Hej dziewczyny:)
Znajduje sie w nastepujacej sytuacji... W listopadzie poronilam ciaze (w 10.tym tygodniu, samoistnie + wykonywane bylo lyzeczkowanie aby usunac „resztki“).
Po 6ciu tygodniach czyli krotko przed Swietami zrobilam Test ciazowy ze wzgledu na brak miesiaczki i bolesnosc piersi. Test byl pozytywny, a po Nowym Roku lekarz potwierdzil ze jestem ponownie w ciazy:) i to w 7.tygodniu takze do zaplodnienia musialo dojsc doslownie zaraz po poronieniu... Poki co wszystko wyglada dobrze, serduszko bije a ja upajam sie od rana do wieczora nudnosciami, zawrotami glowy i zlym samopoczuciem 😄
moje pytanie brzmi: Jak w tej sytuacji oblicza sie termin porodu? Wszedzie istnieja reguly i kalkulatory gdzie oblicza sie to na podstawie ostatniej miesiaczki, ale ja przeciez jej nie mialam.
Czy ktoras z Was ma wiedze/ doswiadczenie w tym temacie? ☺️
Z gory dziekuje za odpowiedzi 🌹