Powiem Wam dziewczyny, że jak zaczęły się starania o dziecko (od 21 marca br. - pamiętam bo tego dnia braliśmy ślub) to zaczęłam się martwić że nie możemy mieć dzieci. Bo ja totalnie nieświadoma tych dni płodnych (no bo po co się tym interesować?) myślałam że chcę = mam. I w kwietniu nic, w maju nic, w czerwcu nic - myślę pójdę do dr bo chyba jestem bezpłodna (mój mąż ma córkę z pierwszego związku więc moje podejrzenia spadły na mnie). Ale zaczęłam rozmawiać, czytać i sytuacja się lekko rozjaśniła. W lipcu okresu już nie dostałam. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę że 3 miesiące starania to żadne starania! Strasznie się cieszę że będziemy mieli dziecko (i to rok po ślubie) ale jeszcze bardziej się cieszę ze szczęścia tych par które starały się o wiele dłużej, które przechodziły zabiegi żeby mieć to małe szczęście.
Dlatego dziewczyny - wszystkim tym po przejściach, zabiegach, zwątpieniach itp. - szczerze gratuluję i cieszę się że Wam się udało. Moje małe szczęście ma 60 mm, rozwija się prawidłowo, badania przechodzimy bez żadnych uwag. I mam nadzieję że u wszystkich Was sytuacje się wyjaśnią i urodzą się śliczne maluchy!