Moja przygoda z karmieniem piersią była bardzo męcząca z pierwszym dzieckiem. Mały urodził się z bardzo krótkim wędzidełkiem i zwyczajnie nie potrafił ssać. Za nim udało mi się coś z tym zrobić minęły 2 tygodnie. W szpitalu byliśmy tydzień, a laryngolog był na urlopie więc pozostało mi karmienie go strzykawka, tak mi położne kazały żeby nie przestał chcieć ssać później piersi. Pokarmu nie miałam za wiele przez to, a i tak każda wolną chwilę spędziłam z laktatorem. W końcu udało się znaleźć stomatologa, który mu to podciął, w poradni laryngologicznej kazali mi czekać pół roku na wizytę!!!
Potem na zmianę dziecko przy piersi i laktatorem, herbatki i inne specyfiki. Generalnie karmienie było dla mnie bardzo męczące i to chyba nawet psychicznie bardziej niż fizycznie. Mimo wszystko karmiłam ile mogłam, ale bez butli się nie obyło, bo pomimo moich starań ciężko mi było wykarmić mojego wielkoluda.
Z tego wszystkiego co sama przeszłam wiem, że każdy ma prawo decydować o sobie i o sposobie karmienia. Najważniejsze, żeby dziecko nie chodziło głodne i ładnie rosło. Jedna i druga metoda ma wiele plusów, jak i wad. Ja mimo wszystko teraz też mam zamiar karmić piersią, bo lubiłam te momenty kiedy dziecko było blisko, wtulone. A co do karmienia "publicznego" mi nie przeszkadza jak widzę kobietę karmiącą w miejscach publicznych, choć sama jak byliśmy choćby na długich zakupach wybierałam miejsca gdzie jest pokój matki i dziecka, a jest ich coraz więcej. Może być odciagniete mleko w butelce i w termosie do butelek, są chusty więc każdy jak chce to znajdzie coś dla siebie. Osobiście nie spotkałam się z negatywnymi reakcjami na karmienie piersią, za to matki które nie chciały karmić piersią czasem miały nieprzyjemności w szpitalu. Uwagi personelu czasami były okropne i ten przymus karmienia piersią był dla mnie niedopuszczalny.