Mówienie o Aniołku jest bardzo ważne i potrzebne nie tylko mamom Aniołków ale też całemu społeczeństwu, żeby zaczęli zauważać, że my też istniejemy.
U Nas dziś mija drugi tydzień od momentu zetknięcia się ze znieczulica lekarki na ip. W 11 tc zaczęłam plamić, pojechałam na izbę pzryjęć, tam po długim oczekiwaniu lekarka stwierdziła, że echo płodu jest bardzo słabe, a praktycznie nie do wykazania, pęcherzyk ciażowy jest wielkości 7-8 tc, beta wyszła bardzo niska w zwiazku z czym lekarka powiedziała, że trzeba było chodzić częściej do lekarza a nie teraz robić problemy bo to tylko płód (wizyta z usg była pod koniec 6 tc- serduszko biło, wszystko było ok). Za 2 dni miałam pojawić się w przychodni, kolejne badania beta wyszła ponad 2000 a 2 dni wcześniej 234- komoletny brak echa płodu, skierowanie na zabieg. Przed plaowanym łyżeczkowaniem wystapiły krwotoki, w zwiazku z czym podczas zabiegu nie zostało usunięte wszystko. Jutro wizyta kontrolna czy doszło do samooczyszczenia macicy czy konieczny jest kolejny zabieg. Beta przy wyjściu 371, po 5 dniach 187. Nie chcę kolejnego zabiegu, boję się, że stanie się coś złego. Chcę spokoju, a nie biegania po lekarzach, wizyt studentów, którzy na oddziale wypytywali dlaczego tam jestem, komentowali. Potrzebuję wsparcia osób, które nie chca zapomnieć o Aniołku, a niestety dookoła wszyscy (poza mężem) zachowuja się jakby się nic nie stało i tylko cały czas mówia o kolejnym dziecku- a orzecież 2 tygodnie temu dowiedziałam się, że mój Aniołek nie żyje, tydzień temu miałam łyżeczkowanie i jak tu żyć normalnie?