Ja też bym stawiała na nadmiar bodźców albo zły sen skoro pediatra twierdzi że wszystko ok. Mój starszy synuś też tak miał i po jakimś czasie samo przeszło. Kilka razy wyglądało to tak jakby wręcz płakał przez sen i kiedy udało się go dobudzić to patrzył na nas zdziwiony jakby nie wiedział co się dzieje. Właśnie znalazłam w wikipedii: Lęki nocne różnią się od innego typu parasomnii - koszmarów sennych - pod kilkoma względami. Po pierwsze, w przypadku lęków nocnych chory nie budzi się w pełni, a jego pełne obudzenie często jest niemożliwe. Po drugie, chory reaguje negatywnie na dotyk fizyczny (np. objęcie) odpychając osobę próbującą go uspokoić. Po trzecie chory zazwyczaj nie pamięta przebiegu zajścia.Zaburzenie występuje najczęściej u dzieci, w przedziale wiekowym od pół roku do 12 lat. Przyczyny nie są w pełni poznane. Czynnikami zwiększającymi ryzyko wystąpienia lęków nocnych są predyspozycje genetyczne, stresy związane z codziennym życiem, zmęczenie, gorączka, niektóre leki wpływające na ośrodkowy układ nerwowy.
W ograniczeniu częstotliwości występowania lęków nocnych może pomóc unikanie narażania chorego na stres w ciągu dnia, zapewnienie mu odpowiedniej ilości snu, przestrzeganie stałych godzin zasypiania i wstawania, unikanie przemęczenia. W przypadku wystąpienia ataku należy zadbać by chory nie zrobił sobie krzywdy biegając po pokoju, nie budzić go, nie obejmować, mówić łagodnie i spokojnie. Należy pamiętać, że mimo otwartych oczu chory nie jest w pełni świadomy. Atak mija zazwyczaj sam w kilkanaście minut i chory spokojnie zasypia.