
meiyin
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez meiyin
-
Kowalska, uroczo! Pozdrawiamy mala modelke :-) A co do piosenek... I u nas od sierpnia na tapecie cicha noc... Swego czasu obowiazkowy utwor przed snem. Przy 3 zwrotce dziecie zaczynalo odplywac :-)
-
Bashia, trzymajcie sie! Jestescie bardzo dzielne :-* Lolka, nas przychodnia jeszcze nie sciga, ale pewnie w koncu sie do nas odezwa, bo tez odwlekamy szczepienia. Te pojedyncze to bylby ideal. Niestety do tych istotnych dodane sa zupelnie niepotrzebne. Zawsze drze, kiedy czytam, ze kolejny forumowy dzieciaczek jest szczepiony. Super, ze Wasze maluszki znosza to tak dobrze :-) ogolnie odnosze wrazenie, ze wiekszosc naszych forumowych dzieciaczkow wyrosnieta ponad miare! Moja Anielka tez nalezy do tych wiekszych :-) Ania 125, my na wyjazdy bralismy gondole. Anielka przesypiala cale nocki i chyba nawet lubila te ograniczona przestrzen :-)
-
My już też zaliczyłyśmy spacer. Tradycyjnie nie trwał dłużej niż godzinę, bo tyle moje dziecię akceptuje :P Zawsze wyjeżdżamy z płaczem i wracamy z płaczem, więc wygląda to tak, jakby Anielka non stop płakała. A mieszkam w wieżowcu na 10 piętrze, więc zanim zjedziemy windą, to wszyscy zdążą usłyszeć, że wychodzimy no i potem, że wracamy. Na świeżym powietrzu mamy jednak 30-40 minutową drzemkę :) Chiyo, u nas też są 4 30-minutowe drzemki. Czasami zdarzy się jakaś niespodzianka i Anielka zasypia na godzinkę, ale to zdarza się dosyć rzadko. Przypomniałam sobie okres ciąży i rzeczywiście - w dzień moje dziecię wierciło się w brzuchu bez przerwy, natomiast w nocy dawało mi pospać. Dokładnie tak jest teraz. Właściwie od początku przesypia całe noce (oczywiście z przerwami na karmienie) a w dzień za bardzo nie chce jej się spać. U Was też aktywność bobasów z czasu ciązy pokrywa się z aktywnością po porodzie? Aha. Czy którejś z Was jeszcze nie wypadają włosy? Moje trzymają się głowy i ani myślą wypadać. Łudzę się, że zostanie mi taka bujna czupryna. Ale ja rodziłam 21 sierpnia, więc pewnie wszystko przede mną...
-
Ha! Po raz kolejny Wasza pomoc, forumowe ciocie, okazala sie nieoceniona :-) Ale zacznijmy od poczatku. Ujezdzalismy dzisiaj caly dzien samochodem ciagnac z nami nasze biedne dziecie. Akurat wtedy, kiedy zaczynala zapadac w drzemke, my musielismy pakowac ja do fotelika samochodowego i gdzies jechac. I tak kilka razy. Skoncztlo sie tym, ze po 16 Anielka byla tak rozregulowana i zmeczona, ze nawet noszenie po calym domu nie uspokajalo jej. Ssybciutko sciagnelam wiec polecana przez Was apke sleep baby sleep, wlaczylam dzwieki z brzucha mamy i... W ciagu kilku sekund Babel przestal plakac a po kilku minutach zasnal mocnym snem. Po ok goszinnej drzemce Anielka sie przbudzila a kiedy wzielam ja na rece, podkulila raczki i nozkii sklonila glowke, przyjmujac pozycje embrionalna. Chyba po raz pierwszy od porodu tak sie skulila, bo zawsze to raczej sie wyciaga. Faktycznie musi pamietac te dźwięki z okresu plodowego, kiedy bylo jej cieplutko i milutko u mamy pod sercem. Dla mnie bylo to niezwykle wzruszajace... :-)
-
Silv, dzięki za patent z tv, o którym pisałaś kilka dni temu. Moja uparta Anielka za nic nie chciała leżeć na brzuszku. Kończyło się to przeważnie dosłownie histerią. Oglądałam zdjęcia Waszych "żółwików" i zastanawiałam się, czy nie udać się do lekarza z moim leniuszkiem, któremu nie chce się podnieść głowy nawet o centymetr. Wykorzytsałam jednak Twój patent i włączyłam dziecięce piosenki na yt i młodą, fru, przed laptopa. Dwa dni "rehabilitacji" minęły a ona już potrafi głowę zadzierać jak podręcznikowy trzymiesięczniak. Ech, trafił mi się leniuszek-uparciuszek. Teraz się boję, że jak tak dalej pójdzie, to za jakiś czas nie oderwę jej od komputera. Ech, cały tata :P Aha, no i mam jeszcze głupiutkie pytanko :P (blondynka:P). Za dwa dni kończymy trzy miesiące a mi zostało prawie całe opakowanie wit d i k. Czy po tych 3 miesiącach trzeba definitywnie odstawić tę wit k, czy można ją podawać dłużej? Nie wiąże się to z jakimś przedawkowaniem?
-
Ja też z niepokojem czekam na wieści od bashi. Jak tylko sobie o nich pomyślę, staje mi przed oczami maleńka Lenka z tymi pięknymi oczętami, taka delikatna i bezradna... MamaEwy, paznokcie u rąk obcinam Anielce mniej więcej co tydzień a u stóp...nie obcinałam jeszcze ani razu, bo nie ma potrzeby na razie. U nas też dzień rozpoczął się giga kupką. Body, pajac i śpiworek już piorą się w pralce :P Nie wiem czy to ta pogoda, czy może coś Anielce dolega, ale ma dzisiaj okropnie marudny dzień! Tylko śpi (jakieś 5 minut), potem się budzi z krzykiem i nawet noszenie jej nie uspokaja. Płacząc i marudząc zasypia (oczywiście na rękach), śpi 5 minut i tak w kółko. Próba położenia jej na brzuszku zakończyła się histerycznym płaczem. A dzisiaj bioderka. Do lekarza musimy dojechać autobusem, bo mąż pojechał samochodem do pracy. Na zewnątrz leje, Anielka w paskudnym humorze... Szykuje się ciekawa wyprawa.
-
Chiyo, ja mam Hop-tye. Kupowalam w sklepie tublu.pl, bo nigdzie indziej nie znalazlam tego nosidla. Sprawdza sie swietnie. Jutro robimy wycieczke w gory, wiec przetestujemy je na troche dluzszych dystansach.
-
Robactwo moze wylazic z gryki. To nie mit, bo kiedy zapytalam o to pania w sklepie dla maluszkow, powiedziała, ze kilka razy zdarzaly jej sie reklamacje i robaki widziała na wlsne oczy. Didus135, ja tez naprawde plecam ksiazke "jezyk niemowlat". Jeszcze do niedawna tez nie wiedzialam o co chodzi mojej Anielce, a teraz rozumiem ja o wiele lepiej. Najwazniejsza rada-nie stresuj sie! Moje dziecko momentalnie wyczuwa moj stres i tez jest wtedy zdenerwoeane.
-
Didus, my wlasnie dzisiaj przejechalismy 300 km w 4 h bez placzu. Jaki mamy sposob? Wyjechalismy, kiedy Anielka juz zasypiala wieczorem. Przespala cala podroz. Tylko ze ona, o ile w dzien ma bardzo plytki sen, w nocy spi jak kamien. Juz pare razy robilismy takie dluzsze trasy o roznych porach i dla nas jest to najlepsza i najmniej stresujaca opcja, choc dzisiaj byla mgla i padalo. Stwierdzilismy ze to juz jest lepsze niz placzace wnieboglosy dziecko, ktorego nie mozna nawet przytulic, bo musi siedziec w foteliku. Ech...strasznie to frustrujace...
-
hahaha, Daniela, moja Aniela ma w kolekcji już 5 smoczków, każdy inny, żaden nie pasuje :P ja już się poddałam :)
-
Ania125, olga1 na pewno laczy nas jedno. Kazda z nas chce jak najlepiej dla naszych ukochanych, bezbronnych malenstw i wszystkie decyzje podejmujemy dla ich dobra :-) oby nic zlego ich nie spotkalo Ania125, dziekuje za przeslanie ksiazki "jezyk niemowlat". Zastosowalam to, co przeczytalam i juz widze duze zmiany na lepsze. Dziewczyny, jesli ciagle nie mozecie ustalic rytmu dnia, przevztajcie te ksiazke. Szczerze polecam.
-
Dlaczego na razie nie szczepimy? Po rozmowach z wieloma znajomymi stwierdziłam, że powikłania po szczepieniach to wcale nie jest rzadki temat. Szczepionki zawierają mnóstwo konserwantów i metali ciężkich, które odkładają się w organizmie dziecka. Owszem, skojarzone nie mają już rtęci, ale zamiast niej w ich składzie są związki glinu, które są szkodliwe dla dopiero kształtującego się układu nerwowego dzieciaczków. Nikt tak naprawdę nie sprawdza, jaki wpływ - długofalowy - mają one na funkcjonowanie mózgu. Dlaczego nikt tego nie sprawdza? Na to pytanie niech każdy odpowie sobie sam. Od opowieści znajomych się zaczęło. Potem sporo czytałam na ten temat (polecam książkę http://www.szczepieniazaiprzeciw.pl/store/c1/Featured_Products.html ) Autor w bardzo wyważony sposób opisuje dokładnie funkcjonowanie wszystkich szczepionek oraz rozwój układu nerwowego dzieci. Nie jest jakimś zagorzałym fanatycznym antyszczepionkowcem (ja też nie jestem :P) i wcale nie próbuje udowodnić, że szczepionki to złoooooo, a to co pisze potwierdza wieloma badaniami. Bibliografia to jakieś 70 stron :P To na co autor zwraca uwagę to fakt, że im młodsze dziecko zostanie zaszczepione, tym mniejsze prawdopodobieństwo skuteczności takiej szczepionki! Niektóre mają nawet 5% skuteczność. I dlatego trzeba je tak często powtarzać. Gdyby zaszczepiło się dziecko starsze, być może wystarczyłąby jedna/dwie dawki. Ogólnie to nie wyobrażam sobie nie zaszczepić swojego dziecka przeciwko tężcowi czy błonicy np, bo to poważne choroby. Szkoda tylko, że są one skojarzone z krztuścem, który prawie w ogóle nie chroni przed chorobą. Nie rozumiem też dlaczego trzeba szczepić tak małe dzieci. Przecież ich wszystkie układy dopiero się rozwijają i są najmniej odporne a najbardziej wrażliwe. Jeśli dodać do tego niską skuteczność szczepień w tak młodym wieku oraz konieczność szczepienia szczepionkami, które są praktycznie nieskuteczne, to nie wydaje mi się, żeby szczepienie 2-miesięcznego dziecka było najlepszym rozwiązaniem. Problemem jest też to, że w Polsce nie istnieje żądne wsparcie dla dzieci, u których wystąpiły powikłania poszczepienne. Nagminną praktyką jest też niezgłaszanie powikłań do sanepidu przez lekarzy. To też spotkało moich znajomych. A już w ogóle oburzające jest dla mnie wprowadzenie obowiązkowego szczepienia przeciwko hpv. Występuje po niej bardzo dużo powikłań, dlatego też odchodzi się od tych szczepień w innych krajach UE. Moja położna opowiadała mi, że jej córka po tym szczepieniu do tej pory ma ogromne problemy z cerą. Przed szczepieniami nie miała żadnych problemów. Oczywiście nikogo nie mam zamiaru do niczego nakłaniać, warto jednak troszkę się zagłębić w temat, zanim podejmie się tak ważne decyzje odnośnie swojego dziecka. Mam też nadzieję, że nie naraziłam się na jakiś forumowy lincz z powodu swoich poglądów :P A dlaczego Wy zdecydowałyście się na szczepienia?
-
Hejka, ja mam dosyć głupie pytanie do Was. Trochę się czuję jak wyrodna matka zadając je, ale cóż :P A więc... Już kilka z Was pisało, że byłyście u lekarza na ważeniu Waszych maleństw. Czy faktycznie chodzicie do lekarza tylko w tym celu? Albo po to, by skontrolować wagę i np osłuchać, choć nie ma żadnych objawów choroby? A może to wszystko przy okazji szczepień? Ja muszę przyznać, że byłam z Anielką u lekarza tylko raz - na pierwszej wizycie patronażowej. I to tyle. Ponieważ zdecydowaliśmy z mężem, że szczepienia odłożymy na jak najpóźniejszy okres, z tej okazji też jeszcze nie byliśmy w przychodni.
-
Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby teściowie poprzytulali moją Anielkę. Widzę, jak bardzo oszaleli na punkcie swojej wnuczki, więc nie miałabym serca im tego zakazywać (z tym że oni nie wzięliby Anielki na ręce, gdyby ich wcześniej nie umyli). Zresztą, skoro wychowali dwoje dzieci, to przecież są na tyle doświadczeni, że krzywdy wnuczce nie zrobią. Poza tym, moim zdaniem to ważne, żeby nawiązać relację wnuk-dziadkowie. To coś zupełnie innego niż relacja dziecko-rodzic. Co do nosidełek. Przeczytałam chyba całe internety w poszukiwaniu odpowiedniego. Rzeczywiście chustowi fanatycy przestrzegają przed nosidłami i rzeczywiście są takie, które mogą dziecku wyrządzić krzywdę! Dla maluszków takich jak nasze dzieci znalazłam dwa nosidełka: marsupi i hop-tye. Zdecydowałam się na to drugie, bo starcza na dłużej. W marsupi zmieści isię dziecko do 6 msca życia, czyli właściwie już niedługo. Hop tye jest produkowane przez niemiecką firmę hopediz, która robi chusty. Jest ono stworzone na wzór azjatyckich mei tai ale przystosowane do najmniejszych dzieciaczków. Jest bardzo wygodne, dziecko nie siedzi w nim sztywno, nóżki ma ułożone w pozycji żabki, plecki zachowują naturalną krzywiznę, główka jest podtrzymana. Moja Anielka zasypia w hoptaju w ciągu 2 minut. Nie lubi tylko zakładania, ale wystarczy zrobić z nią dwa kroki w założonym już nosidełku i jest spokój. Aha, są jeszcze nosidła bondolino - też ergonomiczne i bardzo dobre jakościowo, ale cenę mają zaporową :P Hop tye znalazłam tylko w jednym sklepie: http://www.tublu.pl/chusty-i-nosidelka-dla-dzieci/nosidelka/bondolino/nosidelko-hop-tye-hoppediz-los-angeles-blue.html
-
Ja też polecam nierafinowany olej kokosowy. Jakoś chyba w trzecim tygodniu życia skóra Anielki, szczególnie na twarzy zrobiła się tak sucha i podrażniona, że moje dziecię wyglądało jak trędowate. Skóra się wręcz łuszczyła. Wyglądało to nie za ciekawie. Najpierw drastycznie ograniczyłam nabiał, bo to podobno oznaka skazy białkowej - nie pomogło, potem wszystkie produkty, które mogą potencjalnie uczulać (pomidory itd) - też okazało się, że to nie to. Wróciłam więc do normalnej diety i postanowiłam pokombinować z kosmetykami aptecznymi, jednak i one się nie sprawdziły. Dopiero kiedy zaczęłam regularnie, rano i wieczorem wmasowywać olej kokosowy w buźkę mojej małej, jej skóra zaczęła się stopniowo poprawiać. Teraz już jest zupełnie dobrze. :) W ciąży i po porodzie smarowałam brzuch olejem kokosowym i jestem bardzo zadowolona z efektu. Spodziewałam się, że skóra będzie rozciągnięta, zorana rozstępami i pomarszczona, a tu miłe zaskoczenie - nie mam ani jednego rozstępu a brzuch wygląda prawie tak samo jak przed porodem. No, prawie :P Daniela, Ania125 i inne dziewczyny - ja też ostatnio jestem jakaś słaba... Najgorzej jest z moimi nadgarstkami! Dziwne, bo nie miałam nigdy z nimi problemów a teraz... rano jak się obudzę, to mam problem z podniesieniem dzbanka z wodą. W ciągu dnia, kiedy je trochę rozruszam, jest lepiej, ale po nocy znowu to samo :/ Kręgosłup na razie daje radę :) Silv, moja Anielka, jak czasami włączy swoje ultradźwięki, to na kilka sekund tracę słuch :P do cichych nie należy. Ktokolwiek słyszy jej płacz mówi, że będzie ładnie śpiewać - w tak dyplomatyczny sposób dają mi do zrozumienia, że mam wyjątkowo głośne dziecko. Dobrze, że nie zawsze wchodzi na te swoje kosmiczne częstotliwości, bo groziłaby mi rychła utrata słuchu :P
-
Ania125, ja też poproszę o książkę. Maila wysłałam Ci w wiadomości.
-
Hej mamusie! Ja od początku tygodnia wzięłam się ostro za ustalanie rytmu dnia (korzystając też z Waszych doświadczeń) i już widzę pierwsze efekty - dzisiaj Aniela spała całe 40 minut! :) A ja w tym czasie jak ewelad - ekspresowo wytarłam kurze, odkurzyłam i umyłam podłogi i wstawiłam pranie :) Przydałaby się kolejna drzemka, żebym mogła zrobić obiad :P póki co cieszę się z jednej :) Jakiś czas temu pisałyście o lewoskrętnej wit c. Trochę o tym poczytałam i okazuje się, że każda wit c jest lewoskrętna! Nie istnieje coś takiego jak prawoskrętna wit c. Tzn istnieje taki związek, ale nie jest to wit c, bo ona musi być lewoskrętna. Tak więc jest to tylko sprytny chwyt marketingowy.
-
Chiyo, ja mam laktator ręczny Nuby. Pani w sklepie poleciła jako dobrą i tańszą alternatywę dla Aventa. Nie mam w sumie porównania, ale moim zdaniem Nuby spisuje się bardzo dobrze :)
-
Ja mam teoretycznie u siebie windę, ale jak to w bloku z lat 70 - winda jest na półpiętrze, więc zostaje mi do pokonania 8 schodków, których po prostu nie cierpię! Znoszę gondolę i stelaż osobno, chyba e akurat zjawi się na klatce jakiś miły sąsiad :) Joanna, znosić wózek z 4 piętra? Siłaczka z Ciebie! Ja chyba zrezygnowałabym ze spacerów z wózkiem. Ostatnio zaopatrzyłam się w nosidło. Zwie się hop-tye. coś na wzór chusty, ale prostsze w obsłudze :) Sprawdza się bardzo dobrze, dziecię śpi w nim, jest do mnie przytulone i spokojniejsze niż w wózku. Bo moja Anielka do najłatwiejszych w obsłudze dzieci nie należy. Spacer w wózku? Ok, ale maksymalnie godzinkę i broń Boże, żebyś się matko zatrzymała. Jakaś galeria handlowa? Jakiś szoping? Ławka w parku? Tylko pod warunkiem, że postój nie jest dłuższy niż półtora minuty :P Mam do Was pytanie: czy macie już ustalony rytm dnia? U mnie w dzień wolna amerykanka. Anielka przeważnie śpi w sumie nie dłużej niż godzinę dziennie a potem wieczorem jest okropnie marudna, bo zmęczona. Innym razem (czyt. wczoraj) chyba odsypiała te wszystkie nieprzespane dnie, bo spała prawie cały dzień. Może po prostu ja jej nie umiem uśpić, nie wyczuwam momentu, kiedy chce jej się spać i potem tak to wygląda? Nie wiem.
-
I ja na bieżąco czytam forum i nieraz zbierałam się, by napisać co u nas, bo milczę praktycznie od porodu... Dzisiaj na pewno nic nie napiszę... Jestem wstrząśnięta... Najpierw bardzo ciężki poród i długie dochodzenie do siebie a teraz jeszcze takie coś... Lusiu, słowami Cię nie pocieszę, więc nie będę pisać wielkich elaboratów. Od rana jestem myślami z Tobą i modlę się, byś w tych ciężkich chwilach mogła znaleźć wsparcie i nie została sama. Dziękuję za uświadomienie, jak wiele mam i jak często tego nie doceniam...
-
Któraś z Was pytała o laktator. Ja mam ręczny Nuby i właściwie nie mam do niego żadnych uwag. Jest troszkę tańszy od avent a spisuje się całkiem dobrze :)
-
Oj, jak dobrze, że jest to forum, bo chyba umarłabym z niepokoju. Czytam o Waszych problemach, a jakbym czytała o swoich. My też się męczymy z kupkami. Mała popłakuje, stęka i bardzo się męczy, żeby zrobić kupkę. A wczoraj przeżyliśmy po raz pierwszy chwile grozy, kiedy zwymiotowała wszystko co zjadła i zadławiła się treścią żołądkową tak, że nie mogła złapać tchu. Straszne uczucie - widzieć takie coś u własnego dziecka... Po trzykrotnym zwymiotowaniu Anielce puściły zwieracze i zrobiła giga kupkę po całym dniu męczenia się i niepokoju. Dzisiaj od 6 do 9 znowu był płacz, jęki i stęki, ale w końcu dziecię zasnęło i kiedy się zrelaksowało, znów udało się jej zrobić kupkę.
-
MMmadzia, i ja dolaczam do grona pelnych podziwu dla Twojego ogarniecia tematu. Ja imiewam kryzysy przy jednym dziecku, kazdy space, kazde wyjscie z domu to dla mnie stres a gdzie tu mowic o opiece jeszcze nad dwojka dzieci. Oj, dzielna goralka z Ciebie! Moja Aniela ma juz 2 tygodnie. Urodzila sie z waga 3470 i dlugoscia 59 cm. Karmie piersia, dziecie moje nie doswiadczyl o czym jest mm. Na smoczek nie daje nie nabrac. Po tygodniu pobytu w domu przytyla prawie 400 g! RudaMaruda, nic sie n martw tym przybieraniem. Gorzej byloby, gdyby przybierala za malo. Co do naciecia. Po dwoch tyg nadal odczuwam spory dyskomfort, siedze tylko jak naprawde musze. Karmie na lezaco. Polozna polecila przemywac rane gazikiem nasaczonym rivanolem. Przynosi ulge. O! Anielka wlaczyla alarm. Idziemy sie karmic. Ps, czy wam tez tak mleko leci z piersi? Ja musze co chwile wymieniac wkladki, bo sa calkiem mokre.
-
Hej nierozpakowane mamusie! Oj, bylam w podobnym stanie przedporodowego baby bluesa jescze tydzien temu, wiec doskonale rozumiem Wasz stan. Najsmieszniejsze jest to, ze choc to bylo tak niedawno, dla mnie juz jest oddalone o lata świetlne. Odkad jest Anielka, wszystko jwst jakies inne, zdecydowanie trafil mnie obled, ktory spotyka kazda matkę. Uwazam, ze moje dziecko jest najpiekniejszym i najgrzeczniejszym, jakie kiedykolwiek chodzilo po ziemi! Cud haha. Dodam tylko, ze wlasciwie do dnia porodu raczej nie wystepowalo u mnie.cos takiego jak instynkt macierzynski. Ja mialam porod z konska dawka oksytocyny. Przezylam, wiec sie da. Boli okrutnie. Przed samymi partymi przestawalam praktycznie panowac nad wlasnym cialem, kiedy nadchodzil skurcz. Podejrzewam jednak, ze nie istnieje cos takiego jak bezbolesny porod, i wcale nie trzeba dostac oksy, zeby byc na krawedzi wytrzymalosci.
-
Czekajace mamuski. Lepiej tydzien albo dwa przechodzić i poczekac na porod cierpliwie, niz miec wywolywany :-P nie ma to jak natura. Ona sama wie, kiedy jest najlepiej. U mnie zamiiast natury zdecydpwala pani dpktor i niestety porod to byla meka. Nie sśpieszcie sie, czekajcie cierpliwie a urpdzicie najlepiej, czyli calkiem naturalnie. Wiem jakie to frustrujace, kiedy wiekszosc sierpniowek juz ma maluszki, bo sama do niedawna swirowalam i nie moglam sie doczekac, ale teraz wiem, ze nie ma co przyspieszac. Trzymajcie sie! Kazda z Was juz bardzo bardzo niedlugo, bedzie miala swojego maluszka. Ach, wiem jak te ostatnie dni ciagna sie w nieskonczonosc i jak negatywnie dzialaja na psychike...