dolomi

Z moją siostrą też były takie przeboje, jak była mała. Po prostu nic nie pomagało, nawet antybiotyki. W końcu syrop na kaszel jak Petit Drill [reklama usunięta] plus tabletki na gardło z prawoślazem plus badania na gronkowca pomogły, bo się okazało, że miała tą bakterię i ona ciągle powodowała, że co chwila była chora.

Najważniejsze jest, gdy ma się chęci, bo jak ich brak to nawet skończenie najlepszych studiów w normalnym toku bywa nie do przeskoczenia. A często takie dodatkowe aktywności są nawet bardziej doceniane przez pracodawców, bo widać, że dbamy o samorozwój i jesteśmy gotowi na podjęcie nowych wyzwań. Jak masz coś konkretnego na oku, to się nawet nie zastanawiaj wg mnie ;)

A dlaczego by nie? Jak wiesz, w czym się odnajdujesz i z czym sobie dobrze radzisz, a z różnych powodów nie poszłaś wcześniej na studia albo skończyłaś taki kierunek, który się nie przydał, to dlaczego nie? Alternatywą są też kursy zawodowe, które pozwalają nawet szybciej się przebranżowić. Albo szkoły podyplomowe, tylko one mają trochę ubogie programy nauczania i nie wszystkie kierunki otwierają się w każdym mieście. Ale nigdy nie jest za późno na naukę i zmianę zawodu :)

Podoba mi się ten pomysł z wykorzystaniem tego, co ma się pod ręką, czyli gazety, butelki, korki i inne takie. Z takich niepozornych rzeczy można stworzyć nie tylko fajne DIY, ale też DYI zabawki czy inne ozdoby. Na szczęście istnieje wiele stron w internecie, Pinteresty, Tumblry, blogi i inne, dzięki którym kreatywność nie ma jak się wyczerpać. A większość tych materiałów wcale tak dużo nie kosztuje ;)

Wg mnie najlepiej dawać coś, co się nie zepsuje po całym dniu noszenia w plecaku, nie będzie puszczać soków ani też nie będzie się zbytnio kruszyć. Musy owocowe są w porządku, tak samo jak suszone owoce i orzechy, o ile dziecko je lubi. Trzeba też pamiętać o czymś, co dostarczy trochę cukru, a więc jakiś mały batonik czekoladowy albo musli nie zaszkodzi. Kanapki są ok na jakąś krótką wycieczkę, która zaczyna się od samego rana.

Dentysta mi to wyjaśnił, że często zgrzytamy zębami z nerwów podświadomie, jako sposób rozładowania napięcia. Albo, co gorsza, napinamy ciągle mięśnie szczęki, przez co zwiększamy nacisk i tarcie zębów. Ja bym tego nie lekceważyła ze względu na wiek córki, bo jak to nie będzie leczone, zęby zaczną się ścierać i mogą potem wychodzić różne problemy natury stomatologicznej. Sama tak miałam i żałuję, że wcześniej nie zaczęłam walczyć z bruksizmem u siebie.