Skocz do zawartości
Forum

azsa

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez azsa

  1. Witaj Basiu, ja też będę miała cc, z tego co pan dr ostatnio mówił,ze względu na problemy z serduszkiem dzidziusia...niby nie jest tragicznie,ale naturalny poród to dla maleństwa za duży wysiłek, a że ma zastawki źle umiejscowione,konieczne będzie cc.
    Dziewczyny, pomóżcie, co jest dobre na zapalenie zatok? Teraz to i umieram....dość mam smarkania i duszenia się w nocy przez kaszel...lekarz tylko wodę kazał pić....i to ma mi pomóc ? :(

  2. Magda_89, ja też nie mogę coś dzisiaj sobie miejsca znaleźć...dłuży mi się ta niedziela...na forum cisza...jak co weekend...chyba zaraz spać najzwyczajniej pójdę, by szybciej jutro nadeszło... :( ja dziś na śniadanie rogala z czekoladą wcięłam, na obiad frytek talerz zrobiłam, bułę z serem żółtym i pomidorkiem na kolację, a w przerwach raczyłam się kawą mrożoną z lodami i bitą śmietaną :) a...i snikers :) i wyrzuty sumienia,że tyle słodkiego i tłustego dziś :(
    jutro odpokutuję ...obiecuję
    Kupiłam sobie wczoraj piłę do ćwiczeń, taką 65 cm :) świetna jest:)
    To tak by się zmobilizować do ćwiczeń:) póki co na niej siedzę ;) i to moje jedyne ćwiczenie :) dobranoc , idę do łóżeczka...ciężki dzień

  3. Sabaina, Gustaw przecudny:) ja właśnie już Mojemu mówiłam,że jak się maleństwo urodzi, to chcę kupić szczeniaka, Border collie, by wychowywał się razem z malutką...Mój się zgodził...będę miała zajęcie, jak Mój całymi dniami będzie pracował...tylko,że spać ma na dworze...Ale warunki są idealne...ogromne podwórze...altana...
    A jak Wasze brzuszki? Rosną? Zrobiłam sobie dziś zdjęcie, z okazji 25 tygodnia :) wg lekarza, to już 27 tydzień :) wszystko możliwe :)

    monthly_2015_07/listopad-2015_32887.jpg

  4. A ja nie mam ostatnio smaku...dlatego dużo solę i pieprze...może przez ten mój katar...już 3 tydzień idzie...jutro do mojego ulubionego Krakowa:) Joj, stęskniłam się...tyle lat tam mieszkałam...sentymenty wracają...w ogóle przy Moim zmieniłam swoje życie o 180 stopni...czasem mam dylematy, czy w dobrą stronę poszłam...czy moje decyzje były słuszne...od małego zwiedzałam świat...z domu wyprowadziłam się w wieku 13 lat...mieszkałam w całej Polsce...co związane było z moją pracą w zabytkach...gdyby nie jedno wyjście z siostrą na piwo, która mnie zdołowaną wyciągnęła...młodszą zresztą o 13 lat...gdyby nie to...gdyby nie pojawił się tam wtedy Mój...pewnie nigdy byśmy się nie zobaczyli...on zapracowany...wyszedł, bo go koleżanka z kolegą wyciągnęli...a akurat nie było miejsca w barze i znałam jego kolegę ( kochał się we mnie), więc spytał, czy mogą się dosiąść...gdyby nie to...ja już miałam za tydzień do Niemiec jechać na kilka miesięcy do pracy...już umowa podpisana...tylko miałam odesłać do firmy... Pewnie do dziś bym jeździła po świecie...a tak...zostałam...dla niego...rzuciłam pracę w Niemczech, za dobre pieniądze...i postanowiłam szukać jej we Wrocławiu, blisko domu...razem z przyjaciółką z Płocka...i za 2 tygodnie miałyśmy już pracę, na umowę o pracę :) co się rzadko zdarza, tak od razu, w moim zawodzie :) i zostałam przy Moim...
    czasem jest mi przykro, że On nie widzi, albo udaje, że ja naprawdę zrobiłabym dla niego wiele...a często odnoszę wrażenie, że jestem sobie sama...ze on mnie nie rozumie...że nie mogę z nim od serca porozmawiać o swoich problemach...bo nie słucha...albo słucha...a później wykorzystuje moje słabości i mi je wypomina...a ja tak nie potrzebuję...zastanawiam się, jakim będzie ojcem dla Ali...czy będzie faworyzował syna...czy porozumiemy się w kwestii wychowania małej...czuję się u niego w domu obco.. nie mam tam jeszcze nic mojego...nic...nie ma czasu zrobić mi miejsce w szafie...to też mnie boli...bo myślę sobie wtedy, że jemu wcale nie zależy na tym, bym szybko z nim zamieszkała...takie mam dziś jakieś przemyślenia egzystencjalne...kocham życie, kocham ludzi, mam mnóstwo przyjaciół, tyle,że na całym świecie...stąd kontakt jest ograniczony...dobrze, że mamy dziś telefony...bo tylko w taki sposób czuję,że są obok mnie...Ale namacalnie tu, w mieście nie mam prawdziwego przyjaciela, z którym porozmawiałabym na każdy temat...o wszystkim...i byłby o każdej porze dla mnie...a ja dla niego...bo Mój zwyczajnie nie ma czasu...
    Ale się namarudziłam...taki pamiętnik w Was mam :) :* dziękuję

  5. Dzień dobry :) właśnie wstałyśmy z Alą:) piękny dzień się zapowiada:) już nie pada i słoneczko za oknem:) i tak trzymać:)
    Jak noc w szpitalu Martynka? Wyspałaś się chociaż? Ja chyba bym nie umiała zasnąć w takim miejscu...boję się szpitali...może dlatego,że moja babcia była kiedyś oddziałową chirurgii u nas w mieście i spędzałam tam swoją całą młodość , na oddziale, z lekarzami i pacjentami...rekordzista pamiętam leżał 8 lat na oddziale...a teraz...
    Ale bym sobie gdzieś dzisiaj pojechała...nad jezioro, poleżeć...a tu nie ma z kim i nie ma czym :(
    dostałam w końcu pierwsze pieniądze z ZUS :) i chyba w końcu sprawię sobie jakąś niespodziankę:)
    miłej niedzieli, ja idę zaraz na cmentarz się przejść...papa :) :*

  6. A ja dziś u lekarza u kontrolii, kazał odstawić już antybiotyk, co uczynilam...nie będę już pływać więcej...podejrzewam,że przez ten basen byłam chora i jeszcze dogorywam...kazał mi dużo, dużo pić wody i to by było tyle...a...o ze te wszystkie syropki ciążowe to można od razu w kąt rzucić,bo to tylko działa na podświadomość...
    poszłam wczoraj do tego mojego, w drodze od koleżanki, do kuzyna, było bardzo ,bardzo fajnie :) o północy byliśmy w domu ...co do seksu, to od początku nie mam żadnych przeciwskazań...i nic się w tej kwestii nie zmieniło...tylko mój zaczyna się trochę bać dużego brzuszka...ja też do tej pory + 9 kg ale już się oswoiłam z wagą :) póki co stoi w miejscu :) miłego weekendu :)

  7. Śliczne ręczniki:) ja mam lecę i baranka ;)
    no i mój właśnie dzwoniła, że ma ochotę na piwko i czy nie pójdziemy do jego kuzyna...ja podziękowałam...co ja bym tam robiła...patrzyła jak chłopy się piwem raczą i gadają na tematy, które mnie nie interesują?... Mój stwierdził, że powinnam docenić jego szczerość i odwdzięczyć mu się w nocy...no masz Ci los...ja mu się odwdzięczę...na piwko to ma czas,a na zrobienie mi miejsca w szafie to już nie bardzo...czasami mam wrażenie, że te chłopy,to jakieś inne są...
    kurde...z drugiej strony weekend, a ja sama w chałupie...może skoczę do koleżanki na herbatę... No nie dogodzisz mi...

  8. Ja od 6 rano sprzątałam u mojego, skończyłam godzinę temu...Ale zapuszczone miał to mieszkanie...fuj...a jeszcze w szafkach zostało...i padam...na szczęście lepiej się już czuję :) i odstawiam antybiotyk...Nie chcę już tej chemii...5 dni starczy...też mi czasem krew z nosa leci...o, nawet dziś ...Ale jakoś nie przywiązuje do tego uwagi...z wyników mi też wyszła anemia...braki w żelazie...i magnezowe...Ale jak pytałam mojej ginekolog,to powiedziała, że mi nic nie wypisze, bo nie trzeba...? ! Na szczęście nie wie ona,że oprócz niej , jeżdżę prywatnie do świetnej pani dr do Wrocławia, to ona zobaczyła,że zastawki w serduszku nie są prawidłowe...dla tej mojej wszystko jest w porządku,a połówkowe u niej polegało na 2 minutowym spojrzeniu na ekran monitora usg, no i powiedzenie: wszystko dobrze...koniec...a we Wrocławiu badali mnie z ręką na sercu, 2 godziny. Jeden lekarz godzinę i ten od serduszka, drugą godzinę, z rozmową i uśmiechem...zapłać, a będzie Ci dane :) siostra mi właśnie stópki robi:) pazurki na czerwono...za tą ciężką pracę dziś :) ale fajnie :)
    No i ponawiam pytanie, które z Was z Krakowa, mają ochotę na kawusię, w pn w godzinach popołudniowych? Będzie mi bardzo miło :) z tego co pamiętam, są tu dziewczyny z Krakowa :) a akurat jadę do ortodonty, a później na noc zostaję u przyjaciółki :) ale się rozpisałam...
    Alusia malusia fika w brzuszku :) Nie wiem jak Wy, ale ja już zaczynam odczuwać lęk przed porodem...nawet miałam koszmar,że mój ojciec mi poród odbierał...ło losie...miłego dnia :)

  9. MartynkaG,dziękuję, pewnie masz rację i też przez to choróbsko mam nerwy...bo tak to bym nie wegetowała...a coś pożytecznego robiła...a tak...Nie dość,że wakacje nad morzem przeleżałam w pokoju to jeszcze teraz leżę większość dnia...
    cieszę się,że się wam spotkanie dziewuszki udało :) ja będę w pn w Krakowie, w końcu muszę do ortodonty pojechać...może w godzinach popołudniowych ma ktoś ochotę ze mną na kawkę się spotkać ? Tak po 14.00 będę już po wizycie, w okolicach ronda Grzegórzeckiego. A co :)

  10. Sabaina, ja z roztargnienia nie trzymałam :( wybacz ...Ale nie znaczy to,że nie cieszę się,że wszystko u Was dobrze :) oj Ty biedna z tą płcią...jeszcze tak będzie,że dowiesz się przy porodzie ;) :P ja miałam mieć chłopaka, będzie dziewczynka...a jak oglądam film z usg 3/4 D to nadal widzę siusiaka... I tak myślę sobie, że wszystko jest jeszcze możliwe ;)

  11. Margaret27, uważaj na siebie, a nie możesz odmówić klientką ? Przecież jesteś ważniejsza... Od razu słuchaj zaleceń pani dr, do łóżeczka i odpoczywać ! Moja koleżanka już drugi miesiąc w szpitalu leży...w sierpniu rodzi...ma to samo co Ty...moja mama też leżała,ale od siódmego miesiąca...po prostu trzeba to wytrzymać...Nie denerwować się, oszczędzać się i będzie dobrze. Buziaki dla Ciebie, nie martw się.

  12. mali, mój ma siedmio letniego syna, Nie powiem, ja go bardzo uwielbiam, bo kochany z niego dzieciak jest...i nie widzę w nim niczego złego...mądry chłopak i czasami nawet mam wrażenie,że mądrzejszy jest od tatusia...nawet sam mi powiedział, że powie mi coś w tajemnicy, żebym tatusiowi nie mówiła, ale on uważa, że tato przesadza...chodziło o nerwy jakie mój pokazał i się mnie czepił, że gps- a źle odczytałam...takie tam...więc to tylko mojego bym się czepiała...a jak już małego nie było ,wróciliśmy...to i ja się pojawiłam na nowo...już buziaczki...już tulenie...
    22asia...to nie jestem sama...tylko kurczę, później z takim brzuchem sprzątać, urządzać się...znając mojego, nastąpi to raczej dopiero po porodzie...bo póki co priorytetem najważniejszym jest praca...i nie ma czasu by mi miejsce w szafie zrobić...a ja mu grzebać nie mogę i nie chcę...czasem bym to wszystko pier....ęła i wyjechała do mojego ulubionego Krakowa...wynajęłabym coś i miała wszystko i wszystkich w d..ie... Aż taki mam dziś dzień normalnie...hormony , nie hormony...Nie wiem...przepraszam

  13. Bardzo mi przykro Alexan...Nie mam słów...
    kolejny tydzień jestem chora...leżę w domu z katarem i silnym bólem gardła...czwarty dzień na antybiotyku i już mam dość...jeszcze nigdy tak długo chora nie byłam...drugi tydzień...
    jak tam spotkanie dziewczyny? Witam nowe koleżanki...mam pytanie ,czy wy wszystkie mieszkacie już ze swoimi facetami? Ja nadal oddzielnie...wprowadzam się już do mojego drugi miesiąc...najwidoczniej nie jest mu spieszno...chce po kilka moich rzeczy zabierać...Nie umiem się z nim dogadać...a nad morzem w ogóle nie okazywał mi uczuć,tylko swojemu synkowi...byłam z boku...Ani buzi, ani nie przytulił...mimo,że rozmawiałam z nim na ten temat...szkoda gadać...Nie ma między nami wspólnego języka i już wątpię,czy kiedyś będzie...
    już mi to wisi...Nie mam siły...smutno, że to wszystko jest tak niesprawiedliwe...alexan, jestem z Tobą... trzymaj się mimo wszystko jakoś...pa

  14. Dziewczyny, witajcie :) gratuluję udanych badań połówkowych,a za te,które jeszcze nie miały trzymam kciuki :) wróciłam w nocy z nad morza...fajnie było,mimo choroby i leżenia w łóżku,bądź na leżaku.. za wiele nie popływałam...dziś jeszcze byłam u lekarza, przepisał mi jakiś antybiotyk nie drogi,ale nie wykupuję...Nie chcę się truć...jadę właśnie na spotkanie z szefem, bo ZUS ma kontrolować mnie i firmę...dostałam pismo,że muszą sprawdzić wysokość mojego zasiłku ...i znowu będę czekać z dwa miesiące na pieniądze...jeszcze nic od nich nie dostałam...wysiadam zaraz z pociągu,także do później ...ps. fajne klamerki na pasy, wczoraj by się przydaly...a tak musiałam sobie trzymać pasy 12 h :(

  15. Witajcie :) cieszę się,że u Was wszystko dobrze :) ja po tygodniu prawie choroby,gdzie na oczy nic nie widziałam i z gorączką w łóżku leżałam i katarem...angina...już lepiej...urlop w końcu nadszedł...szkoda tylko,że zamiast pluskać się w basenie jestem obserwatorem...jechaliśmy tutaj ponad 14 godzin samochodem, z klimatyzacją i chyba się doprawiłam...aż się boję wracać ...znowu w tym upale...tyle jechać do domu...
    Nie czytałam Was niestety i już raczej nie nadrobię, sporo tego...a mi oczyska jeszcze łzawią...za tydzień jak wrócę, jadę na badanie Alusi, sprawdzić to serduszko...jak wyzdrowieję i przejrzę na oczy ,będę się bardziej udzielać...póki co ciepłe pozdrowienia dla wszystkich z nad Bałtyku :)

  16. A jeszcze tak przed spaniem...cholestazę ciążową miała moja mama ze mną i moja siostrą...od 7 miesiąca leżała w szpitalu,bo tak się drapała...do krwi...podawali jej leki nasenne codziennie,by tylko się nie drapała...a takie nasze poswędywanie...to rozciągająca się skóra...cholestaza pojawia się ok 7 miesiąca właśnie...no i częściej przy dziewczynkach...oczy mi się zamykają...dobrych snów :)

  17. Cześć dziewczyny, wracam do domu...cały dzień jeżdżę od lekarza,do lekarza...rano o 9 pani dr stwierdziła,że faktycznie coś nie tak z tymi zastawkami serduszka i wysłała mnie na konsultacje...drugi dr potwierdził,ale dla 100 % pewności od razu na ten sam dzień skierowano mnie do specjalistycznego centrum ginekologii do lekarza z certyfikatem badań serca i echokardiologii i kardiologii prenatalnej płodu...na godz.14...więc kilka godzin chodziłam po mieście...zajechałam na badanie...później dr badał mnie prawie godzinę...i z każdej strony to serduszko maleństwa i powiedział,że jeśli chodzi o prawidłowość zastawek to ciężko to mu wychwycić,bo dzidzia źle leży...tłumaczył mi coś o kartce papieru,że zależy jak na nią patrzysz...jak na wprost,to widać dokładnie ,jak z boku,to widać tylko kawałek...i tak z serduszkiem bąbelka...że nie jest w stanie tego dziś zobaczyć,mimo prób moich chodzenia,kucania,by się odwróciła mała...no i echo serca zrobił...jest ok. Ale mam jechać znowu...i już nie wiem co mam myśleć...trzech lekarzy coś widzi...Ale do końca nie rozumiem co widzą...każą mi znowu jechać...tylko po urlopie,jak dzidzia będzie większa...dowiedziałam się od wszystkich,że córeczka...i że za duża jest jak na swój wiek...że mogę mieć problem z pn,jak tak dalej będzie na masie przybierać....waży 506 g ...nie mam sił...później Was poczytam...sporo tego :) dziekuje,że Jesteście :)

  18. Hej,
    a ja to w ogóle jestem przerażona ...dziś spakowałam rzeczy małej do kartonów,no i mam już cztery dość spore kartony...mama mówi,że wydała już na wnusie 4 tys.zł...a to ciuchy,smoczki,butelki,laktator,termometr,przybornik do pielęgnacji,koce,reczniki,a jeszcze wózio...ręce opadają...nie wiem jak ja się przeprowadzę do Mojego...a jeszcze moje graty...a później...gdzie ja to pomieszczę u niego? Nie wiem...
    mama (jako,że służba zdrowia) podzwoniła tu i tam,no i jutro z rana jadę na to badanie serduszka bąbelka...bardzo się boję...cieszę się,że mama mi tak pomaga...szkoda tylko,że jadę tam sama...mama w pracy...a Mój...ma coś do załatwienia i nie może...siostra nie chce...psa nie zabiorę...trudno...dam sobie radę...(chyba) oby mieć to już za sobą...i żeby było dobrze...trzymajcie kciuki...o 6 wyjeżdżam...na 9 mam badanie... dam znać po...dobrego wieczoru...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...