To prawda, że w Szpitalu Rydygiera nikt odwiedzający nie może wejść na salę do mamy i dziecka. Jest to trochę uciążliwe, zwłaszcza po cesarce... Wiem to z doświadczenia. Musiałam się zwlec i wyjść do męża na korytarz... Z drugiej strony, chodzi o bezpieczeństwo maluchów. Ja sama nie chciałabym, żeby nad łóżeczkiem mojej córeczki ktoś kichał czy kaszlał, zwłaszcza w sezonie przeziębień i grypy, a przecież do świeżo upieczonych mam często przychodzą całe rodziny, przyjaciółki, znajome... No, cóż, coś za coś :)