Skocz do zawartości
Forum

Olgik

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Olgik

0

Reputacja

  1. Nie będę się rozpisywać... Udało się wyjść z Karolkiem do domu ze szpitala 8.09, wcześniej 2 tygodnie przebywałam z nim zamknięta sama na oddziale. Ogólnie 7 tygodni od porodu był pod respiratorem, miał kilka ciężkich operacji, powikłania... ale walczył dzielnie, byliśmy ogromnie dumni z tego jak chce żyć. W domu na karmieniu sondą dni mijały bardzo ciężko, z mężem mało co spaliśmy bo jeden chory synek i jeszcze zdrowy Oluś do opieki, ale było warto bo wszyscy podziwiali jak nasz synek walczy i nadrabia rozwój. Oczekiwaliśmy badań teraz 15.12. mieliśmy się kłaść na oddziale a za miesiąc miała być kolejna operacja... Niestety 16.11. nasz Karolek zmarł i dołączył do grona Aniołków. Nic nie ukoi naszego bólu, tak ogromna jest ta strata... 😞
  2. Nie wiem czy odezwałam się w dobrym miejscu...? Widziałam, że jest też temat w oczekiwaniu na dwie kreseczki, ale znalazłam Was szukając właśnie opinii i rezultatów stosowania Clo 😉
  3. Cześć wszystkim, czytam i czytam co tutaj piszecie i zastanawiałam się czy też się odezwać. Piękne jest to jak się tutaj wspieracie w staraniach, więc chciałam podzielić się swoją sytuacją. Zaczęliśmy się starać o ciążę kilkanaście miesięcy temu, pierwsze 2 cykle bez leków tylko kwas foliowy z monitoringiem lekarskim.. później dużo stresu w pracy, mnóstwo godzin pracy i @ przestały przychodzić 😞 dopiero po 90 dniach udało się przywrócić ją lekami (chyba duphaston albo luteina). Na przełomie roku chyba 3 cykle moniotorowane, miałam usg, brałam luteinę podjęzykowo lub duphaston żeby wyregulować @ i brałam właśnie Clo dwa cykle po 1 tabletce przez 5 dni i trzeci cykl już po 2 tabletki. Niby wszystko ładnie, raz pęcherzyk był, raz go nie było (zdarza się i tak) endometrium zawsze lekarka chwaliła, ale albo pęcherzyk się wchłoną albo nie pękł albo po prostu się nie udało. Nie dostawałam jeszcze np. ovitrele na pęknięcie. Niestety od lutego miałam przerwę bo koronka spowodowała brak przyjęć u gin, chyba że miała pacjentki w ciąży. Znowu rozregulowane wszystko... przywracałyśmy @ w czerwcu duphastonem więc jestem po 2 cyklach monitorowanych, pierwszy bez Clo a ten ostatni z Clo ale niewiele pomogło... brałam też dostinex 4x1 tabletka/tydzień na obniżenie prolaktyny...i ładnie spadła, nie udało się niestety nic podziałać, brałam znowu duphaston i ponieważ @ nie przyszła do dopiero po odstawieniu leków czekałam 6 dni na nowy cykl... w międzyczasie mąż zrobił sobie badania nasienia i wszystkie parametry w porządku. Byłam bardzo zniecierpliwiona bo lekarka przepisała mi na ten cykl gonal-f (wystraszyła mnie wizja zastrzyków, ale czego się nie robi;)) byłam pełna nadziei, że w najbliższym cyklu się uda z jakimś nowym mocniejszym wsparciem, że wystymulują się ładne pęcherzyki i poproszę gin o zastrzyk na pęknięcie. Czekałam i czekałam, nie mogłam się doczekać. Odezwałam się do niej, żeby umówić się na 7dc w celu sprawdzenia czy 4 zastrzyki z gonalu coś mi pomogły, czy trzeba ich więcej dołożyć czy coś obniżyć... ale moja gin okazało się, że ma tydzień urlopu i przyjmie mnie dopiero w 12dc 😞 bez monitoringu usg nie mogę tego leku brać, gdyż ciąża może być mnoga i gin nie chce żebym się starała z mężem nie wiedząc jak gonal na mnie podziałał , nie wiemy czy ta dawka byłaby za duża czy za mała... także od wczoraj jestem na Clo 2x1 przez 5 dni i w przyszłym tygodniu zobaczymy na wizycie czy możemy w tym cyklu coś działać 😉 także ciągłości nie ma w staraniach monitorowanych ale w głowie ta ciągłość jest od kilkunastu miesięcy. Jestem po 30-stce i byłaby to moja pierwsza ciąża, dlatego ciężko się nie stresować brakiem powodzenia pomimo brania leków, myślenia i liczenia. Nie da się wyłączyć myślenia, żeby np. nie zapomnieć o braniu leków. Rozpisałam się, nie wiem czy ktoś to przeczyta 😉 wiem, że mnie zrozumiecie i może któraś wesprze dobrym słowem 🙂 wszystkim życzę powodzenia w staraniach i upragnionej drugiej kreseczki 🙂
×
×
  • Dodaj nową pozycję...