Dawno dawno temu za 7 górami, za siedmioma morzami i za 3 rzekami w wielkim, pięknym pałacu mieszkała piękna królewna Paulinka z mamą i tatą. Jej rodzice zajmowali się rządzeniem królestwem a Paulinka spędzała dnie na zabawie ze swoją nianią. Żyli sobie jak w bajce a królewnie nic nie brakowało. Była dobra i miła więc jej poddani bardzo ją kochali i obsypywali prezentami. Miała więc królewna suknie szyte ze złotych i srebrnych nitek, korale i szklane pantofelki, barwne ptaszki w klatce, konia i psa. Paulinka była wesoła i wszędzie jej było pełno. Czasem wpadła do kuchni i dostała od kucharek jakiś smakołyk, odwiedziła ogrodnika lub wspinała się na wspaniały tron swojego taty i dawała mu buziaka w długą, czarną brodę. Uwielbiała tańczyć przed rodzicami w swoich ślicznych bucikach i biegać po ogrodzie z psem o imieniu Rubinek
Lecz pewnego dnia stała się straszna rzecz. Królewna zachorowała i nikt nie potrafił jej pomóc. Płakał król i królowa bo bardzo kochali swoją jedynaczkę. Sprowadzali lekarzy, naukowców i magów lecz oni tylko kręcili głową i nie potrafili pomóc biednej królewnie. W pałacu zrobiło się cicho i smutno. Paulinka już nie biegała po schodach wesoło podśpiewując tylko leżała w łóżku. Wszyscy poruszali się na paluszkach mówiąc szeptem by przypadkiem nie zbudzić biedaczki i nawet ptaszki odganiano z parapetu, by swoim śpiewem nie przerwały snu królewnie. Paulinkę bolała głowa, była marudna i ciągle zmęczona. Nie miała siły wstać. Smutna wieść rozeszła się po królestwie. Poddani bardzo martwili się o zdrowie małej królewny Pauliny. I kiedy król i królowa tracili już nadzieje do zamku przybyła stara kobieta. Była stara i pomarszczona i miała wielką torbę z różnymi dziwnymi przedmiotami. Obejrzała królewnę i pokiwała ze zrozumieniem głową.
Królu wiem na co choruje Wasza córka i pomogę jej ale pod jednym warunkiem – starowinka uśmiechnęła się chytrze.
Mów czego chcesz kobieto. Złota nie żałuje i drogocennych klejnotów. Ulecz moje jedyne dziecko a szczodrze Cię obsypie darami.
Lecz stara kobieta tylko pokręciła głową.
-Nie chcę królu Twojego złota i klejnotów. Nie potrzebuje srebra ani pieniędzy. Jeśli przyniesiesz mi złote jajko z Diamentowej góry ja Ci dam lekarstwo dla królewny.
Natychmiast król wypisał ogłoszenie i kazał rozwieść gońcom po całym królestwie. I niemal natychmiast zaczęli się zjeżdżać śmiałkowie bo król obiecał wspaniałą nagrodę dla zdobywcy złotego jaja. Byli młodsi i starsi, biedni i bogaci, zręczni rycerze i prawdziwi olbrzymi. Jednak droga na Diamentową górę była długa i niebezpieczna i wielu zawracało w połowie trasy przyznając się do porażki. Żeby dotrzeć na Diamentową górę trzeba było przejść przez Straszący Las, minąć jaskinie trolów a potem pokonać magiczny strumyk. Przejście przez ten strumyk wcale nie było proste bo ilekroć ktoś się w nim zanurzył z miejsca zamieniał się w szkaradną ropuchę i już na zawsze pozostawał w strumyku. Wielu odważnych, silnych i zręcznych mężczyzn próbowało przeskoczyć strumyk ale był zbyt szeroki i nieszczęśliwcy lądowali w wodzie od razu zamieniając się w żaby. A jeśli komuś udało się pokonać fartem strumyk musiał zmierzyć się z kolejną trudnością. W wiosce znajdującej się za strumykiem panował zwyczaj, że każdy gość musiał upolować 10 śnieżnobiałych zająców, inaczej pozostawał w wiosce na zawsze. A zające w tej wiosce, zwłaszcza te śnieżnobiałe słynęły ze swojej szybkości. Kiedy komuś udało się przejść przez wioskę stawał przed Diamentową górą, która zrobiona była z najprawdziwszych diamentów i tak lśniła w słońcu,że od razu oślepiała każdego kto na nią spojrzał, więc nikt nie docierał na szczyt. Załamywał ręce król i królowa nad losem swojej księżniczki i bardzo martwili się o jej zdrowie bo mijał czas i nikt nie wracał ze złotym jajem dla starej kobiety. I wtedy na zamek przyjechało trzech braci z dalekiej krainy. Ich konie były wspaniałe i okryte pięknymi siodłami. Rumaków było trzy tak jak braci. I każdy się od siebie różnił tak jak bracia między sobą. Czarnego rumaka dosiadał najstarszy brat Mezamir, który łamał drzewa na pół. Kasztanowego konia miał średni brat Myślosław, który był znany ze swojej mądrości a na białym koniu siedział Mieszko – najmłodszy z braci i najszybszy. Bracia obiecali królowej, że przywiozą złote jajko i wyruszyli w pełną niebezpieczeństw podróż. Szybko przeszli przez Straszący Las i minęli jaskinię złośliwych troli bo odwagi im nie brakowało i zatrzymali się magicznym strumykiem. Na pewno by tam powpadali tak jak ich poprzednicy ale mądry Myślosław znalazł sposób, żeby przejść przez wodę nie mocząc się. Potężny siłacz Mezamir wyrwał drzewo z korzeniami i przerzucił na drugi brzeg i wszyscy bezpiecznie przeszli i przeprowadzili swoje konie. Najmłodszy z braci, który najszybciej biegał wyłapał zające, nawet nie 10 a 20 i oddał mieszkańcom wioski. Bracia mogli spokojnie udać na Diamentową górę ale najmądrzejszy z braci ich powstrzymał. Doskonale wiedział, że góra odbijając promienie słońca oślepi ich, dlatego nakazał im wyruszyć o zmroku. I tak też się stało. Wyruszyli późno w nocy a kiedy dotarli pod Diamentową Górę to aż im dech zaparło bo taka była piękna w świetle księżyca. Wspięli się szybko na górę i znaleźli ukryte jajo. Kiedy wracali schwytali 10 śnieżnobiałych zająców a potem przeszli przez kładkę, którą wcześniej zrobił siłacz Mezamir. Od ter pory nikt już nie zamieniał się w ropuchę przeprawiając się przez strumyk. Dalsza część podróży minęła im spokojnie i uradowani weszli do pałacu i wręczyli wzruszonej królowej złote jajko. Wdzięczny król obsypał braci mnóstwem złota i drogich kamieni a było ich tyle, że przez miesiąc wozami wywozili je do swojego kraju. Natychmiast też posłano po staruszkę, która przytargała jeszcze większą i cięższą niż ostatnio torbę.
- Zaprowadź mnie królu do Paulinki a ja podam jej lekarstwa,
Biedna dziewczynka była jeszcze bledsza i smutniejsza niż wcześniej. Wyglądała jak 7 małych nieszczęść.
Tymczasem wszyscy zastanawiali się co jest w torbie staruszki i dyskutowali między sobą zawzięcie. Jedni twierdzili, że to jakieś magiczne antidotum, inni, że lekarstwa z dalekich krain a jeszcze inni nie twierdzili nic bo nie wiedzieli co myśleć. W końcu ktoś odważył się zapytać staruszkę co chowa w wielkiej torbie. Staruszka lekko się uśmiechnęła i powiedziała krótko: - witamina D. Wszyscy zgromadzili się wokół staruszki bo byli bardzo ciekawi co to takiego ta witamina D. Jakież było ich zdziwienie kiedy wyciągnęła na stół najzwyklejsze w świecie jajka, mleko, kiwi i śledzie. Zdenerwował się stary król i pomyślał, że staruszka go oszukała. Już chciał ją wtrącić do lochu na 100 długich lat, kiedy staruszka wyjaśniła, że te rzeczy zawierają właśnie witaminę D i należy je dawać do jedzenia królewnie bo do tej pory kaprysiła i nie chciała ich jeść, dlatego zachorowała. Stara kobieta poleciła też by Paulinka wychodziła na słońce i by dużo bawiła się na dworze, bo to jej pomoże szybciej wyzdrowieć. Gdy królewna to usłyszała bardzo się ucieszyła bo uwielbiała bawić się na dworze ze swoim pieskiem. Zdziwienie króla i królowej nie miało granic bo mieli lekarstwo tak blisko a szukali w odległych krajach. Wszyscy pytali tajemniczej staruszki po co jej było złote jajko ale ona się tylko uśmiechała. Pożegnała się z królem i poszła czule trzymając złote jajko.
Królewna Paulina dostała nową dietę zawierającą witaminę D i wkrótce tryskała energią szczęśliwa i zdrowa. Biegała po całym pałacu głośno się śmiejąc a król i królowa nie mogli uwierzyć w swoje szczęście. Wszystko się dobrze skończyło i żyli długo i szczęśliwie.
A miesiąc później po podwórku starej kobiety biegała sobie złota kurka.