Skocz do zawartości
Forum

Miska29

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Szczecin

Osiągnięcia Miska29

0

Reputacja

  1. Ja po zabiegu byłam 10 dni na antybiotyku ,po zakończeniu go odrazu się rozchorowalam i tak się mnie trzyma do dnia dzisiejszego . Wczoraj doszła do tego pierwsza @ , okropnie bolesna. Tak więc i fizyczne samopoczucie do niczego . :/
  2. Klara 81 czytasz by wytykać błędy czy po to żeby wesprzeć albo znaleźć wsparcie ??? Gdy człowiek pisze o swoich uczuciach których jest multum na minutę uwierz ze nie patrzy wyżej na pisownię jaka nie jest kartka zapisana długopisem tylko klawiatura tel pisząca własnym słownikiem nie patrzy na to jak to napisał , ale dziękuję za uwagę jesli będę się czuc dobrze tak jak Ty zakładam i zaglądać tu tylko z nudów zapewne się poprawie :) pozdrawiam
  3. Agnielcia w takim razie bierz się do działania :) trzymam kciuki i mam nadzieje ze szybko Wam się uda ! No u mnie swierza sprawa , ale mam nadzieje ze najgorsze mam za sobą i wiara mnie nie opuści.
  4. Agnielcia wiem co czujesz naprawdę, u mnie sytuacja wyglądała trochę inaczej , mój Kubuś żył do ostatniej chwili , krwawienie z niewiadomego pochodzenia zaczęło się w 10 tyg , tętno u dziecka w porządku, wyniki w porządku nic się nie odklejalo, aż pewnego wieczoru skurcz za skurcze , święta spędzone w szpitalu od początku komplikacji duphaston , potem się uspokoiło pomimo że plamienia nadal były, wróciłam do domu leżałam i się oszczedzalam , po 4 dniach budząc się rano bez żadnych dolegliwości jak tylko wstalam odeszły mi wody i zaczol się horror , urodziłam dwójkę dzieci i wiem co to poród tak więc i tym razem wyglądało to zupełnie tak samo w ciągu pół godz zdołałam się podmyc , ubrać i odrazu pojechałam do szpitala, wysiadajac z samochodu ledwo stawiałam kroki a w chwili gdy weszłam do szpitala spoglądając na izbę przyjec i ilość kobiet z ogromniastymi brzuszkami poczułam jak krew cieknie mi po nogach zawolalam pielęgniarkę żeby mi pomogła ale w tym momecie jak odchylilam bieliznę żeby włożyć wkład po porodowy czułam ze to koniec widziałam ta litos tych kobiet gdy wszyscy się koło mnie zbiegli a ja ociekałam krwią ale nie zapomnę tez nigdy jak kobieta jest traktowana w takiej sytuacji to ze każą znosić godzinami ból porodowy po ktorym oprócz bólu, żalu , pustki nic nie zostaje , nie nadchodzi chwila ukojenia po przytuleniu maleństwa :( to ze gdy leżałam i płakałam zarówno z bólu fizycznego jak i psychicznego zamiast zainteresować się Tobą interesują ich np Twoje kolczyki , że po zabiegu kładą Cię na salę gdzie pelno brzuszków i bijacych serduszek ze nikt nie przyszedł nawet porozmawiać wytłumaczyć nawet co dalej , to poprostu wszystko działo się i wyglądało jak z jakiegoś strasznego filmu ; ( powrót do domu po 6 godz z taką wiadomością gdzie za parę godzin wszyscy witac nowy rok był zarówno dla mnie jak i dzieci wielkim trudem , u mnie również wszyscy wiedzieli zarówno z bliskich jak i w pracy na pierwsze usg pobiegłam w 3 tyg tak na to czekałam, wtedy przez myśl by mi nie przeszło, że ta tragedia zdarza się tak często i dotknie również mnie , córka ma 12 lat już dużo wcześniej pozwolismy spędzić Sylwestra u koleżanki, Syn 10 lat został z nami , mial młodszego kolegę i z kim się bawić ale gdy zobaczył ze juz wróciłam i jestem cała zapłakałam jego spojrzenie bylo kolejnym bólem, wiedziałam że muszę z nim porozmawiać i pragnelam mocno przytulic , wytlumaczylam mu ze Kubuś odszedł, płakalismy strasznie ale doszło do mnie ze nie mam prawa psuć mu nowego roku otarłam nam obydwojgu łzy i powiedziałam ze czasami tak się dzieje i to niczyja wina ze to poprostu nie był jeszcze czas Kubusia i ze obiecuje ze do Nas wroci ze za rok na świata będzie juz napewno z nami albo i Siostrzyczka , tak jak się śpierali z córką o płeć, tak Kacper odpowiedział ze nie wazne czy siostra czy brat byle było duże zdrowe on i tak będzie je kochać :* kolejny tydzień był pełen bólu, cierpienia i pretesij , nie podnosiłam się z łóżka tylko lezalam i plakłam nie widzialam żadnego sensu , perspektyw , celu ale wtedy przypomniałam sobie co obiecałam Kacprowi , nazeczony zasugerował zeby wróciła do pracy nie miała tyle czasu na myślenie, że jednej strony chciałam spróbować z drugiej byłam przerażona pójściem tam , pytań jak się czuje itd , o tragedii wiedział tylko szef . Pierwsze trzy dni było straszne ryczalam non stop nie zważywszy czy ktoś na mnie patrzy (jestem sprzedawca) powroty do domu nie kończyły się ugotowaniem obiadu , tylko wyładowaniem frustracji na nazeczony i dalszym płukaniem w poduszke , w jednej chwili najchętniej uciekła bym gdzieś daleko gdzie nikt mnie nie zna w drugiej miałam wyrzuty ze zaniedbuje dzieci i psuje swój związek, zrozumiałam ze czasu nie cofne ze musze się z tym pogodzić chodź nigdy nie zapomnę napewno i żyć dla tych którzy przy mnie są i mnie kochają , że w żalu, smutku i wiecznych pretesiach zielone światło na goszczenie fasolki ponownie pod moim sercem nigdy się nie zapali . Dziś minęły ponad trzy tygodnie nie musze chyba pisać że staram się trzymać twardo ale nie zawsze mi to wychodzi , mijanie matek z wozamia , rozmowa z koleżankami jedna ma termin 4 dni po moim wyznaczonym terminie , druga 16 dni , przyprawia o może les i zazdrośc , ale staram się nad tym panować bo mocno wierze w to że przyjdzie czas i na mnie. Zawsze mówiłam ze nic się nie dzieje bez przyczyny i ze coś musi się skończyć, aby mogło się zacząć, ciężka praca jesteśmy w stanie osiągnąć swoje cele i spełnić swoje pragnienia , dlatego Tobie i innym dziewczyna które życie nie oszczędzilo tej tragedii i sobie zyczę wiary , siły w chwilach zwątpienia i nadzieji na lepsze jutro , nie zapominajmy o Tym ze od naszego nastawienia zależy bardzo dużo a fasolki lubią przyjazne spokojne brzuszki ktore otulaja je promieniami szczęścia <3 to się rozpisałam, ale odrazu mi lepiej więc i Wy zasypujcie nasza stronę waszymi emocjami, razem będzie nam łatwiej przeczekac ten czas aż los się do Nas uśmiechnie. Pozdrawiam<br /> P.S. Żeby to nastawienie do życia już mnie nie opuszczalo
  5. Agnielecia przede wszystkim myślę że powinnas wykluczyć strach , bo to Ci w niczym nie pomoże, ja również w gorszych momentach boje się nawet każdego dnia , ale zdecydowałam ze zdam się na los i tez jeśli uda mi się zajść w kolejną ciążę to poprostu uda i będę się nią tylko cieszyć, wiec głową do góry nie powiedziane ze tym razem musi być tak samo , wręcz przeciwnie musimy wierzyć że kolejnym razem uda nam się szczęśliwie donosic nasze maleństwa i spotkać je w swoim ramionach , tylu się udało to i nam napewno uda <3
  6. ana0505 tak jak napisałas nie ma słów, chodź myśli w głowie milion na minutę ... życie jest okrutne i ciężko sobie poradzić z tymi wszystkimi przeciwnościami, ale mam nadzieje ze tak jak napisałas przyjdą lepsze dni , czekam na nie z niecierpliwością... dziekuje za dobre słowo i mam nadzieje ze jeszcze kiedyś każda z Nas spotka szczęście !
  7. Cześć dziewczyny. Zasialam swój wątek tu u Was tuż po stracie mojego maleństwa , ten tragiczny dzień miał miejsce 31.12.2017 :( :( :( i byl to 13 tydz ciąży. Od tamtej pory sledze przeróżne forum i musze Wam powiedzieć ze chyba tylko dzięki temu jakoś się trzymam , ale dziś postanowiłam sama na pisać ponieważ mam "gorszy dzien" nie wychodzi mi udawanie ze jakoś się trzymam :( za namową partnera wróciłam do pracy w tamtym tyg , pierwsze dni i multum pytań od współpracowników i klientów jak się czuje itd były koszmarem , potem przez chwile wydawalo mi się ze dobrze ze nie siedzę w domu bo nie mam tyle czasu na myślenie ale ja już sama nie wiem co gorsze , moje uczucia są nie stabilne sama nie wiem czego chcem i co by teraz było dla mnie najlepsze . Partner przeplakal ze mną pierwsze dwa dni a potem poinformował mnie ze nie chce więcej o tym rozmawiac , uszanowalam ale nienawidzę jak podchodzi do mnie gdy płacze pocichutku po kątach i pyta co się stało! Mamy dwójkę dzieci 10 i 12 lat i to dla nich codziennie się zmuszam żeby wstać albo zrobić obiad ale nie rozumiem dlaczego wszyscy rodzina, przyjaciele, Adaś oczekują ode mnie ze wrócę do codziennego życia z mysla ze zaraz wszystko się poukłada, że jeszcze będziemy mieć dziecko i zapomnimy o tym nieszczęściu. Tak się nie da !!! To ja przez 4 godz leżałam w bólach po czym urodziłam mała istotkę której już nigdy nie przytule ani nie zobacze i to ja musze z tym żyć. Najgorszemu wrogowi nie życzę takiego bólu jakim jest pustka po stracie wlasnego dziecka! Kochane jak długo zadreczalyscie się tym wszystkim bo ja już nie daje rady ! Pozdrawiam Was serdecznie i przepraszam jeśli swoim postem wzbudziłam źle wspomnienia u którejś z Was ale mam nadzieje ze tu właśnie znajdę kogoś kto wie co czuje i mnie zrozumie .
  8. Xyza przeżycie jakim jest strata dziecka jest nie do opisania i trochę czytam od tych kilku dni i wiem ze przede wszystkim trzeba dojść do siebie psychicznie , ale jedyn czego teraz pragnę to nosić znowu pod swoim sercem serce . W piątek mam wizytę u swojego ginekologa to oczywiście zapytam go o zdanie ale sądzę że tak jak lekceważyl moje obawy przy plamieniu tak i teraz będzie się trzymał regulki książkowej . Najwazmniejsze dla mnie abym fizycznie była sprawna i mi się udało a potem spowrotem juz tylko będę się cieszyć, chodź o moim Kubusiu nigdy nie zapomnę <3
  9. Witam . 3 dni temu straciłam ciążę 12ty3dni , byłam lyczekowana. Kiedy teraz mogę jak najszybciej zajść w ciążę i czy wspomóc swój organizm jakimiś witaminami ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...