Ja też jeszcze przed narodzinami sądziłam, że będe sie męczyć cały czas siedząc w domu i faktycznie przez pierwsze miesiące miewałam kiepskie nastroje z tego względu.. codziennie te same czynnosci, na dodatek przeprowadzilismy sie na inne osiedle wiec i żadnych znajomych. Ale teraz jakos to się wszystko unormowało, może sie juz troche przyzwyczaiłam. A przede wszystkim chyba tez inaczej już do tego podchodze, choc czasami chandra mnie nie omija ;) na stałą prace bede musiała jeszcze poczekac, poki co czasami jak sie uda to robie coś dorywczo. A od września wracam na studia, wiec zaznam troche "niedomowego" życia ;) Tak właśnie patrze na małego ze przestał sie juz mieści w tej całej kolorowej macie tzn ciagle z niej sie wyczołguje.. chyba trzebaby pomyślec o jakimś "kojcu" albo takiej wiekszej macie bo teraz tylko ciagle chodze i wkładam go z powrotem, bo inaczej zaczyna wcinać dywan ;)