Skocz do zawartości
Forum

kasiek81

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez kasiek81

  1. Oksytocycę miałam dwa razy podawaną i nic,akcja nie postępowała .A co chodzi o cc to pytałam stwierdzili że mam predyspozycje żeby rodzić sn,mimo tego że mały waży ok 4000g,to i tak uważają że dam radę a żadna ze mnie zbudowana babka raczej drobnej budowy.Teraz to proszę tylko Boga żeby małemu nic się nie stało,żeby jak nadejdzie ten moment dał mi siłę do jego urodzenia...

  2. Witajcie.No ja wciąż nie rozpakowana.Miałam dwa podejścia,dwie noce męczyłam się na porodówce i nic.Teraz jak czytam jak wiele z Was ma już to za sobą to mi się płacze bo ja już mam tego dość.Oczywiście wszystkim mamusiom z dzidziusiami po tej stronie brzuszka serdecznie gratuluję i życzę zdrówka.Sama już nie daję rady,za długo to wszystko trwa.W szpitalu jestem ponad dwa miesiące..

  3. Asiek ogromne gratulacje i ode mnie,trzymaj się, nabieraj sił i usług swój skarb ode mnie.U mnie noc ciężka ze względu na to cholerne przeziębienie,do tego skurcze,mocno dały się we znaki.Po wczorajszym badaniu i USG mały waży 3300 i póki co jakoś daje radę z chorobskiem mamusi.Lekarz mnie trochę nastraszył że na skutek tej infekcji może dojść do wewnatrzmacicznego zakażenia płodu,i po urodzeniu mały może mieć zapalenie płuc :-(najlepiej by było jakby zechciał wyjść wtedy byłby bezpieczniejszy

  4. Co chodzi o cesarka to tak jak sheViolet napisała może gdyby zapłacić to by zrobili,a tak...a ja nie mam zamiaru dawać za to kasy,jeśli się okaże że coś spieprzyli to im tego nie daruję.Narazie twierdzą że wszystko jest pod kontrolą,dziś będę miała USG dokładne to będę wiedziała ile synek przybył.Aha ta co leżała ze mną na sali to dopiero w 12 tygodniu, i jak się dowiedziała plotkara jedna to pyta mnie czy słyszałam o tym że pod koniec lipca urodziło się tu na oddziale martwe dziecko,no czujecie.Ja nic nie wiedziałam o tym bo personel nie opowiada pacjentkom jeszcze w takim stanie tak drastycznych informacji.Pytałam męża czy coś słyszał o tym i mówi że tak,ale nie chciał żebym niepotrzebnie się denerwowała i dlatego nic mi nie mówił.

  5. Witajcie.Dawno nie pisałam bo jakoś nie mam na nic ochoty i siły...leżę ciągle na patologii w poniedziałek minie 2 miesiące mam dość tego szpitala,poza tym na sali położyli mi kobitkę z...zapaleniem płuc kicha prycha na lewo i prawo i co...tyle czasu nic mi nie było a od wczoraj mega przeziębienie jestem ledwo żywa i to akurat na finiszu,poród lada moment a ja chora.Jestem załamana, boję się o dziecko i czy ja w takim stanie dam radę urodzić...

  6. Ja spać już też nie mogę,od 2 godz.przez krzyki dobiegające z porodówki,aż mnie ciarki przechodzą jak tego słucham.Ogólnie noc kiepska,skurcze dają się we znaki,oj już chciałabym być po wszystkim,wiedzieć że z małym wszystko dobrze,bo dopóki go nie zobaczę to jest jedna wielka niepewność.Trzymam mocno kciuki za wszystkie dziewczyny w szpitalach,całym sercem solidaryzuję się z Wami.

  7. Izabela to jak już będzie gotowe to podeślij kawałeczek.Przy tym szpitalnym jedzeniu o takich rarytasach można tylko pomarzyć.Mąż coprawda na tyle na ile może przynosi mi domowe jedzenie,ale wiem też że ma dużo na głowie(dom,dzieci,praca,i przygotowanie domu na przyjście moje i Jasia)oj żal mi go czasem,on oczywiście nie daje poznać że mu ciężko ale ja widzę jak czasem wieczorem przychodząc do mnie ledwo na oczy patrzy.Jestem bardzo dumna z niego i mogę głośno powiedzieć mam najcudowniejszego męża na świecie.Daje mi ogromne wsparcie.Dzieciaki ostatnio mi zdały relację że tata pomył wszystkie okna,założył firanki,potrzepał dywany i pomył podłogi. No i poprał i poprasował wszystkie rzeczy Jasia.Ja kompletnie nic w tej kwestii nie mogłam mu pomóc,wszystkie przygotowania i urządzanie pokoiku spadły na niego.

  8. Daga głowa do góry,zobacz ja prawie dwa miesiące jestem już w szpitalu, nie powiem lekko nie jest ale co zrobić jak trzeba.U nas bez zmian ciągle w dwupaku.Skurcze są już coraz bardziej wyraźne i też bardziej je odczuwam,czekam na rozwój akcji a to może nastąpić w każdej chwili.Narazie nie wywołują bo z małym jest ok,ale gdyby się coś działo to od razu będą reagować.KTG mam w ciągu dnia kilka razy więc wszystko jest pod kontrolą. Całym sercem jestem daga z Tobą. Jesteś mi bliska mamy termin taki sam i wiek ten sam,trzymaj się kochana

  9. Meldunek się nadal w dwupaku.Leżę, noc istny koszmar,jak pisałam wieczorem dostałam dziwnych bóli, lekarz przyszedł zbadał i stwierdził że rozwarcie się powiększył i kazał podać kroplówkę na złagodzenie bóli i wyciszenie skurczy które pojawiały się już regularnie i często, do tego parcie na odbyt byłam pewna że urodzę, ale doktor stwierdził że to jeszcze za wcześnie.Rano na obchodzie był mój lekarz prowadzący (ordynator)i opierniczył tamtego że po co wstrzymał akcję skoro dziecko jest już duże i gotowe. Okazało się że tamten to jakiś nowy,młody doktorek i dopiero się uczy.Tylko dlaczego na mnie...Nie spałam całą noc, tak mnie bolało.Teraz pod KTG leżę bo mały coś fiksuje

  10. Witajcie.My już niemal półtora miesiąca w tym szpitalu,szału można dostać,jeszcze ten okropny upał żyć nie daje.Moje dzieciaki też dziś miały rozpoczęcie roku,córcia poszła do drugiej klasy,synuś miał pierwszy dzień w przedszkolu.A mnie było bardzo przykro że nie mogłam być z nimi.Dziś po USG lekarz stwierdził że dzidzia bardzo szybko przybiera na wadze ma już 3100g.A tu do terminu 5 tygodni.Poza tym dostałam opiernicz że dużo przytyłam mam +12kg.Ja myślałam że nie jest to jakaś tragedia ale widać się myliłam...a i po badaniu gin.myślałam że zejdę, tak to mnie jeszcze nie bolało...i boli do tej pory,oj mam nadzieję że przez to nie złapie mnie nic w nocy bo coś nie bardzo się czuję...pozdrawiam Was wszystkie

  11. Witajcie.Ostatnio rzadko się odzywam,ale to przez ciężki dołek psychiczny w którym obecnie się znajduję i z którego nie mogę wyjść. My nadal w dwupaku.Leżę, już ponad miesiąc w szpitalu,i szczerze mam dość. Ostatnio moje dzieci jak były u mnie stwierdziły że to wszystko przez Jasia który jest w brzuchu,one są bez mamy,że jakby jego nie było to nie musiałabym leżeć w szpitalu.Mnie po nocach się płacze i nachodzą mnie myśli że po co mi to było, zastanawiam się czy chcę tego dziecka.Oczywiście jak się budzę rano to sama nie wierzę w te moje głupie myśli ale jest mi bardzo ciężko, i nie mam z kim o tym porozmawiać. ..boję się czasami że nie dam rady i w końcu nie świadomie coś głupiego zrobię. Przepraszam że tak Wam smęcę...

  12. Witajcie kochane.Przepraszam za tak długie milczenie a trochę się działo i kompletnie nie miałam głowy do niczego.My nadal pod opieką specjalistów,sytuacja ciągle nie pewna.Ostatnio dostałam brązowego plamienia i lekko z krwią,znowu panika bo myślałam że już się zaczyna,na szczęście po lekach się unormowało.Poza tym zaczęłam puchnąć.Synek ma ok.2500g.I jeśli dotrwam do końca września to lekarze uważają że może dobić do 4 kg,a wtedy cesarza bo naturalnie nie dam rady.Zwariować można w tym szpitalu,trzymajcie się i oby żadnej z Was nie spotkało to co mnie.Ja dałabym wiele by być w domu...

  13. Daga mnie przy poprzedniej dwójce też odeszły i były większe i w dodatku z nitkami krwi,a teraz jest inaczej.Zobaczymy ja żyję nadzieją że dotrwam chociaż do 35 tyg.,sterydy wzięłam ponad dwa tyg.temu,ale i tak są obawy bo donoszone dziecko to zupełnie co innego niż wcześniak.U nas w dodatku nie ma oddziału dla wcześniaków i maluszki przewożą do Łodzi a to ponad 100 km:-((

×
×
  • Dodaj nową pozycję...