Witam wszystkich, postanowilam otworzyc nowy watek gdyz nie widze tutaj podobnego.
W 2013 roku wykryto u mnie "tocznia" na podstawie pozytywnego testu ANA oraz czerwonych plamek na prawym reku i twarzy (motylek). Odrazu dostalam plaquenill tabletki, po roku czasu zmienilam reumatologa ktory rozszerzyl komplet badan i odstawil leki gdyz nie widzialm podstaw na "trucie" organizmu. Tocznia nie ma. Od 3 lat probuje ustalic diagnoze i wszystkie badania wychodza mi negatywne.
Dzis odebralam wyniki kolejnych testow - negatywne, tylko jak za kazdym razem dodatni DsDNA (36 norma 0-10) oraz pozytywny ANA, lecz negatywny (ANA, IFA). Wizyte u lekarza mam dopiero pod koniec pazdziernika, a powiedzial mi ze pewnie znow zaleci branie plaquenill.
W czerwcu poronilam, chcemy z mezem strasznie miec malenstwo ale boje sie ze moj organizm bedzie za kazdym razem odbieral ciaze jako intruza i zwalczal ja.
Czy ktoras z Was tez ma pozytywne wynika i udalo sie urodzic dzidzie?