberia). Wolą żyć w gangach, itp. Para homoseksualna może adoptować dziecko tylko z Domu Dziecka, a nie wziąć sobie głodujące dziecko z ulicy. Co do sytuacji światowej to jest za dużo możliwych systemów prawnych i opcji żeby to omówić.
Curry ale takie sytuacje mają miejsce i to bardzo często.
Możliwe, że dzieje się to poza prawem. -
Ja zdecydowanie jestem za związkami partnerskimi.
Szczególnie w przypadku par homoseksualnych. Decyzja rządu nie uderza aż tak w związki heteroseksualne, ponieważ takie pary zawsze mają możliwość wzięcia najprostszego w świecie ślubu cywilnego, który reguluje wszystkie kwestie.
Pary homoseksualne nie mają takiej możliwości.
Co do wychowywania dzieci przez rodziców jednej płci, to biorąc pod uwagę Polskę jestem absolutnie na nie. I chodzi mi tu tylko i wyłącznie o poziom tolerancji jaki prezentują Polacy. Takie dziecko byłoby gnębione już od samego początku czy to przez rówieśników czy przez 'życzliwych' dorosłych. W Polsce dziecko z takiego związku nie miałoby absolutnie żadnych szans na szczęśliwe życie, zawsze byłoby napiętnowane.
Gdyby ludzie mieliby do tego inne podejście, to pewnie miałabym inne zdanie. Nie skończyłam studiów psychologicznych, więc nie mam wiedzy teoretycznej, żeby rozmawiać o konsekwencjach takich sytuacji, ale tak wewnętrznie czuję, że wolałabym być wychowywana przez dwie kochające mnie kobiety niż żyć w rodzinie patologicznej gdzie dominuje przemoc i alkohol.dokładnie,zgadzam sie w 1000%
bo nawet jeśli takie dziecko miałoby bardzo kochających rodziców(tej samej płci) to nasze społeczeństwo by ich zlinczowało
nie jesteśmy na dyle dorosli by zachowa swe uwagi dla siebiei tez uważam czasem więcej zła jest tak gdzie jest alkohol i przemoc a czasem nawet wykorzystywanie seksualne
Ale Aguś, to nie jest kwestia zła. Tylko wyboru pomiędzy jedną para a drugą, która chce adoptować dziecko. Heh pamiętajmy tylko o tym, że przecież homoseksualiści to też ludzie. I są dobrzy i źli. I tez mogą być pijakami, bić i robić inne rzeczy. Dokładnie tak jak heteroseksualiści.
Hmmm chyba się nie zrozumiałyśmy...
Ja nigdzie nie napisałam, że gdybym miała zadecydować czy dziecko oddać parze hetero- czy homoseksualnej, to oddałabym tej drugiej
Od początku piszę o wyborze pomiędzy domem dziecka a parą homoseksualną. -
dobrze napisane
bardzo dobitnie ale i trafniea wyobrażałyście sobie sytuację gdy dziecko adoptowane przez parę homoseksualną zadaje pytanie typu: skąd się biorą dzieci?
i powiem wam szczerze, że mnie wkurza to domaganie się prawa do adopcji przez pary homoseksualne i argumenty typu "my też chcemy być rodzicami", "my też mamy prawo być szczęśliwi", my, my, my
a gdzie w tym wszystkim jest właśnie dobro dziecka?
oni je adoptują dla siebie, a nie dla niego - według mnie tak to wyglądaMosiu a powiedz mi czy kiedy podjęłaś decyzję: 'Chcę zajść w ciążę. Chcę mieć dziecko' to czym się kierowałaś? Postąpiłaś tak myśląc o dobru tego potencjalnego dziecka?
Wiem, że to pytanie nie do mnie. Z góry przepraszam.
Ale zupełnie inna jest sytuacja psychologiczna naturalnego dziecka swoich rodziców, a inna dziecka adoptowanego. W przypadku adopcji dziecko jest dużo wrażliwsze, po przejściach, itd. Należy 2x bardziej dbać o jego kondycję psychiczną i rozwój. Dlatego "my chcemy być rodzicami" w przypadku naturalnego dziecka jest czymś zupełnie innym niż "my chcemy być rodzicami" w przypadku rodziców adopcyjnych (niezależnie od płci obojga). Dobro dziecka nabiera troszkę innego znaczenia. Chodzi mi o skalę odpowiedzialności za psychikę drugiego człowieka. No i jeszcze kwestia biologiczna - dbałość o własne geny.Curry tak jak już wcześniej pisałam, dla Ciebie mniejszym złem jest jedno, dla mnie drugie. Nie oczekuj, że Ci przytaknę :)
Szczerze mówiąc decydując się na dziecko robię wszystko, żeby dbać o jego rozwój i kondycję psychiczną. Ciężko by mi było robić 2x więcej. Chyba na tym polega odpowiedzialne i świadome rodzicielstwo.Nie masz za co przepraszać :) Pytałam Mosi, bo ona się na ten temat wypowiedziała, ale to nie ma być dialog między nami, tylko burza mózgów :)
-
Tak teoretyzuję teraz i uogólniam, ale chyba w większości przypadków wygląda to tak, że rodzice decydują się na dziecko dla siebie. Bo akurat do tego dojrzeli, czy nadszedł odpowiedni moment w ich życiu zawodowych, czy po prostu poczuli pierwotny instynkt.
Co wcale nie wyklucza faktu, że jak się dziecko pojawia w ich życiu, to nie zrobią dla niego wszystkiego i nie zapewnią mu szczęśliwego dzieciństwa...no ale wiesz, no nie bardzo rozumiem, że rodzice decydują się na dziecko dla dziecka
o adopcji tak można powiedzieć, ale uważam, że w przypadku powiedzmy decyzji o staraniach, o zostaniu biologicznymi rodzicami, nie bardzo
Wydawało mi się, że to był Twój główny zarzut przeciwko adopcji, chciałam Ci uświadomić, że tak samo jest w przypadku planowanej ciąży, co absolutnie nie wyklucza tego, że się to dziecko kocha i odpowiednio się nim opiekuje.
-
Curry w idealnym świecie na pewno każde dziecko z Domu dziecka zostałoby adoptowane przez kochającą mamę i kochającego tatusia. Najlepiej z mnóstwem pieniędzy, bez problemów, nie krzyczących, z pokładami anielskiej cierpliwości. A w świecie rzeczywistym domy dziecka są przepełnione i do adopcji nikt się nie kwapi, bo wszyscy chcieliby noworodka, a nie dziecko z problemami :/
Tak jak już pisałam wyżej, temat jest zbyt kontrowersyjny, żebyśmy wszyscy mogli zająć jedno stanowisko :)
Domy Dziecka są przepełnione dziećmi, których nie da się adoptować, bo polskie prawo jest kulawe. Nie rozumiem do czego dążysz pisząc o idealnym świecie. TAK, dzieci powinny być adoptowane przez rodziców cierpliwych, kochających, których na to stać i fajnie by było żeby na te dzieci nie wrzeszczeli. Należy dążyć do ideału, chociaż ludzie są tylko ludźmi i każdy popełnia błędy, w tym wychowawcze. Co wcale nie oznacza, że należy celowo pozwolić na wychowywanie dzieci przez osoby, które z racji tworzenia takiego, a nie innego związku nie są w stanie stworzyć dziecku prawidłowych warunków do rozwoju.
Ja nie oczekuję, że ktoś zajmie takie stanowisko jak ja :))
Prawo prawem, ale czy nie jest tak, że ludzie nie chcą adoptować dzieci starszych, obciążonych psychicznie i z problemami?
Pisząc o idealnym świecie chodziło mi o to, że owszem sytuacja dziecka jest lepsza kiedy jest ono adoptowane przez parę heteroseksualną, ale moim zdaniem pozostanie w domu dziecka ma na niego gorszy wpływ niż gdyby zostało adoptowane przez parę homoseksualną. Tak czuję po prostu.
Nie mam na to dowodów naukowych, ale jeśli takie badania zostały przeprowadzone, to chętnie się z nimi zapoznam :) -
no wiesz, to troszkę inna sytuacja
w momencie gdy podjęliśmy decyzję o staraniach, oboje z m pracowaliśmy, więc wiedzieliśmy, że "mamy" odpowiednie warunki dla dziecka, oboje rzuciliśmy papierosy, dla dobra dziecka, nie chodziło tylko o etap ciąży, tylko, żeby i potem nasze dziecko nie wąchało tego smrodu itd.
więc owszem, myślałam o dobru tego dziecka
myślałam też o sobie, bo chciałam zostać mamąudało się, jestem mamą i staram się być najlepszą mamą dla mojego dziecka
nie jest tak, że udało się, byłam w ciąży a teraz mi się mamą np. nie chce już być
nie mam dziecka na pokaznie wiem jak to inaczej ująć, żeby ci w pełni oddać to co myślę
ale też jak już pisałam według mnie to troszkę nie da się tych dwóch sytuacji do siebie porównać
Mosia nie do końca o to mi chodziło. Takie czynności, o których piszesz nie są obce żadnemu rozsądnemu rodzicowi.
Chodziło mi o samo uświadomienie, że decyzję o ciąży rodzice podejmują ze względu na siebie.
Chyba nawet bardziej niż w przypadku adopcji, kiedy to dziecko jest już na świecie, jest rzeczywiste, a nie jest tylko 'potencjalnym' dzieckiem.Co do porównywania, to ja absolutnie nie chcę nic porównywać, bo to nie ma sensu w przypadku tych dwóch tak diametralnie różnych sytuacji.
-
Tak teoretyzuję teraz i uogólniam, ale chyba w większości przypadków wygląda to tak, że rodzice decydują się na dziecko dla siebie. Bo akurat do tego dojrzeli, czy nadszedł odpowiedni moment w ich życiu zawodowych, czy po prostu poczuli pierwotny instynkt.
Co wcale nie wyklucza faktu, że jak się dziecko pojawia w ich życiu, to nie zrobią dla niego wszystkiego i nie zapewnią mu szczęśliwego dzieciństwa... -
właśnie miałam o to pytać.
Dla dziecka lepiej żeby przebywało w domu dziecka niż miało możliwosć wychowywania się w kochającej się rodzinie, nawet jeśli miałaby być to rodzina homoseksualna?
Wyobraź sobie sytuację, że chcę adoptować dziecko. Wybrałam już sobie śliczną sierotkę i wiem, że będę ją bardzo kochać, ale chcę opiekować się dzieckiem niepełnosprawnym, więc odcinam jej nogi. Oczywiście dbam o nią bardzo, dostosowuję mieszkanie do jej potrzeb, zapewniam dobrą szkołę, kocham, pielęgnuję, spełniam zachcianki, kupuję fajne zabawki, karmię, kąpię, przytulam. Czy uważasz, że mam do tego prawo? Czy nie lepiej byłoby jej zostać w domu dziecka i mieć szansę normalnego rozwoju, niż trafić pod opiekę kochającej osoby, która świadomie zabiera jej tę możliwość?
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, gdyby urodziła się bez nóg, bo na to nikt nie ma wpływu, tak jak samotne rodzicielstwo jest wynikiem różnych, często ciężkich i przykrych sytuacji. Jenak to jest świadome działanie dorosłych, które bezpośrednio uderza w dziecko.
Uważam, że osoby homoseksualne mają jak najbardziej prawo do szczęścia, do życia w takich związkach, które im to dadzą, ale nikt z nas (ani homo, ani hetero, ani biały, ani czarny, ani żółty - po prostu nikt) nie ma prawa świadomie przyczyniać się do krzywdy innych, zwłaszcza tych najmłodszych, najbardziej bezbronnych.
I jeżeli niemożność poprawnego rozwoju jest faktem, jest potwierdzony, to nie starajmy się tego negować w imię jakoś dziwnie rozumianej tolerancji czy poprawności politycznej. Tolerancja to nie jest stwierdzenie "róbta co chceta".
dobrze napisane
bardzo dobitnie ale i trafniea wyobrażałyście sobie sytuację gdy dziecko adoptowane przez parę homoseksualną zadaje pytanie typu: skąd się biorą dzieci?
i powiem wam szczerze, że mnie wkurza to domaganie się prawa do adopcji przez pary homoseksualne i argumenty typu "my też chcemy być rodzicami", "my też mamy prawo być szczęśliwi", my, my, my
a gdzie w tym wszystkim jest właśnie dobro dziecka?
oni je adoptują dla siebie, a nie dla niego - według mnie tak to wyglądaMosiu a powiedz mi czy kiedy podjęłaś decyzję: 'Chcę zajść w ciążę. Chcę mieć dziecko' to czym się kierowałaś? Postąpiłaś tak myśląc o dobru tego potencjalnego dziecka?
-
Daff, porownalas tylko do dwoch mamus
A o tatusiachx2 czemu nie wspomnialas?Helen po prostu podejrzewam, że w przypadku homoseksualnego związku męskiego chęć adopcji dziecka jest niesamowicie rzadka. Być może się mylę, jeśli tak jest niech mnie ktoś naprostuje :)
Rzadka czy nie - taka chęć zdarzyć się może :) Elton John i jego partner mają synka.
Chęci absolutnie nie wykluczam :)
Po prostu jak opisywałam sytuację i sobie ją wyobraziłam, to machinalnie pomyślałam o związku kobiecym :) -
Curry w idealnym świecie na pewno każde dziecko z Domu dziecka zostałoby adoptowane przez kochającą mamę i kochającego tatusia. Najlepiej z mnóstwem pieniędzy, bez problemów, nie krzyczących, z pokładami anielskiej cierpliwości. A w świecie rzeczywistym domy dziecka są przepełnione i do adopcji nikt się nie kwapi, bo wszyscy chcieliby noworodka, a nie dziecko z problemami :/
Tak jak już pisałam wyżej, temat jest zbyt kontrowersyjny, żebyśmy wszyscy mogli zająć jedno stanowisko :)
-
Daff, porownalas tylko do dwoch mamus
A o tatusiachx2 czemu nie wspomnialas?Helen po prostu podejrzewam, że w przypadku homoseksualnego związku męskiego chęć adopcji dziecka jest niesamowicie rzadka. Być może się mylę, jeśli tak jest niech mnie ktoś naprostuje :)
-
Koliberek przykład brutalny, ale na pewno działający na wyobraźnię, cel osiągnęłaś :)
Temat kontrowersyjny, więc wiadomo, że nie zgodzimy się wszyscy.
Ty przekreślasz 'normalność' w rodzinie homoseksualnej, dla mnie na pewno jest ona bardziej 'normalna' niż samotność i wyobcowanie w domu dziecka.
Związki partnerskie
w O wszystkim
Opublikowano
Ja przyznaję, że też nie do końca zakumałam temat :)
Bo z tym, że dzieciom nie narzuca się typowo chłopięcych czy dziewczęcych zabawek, to się spotkałam, ale nic ponadto.