Tak ta bajka się zaczyna
Była sobie raz kraina
Bardzo smutna już od rana
Bo przez słońce omijana
I leżała gdzieś w dolinie
A jej środkiem strumyk płynie
Król,królewna wciąż radzili
By poddani zdrowi byli
-Jak tu zdrowym być mój panie
Kiedy słońce dziś nie wstanie
Wielka góra je zasłania
Witaminy D nam brać zabrania
Płacze łzami ,król,królewna
Śmieje się z nich góra gniewna
Co ich cieniem tak okryła
Całe słońce zasłoniła
Płacze strumyk,płacze jajko
Życie przecież nie jest bajką
Tu o zdrowie wszystkich chodzi,
Zawsze nie będziemy młodzi.
Wśród zamętu,krzyków,płaczu
Król pomyślał o siłaczu
-Nam potrzebny siłacz,który
Poprzesuwa wszystkie góry
I rozesłał wieści w świecie
O siłaczu,o atlecie
Co królestwa pół dostanie
Jeśli górze sprawi lanie.
Już się pierwszy siłacz zmaga
Na nic męstwo i odwaga
Góra nie drgnie,ciągle stała
Nie dla niego będzie chwała
Drugi z innej jest krainy
Już się pręży robi miny
Góra stoi i się śmieje
Siłacz zaś ze wstydem wieje
Wtedy Jasio,co był szewcem
Tak do króla cicho szepce
-Pozwól panie mi spróbować
I królestwo uratować
Poszedł tedy Jaś do góry
Która dosięgała chmury
Tam położył dłoń na grani
I tak zaczął-Proszę pani
Twój majestat jest bez końca
Racz nam zwrócić trochę słońca
O to dzisiaj proszę ciebie
Nie zasłaniaj słońca w niebie
W dal odeszła zawstydzona
Tak to Jasio ją przekonał
Odtąd słonko przyświecało
Witaminki rozdawało
Morał z tego płynie taki
Nie dla hecy,nie dla draki
-gdy o słonko,zdrowie chodzi
Siła nic tu nie dogodzi
Ważny rozum twój ten, który
Dziś przenosi nawet góry.