Witam was wszystkie jestem tu nowa... A więc każdą swoją @ ( cioteczke z Ameryki) mam strasznie bolesne i mocno obfite z skrzepami leżę zawsze 3/4 dni na 7 zwinięta w kłębek w łóżku i z niego się nie ruszam (od najmłodszych lat szło zawsze ok. 15/20 podpasek tych dużych na noc nie raz i więcej) ... Ostatnią taką prawdziwą @ miałam 16 lipca... Nasze wymarzone dni ostatnich starań przed wyjazdem narzeczonego zaczęły się 24-30 lipca... Szaleliśmy jak mogliśmy 🙂
Odsamego początku owulki która z moich wyliczeń wypadła 28 lipca strasznie piekły mnie piersi i były wrażliwe... Pomyślałam sobie że tak jak zawsze pewnie przed @ ale też nie odrzucałam myśli że mogło się w końcu nam udać... Tak jak by mój organizm wysyłał jakieś wiadomości... Termin następnej @ był na 12/13 sierpnia... Więc 8 sierpnia zatestowalam niestety wyszedł negatywny (zapewne za szybko)... 9 sierpnia objawy na @ lecz 10 zaskoczyło mnie po cichu bez żadnych objaw i bóli plamienie/krwawienie nie wiem jak nazwać było bardzo skąpe przez 5 dni ( zużyłam kilka wkładek i 4 podpaski na każdą noc było tylko troszeczkę krwi takiej jakby rozcieńczonej trochę z wodą kolor delikatny czerwony)... Po tym plamieniu zaczęłam się trochę źle czuć zawsze rano więc 17 sierpnia zatestowalam drugi raz kreska druga delikatnie widoczna (pozytywny)... Żeby się upewnić zatestowalam trzeci raz 21 sierpnia kreska druga bardzo delikatnie widoczna, ale gdy spojrzałam po godzinie była już mało widoczna (zaliczyliśmy jako pozytywny)... Od trzeciego testowania coraz bardziej źle się czuje, poranne i nocne mdłości, brak apetytu przez co waga spadła w dół ( na widok mięsa, tłustego i niektórych słodyczy mnie odrzuca), senność, wrażliwość na zapachy i płacze jak głupia nawet jak widzę że mój pies macha ogonem
😄
Czwarty raz zatestowałam 4 września (negatywny) zaznaczę że 1 test był innej firmy, 2 i 3 były tej samej firmy i 4 był inny... Następną @ z wyliczeń miałam na 6 września i tak zgadza się tego dnia coś przyszło ale moim zdaniem to nie była @ bo było tak samo jak 10 sierpnia trwało to 5 dni lecz było tego owiele mniej zużyłam kilka wkładek i 2 podpaski...
Na wizytę byłam zapisać się 3 razy... Przez tego planświrusa u nas panie z przychodni są bardzo nie miłe...Za pierwszym i drugim razem mnie nie obsłużyły i kazały mi wyjść bo wezwą ochronę i inaczej pogadamy ( maseczkę miałam więc nie wiem o cio jej chodziło), a za trzecim razem gdy byłam poprosiła mnie bym poczekała przed przychodnią koło okienka i drzwi żeby ktoś mnie przyjal przy czym krzyczałam cały czas dzień dobry czekałam "60 minut" na mocnym słońcu opadając z sił aż robiło mi się nie dobrze i słabo nikt nie raczył wyjść więc wróciłam do środka spytać się czy ktoś mnie przyjmie powiedziały że tak że jest tam ich koleżanka jak powiedziałam im że krzyczę i nikt się nie odzywa i poprosiłam je o numer telefonu to odrazu kazały mi znów wyjść i czekać tam gdzie byłam prędzej. Numeru nie dostałam a pod okienkiem czekałam "30 minut" aż w końcu się zdenerwowałam i poszłam do domu.... Po kilku dniach 15 września udało mi się z trudem załatwić wizytę... Położna miała też wielki problem gdy zadzwoniłam by mnie wpisać na listę 'wolny termin koniec listopada' spytałam się grzecznie czy nie ma może jakiegoś terminu wolnego wcześniej jak np 17/18 września bo mi bardzo zależy załatwić sprawę prędzej bo od 1 października mam sprawy do załatwienia. Zaproponowała mi terminy po 1 października a gdy w końcu powiedziałam jej że dzwonię z podejrzeniem ciąży zaproponowała mi 1 październik no i może mnie ewentualnie jeszcze wepchnąć na 28 września. Więc już się zgodziłam 😕
Teraz czekam niecierpliwie czy w końcu nam się udało... Na pewno jeszcze w tym tygodniu zatestuje poraz piąty... Termin @ 3 październik...
Koleżanka na wszelki wypadek kazała mi dbać o siebie jeżeli jestem w ciąży bo miała podobnie jak ja tylko jej testy ciążowe nie pokazywały że jest w ciąży bo zasłaby poziom HCG miała czy coś takiego,ale ja zauważyłam po niej że sie zmienia na twarzy. Oczywiście cały czas odpoczywam nie dźwigam i nie przemeczam się...
Czy może któraś tak miała i cio sądzicie... Bardzo chciałabym dołączyć do mam kwietniówek202... Już prawie 10 lat starań. Od 6 lat kilka ciąż biochemicznych (zdaniem lekarza dochodziło do zapłodnienia ale jajeczko nie znalazło sobie miejsca dlatego niektóre testy wychodziły pozytywne a potem cisza). Oraz w tym roku od 4 lutego byłam już w ciąży @ nie było wcale lecz straciłam bo ciąża była słaba...Podczas badania dowiedziałam się że są 3 jajeczka (2 puste i 1 coś było).
Bardzo boję się że tym razem może być tak samo że gdy pójdę do lekarza to się zawiodę 😞 A nie chce tego przechodzić ponownie...
Cio myślicie dziewczyny na ten temat... Oczywiście jestem otwarta na wszystkie odpowiedzi raczej nic mnie już nie zdziwi. Wystarczy że od życia dostaję za*ebiste kopy w cztery litery 😕