Nie będę się rozpisywać...
Udało się wyjść z Karolkiem do domu ze szpitala 8.09, wcześniej 2 tygodnie przebywałam z nim zamknięta sama na oddziale. Ogólnie 7 tygodni od porodu był pod respiratorem, miał kilka ciężkich operacji, powikłania... ale walczył dzielnie, byliśmy ogromnie dumni z tego jak chce żyć. W domu na karmieniu sondą dni mijały bardzo ciężko, z mężem mało co spaliśmy bo jeden chory synek i jeszcze zdrowy Oluś do opieki, ale było warto bo wszyscy podziwiali jak nasz synek walczy i nadrabia rozwój. Oczekiwaliśmy badań teraz 15.12. mieliśmy się kłaść na oddziale a za miesiąc miała być kolejna operacja...
Niestety 16.11. nasz Karolek zmarł i dołączył do grona Aniołków. Nic nie ukoi naszego bólu, tak ogromna jest ta strata... 😞