adasaga3
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Personal Information
-
Płeć
Kobieta
-
Miasto
Racibórz
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
Osiągnięcia adasaga3
0
Reputacja
-
A czy córka odpowiednio dużo pije? Na moje dzieci dobrze działało jabłko. Kup słoiczek przecieru jabłkowego dla dzieci, albo sama zetrzyj jabłuszko na tarce i podaj dziecku na łyżeczce.
-
Moje dzieci (4 i 6 lat) mają około 20 pudełek puzzli. Od takich najprostszych 15-30 częściowych do kupowanych w ostatnim czasie puzzli 100 częściowych. Synek ma większą cierpliwość do układanek, potrafi pół godzin siedzieć i układać puzzle. Wiadomo że przy tych bardziej licznych puzzlach trzeba trochę dziecku pomóc, ale ja też lubię puzzle jest to więc dla nas fajna zabawa.
-
Nkaa, no to wypada Ci życzyć byś dalsze testy kwalifikacyjne przeszła pozytywnie. To wspaniałe że możesz komuś pomóc, podarować zdrowie i życie. Daj znać co dalej, jak poszły badania.
-
Smutna mama, a czy Twoje dziecko chodzi do logopedy?
-
Mamamiłego, jak tam z jedzeniem u Twojego synka? Sporo czasu mięło- jest już lepiej? Bardzo rzadko tu bywam więc dopiero teraz wpadło mi w oko Twoje pytanie a i moderatorkom pewnie gdzieś umknęło. Dzieci przyzwyczajają się czasem do nowości opornie, Twój synek przywykł do jedzenia o gładkiej konsystencji i trochę czasu musi minąć zanim się przyzwyczai do innego jedzenia. Nie rezygnuj z podawania pokarmów o grudkowej konsystencji, na początku niech tych grudeczek będzie mało z czasem więcej, synek mimo odruchów wymiotnych w końcu się przyzwyczai połykać takie pokarmy. A może spróbuj mu podać do ręki ugotowany (bardzo miękki) kawałeczek marchewki czy brokuła (kalafiora, ziemniaki) niech synek sobie go memla, ssie aż zje. Może taka metoda i taki pokarm bardziej mu będą odpowiadać. Mam jednak nadzieję że teraz gdy synek ma ok. 10 miesięcy problemy o których pisałaś są już za Wami.
-
Karmienie piersią w miejscach publicznych - rusza proces
adasaga3 odpowiedział(a) na es_ze temat w Kącik dla mam
Nie dziwię się że ta kobieta wytoczyła proces. Ja sama chyba zrobiłabym niezłą "haję". Nie wiem czy kelner sam z siebie był taki bezczelny czy też taka jest polityka tej restauracji, ale ciekawa jestem czy sam chciałby jeść cokolwiek w ubikacji, czy chciałby by jego żonę czy siostrę też tak potraktowano. Nie zgodzę się z Tobą, Dziubala, że w jego zachowaniu nie ma nic zdrożnego. Dla mnie to szczyt bezczelności i chamstwa. Ta kobieta była gościem tej restauracji, chciała przecież tylko sama coś zjeść, przy okazji nakarmić głodne dziecko, zapłacić uczciwie rachunek. Rozumiem że gdyby zmieniała na środku stołu pampersa to wtedy kelner mógłby interweniować, ale karmienie?! I co do tego mają inni goście? Czy Ty reagujesz gdy w restauracji przy innym stoliku dzieci rozrabiają? Czy każesz kelnerowi uspokoić zbyt głośno zachowujące się towarzystwo dorosłych? Czy interweniujesz u kelnera by nauczył dobrego zachowania osoby głośno bekające, mlaskające itd.? Takie sytuacje tez się przecież zdarzają, ja osobiście jestem bardzo częstym klientem restauracji a nie spotkałam się z tym by ktokolwiek zwrócił im uwagę. W końcu klient nasz pan. A my jako goście restauracji mamy dwa wyjścia-albo wyjść jeśli coś nam przeszkadza, albo przymknąć oko i do końca posiłku nie zwracać na to uwagi. Nie wiem czemu - i nigdy tego nie zrozumiem- dlaczego karmienie piersią (czyli zaspokajanie podstawowej potrzeby dziecka) miałoby być wstydliwe, szokować czy bulwersować. Tyle się mówi o karmieniu piersią, tak zachęca do naturalnego sposoby karmienia a tutaj taka sytuacja. Czy kobieta karmiąca piersią ma ukrywać się w ubikacjach gdy przyjdzie pora karmienia, czy może ma siedzieć w domu bo nigdy nie wiadomo kiedy dziecko znów zgłodnieje? A może powinna płaczącemu dziecku podczas wizyty np. w restauracji wytłumaczyć cierpliwie: "kochanie, teraz ja zjem, a Ty za godzinę, gdy wrócimy do domu, bo tutaj nie można Cię nakarmić?". NONSENS! Mam nadzieję że dzięki temu szumowi wokół sprawy coś się zmieni w mentalności Polaków i kobiety nie będą się bały czy wstydziły karmić swoich maleństw. Bo to ciekawe -jak tu już ktoś pisał- że nie reagujemy na duże dekolty i na wyskakujące z nich piersi, na nastolatki w spodenkach tak krótkich że widać pół tyłka, na obrzydliwe gołe brzuchy grubych mężczyzn wylewających się ze spodenek. Wiele razy w nadmorskich kurortach widziałam w restauracjach mężczyzn paradujących w samych slipkach i kobiety w strojach składających się z trzech małych trójkącików i jakoś nikt ich nie wyrzucał z restauracji, nie zwracał uwagi na nieodpowiedni strój -a dodam że nieraz swoim widokiem odbierali apetyt, bo nawet nie starali się ukryć prawie gołego tyłka. Nieraz widziałam też lekko podchmielonych facetów w restauracji i dopóki zachowywali się grzecznie i płacili rachunki nikt ich nie wypraszał, a tutaj kobiecie pragnącej nakarmić głodne dziecko każe się opuścić salę. To żenujące. Ja swoje dzieci karmiłam gdzie się dało - począwszy od pola kukurydzy czy górskiej hali przez milion restauracji, galerii handlowych po karmienie w Kościele a nawet przy księdzu na kolędzie. Nigdy w żadnym z takich publicznych miejsc nie zwrócono mi uwagi na"niewłaściwe" zachowanie, większość osób nawet nie wiedziała że karmię, a Ci co widzieli (a raczej domyślali się) odwracali wzrok by mnie nie peszyć albo uśmiechali się porozumiewawczo. Raz nawet jeden pan pochwalił mnie że karmię tak duże dziecko (miało ponad rok). ;-) Mój post wyszedł strasznie długi, ale ta sprawa bardzo mnie oburzyła i po prostu jako kobietę-matkę dotknęła. -
Sylwiajaw30, rozumiem że pewnie bardzo się denerwujesz i zastanawiasz co to się pojawiło w brzuszku Twojego dziecka. U mnie gdy byłam w ciąży z drugim dzieckiem na ostatnim badaniu usg (gdzieś około 37-38 tyg. ciąży) też wykryto pewną nieprawidłowość, a konkretnie zastój moczu w nerkach dziecka. Pamiętam, że panikowałam, przeszukiwałam internet w poszukiwaniu wiadomości co to może być i od tych wszystkich rzeczy które wyczytałam byłam wręcz chora. Wtedy mój lekarz kazał mi nie panikować, uspokoić się, nie myśleć o ewentualnych chorobach i wadach dziecka, a przede wszystkim wyłączyć internet. Miałam o tym zastoju powiedzieć lekarzom tuż po porodzie by zrobili usg czy inne potrzebne badania i tak właśnie zrobiłam. Tobie radzę zrobić to samo, przede wszystkim starać się nie myśleć o tym "problemie". Do rozwiązania zostało Ci już niewiele czasu, czy masz jeszcze zaplanowana kolejną wizytę u swojego lekarza? Po porodzie powiedz lekarzom co zobaczył na usg Twój lekarz prowadzący ciążę, prawdopodobnie zrobią dziecku usg i zobaczą czy ten płyn zniknął. Życzę szczęśliwego rozwiązania i oby wszystko się dobrze skończyło. Głowa do góry!
-
kiedy powiedziec szefowi o ciazy?
adasaga3 odpowiedział(a) na agnes93 temat w Dziś pytanie - dziś odpowiedź
Ja bym chyba poczekała aż zobaczę na własne oczy nową umowę. Chyba że szef jest w porządku i że jesteś pewna na 100 % że przedłuży Ci umowę nawet gdy się dowie o ciąży. Niedawno koleżanka miała taką samą sytuację jak Ty i choć wiedziała że szefostwo przedłuży z nią umowę też zaczekała aż umowę dadzą jej do ręki. Nie musisz przecież mówić o ciąży zaraz gdy dostaniesz umowę, możesz poczekać nawet kilka tygodni. -
~musina Ja się zastanawiam, czy jest sens szczepić takie maluchy na te kleszcze? czy kleszcze w ogóle atakujom małe dzieci? nigdy o tym nie slyszałam. Oj, niestety atakują. Mój synuś miał 1,5 roku gdy znalazłam na jego główce kleszcza. Do dziś nie wiem gdzie mógł go złapać. Z kolei gdy byliśmy w ubiegłym roku na wczasach nad morzem obok nas wynajmowało domek małżeństwo z 3 miesięcznym dzieckiem i ono tez miało kleszcza. W ładne dni leżało na kocyku i pewnie tam go "złapało", ale równie dobrze rodzice mogli przejeżdżać wózkiem koło jakichś krzaków. Niebezpieczeństwo czyha wszędzie. Mika, piszesz że spryskujesz ubranka odpowiednimi preparatami w lecie, a teraz wiosną nie? Ja boję się kleszczy jak diabeł święconej wody, ale nie zakażę przecież dzieciom siadać na trawie, biegać po łąkach bo musiałabym je zamknąć w domu. Też się zastanawiam jaki środek najlepiej by zabezpieczył przed kleszczami.
-
Wsparłam akcję pewną kwotą. Aż serce się kraje gdy się czyta takie historie. Mam nadzieje że uda się zebrać pieniądze na czas. Na stronie siepomaga pomagam od lat i naprawdę czuję się szczęśliwa gdy po jakimś czasie dostaję e-maila z informacją że na jakiś cel udało się zebrać całą kwotę. Oby w tym przypadku też tak było. Można tez wysyłać smsy, koszt smsa jest niewielki a może uratować życie tego chłopca.
-
Es_ze, niestety nie pomogę. Kupowałam co prawda ostatnio w Castoramie farby, ale do metalu. Może przejedź się do dobrze zaopatrzonych sklepów z farbami i tam zapytaj sprzedawców. A co będziesz malować na taki jasny kolor? Jak tam Twoje roślinki? Mnie w tym roku czeka w ogrodzie dużo pracy bo w lutym wycięliśmy sporo starych drzew i teraz muszę zapełnić czymś puste miejsca, postanowiłam też przenieść część roślin w zupełnie inne miejsca. Duży masz ogród? Uprawiasz też jakieś warzywka czy owoce?
-
U nas dość ciepło, ok. 17 stopni dziś było. Drzewa i krzewy coraz bardziej zielone.
-
Patula, w jakim wieku jest Twoje dziecko? Kiedy zachorowało? Napisz coś więcej o całej sytuacji. Ja zetknęłam się z gronkowcem w szpitalu. Mój synek po urodzeniu trafił do kliniki patologii noworodka gdzie na jednej sali leżał z chłopczykiem zarażonym gronkowcem złocistym skóry (chłopczyk zaraził się w szpitalu w którym przyszedł na świat). Po jakimś czasie został wyleczony i wypisany do domu.
-
Balbinka, Twoja córcia jeszcze maluteńka, może jej się w tym wieku ulewać. Dobrze że pediatra nie widzi nic niepokojącego. Życzę Ci by ulewanie minęło jak najszybciej byś nie musiała się męczyć tak jak ja z synkiem przez 15 miesięcy. Jeśli chodzi o nocne pobudki to wiem że to też bywa wyczerpujące dla rodziców i albo trzeba się przemęczyć kilka miesięcy (czasem rok, czasem półtora) aż dziecko lepiej zacznie spać albo nauczyć dziecko zasypiania inaczej niż na rękach.
-
Kashubie, a dlaczego pieniądze odpadają? Ja zawsze dawałam pieniądze, wtedy rodzice kupowali dziecku to co chciało lub odkładali na jakiś cel (zieloną szkołę, rower itd). My w tym roku też się wybieramy na komunię (do chrześnicy męża) i damy jej albo pieniądze i do tego złoty łańcuszek albo kupimy rower (trwają jeszcze rozmowy z rodzicami dziecka). Gdy w ubiegłym roku byliśmy na komunii, dziecko dostało od jednych rodziców chrzestnych rower a od drugich telefon komórkowy. Od reszty gości pieniądze. Na innej komunii na której byliśmy chłopiec dostał wykrywacz metalu (to było jego marzenie) i rolki. Może dopytaj rodziców co by ich dziecko chciało dostać, znają przecież swoje dziecko najlepiej. Dobrze byłoby wiedzieć co dziecko lubi, czym się interesuje i iść w tym kierunku. No i pytanie jaką kwotę chcecie przeznaczyć na prezent, bo jak rozumiem chrzestnymi nie jesteście?