Nie trać nadziei - ojej, u mnie krwawienie to już by się zawałem skończyło, przez to ze pierwsza ciaza stracona. Mój strach potęguje to, ze jestem w Anglii (wracam do Polski na poród i już zostajemy na stałe) a tu maja totalnie gdzieś te „nieprawidłowe” ciaze. „Selekcja naturalna...” wiec w razie jakiegokolwiek krwawienia byłabym zdana chyba sama sobie. Oczywiście ciaze prowadze tez w Polsce, Latam co jakieś 3tyg. Przy ostatnim poronieniu (Anglia) pojechałam do szpitala, czekalam półtorej h na to aby mnie przyjęli, w końcu weszłam do gabinetu, dostałam pojemnik na mocz, oddałam praktycznie cały wypełniony krwią. Powiedzieli, ze sprawdzili i faktycznie jestem w ciąży, i żebym za dwa tygodnie zrobiła test ciążowy znów, bo jeśli wyjdzie pozytywny to nie wiedzą co to za krwawienie, a jeśli negatywny to znaczy ze poroniłam. Bosko! To była trauma i to w dodatku sekundę przed Bożym Narodzeniem 2017. No ale pierwszy cykl tak jak zalecił lekarz i bobas odrazu załapał :) teraz wszystko rozwija się ksiazkowo, dzidzia co do dnia zgodna z ostatnim okresem. Ale co z tego skoro kolejne usg wzbudza we mnie ścisk w sercu i pot na dłoniach. Tak jakbym czekała na cos złego. Psychopatka ze mnie!:) jak Was wczoraj poczytałam, to ogarnął mnie taki spokój, ze nie ja jedna jestem w ciąży i ze to stan w którym należy myśleć wyłącznie pozytywnie! :)