Cześć dziewczyny :) widzę, że o diecie rozmowa. Ostatnio się zdziwiłam, że tabletki z witaminami ciążowymi, które brałam zostały wzbogacone o wit.A, bardzo się zbulwersowałam, bo brałam te tabletki przez 3 lata, kazali mi je brać przed zajściem w ciążę, w ciąży i jak karmiłam i teraz znowu je biorę a tu bez zapowiedzi zmiana składu i to o wit. A, którą w Polsce nas straszą. Jak zaczęłam zgłębiać swoją wiedzę dowiedziałam się, że producent dodał witaminę A w postaci Beta- Karotenu i to jest najbezpieczniejsza postać jaką powinnyśmy przyjmować w ciąży, bo organizm zamienia ją na wit. A w ilości dokładnie takiej jakiej potrzebuje w danym momencie. Ja w poprzedniej ciąży unikałam soku marchwiowego, a tu się okazuje, że on jest jak najbardziej wskazany. Pełno właśnie takich głupich rzeczy jak z tymi malinami i naparem z liści malin można wyczytać w necie. O grapefruitach nawet nie słyszałam, że nie można a mam swoje własne drzewo w ogrodzie i sobie czasem urwę owoc i zjem. Tutaj mi tylko zabronili jeść sushi i surowe mięso, tuńczyka. Co do serów pleśniowych, to powiedzieli mi, że można je jeść, ale tylko wtedy kiedy są robione z pasteryzowanego mleka, jak patrzyłam w sklepie na skład, to wszystkie były z takiego mleka robione. Co do bzdur jakie z Internecie przeczytałam to mam taki jeden hit z którego już chyba 10 lat się śmieję. Kiedyś czytałam na jakimś forum o pielęgnacji cery dialog między grupką dziewczyn. Jedna z nich napisała, że słyszała, że "ciepła parówka jest dobra na cerę" i inne dziewczyny napisały, że tak to prawda i że to super oczyszcza skórę itp. i jedna z tych dziewczyn powiedziała, że spróbuje tej parówki. Po kilku dniach napisała, że nie widzi dużej różnicy i dopytywała "Ale jak wy tej parówki dziewczyny używacie dokładnie, bo może ja źle to robię...wyciągacie taką gorącą, kroicie na pół i pocieracie nią skórę czy jak? "