cześć dziewczyny, zazdroszczę Wam tej wiary w lepsze jutro. Powoli zaczynam odnosić wrażenie że również za chwilkę będę należeć do grona samotnych ciężarówek. Niby jeszcze jestem z panem tatą, ale to już chyba kwestia tygodni. Minął mi właśnie 14 tc, pan tato chyba wystraszył się odpowiedzialności i ucieka w kolegów i alkohol. Liczyć na niego kompletnie nie mogę. Głupia myślałam że ciąża nas bardziej zbliży do siebie, ale jest odwrotnie. Niby jestem silną, asertywną kobietą, ale nie potrafię odejść, męczę się już strasznie z tym człowiekiem, ale jednocześnie bardzo kocham... i przez to właśnie nie potrafię się zebrać w sobie i po prostu odejść. Łudzę się, że jak będę walczyć o ten związek, to w końcu będzie lepiej.