
Nanna
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Nanna
-
Nie spodziewałam się, że jest tyle przeciwniczek rozszerzania dziecku diety :) :o Zgadzam się, każde dziecko jest inne i myślę, że porównywać nie ma sensu zwłaszcza, że każde nabywa umiejętności w innym czasie, a, że jedno wcześniej, drugie później, to normalne. Jeśli pod względem fizycznym nasze dzieci potrafią się tak różnić, nie tylko wagowo i długością ale i siłą mięśni, to skąd wniosek, że wszystkie powinny być odżywiane tak samo... A na wszystkie badania, wskazania i twierdzenia jak najlepiej karmić dziecko to zmieniają się co chwilę, i biorąc pod uwagę fakt, że kiedyś próbowano wmówić, że w ogóle karmienie piersią jest be i dziecko powinno być karmione tylko mlekiem modyfikowanym, uważam, że najlepiej jest się kierować własnym instynktem pod nadzorem pediatry. Jeśli dziecko jest zainteresowane innym jedzeniem i po spróbowaniu nie ma żadnych dolegliwości ani negatywnych skutków (mam tu na myśli gotowane owoce i warzywa typu jabłko, ziemniak, dynia, marchewka) to czemu nie dać zasmakować i przyzwyczajać? Jeśli dziecko niechętnie je lub pojawiłaby się wysypka czy też problemy z brzuszkiem to oczywiste, że szuka się przyczyny i neutralizuje ją... W mojej rodzinie i męża (o dziwo ) nikt nie miał przeciwskazań, bo tak się składa, że nam też serwowano jabłuszka, marchewki itp. jeszcze podczas karmienia piersią w 3-4 miesiącu. I ŻYJEMY I MAMY SIĘ DOBRZE :) Przykro czytać, że wiele z was ma problemy z Maluszkiem i musicie tak szukać przyczyn w swojej diecie. Teraz jedzenie jest tak okropne i nafaszerowane Bóg wie czym, że ja to bym chyba nie wiedziała, gdzie i w czym szukać przyczyny.
-
Witaj Kornellko Mój Mikołaj urodził się 02.10.15. Mieliśmy z nim problem bo po każdym rodzaju mleka modyfikowanego miał straszną wysypkę. Zatem cały czas karmiłam piersią, a w połowie stycznia najpierw spróbowałam kleik ryżowy mieszać troszkę z moim mlekiem, potem kaszką ryżową o różnych smakach, najbardziej przypadła Małemu do gustu jabłkowa i brzoskwiniowa, bananowej nie lubi bo mało słodka. Słodki Dzidziuś ;). Po tygodniu dodałam ugotowane i zblendowane jabłko. Nic mu nie było więc porcje systematycznie zwiększałam, spróbowałam też gruszkę, idzie z nią sprawniej niż z jabłkiem. A teraz w ramach obiadku po piersi dostaje zupkę z ziemniaka i marchewki na delikatnym rosołku. Bardzo szybko rozszerzaliśmy dietę, Mały obserwując mnie i mojego M. jedzących obiad wykazywał duże zainteresowanie naszym jedzeniem, a ostatnio zaczął nam się dobierać do talerzy i sztućców. Nie sposób przy nim jeść, a zawsze się budzi jak się bierzemy za obiad... :) A co do glutenu - ostatnio zaczęłam 2-3 małe łyżeczki ugotowanej kaszki manny dodawać do jednego posiłku na dzień.
-
My na szczęście zdrowi. Ale pobudek w nocy i tak sporo. Wcześniej bywało, że nie było żadnej, ale teraz 2-3 w nocy się zdarzają. Pogoda jak na 1 marca dobijająca - pada śnieg... Chyba wszyscy chcemy już wiosnę. Trochę słońca i może minęło by już to zmęczenie. O spacerze zapomnieć można. A co do chrztu... Miałam kilka sukienek z dość sporym dekoltem w którym dałoby się bez problemu karmić, ale niestety, żeby czuć się w nich normalnie musiałabym zrzucić te 10kg, które mi w ciąży przybyło i nie odeszło. Także spódnica i bluzka. I raczej idziemy z wózkiem. Chrzest mamy w drugą niedzielę marca. :)
-
Miśka81 Odesłałabym, tylko, że kupiłam go prawie pół roku temu. Wcześniej problemu nie było - nie musiałam wózka po schodach nosić i nigdzie nie jeździliśmy, ale przeprowadziliśmy się no i teraz spacer oznacza taszczenie. Dlatego myślę o spacerówce ism Jest taki stereotyp niestety... kobieta siedzi w domu z dzieckiem - odpoczywa. Sprzątamy, gotujemy, pierzemy, rodzimy i wychowujemy dzieci... taka nasza rola. A facet ma przyjść z pracy, zastać cieplutki obiad, piękną odwaloną na gorącą laskę żonę, a z jej twarzy nie znika uśmiech. O czymś zapomniałam? Dzieci nie płaczą, pachną fiołkami, nie sikają i nie robią kup. A i równouprawnienie - po to mamy 40 godzinną tygodniową normę czasu pracy :) Pozdrawiam te szczęściary, których facetom "nie należy się" z marszu taka kobieta.
-
Walentynkowy dzień? Mąż w pracy - może jakaś niespodzianka wieczorem jak już Misiak mały będzie lulał :) Ostatnio też nie śpi za dobrze, dziś to chyba co 2 godziny się budził... A przyzwyczaił nas, że całą noc prześpi... To pewnie ząbki, bo piąstki jakby mógł to obydwie by włożył. (zdjęcie) Mam pytanie do Was dziewczyny. Kupiłam wózek 3w1, zamawiałam przez internet. Szczerze mówiąc nie zwróciłam uwagi na taki ważny szczegół jak waga. Jest ogromnie ciężki, a na dodatek po złożeniu ciężko przewozić w naszym 3-drzwiowym aucie. Więc myślę o kupnie jakiejś fajnej spacerówki - lekkiej, żeby nie zajmowała dużo miejsca, ale coś trwałego. Polecicie coś?
-
Cześć :) Dawno się nie odzywałam, od czasu do czasu przeczytam forum ale też zabraknie sił, żeby coś napisać. Na dziąsłach Mikołaja też da się wyczuć ząbki. Dzisiaj spróbujemy po raz pierwszy marchewki i ziemniaczka, po tym jak wczoraj wyrwał mojemu M. widelec w trakcie jedzenia... haha 3 dni temu zaczęłam ni stąd ni zowąd krwawić, wystraszyłam się, że może coś uszkodziliśmy ale to chyba powrót okresu bo dziś już normalnie. A wczoraj nie nadążałam zmieniać tamponu i podpaski razem... Na szczepieniu tydzień temu ważyliśmy synka i wyszło 6300... Martwię się, że dość powoli, bo przy urodzeniu było 4400. No nic, chyba trzeba bardziej rozszerzyć dietę, bo poza moim mlekiem i czasem kleiku z jabłkiem nie dostawał nic. Całusy :)
-
Aka83 Eskulap - super. Nie żałuję, mimo, że się przeprowadzamy do Katowic niedługo to na przyszłość też będę chciała rodzić tam :) Sympatyczni lekarze, opieka w większości super. Jutro jadę na ściągnięcie szwów. Mój Maluch opróżnia zawsze dwie piersi przy jednym karmieniu, wieczorem przed snem dodatkowo butelka. Ale 4400g mówi samo za siebie, głodomorek! Praktycznie śpi cały czas. Ostatnie 3 noce - po jednej pobudce, dostaje cyca i śpi do 8.30. Cyc, przewinąć, 2-3h snu, cyc, przewinąć, 2-3h snu - tak wygląda nasz dzień. W ogóle nie czuję, że mam dziecko! Kupy rzadkie, mam wrażenie, że robi je cały czas... Nie wybudzam, sam budzi się jak jest głodny. Raz wybudziliśmy - tak dał popalić, że dziękuję bardzo Czasem mu się uśnie przy jednej nie ruszając drugiej piersi to mam później potop szwedzki... Zamówiłam laktator na takie właśnie przypadki. No i za dwa tygodnie pierwszy zjazd w semestrze na studia, a wolałabym, żeby Mąż dał mu moje odciągnięte mleko niż mieszankę. Mam nadzieję, że dotrzemy się z laktatorem do tego czasu. Gratulacje dla wszystkich rozpakowanych, czekamy na więcej! ;)
-
Gratulacje dla rozpakowanych! Fajna data 05.10.15 to dzieciaczki wychodzą :) Za miesiac o tej porze zmieni się charakter forum... będziemy rozprawiać o kupkach, herbatkach i za dużych na wszystkie biustonosze piersiach. Ja z mojego dużego B przeskoczyłam na za małe już D... koniec żalenia się :)). Buziaki
-
Gratulacje SheViolet i Drożdżówka! Kinia moja imienniczka! :) Cieszę się, że mój opis podnosi kogoś na duchu, mi wiele dawało czytanie o przebiegu akcji u innych! Wtedy mi się przypominało, że wszystkie przechodzimy przez to samo i było jakoś łatwiej :)
-
Crispnlight Miałam dokladnie tak samo. Aż szło zwariować od siedzenia w domu i nikt kto w tej sytuacji nie był nie wiedział o tym co czuję. Faceci też już mają dość czekania pod koniec... uszy do góry! Pauuulala Luizjanna dobrze napisała! Lepiej od razu niż potem pobyt w dzieciecym. Niech go wylecza do konca i zdrowy z mamą do taty wróci. A wypłakać to najlepiej kiedy tylko się ma ochotę i z byle powodu albo i bez powodu! Od razu mi lepiej po czyms takim. A mleczarnia jeszcze na pewno zaskoczy :) Dziękujemy wszystkim za ciepłe słowa :) :)
-
Witajcie! Trochę późno ale dopiero teraz dopadłam komputer od wyjścia wczoraj ze szpitala. Gratulacje dla wszystkich rozpakowanych! W piątek napisałam rano, że jedziemy na cesarkę. Przyjęto nas o 8:00 na oddział, ale było trochę czekania. Podłączyli mnie pod kroplówkę, mieliśmy salę dla siebie z mężem. Trochę wymęczyło nas czekanie, bo były cesarki przed nami, więc na trakt porodowy zabrali mnie dopiero o 11.30. Ostatni buziak jako dwupak i ruszyliśmy. Podobno kroplówka miała mnie uspokoić ale tak szczerze to miałam ochotę uciec ze stołu! Samo wkłucie bolało odrobinę, dziwne uczucie, tracić czucie w nogach. Chociaż byłam tak spanikowana, że bałam się sprawdzić czy czucie w nogach mam Po wkłuciu założyli cewnik, nie bolało ale może dlatego, ze przestawałam cokolwiek czuć. Najdziwniejsze to słuchać komentarzy całej drużyny lekarzy. Rozbroił mnie lekarz mówiący, że mam "ładną maciczkę". Różne komplementy słyszałam już, ale ten jest wyjątkowy, hehe! Mąż przyglądał się przez szybkę, mówił, że nie cackają się jak w serialach, wszystko robią z automatu i ekspresowo 11:42 - jak wyjmowali Misia to zrobiło mi się strasznie niedobrze, ale pielęgniarka coś podała i było od razu lepiej. To musiała być ta sama, co była przy Tobie Aka83, przemiła. Pokazali Dzidzię, ja w szoku i płacz i szczęście i wszystkie emocje na raz... i fru na jak to już któraś z Was ujęła, przegląd. Mąż pokazuje dwie czwórki przez szybę... Tak, 4400g! Obydwoje zapłakani ze szczęścia, już widziałam, że mąż nie zerka na mnie tylko zajęty pochłanianiem Synka wzrokiem... :) Nie wyglądał na takiego wielkiego, no, chyba, że przy innych dzieciach to widać było różnicę. 58cm, ale ciuszki 56 są dobre - na szkole rodzenia mówili, że długość Dzidzi mierzą na zagłębieniach - główki, pleców, więc numeracja sklepowa może spokojnie być dobra :) Zszyli mnie, od zabrania mnie na blok minęło może z pół godziny. Na sali dostałam Małego, od razu do piersi żeby pobudzić produkcję mleka. Czucie odzyskałam po ok. 2h, nie wolno mi było podnosić głowy, a po 5 już próba wstania. Dałam radę się sama wykąpać, ale lekko kręciło się w głowie i o schylaniu to zapomnij. Pierwsza noc straszna, jeszcze nie wiedziało się dokładnie jak się obchodzić z Małym, trochę ból brzucha przeszkadzał, gdyby nie to, że Mąż został ze mną na obydwie noce to bym musiała oddać Małego pielęgniarkom. Jakoś tak trafiłam, że wszystkie młodsze pielęgniarki sympatyczniejsze, cierpliwe, takie z powołania... Cóż, wszędzie ten sam problem, w każdym zawodzie podejrzewam są ludzie którzy do pracy swojej się nie nadają albo zeżarła ich wieloletnia rutyna. W piątek, sobotę dostawał malutki butlę z mlekiem, oczywiście po przystawianiu do piersi, bo chcę karmić, ale biedne mleczarnie nie dawały rady z apetytem prawie cztero i pół kilowca. Dzisiaj już ewidentnie pokarmu jest więcej i pouczono mnie, że do 4 doby po porodzie może być już nawał. Także cesarkowe mamy, nie poddawajcie się od razu jeśli chcecie karmić i na początku słabo to idzie! Mikołaj jest zdrowy, dostał 10 pkt, nie było żółtaczki, zaszczepiony w szpitalu, cukier okej, wcina aż miło, pierwsza kupa po upływie doby... Każda kolejna wyglądała jak pogryzione surowe brokuły, dosłownie... Ale już robi różniaste A teraz śpi z Tatą, przytuleni... Powiem Wam, miałam wątpliwości, mimo, że Mąż mówił, że dziecko i rodzina to jego największe marzenie ale dopóki nie zobaczyłam jego płaczu jak go pierwszy raz zobaczył, tego, jak się nim opiekował kiedy ja wstać nie mogłam i kiedy teraz tak dalej się nim opiekuje... przestałam wątpić i muszę na przyszłość dawać jego słowom więcej wiary :) A do wszystkich nierozpakowanych jeszcze Mamuś: nie martwcie się, zostało już niedużo... O bólu myślę, że się zapomina, przynajmniej ja o moim na pewno zapomnę. W piątek jedziemy na ściągnięcie szwa, rana ciągnie i czuję skurcze macicy szczególnie jak przystawiam Mikołaja do cyca. Mimo, że boli, można normalnie oddychać! Zgaga, opuchlizna, drętwienie rąk, sikanie non stop odeszło w niepamięć :) A emocje przy powrocie do domu... Warto wszystko było znieść, każde mdłości, zwracanie, biegunka i ten ostatni ciężki miesiąc, wszystko warto :) To cudowne mieć już Malucha przy sobie i każdą z Was to czeka! To teraz zostaje mi już tylko dodać zdjęcia :) Poznajcie Mikołaja! 02.10.2015, 38+6, 4400g, 58cm
-
Z pozdrowieniami dla forumowych Cioci! Mikołaj, 02.10 godz. 11.45, waga 4400g i dł. 58cm. 10 punktów! Porod CC. Zdjęcie niestety musi zaczekać, telefon nie dał rady! Buziaki
-
Witajcie dziewczyny! Jedziemy rodzić (planowane cc)! Trzymajcie się i miłego dnia!
-
Witajcie Wrześniówki! Z tej strony październikówka, z terminem CC na 02.10. Gratulacje wszystkim Mamom i ich Maluszkom! Kieruję do Was swoje pytanie - pewnie będziecie wiedzieć jak ta sprawa aktualnie wygląda. Od marca tego roku weszły jakieś nowe przepisy w USC, które miały usprawnić wszystkie formalności, ale dobrze wiemy, że w praktyce bywa inaczej. A Wy? Ile czekałyście na pesel Maluszków? Pozdrowienia!
-
aka83 Gratulacje! Jak się czujecie? Jak Maleństwo? Opis wydaje się nie taki straszny! Wczoraj właśnie na konsultacji z anestezjologiem zdziwiło mnie, że powiedział "im wcześniej się wstanie po zabiegu tym lepiej", gdzie na szkole rodzenia "kategoryczny zakaz nawet podnoszenia głowy do 12 godzin po zabiegu". A kiedy dali Ci Maleństwo? Aska123 wypisała wszystkie możliwości, też robiliśmy rozeznanie z Mężem. A zwolnienie na żonę może chyba wypisać też najzwyklejszy lekarz w przychodni. Kiedy poprosiłam moją gin o takie zwolnienie odmówiła, gdyż ani nie byłam po żadnym zabiegu, ani nie brałam żadnych silnych leków, nie wiem jak po porodzie SN. A trochę z innej beczki: Czy któraś z Was orientuje się czy teraz dostaje się PESEL 'od ręki'? Taka informacja jest w Internecie, że od 1 marca tego roku usprawnili to załatwianie formalności ale wolałabym wiedzieć jak to wygląda w praktyce
-
Maja85 Też skłaniałam się ku Wyspiańskiemu tylko ta konsultacja mnie zniechęciła... "Boli? To przeciwbólowe brać..." i dupy nam nie zawracać - chciałoby się dodać. Moja lekarka też jest tam, ale przez cały okres ciąży mówiła, że Mały pewnie wyjdzie wcześniej i to byłoby dobre bo mogę nie dać rady ze względu na wagę a tu nagle w zeszłym tygodniu zmiana zdania i, że czekamy do terminu i wywołujemy. No i mąż zaczął wspominać o esculapie bo znajomi z naszej pracy bardzo sobie chwalili. Aka83 To pewnie dzień przed moim CC was wypuszczą, trzymam kciuki, żeby było ok! A CC będzie robił ordynator dr Zalewski. A jak u Ciebie?
-
Maja85 A Ty gdzie rodzisz? Loki88 Szpital nic przyjemnego... Oby się jednak zaczęło!
-
Maja85 Ostatecznie chyba urodzę w Esculapie. Byłam raz na konsultacji w Wyspianskim i szczerze mówiąc stosunek personelu do pacjentki mnie przestraszył - moze akurat trafilam na taką pechową zmianę. W wojewódzkim byłam na zajeciach szkoly rodzenia, niby fajnie tylko duzo negatywnych opinii wśrod znajomych...
-
Dobry wieczór Dziewczyny i Maleństwa! My dzisiaj po konsultacji z ginekologiem i anestezjologiem, 38+2. Waga na dziś to lekko ponad 4kg, lekarz stwierdził, że "takich dzieci nie rodzimy" i tym sposobem mamy zaplanowane CC na piątek 02.10. O ile Misiek spokojnie do piątku wysiedzi oczywiście. Z jednej strony - trochę mi ulżyło, ale niezbyt chciałam być cięta, tylko, że nie wiadomo jakby się miał dla nas skończyć poród SN z taką dużą główką i brzuszkiem... Perspektywa szwów była nieunikniona, więc głównie z troski o Maleństwo mój niepokój przybierał na sile... Dzisiaj pierwsza przespana noc w całości od dawna, nawet nie było wędrówki na sikanie. I ta poranna konsternacja, przez sen do toalety raczej bym nie trafila! Tymczasowy kącik Małego skończony - spróbuję dodać zdjęcie. Po porodzie i załatwieniu formalności z nowym mieszkaniem - idziemy NA SWOJE! Zdrówka i cierpliwości dla wszystkich. Już niedługo! PS. I ten zachwyt mojej mamy - przypomniała mi w piątek, że dziadkowie obchodzą w piątek 50tą rocznicę ślubu... Taki prezent dla pradziadków będzie!
-
Witajcie dziewczyny po dłuzszej przerwie. Jestem po wczorajszej wizycie, troche zawiedziona liczylam juz na jakis postep gdyz termin z usg mialam na 17.09 a z OM 10.10. Dzidzia miala 02.09 3300g, rósl w bardzo szybkim tempie a tu zaskoczenie, wczoraj z usg niby 4kg... a ja roznice czuje ogromna porownujac sytuacje z poczatku wrzesnia. Jedyne pocieszajace jest to, ze nastepna wizyta 08.10 i gin powiedziala, ze jesli jeszcze nie bede rodzic to na 100% pojde do szpitala na wywolanie, nie pozwoli tak duzemu dziecku byc przenoszonym. Nastawilam sie na szybsze rozwiazanie a tu psikus... Lozeczko gotowe, remont skonczony, pozniej dodam zdjecia. Cos czuję, ze czeka mnie wywolywanie, dlugi i bolesny porod. Podobno brzuszek ma dzidzia ogromny, ale bede probowac rodzic sn... mam mieszane uczucia!
-
Gratulacje Paula!!! Jak znajdziesz siły to opowiedz nam jak było! Caluski dla was obydwu
-
Dags Zamierzam rodzić w dużym t-shircie, ktory zwykle nosilam w domu do leginsów. Najwygodniej i komfortowo bo można łatwo podwinąć, a jak przyjdzie mi spacerować to nie będę goła i wesoła :) Zabcia27 Moja gin zleciła GBSa w 34 tyg, tylko wspominała, że to wcześniej niż zwykle ze względu na to, że termin porodu z usg wyszedł mi tak wcześnie i muszę być gotowa z badaniami gdyby chciał wyjść te 3 tyg wcześniej. Właśnie myślę jak z tą lewatywą gdyby mi jednak przyszło rodzić naturalnie. A przy planowanym cc też ją wykonują?
-
crispnlight Co do porodu w wodzie - na szkole rodzenia u mnie była informacja, że jeśli dzidzia z usg ma podaną wagę większą niż 3,5kg to nie pozwolą rodzić w wannie. Może jako forma złagodzenia bólu, ale na finisz nie ma takiej opcji. Też podobała mi się ta wizja, tylko mimo 36+6 mój Maluszek dawno przekroczył 3.5kg więc pomysł umarł śmiercią naturalną. Asiek123 Gratulacje! Zdjęcie chyba widziałam na fb, śliczny Maluszek :) Przez tą straszną duchotę udało mi się zasnąć dopiero o 5 rano... Po 3h snu nie muszę komentować jak się czuję. Mały wręcz przeciwnie, harce takie, że aż się boję, że wyskoczy :) Dziewczyny, są wśród was, które miały robioną lewatywę? Jakie doświadczenia?
-
Przez te emocje nawet zapomniałam - termin z usg mam na dzisiaj! Dopiero 36+5, wiec jeszcze hohoho, mam nadzieję, że dotrwam do wizyty 22.09. Ginekolog dała mi do zrozumienia, że poród będzie bardzo ciężki jeśli nie urodzę przed terminem... Niby wszystko okej ale od tych emocji fundowanych mi przez wszystkich czasem mam ochotę zasnąć i obudzić się jak Mały już wyjdzie
-
Mleczyk: monural bralam chyba ze 3 razy w czasie ciąży i faktycznie pomagało, tylko, że niestety były nawroty infekcji. Jak na zlosc moczowa i pochwowa jednoczesnie, bol nie pozwalal mi spać po nocach. I tylko gin kazała robić posiew po wzięciu antybiotyku. Co do zachcianki wywalenia męża przez okno - jak najbardziej. Jego rodzina zafundowała mi taki 8 i 9 miesiąc ciąży, że nawet rozważałam pójscie do domu samotnej matki do rozwiązania. Jego pijany brat po raz któryś wyzywał mnie, kwestia czasu aż się na mnie rzuci. Ani teściowa ani mąż nie zareagowali niczym prócz wysyłaniem pijanego gówniarza do spania. Jego dziewczyna jest moją koleżanką od 16 lat, znamy się jak łyse konie i on wie, że za nim nie przepadam. Więc jak się kłócą to wymyśla, że to ja jej coś nagadałam... Swoją drogą... sami dopiero co stracili dziecko w jej 7 tc, które było wpadką. Dowiedzieli się 2 dni po jednym z jego kolejnych wyskoków na mnie... jak to nazwać jak nie właśnie karmą... nie wyobrażam sobie stracić dziecka, a jeśli będzie coś nie tak to po prostu zniszczę szwagra. Krzyczeć sobie mogą po mnie do woli, ale nie w 9 miesiącu ciąży!!!