Skocz do zawartości
Forum

justyna1983p

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez justyna1983p

  1. W ostatniej chwili spadł niespodziewany śnieg, więc powstała nam wreszcie zimowa minka;)
  2. Niektóre cechy dobrego lekarza są oczywiste: musi lubić swój zawód, mieć rozległą wiedzę o zdrowiu i rozwoju dzieci i do tego cały czas się doskonalić w swoim fachu. Na pewno ważne są kompetencje i doświadczenie lekarza, ale także jego podejście do małych pacjentów, zapewnienie dobrej atmosfery i poczucia bezpieczeństwa. W związku z tym idealny pediatra powinien być przede wszystkim: - opanowany, rozsądny, spokojny, życzliwy, cierpliwy i serdeczny – takie cechy sprawiają, że dziecko się nie stresuje i dzięki temu czuje się bezpiecznie i pewnie. Ma też poczucie, że nie jest traktowane obojętnie i instrumentalnie, ale z szacunkiem. - wspierający, tzn. nie ogranicza sie tylko do badania, ale zagada, porozmawia, pocieszy, pochwali, powie kilka miłych słów, żeby podnieść dziecko na duchu i je ośmielić. - delikatny przy wykonywaniu badania, np. nie robi nic na siłę, ogrzewa stetoskop zanim dotknie nim dziecięcego ciałka, itp. Ponadto idealny lekarz dla dziecka: I. Nigdzie się nie spieszy. Badanie maluszka, które trwa dwie minuty, nie jest żadnym badaniem. Dziecko należy zbadać dokładnie i szczegółowo. A kiedy lekarz już skończy badanie i postawi diagnozę, powinien jeszcze szczegółowo wytłumaczyć rodzicowi, co dolega choremu maluchowi. II. Nie lekceważy rodzica, jego obaw i niepokoju. Cierpliwie odpowiada na wszelkie pytania i wyjaśnia wątpliwości, bowiem rodzic ma prawo: po pierwsze, nie wiedzieć, a po drugie, prosić o wyjaśnienia. III. Szanuje swoich małych pacjentów. Przede wszystkim nie spóźnia się na wizytę, bo dziecko nie powinno czekać. Przed badaniem zawsze uśmiechnie się do malucha, a podczas badania będzie wyjaśniał spokojnym głosem, co robi. Na koniec oczywiście nie zapomni o naklejce albo kolorowance w uznaniu dla dzielności małego pacjenta. IV. Zawsze bezbłędnie stawia diagnozę, a jeśli nie jest czegoś pewny wysyła pacjenta na dodatkowe badania. V. W razie nagłej potrzeby jest dostępny pod prywatnym numerem telefonu, który to numer powinien przekazać rodzicowi na pierwszej wizycie.
  3. Moja Izunia ma dwa lata, więc beze mnie jeszcze nigdzie nie chodzi, ale nawet kiedy razem spacerujemy staram się, by była ona widoczna na drodze. Ma super extra buciki ze swiecącą podeszwą, a do tego nosi opaskę odblaskową na rączce, którą nawiasem mówiąc bardzo lubi. Trzyma ją w szkatułce na swoją biżuterię i traktuje jak drogocenną bransoletkę, którą zakłada zawsze przed wyjściem z domu. Moim zdaniem jednak, to nie tylko te gadżety zapewniają największe bezpieczeństwo na drodze, ale rzetelna wiedza - czyli konkretne informacje o tym, jak zachować bezpieczeństwo na drodze z jednoczesną umiejętnością ich wykorzystania. Od małego uczyłam Izunię odpowiedniego zachowania na drodze, gdyż po prostu nie sposób uniknąć chodzenia po niej, szczególnie gdy się mieszka w małej wsi, gdzie chodnik jest położny tylko do połowy. Wiedzę o bezpieczeństwie na drodze Izunia zdobywała w praktyce, czyli tłumaczyłam jej wszystko podczas spacerów lub jazdy autem, natomiast wiedzę teoretyczną zdobywała w domu przy oglądaniu książeczek dla dzieci. Niektóre są naprawdę bardzo mądre i świetnie przedstawiają podstawy zachowania się na drodze, przy czym robią to w sposób śmieszny, kolorowy i przystępny dla malucha. Nie bez znaczenia były też zabawy z tatą, z którym wspólnie budowali z kartonów drogi, skrzyżowania, miasta, rysowali pasy, znaki i chodniki i jeździli sobie po takim miasteczku samochodzikami, przestrzegając naturalnie przepisów ruchu drogowego. Iza chłonie wiedzę jak gąbka, szczególnie gdy jest ona odpowiednio zobrazowana, i teraz już wie, że jeśli przy drodze jest chodnik, to trzeba z niego korzystać. (Przy czym nawet, gdy spacerujemy chodnikiem, to ja zawsze idę od strony ulicy). Kiedy chodnika brak, trzeba iść możliwie blisko lewej strony jezdni, a gdy nadjeżdża samochód Izka jest tak nauczona, że schodzi na pobocze i przy okazji ściąga tam również mnie i razem czekamy aż pojazd przejedzie. Gdy jesteśmy w mieście Izunia wie, że należy przechodzić po "zebrze" i że należy koniecznie rozejrzeć się w obydwie strony, sprawdzając czy nic nie jedzie. Kolorów jeszcze nie zna, ale sygnalizacja świetlna, nie jest dla niej czymś obcym. Bardzo pomocne są dla niej ludziki - czerwony, który stoi i zielony, który idzie - wtedy to już nawet takie małe dziecko wie o co chodzi. Póki co właśnie w taki sposób zapewniam mojej córci bezpieczeństwo na drodze, gdy będzie większa poszerzę zakres informacji na ten temat i może jeszcze dodam dodatkowe elementy odblaskowe, np. przy plecaku lub przy ubraniu. A może nawet dorzucę jakąś kamizelkę odblaskową i latareczkę w rączkę:)
  4. Gdy u mojego dziecka pojawiają się pierwsze objawy przeziębienia reaguję szybko, zdecydowanie i skutecznie, jak mamy z reklamy. Od razu zaczynam podawać magiczne, lecznicze mikstury takie jak: ciepłe mleko z miodem i masłem przed snem, herbatka z soczkami własnej roboty (z malin, aronii lub czarnego bzu), które są nie tylko zdrowe ale i smaczne, lub po prostu gotowy syropek z naturalnych składników, wspomagający organizm w walce z objawami przeziębienia. Najlepszy jest syrop miodowy, który nauczyła robić mnie babcia (miód, sok z cytryny i ciepła woda), ale nie zawsze mam pod ręką potrzebne składniki, wtedy właśnie sięgam po gotowy preparat z apteki, jest to przeważnie Lipomal. Oczywistym i świetnym sposobem na wzmocnienie chorego organizmu jest gorący, domowy rosołek - doskonale rozgrzewa, a wywar z mięsa i warzyw zawiera wiele cennych składników odżywczych. Oprócz podawania leczniczych mikstur doustnie, stosuję również inne metody zapobiegające rozwojowi infekcji. Na przykład robię córci ciepłą kąpiel stóp z dodatkiem soli kuchennej. Przed snem nacieram jej klatkę piersiową, plecy oraz stopy maścią rozgrzewającą pulmex baby, następnie zakładam ciepłe skarpety, flanelową piżamkę i nakrywam kołderką, żeby się wygrzała. Ze wszystkich metod leczenia, nacieranie różnymi specyfikami najbardziej podoba się mojej Izuni, ponieważ wiąże się to z wykonaniem masażu, którego moja córeczka jest ogromną wielbicieką:) Żeby katarek się nie nasilał i żeby moja Niunia mogła swobodnie oddychać podczas snu, aplikuję jej do noska roztwór soli fizjologicznej, która rozrzedza wydzielinę i ułatwia jej usuwwanie, a pod noskiem smaruję jej skórę maścią majerankową, która ułatwia oddychanie. Od czasu do czasu stosuję inhalacje z rumianku, ale to już w późniejszym stadium przeziębienia. Przy pierwszych objawach przeziębienia staram sie nie panikować i nie być za bardzo nadgorliwa, dlatego też jeśli córka nie ma gorączki, nie rezygnujemy ze spacerów, gdyż świeże powietrze to przecież najlepszy naturalny inhalator, ułatwiający oddychanie. Pamiętam również o wietrzeniu mieszkania i nawilżaniu go nawilżaczem powietrza, a także o podawaniu dziecku dużej ilości płynów. Metody może nizezbyt wyszukane, ale już kilka razy udało nam się w ten sposób uchronić przed poważniejszą chorobą:)
  5. Jak wiadomo, przez pierwsze 4 lata życia skóra dziecka nie ma w pełni wykształconych mechanizmów obronnych i jest bardzo podatna na działanie składników chemicznych oraz zakażenia powodowane przez niektóre bakterie i grzyby. Jest również bardziej podatna na agresywne oddziaływanie czynników zewnętrznych, takich jak: wiatr, temperatura, ocieranie pieluszki czy ubrań. Do tego gruczoły potowe maluszka nie funkcjonują jeszcze prawidłowo, więc słabiej nawilżona skóra ma tendencję do wysychania. Dlatego bardzo ważne jest, żeby używać łagodnych kosmetyków, przeznaczonych specjalnie do pielęgnacji skóry dziecka, najlepiej z atestem Instytutu Matki i Dziecka. I nie przesadzać z ich ilością. Ja stosuję wyłącznie kosmetyki naturalne, czyli wytwarzane ze składników występujących w naturze, które nie zawierają syntetycznych barwników, aromatów oraz parabenów. Dziecko nie potrzebuje do pielęgnacji wielu specyfików - do kąpieli mojej Izuni używam wyłącznie olejku do kąpieli, delikatnego żelu do mycia ciała i włosów, a później tylko mleczka do ciała, żeby nawilżyć jej skórę. Mimo, że Izka ma dwa lata nadal nosi pampersa, więc odpowiednio dbam również o jej pupę, stosując krem ochronny zapobiegający powstawaniu odparzeń oraz specjalne chusteczki nasączone pielęgnującymi skórę substancjami. Pamiętam również o właściwym ubiorze dla córeczki. Absolutnie odrzucam syntetyczne, nieprzewiewne tkaniny wzmagające potliwość skóry, szorstkie tkaniny wełniane, które drażnią skórę oraz ubrania, które są za ciasne. Przy czym jej ubranka nadal piorę w hipoalergicznym proszku, ponieważ są po nim mięciutkie i delikatne. Staram się też, żeby w mieszkaniu temperatura nie była zbyt wysoka, bo to powoduje przegrzanie organizmu. Ale najfajniejszym sposobem na pielęgnację skóry Izuni są... masażyki z odpowiednią rymowanką. Jak wiadomo masaż wpływa bardzo pozytywnie na skórę, m.in. pobudza krążenie, rozgrzewa, poprawia jej ukrwienie oraz oddychanie, ujędrnia i uelastycznia skórę, a także rozluźnia. Córeczka uwielbia, kiedy masuję, ugniatam, ściskam i głaskam jej małe ciałko, mówiąc przy tym wesoły wierszyk. Oto nasza ulubiona rymowanka-masowanka: Babcia placek ugniatała (naciskam plecy córeczki płasko ułożonymi dłońmi), wyciskała, wałkowała (ściskam ją za boki, przesuwam płasko obie dłonie jednocześnie), raz na prawo, raz na lewo (przesuwam dłonie w odpowiednich kierunkach), Potem trochę w przód i w tył, żeby placek równy był. Cicho... cicho... placek rośnie (nakrywam Izkę rękoma lub całym ciałem), w ciepłym piecu u babuni. A gdy będzie upieczony (głaszczę ją po plecach), każdy brzuch zadowolony.
  6. Moja Izunia ma takiego pluszowego smoka i zwierzaczek długi czas nie miał imienia, ale po obejrzeniu przygód smoka Tabalugi, Izka w końcu ochrzciła swoją maskotkę imieniem Guga! Córeczka nie ma jeszcze dwóch lat i pomyślałam że chciała go nazwać po prostu imieniem bajkowego bohatera, ale okazało się, że się jednak myliłam. Kiedy powiedziałam Izie, że jej maskotka to nie Tabaluga, bo całkiem inaczej wygląda, ona stwierdziła, że wie i że Guga to jego dzidzia! Czyli wszystko jasne - Tabaluga od teraz miał smocze dziecko o imieniu Guga:)
  7. Od czasu do czasu, gdy zdarzy się, że moje dziecko jest nieposłuszne, z czymś się nie zgadza, nie chce czegoś zrobić, coś mu sie nie podoba, zaczynam stosować negocjacje, jest to świetny sposób, ponieważ w formie zabawy rozwiązujemy zaistniały problem. Przebieg negocjacji: - rozpoznanie sytuacji, czyli o co chodzi dziecku, czemu zachowuje się tak, a nie inaczej, - przedstawienie swoich punktów widzenia (punkt widzenia dziecka i rodzica), - burza mózgów, czyli szukanie wspólnego rozwiązania (podajemy rozwiązania problemu - pomysły rodzica i dziecka), - wypisanie pomysłów na dużej kartce (nawet tych najbardziej absurdalnych), - wspólne dyskutowanie o poszczególnych pomysłach, ocenianie ich, wykreślanie tych które nam nie odpowiadają, wybieranie tych które są do przyjęcia i takich, na które ewentualnie, idąc na kompromis, możemy się zgodzić. - realizacja planu, wprowadzenie go w życie. Negocjacje drogą kompromisów przynoszą bardzo szybko pożądane efekty. Polecam.
  8. Moje dziecko, gdy jest nieposłuszne nie ponosi kary, ponieważ kary ranią, ale ponosi konsekwencje, ponieważ konsekwencje wychowują!!! Na przykład: - gdy porysuje ścianę musi ją wytrzeć, - gdy wyrzuci ubrania z szafki, musi je schować, - gdy któryś raz z rzędu podrze książeczkę, nie dostanie jej więcej do zabawy, itp. itd. Jednak moje dziecko raczej rzadko jest nieposłuszne, gdyż od samego początku stosowałam taką jedną złotą zasadę, o której dowiedziałam się w "Szkole dla rodziców", do której uczęszczałam jeszcze przed narodzinami mojej córeczki. Były to bardzo fajne i ciekawe spotkania (12 osób) z panią psycholog i pedagog, które miały formę warsztatów i uczyły jak wychować szczęśliwe dziecko oraz jak radzić sobie z nim w trudnych sytuacjach. Zasada ta brzmi: "Wprowadź w swoim domu jasne zasady: co wolno, czego nie wolno. Egzekwuj je z szacunkiem i stanowczo. Bądź przykładem właściwych zachowań." Bardzo dobra rada, która powiem szczerze działa w wielu przypadkach, ale wymaga żelaznej konsekwencji, cierpliwości, samozaparcia i stanowczości.
  9. justyna1983p

    Konkurs "Cuski"

    Wiadomo, że najlepiej zasypia się przy kimś, kto jest nam bliski, kochany, komu ufamy i przy kim czujemy się bezpiecznie, kto po prostu jest naszym przyjacielem. Takim przyjacielem dla dziecka (oprócz rodziców naturalnie) jest jego przytulanka, która wspiera go w trudnych chwilach. Dziecko często się z nią bawi, rozmawia, opowiada o różnych sparawach, pokazuje jej świat, opiekuje się nią, itd. Ogólnie spędzają razem dużo czasu i wspólnie robią wiele rzeczy. Zawiązuje się między nimi wyjątkowa więź i to, moim zdaniem, dzięki temu dziecko łatwiej zasypia z przytulanką - przyjacielem. Z przyjacielem przecież zawsze jest raźniej i wszystko jest łatwiejsze. Przy czym nie bez znaczenia jest unikalny zapach przytulanki - to na 100% pomaga w zasypianiu. Bez wątpienia bowiem dziecko czuje się bezpiecznie i spokojnie, jeśli wtulając się w przytulankę odnosi wrażenie, że mama czy tata są przy nim.
  10. Pielęgnacja skóry jesienią jest bardzo istotna. Zregenerowana zabiegami skóra będzie bardziej odporna, co pomoże jej lepiej znieść zimę. Żeby zapobiec odwodnieniu skóry i odpowiednio chronić ją przed czynikami zewnętrznymi, należy wybierać kremy z zawartością: gliceryny, d-pantenolu, hydrolizatów protein, kwasu hialuronowego lub glikolu propylenowego. Ja osobiście wybrałam krem AA THERAPY i jestem z niego bardzo zadowolona. Do tego dwa razy w tygodniu stosuję maseczkę odświeżająco - regenerującą, która doskonale działa na skórę podrażnioną wiatrem. Jest to maseczka z zieloną herbatą własnej roboty. Oto przepis: - białko jaja kurzego, - 1 łyżka mleka w proszku, - 1 łyżeczka miodu, - ½ łyżeczki liściastej herbaty. Wszystko zmiksować w blenderze aż do uzyskania jednolitej masy. Nakładać na oczyszczoną skórę, po 10-15 minutach zmyć ciepłą wodą. Polecam, jest naprawdę rewelacyjna. Codziennie, również przed zastosowaniem maseczki z zielonej herbaty, skórę twarzy oczyszczam tonikiem pietruszkowym, również własnej roboty. Przepis: - pęczek natki pietruszki - pół szkalanki przegotowanej, zimnej wody. Pietruszke drobno posiekać i zalać wodą, po czym odstawić na 12 godzin. Następnie odcedzić i przelać do szklanej buteleczki. Trzymać w lodówce maksymalnie 10 dni. Przemywać nim twarz dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Jesienią bowiem skóra często bywa sucha, ściągnięta, napięta, czasem szczypie i piecze, a taki tonik pietruszkowy nawilża ją i przywraca jej komfort. W okresie jesiennym stosuję również nutrikosmetyki (Capivit HydroControl), które są doskonałym uzupełnieniem kremów. Przede wszystkim odżywiają skórę, ujędrniają ją oraz nawilżają od środka. Jednak bez wątpienia najskuteczniejszym lekarstwem na wszystko jest miłość i namiętność, zwłaszcza w okresie jesienno - zimowym;)
  11. W naszej rodzinie z pierwszymi urodzinami dziecka związany jest taki zwyczaj, że w zasięgu ręki malucha kładzie się książkę, różaniec, klucze, kieliszek, pieniądze i tym podobne przedmioty. Na podstawie tego, co dziecko weźmie do ręki w pierwszej kolejności, przepowiada się kim będzie w przyszłości. Nasza Izunia, jak widać na zdjęciu, chwyciła kieliszek... Oczywiście takie wróżby traktujemy z dużym przymrużeniem oka;)
  12. Moja Izunia raczej nie zasypia tak sama z siebie, wręcz przeciwnie ona bardzo nie lubi chodzić spać i nawet gdy jest śpiąca, to twardo walczy z sennością i opadającymi powiekami. Żeby zasnęła muszę koniecznie głaskać ją po główce, tarmosić włoski albo smyrać po pleckach - tylko to działa na mojego małego uparciucha. I tylko raz zdarzyła się taka sytuacja, że zasnęła niespodziewanie sama, a raczej można powiedzieć, że uśpił ją nasz kot... A było to tak. Iza bawiła się na łóżku z kicią. To nasz domowy pupilek, który ma anielską cierpliwość, jest bardzo delikatny, spokojny i inteligentny. Po dzikich harcach z Izką, zmęczona kocica w końcu położyła się na łóżku żeby odpocząć, a córeczka wyciągnęła się obok niej. Wtuliła głowę w futerko zwierzaka i tak leżały obok siebie. Nagle kocica objęła głowę Izki łapkami i zaczęła ją lizać po włosach. Widząc, że "dziewczyny" się świetnie bawią, poszłam do kuchni robić obiad. Na początku jeszcze słyszałam głośny i radosny śmiech Izy, ale po jakimś czasie zrobiło się podejrzanie cicho, a po chwili w drzwiach stanęła kocica i wyglądała jakby była z siebie bardzo zadowolona! Zajrzałam więc do drugiego pokoju, a tam niesamowity widok - córcia sobie słodko śpi. Widać Izka uwielbia być głaskana nie tylko przez swoją mamusię. Nawet małe łapki futrzaka i jego szorstki języczek potrafią zdziałać cuda;)
  13. Ja będąc w ciąży najlepiej czułam się, kiedy byłam w ruchu, kiedy coś robiłam. Z natury nie lubię siedzieć bezczynnie, wgapiać się w telewizor i nic nie robić. Szkoda mi na to dnia i czasu. Dlatego w ciąży oprócz wykonywania swoich domowych obowiązków, a więc sprzątania, prania, odkurzania, mycia i gotowania obiadków dla mężusia, robiłam wiele innych rzeczy - oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Przede wszystkim zajmowałam się moim ogródkiem warzywnym oraz małym sadem. Póżniej zbierałam owoce mojej pracy i robiłam z nich przetwory. Często odbywałam piesze wycieczki z pieskiem, trochę jeździłam rowerem, chodziłam na basen, a wieczorami czytałam książki. Ponadto kosiłam trawę, myłam auto, bawiłam się z moim bratankiem, a także jak co roku pomagałam w przygotowaniach do naszego wiejskiego festynu rodzinnego:) Po prostu robiłam to co zawsze. Ciąża w niczym mnie nie ograniczała. Czułam się rewelacyjnie i miałam nawet więcej energii niż normalnie. Jednak moim ulubionym zajęciem w tym czasie, było pomaganie mężowi w przygotowaniu pokoiku dla naszego maleństwa: tapetowanie, składanie mebelków, kładzenie wykładziny, upiększanie, kupowanie dodatków i dziecięcych akcesoriów... uwielbiałam to robić:)
  14. justyna1983p

    Konkurs "Tenzi"

    Izunia (22 miesiące) uwielbia swoje piankowe puzzle. Są miękkie, kolorowe i zapewniają wciągającą rozrywkę. Do tej pory córcia przeważnie układała z nich dywaniki i domki. Ostatnio natomiast wspólnie stworzyłyśmy z nich sześciany, z których Iza zbudowała samodzielnie dużą i piękną wieżę:)
  15. Serdecznie dziękuję za przyznanie mi nagrody i gratuluję pozostałym laureatom. Powiem szczerze, że wcześniej czytałam książkę pt. "W Paryżu dzieci nie grymaszą" Pameli Druckerman, która była bardzo pouczająca i nie ukrywam, że chciałam przeczytać również książkę Karen Le Billon "Francuskie dzieci jedzą wszystko", gdyż chyba napisana jest w podobnym klimacie - więc też będzie można dowiedzieć się z niej dużo mądrych rzeczy:) Francuskie metody wychowania dzieci są dosyć specyficzne, ale wychodz na to, że dają oczekiwane rezultaty.
  16. LEGENDA O KWIECIE PAPROCI Kiedy byłam dzieckiem uwielbiałam Noc Świętojańską i związane z nią obyczaje. Szczególnie fajne było szukanie w lesie, razem z kuzynami i kuzynkami, magicznego kwiatu paproci, który miał dać nam bogactwo, siłę, mądrość i szczęście. Nie znaliśmy jednak prawdziwej legendy o kwiecie paproci, dopiero po jakimś czasie opowiedziała nam ją nasza babcia i wtedy ... przestaliśmy go szukać:) Okazało się bowiem, że dawno temu żył sobie taki mały Jacuś (dosłownie tak jak my) i kiedy usłyszał legendę o cudownym kwiecie paproci, postanowił go odnaleźć. Kiedy mu się to udało i spełniły się jego marzenia o bogactwie, skarbach i pałacu, okazało się, że nie może się tym wszystkim z nikim podzielić, bo inaczej wszystko straci! Żył więc sam i był coraz bardziej nieszczęśliwy. W końcu postanowił wrócić do swojej rodzinnej wioski, ale rodzice których lata temu zostawił i którzy żyli teraz w biedzie, nie poznali syna. Jakiś czas później zmarli. W sercu Jacusia zagościła tak wielka pustka, że nie mógł jej znieść. Zapragnął nie widzieć już tego świata - gdy o tym pomyślał, ziemia się pod nim zapadła i powędrował Jacuś szukać swoich rodziców. Ja i moi kuzyni byliśmy bardzo zżyci ze sobą i solidarni i nie wyobrażaliśmy sobie bycia szczęśliwym w samotności. Nawet my, mimo że byliśmy dziećmi, wiedzieliśmy, że szczęście, którym nie można podzielić się z najbliższymi, nie daje satysfakcji. Dlatego w kolejną Noc Świętojańską zrezygnowaliśmy z poszukiwań tego cudownego kwiatu:) Obrazek do mojej ulubionej legendy stworzyło moje drugie dziecko, a mianowicie ukochany i jedyny bratanek, a jednocześnie mój chrześniak - Oskarek, który ma 8 lat. Kiedy dowiedział się o konkursie, sam ochoczo zaproponował swoją pomoc w rysowaniu, za co serdecznie mu dziękuję. Ps. Żeby odnaleźć na obrazku kwiat paproci, trzeba troszkę wyostrzyć wzrok:) za to pojedyńcze paprotki rosną wszędzie.
  17. Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci - mówi przysłowie. Dlatego zdrowe nawyki żywieniowe dzecka należy kształtować już od pierwszych miesięcy jego życia. Ja na początku korzystałam ze "Schematu żywienia niemowląt" i przyznam się, że bardzo mi on pomógł. Podpowiadał głównie co, kiedy i w jakich ilościach podawać dziecku. Później kiedy dziecko było już większe, a ja mądrzejsza o nabytą przez ten czas wiedzę:) stosowałam kilka metod, które sprawiły, że moje dziecko spożywało zdrowe i zbilansowane posiłki, zresztą stosuję te metody do tej pory. Przede wszystkim "przemycam" zdrowe jedzonko i witaminy w formie atrakcyjnych i kolorowych posiłków, są to np. sałatki owocowe, koreczki, buźki na kanapkach czy placuszkach oraz ludziki z warzyw, itp. Często wspólnie z dzieckiem przygotowujemy zdrowe posiłki. Zauważyłam, że gdy dziecko robi coś samo i bierze czynny udział w przygotowaniach, to wtedy chętniej "zjada owoce swojej pracy". Ważne jest też, żeby urozmaicać jego posiłki, by nie stały się nudne. Zachęcam więc dziecko do próbowania nowych rzeczy. Robię to głównie poprzez zabawę - nawzajem z moją córeczką tworzymy dla siebie różne kombinacje z produktów znajdujących się w lodówce. Zawiązujemy sobie oczy, karmimy się tymi nowościami i zgadujemy, co właśnie zjadłyśmy. Bardzo fajna i śmieszna zabawa, którą Izunia uwielbia ( ja trochę mniej, bo córa jak stworzy przekąskę według swojej fantazji, to jest to czasami wręcz niezjadliwe, ale przecież nie mogę wypluć, bo jaki dałabym przykład dziecku:) ostatnio na przykład wsadziła mi do buzi kanapeczkę ze smalcem, dżemem, sałatą i musztardą - nie polecam). Staram się, żebyśmy my, jako rodzice, sami świecili przykładem - odrzucamy śmieciowe jedzenie, słodycze, gazowane napoje. W końcu dziecko naśladuje dorosłych i to z nich bierze przykład. Kiedy my będziemy się zdrowo odżywiać, automatycznie dziecko też będzie to robiło. Ostatnio pokazuję też Izie książeczki i bajeczki, gdzie dzieci i zwierzątka, które zdrowo się odżywiają, są duże, zdrowe, silne i mądre. Bohaterowie zajadają się warzywami i owocami i pokazują jakie są to pyszne przekąski. Narazie stosuję takie metody i póki co sprawdzają się one. Może kiedyś wpadnę jeszcze na inne pomysły, które pomogą mi wzmocnić i utrzymać, wyrobione do tej pory pozytywne nawyki żywieniowe mojego skarba.
  18. Serdecznie dziękujemy. Bardzo się cieszymy z nagrody. Gratulacje dla pozostałych laureatów. Dobrze wiedzieć, że takich psotników jak moja Iza, jest jednak o wiele więcej - to naprawdę bardzo pocieszające;)
  19. To może nie było tak ostatnio, ale sytuacja, w której otrzymałam biżuterię, była tak niezwykła, że wspominamy ją w mojej rodzinie do dzisiaj. A to za sprawą mojej przesądnej bratowej Grażynki. Fajna dziewczyna, ale za bardzo wierzy w te wszystkie dziwne zabobony, chociaż powiem szczerze, mi to akurat wyszło na dobre. A było to tak... W Święta Bożego Narodzenia spotkaliśmy się całą rodziną w domu dziadków, zjedliśmy pyszną kolację i zaczęliśmy obdarowywać się prezentami. Nagle, gdy mój brat wręczył prezent swojej narzeczonej, usłyszeliśmy jej głośny protest: - Zabieraj to z powrotem! Nie chcę tego! Nie wiesz, że takich rzeczy się nie daje w prezencie! Osłupieliśmy wszyscy. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Mój brat Łukasz, kupił Grażynie piękny zegarek, ze srebrną bransoletką, wysadzany błyszczącymi kamyczkami, ze śliczną różową tarczą... a ona go nie chciała. Wyjaśniła nam w końcu, że stare przesądy ostrzegają przed kupowaniem zegarków w prezencie, gdyż jak wiadomo zegarek odmierza czas i według tych przesądów, jest to czas, jaki pozostał do końca znajomości. Czyli gdy partner podaruje partnerce zegarek, mogą się w szybkim czasie rozejść. Grażyna wierzy w takie rzeczy i tak mocno wzbraniała się przed przyjęciem tego podarunku, że Łukasz się wreszcie zdenerwował i wręczył zegarek właśnie mi:) W taki oto sposób, w wigilijny wieczór, zostałam obdarowana biżuterią przez mojego braciszka. (W zamian musiałam oddać Grażynie moje perfumy, które dostałam od Łukasza, ale warto było). Wydarzenie to miało miejsce trzy lata temu. Od dwóch lat Grażyna i Łukasz są małżeństwem. Ciekawe czy gdyby wtedy Grażka przyjęła w prezencie zegarek, dalej byliby razem?;) A przy okazj, po tym incydencie, poczytałam trochę o "zakazanych" prezentach i faktycznie zegarka nie powinno się kupować partnerowi, ale... podobno otrzymanie w zamian symbolicznej złotówki, odwraca tę złą stronę prezentu. Dobrze, że Grażyna o tym nie wiedziała:)))
  20. Sposoby na ułatwienie dziecku nauki czytania: 1. Czytanie metodą sylabową - specjalne teksty, w których wyeksponowana jest sylaba. Taki sposób reguluje tempo czytania, eliminuje błędy, zmniejsza wysiłek przy czytaniu. 2. Codzienne czytanie dziecku - wzbogaca słownictwo, pobudza wyobraźnię. Poznanie dźwiękowej budowy wyrazu, ułatwia późniejsze samodzielne czytanie. 3. Zachęcanie, zainteresowanie dziecka - czytanie tekstu na czas, mierzymy czas, zapisujemy o ile skrócił się czas czytania. Takie zapiski to dowód na to, że coraz sprawniej czytamy oraz pokusa "bicia własnych rekordów". Efekt widoczny jest natychmiast, więc i motywacja do wykonania ćwiczenia dużo większa. 4. Nauka czytania poprzez piosenki - odpowiedni rytm piosenki dostosowany do struktury litery, który daje możliwość odtwarzania lub kreślenia w powietrzu kształtu litery z odpowiednim śpiewaniem. Następnie odtwarzanie całych wyrazów. Zapamiętywanie odbywa się tutaj za pomocą wzroku, dotyku i ruchu. Bardzo dobry przykład to aktualna reklama Kubuś Play ""Wyśpiewaj witaminy", przy której to moja córcia tańczy z misiem jak szalona:) 5. Rozwój u dziecka: spostrzegania, wyobraźni, myślenia, koncentracji uwagi, odbierania wrażeń i pamięci, które pomagają w zapamiętywaniu wyrazów, zdań, a następnie w zrozumieniu czytanych treści, poprzez zabawę i twórcze działanie, np, gra w memo, naśladowanie dorosłego, powtarzanie ciągu rytmicznego, konstrukcje z klocków, inscenizacje, zabawy w role, rebusy, układanki, krzyżówki, karty logiczne, loteryjki, zabawy dźwiękonaśladowcze, itp. itd. 6. Odpowiednio dobrane teksty do nauki czytania - krótkie, proste i zrozumiałe, a zarazem atrakcyjne. Do tego ilustracje powinny być ściśle związane z tekstem, ponieważ stanowią one jego integralny, a zarazem istotny element. Podstawą czytania jest bowiem skojarzenie obrazu z jego treścią. 7. I ostatni sposób, który osobiście zaczęłam stosować, gdy moja Izunia miała dwa miesiące:) Jest to "zabawa w czytanie" Glenna Domana. O metodzie tej przeczytałam, w jakiejś mądrej książce i postanowiłam ją wypróbować. Potrzebne pomoce naukowe to: białe kartoniki o odpowiedniej wielkości (10cm x 60cm) oraz odpowiednia wysokość napisanych liter danego słowa (8 cm); litery powinny być wyraźne, drukowane, a ich kolor intensywnie czerwony, aby lepiej przykuć uwagę dziecka. Sesje "zabawy w czytanie" powinny być krótkie (kilka sekund), by nie stwarzać wrażenia monotonii, a liczba jednorazowej prezentacji nie może przekroczyć 20 powtórzeń. W ciągu dnia sesje mogą zostać wplecione w różne zabawy, które utrwalają poznane przez dziecko słowa. Nauka czytania w „zabawie w czytanie” to kolejno po sobie następujące etapy, które są niezależne od wieku dziecka. Doman wyróżnia pięć etapów: • etap pierwszy – pojedyncze słowa • etap drugi – wyrażenia dwuwyrazowe • etap trzeci – wprowadzenie pierwszych zdań • etap czwarty – rozbudowanie wcześniej wykorzystanych zdań • etap piąty – samodzielne czytanie przez dzieci książek.
  21. Koszmarny Karolek to przy mojej Izie mały pikuś. Izka potrafi zrobić w domu istny poligon: wyrzuca śmieci ze śmietnika, wyjada kotu jedzenie z miski, wyciąga ubrania z szafek, majstruje przy pralce i telewizorze, itd. Żeby ratować dom przed kompletnym zdemolowaniem, staram się jak najczęściej przebywać z nią na dworze. Na przeciwko naszego domu znajduje się duży zakład przemysłowy, jest tam rzadko uczęszczana droga, wyłożona kostką brukową, po której Izka może bezpiecznie jeżdzić sobie rowerkiem czy hulajnogą. Z dużym zainteresowaniem ogląda też zaparkowane wzdłuż ściany rowery i motory. Pewnego dnia jak zwykle poszłyśmy tam na spacer. Ja sobie siedziałam na murku i łapałam ostatnie, letnie promienie słońca, a Iza bawiła się autkiem i oglądała jak zwykle kolorowe, duże rowery. Szczególnie zafascynowały ją koła, ale nie interweniowałam, kiedy je dotykała, bo pomyślałam, że przecież ich nie zepsuje i nie rozkręci. Ach, jak bardzo się myliłam!!! Jednak nie doceniłam mojego dziecka. Kiedy w końcu do niej podeszłam, usłyszałam złowrogie syczenie i od razu podskoczyło mi ciśnienie. Okazało się, że Izka poodkręcała wentylki w większości rowerów i teraz właśnie powoli uchodziło z nich powietrze!!! Córcia niedawno nauczyła się odkręcania różnego rodzaju nakrętek (od butelek, pasty do zębów, słoików) i teraz w pełni wykorzystała swoje nowe umiejętności. Ja byłam załamana zaistniałą sytuacją, a Izunia doskonale się bawiła - pokazywała na koła, podskakiwala zadowolona i sobie "syczała". Natychmiast zabrałam ją do domu, zostawiłam pod opieką babci, a sama uzbrojona w pompkę, poszłam pompować koła w rowerach;)
  22. Moim zdaniem należy zacząć od tego, z czego składa się pokarm matki i jakie zadania mają jego poszczególne skadniki. A składa się on z: - woda - około 87% pokarmu, w niej rozpuszczone są wszystkie inne składniki; - białko - podstawowy budulec dla młodego organizmu. Jest łatwo przyswajalne i nie obciąza układu trawiennego, nie zawiera równie żadnych składników mogących wywołać reakcje alergiczne; - tłuszcze - pokrywają 40 - 50% dziennego zapotrzebowania energetycznego dziecka; - węglowodany - (głównie laktoza) obok tłuszczów są głównym źródłem energii; - składniki mineralne i pierwiaski śladowe - mleko matki zawiera: sód, potas, magnez, żelazo, miedź, cynk i wapń; - witaminy - mleko matki zawiera niemal wszystkie witaminy potzrebne do prawidłowego rozwoju niemowlęcia (wyjątek to witamina D3); - przeciwciała i enzymy - przeciwciała chronią niemowlę przed chorobami. Enzymy ułatwiają dziecku trawienie m.in. tłuszczów. Jak widać mleko matki ma wyjątkowy i niepowtarzalny skład, który jest idealnie dostosowany do potrzeb dziecka. Właśnie dzięki takiemu unikalnemu składowi karmienie piersią jest bardzo ważne i daje ono naszemu maleństwu wiele korzyści. Przede wszystkm: I. Karmienie piersią jest najlepszym, najbardziej naturalnym sposobem odżywiania noworodka. Zaspokaja wszystkie jego potrzeby żywieniowe w pierwszym półroczu życia. Karmiąc piersią nie trzeba dziecka "dopajać" ani dokarmiać, gdyż mleko kobiece zaspokaja głód i pragnienie. Karmieniem mlekiem z piersi jest cennym uzupełnieniem stałego pożywienia aż do 2. roku życia lub dłużej. II. Mleko matki jest zawsze świeże, ciepłe, czyste (brak zanieczyszczeń bakteriologicznych), zawsze gotowe do podania, a dziecko ma możliwość samodzielnego regulowania wysysanych ilości. III. Mleko matki dostarcza dziecku wystarczającej ilości lekkostrawnego białka, witamin, mikroelementów, niezbędnych kwasów tłuszczowych, wody, lipazy potrzebnej do trawienia, a także czynników wzrostu. IV. Jest doskonale przyswajalne, nie obciąża układu trawiennego maleństwa. V. U dziecka karmionego piersią rzadziej występują zaparcia, kolka czy ulewanie pokarmu. VI. Naturalny pokarm zawiera w idealnych proporcjach specjalne białko (immunoglobulinę, lizosomy, laktoferrynę) chroniące przed drobnoustrojamo chorobotwórczymi, a także m.in.: - wspomagające układ immunologiczny dziecka neutrofile - niszczą bakterie w przewodzie pokarmowym, - makrofagi - neutralizują zarazki w jelitach, - limfocyty B - podnaszą poziom przeciwciał chroniących przed specyficznymi drobnoustrojami, - limfocyty T - potrafią niszczyć bezpośrednio zainfekowane komórki. VII. Skład mleka matki naturalnie dostosowuje się do poszczególnych faz rozwoju niemowlęcia - jest inny zaraz po urodzeniu (tzw. siara jest niezwykle pożywna i łatwo przyswajalna), o różnych porach dnia, a nawet podczas poszczególnych faz karmienia (początkowo mleko jest bardziej rozrzedzone, aby zaspokoić pragnienie niemowlęcia, a w końcowej fazie karminia zawiera więcej białek i tłuszczów). VIII. Dzieci karmione piersią rzadziej chorują, m.in. na biegunkę, infekcje dróg oddechowych, infekcje dróg moczowych, zapalenie ucha środkowego, martwicze zapaleniee jelit, cukrzycę, alergie pokarmowe i inne. Mleko matki jest więc swoista naturalną szczepionką. IX. Dzięki mleku matki trzykrotnie zmniejsza się ryzyko nagłego zgonu niemowląt (SIDS). X. Dziecko ssące pierś zaspokaja nie tylko swoje potrzeby fizjologiczne. Podczas karmienia piersią kobieta nawiązuje najbardziej intymny kontakt z dzieckiem, między nimi tworzy się unikalna więź. Matka przekazuje dziecku ciepło, dotyk, miłość, człowieczeństwo. Karmienie piersią pozwala poczuć matce jedność z dzieckiem i doświadczyć wyjątkowych emocji, które będzie pamiętać przez długi czas. XI. Dzięki karmieniu piersią dziecko ma zapewniony wielokrotny, bezpośredni kontakt z matką i jej ciałem, a tym samym zapewnione poczucie bezpieczeństwa. XII. Ssanie piersi zapobiega wadom zgryzu i wymowy, chroni przed próchnicą. XIII. Dzieci karmione piersią mają wyższy iloraz inteligencji, są zdrowsze jako osoby dorosłe. Rzadziej zapadają na choroby cywilizacyjne, takie jak: miażdżyca, cukrzyca, otyłość, nadciśnienie, choroba wieńcowa czy zawał serca, a także astma, białaczka, chłoniaki złośliwe. Naturalnie matka karmiąca przez cały czas powinna być w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej - dużo odpoczywać, spożywać regularne, urozmaicone posiki bogate w białko, warzywa i owoce, pić dużo płynów, uzupełniając je po każdym karmieniu. Karmienie dziecka piersią przynosi także liczne korzyści samej matce, z czego jednak pośrednio czerpie również korzyści maleństwo, m.in.: - skutecznie skraca okres połogu - oksytocyna wydzielana popdczas karmienia powoduje obkurczanie macicy i jej szybsze zwijanie po porodzie. Krótszy jest okres krwawienia, mniejsza utrata krwi i żelaza, a więc mniejsze jest także ryzyko anemii. A kiedy matka jest zdrowa i silna bez wątpienia skorzysta na tym dziecko; - poprawia sprawność metaboliczną kobiety, co powoduje szybsze pozbycie się zbędnych kilogramów z okresu ciąży; - kobiety karmiące mają lepszy kontakt z dzieckiem, łatwiej znoszą trudy macierzyństwa. Prolaktyna (hormon odpowiedzialny za produkcję pokarmu) wyzwala instynkty macierzyńskie i jednocześnie relaksuje kobiety oraz poprawia nastrój, stąd są one pogodne i czułe dla dziecka. Bez wątpienia jest to zaletą dla maleństwa; - znacznie zmniejsza ryzyko zachorowania na raka sutka i jajników oraz późniejszej osteoporozy. Dodatkowe aspekty: - ekonomiczny - karmiąc piersią, oszczędza się czas i pieniądze. Czas można przeznaczyć na zabawy z dzieckiem, a za zaoszczędzone pieniądze kupić mu pieluszki lub ubranka; - wygoda - można wszędzie pójść z dzieckiem i nakarmić je niemal w każdej sytuacji.
  23. My od samego początku mieliśmy własny, wspólnie wymyślony patent na imię dla naszego dziecka, a mianowicie imię to zależało od dnia, w którym sie urodzi:) Chcieliśmy bowiem, żeby nasze maleństwo miało urodziny i imieniny jednego dnia. Pomysł wydawał nam się dobry i do tego oryginalany, ale nie wzięliśmy pod uwagę, że w naszym polskim kalendarzu są imiona dziwne, dziwniejsze i jeszcze bardziej dziwne. Niektóre wręcz krzywdzące dziecko;) Mieliśmy jednak nadzieję. Termin miałam na 25 listopada, już wiedzieliśmy, że to będzie dziewczynka. Profilaktycznie sprawdziliśmy - tydzień do przodu i tydzień do tyłu - jakie imiona mogą przypaść naszemu dziecku w udziale. Tragedii nie było. Więc czekaliśmy spokojnie na rozwiązanie. Nie przewidzieliśmy jednak, że nasza córeczka przyjdzie na świat dwa tygodnie po wyznaczonym terminie. Urodziła się dopiero 7 grudnia. Mój mąż Robert przyjechał do szpitala tego samego dnia, ucałował mnie, mocno przytulił i razem się popłakaliśmy ze szczęścia, a później oznajmił, że ma smutną wiadomość. Sprawdzał bowiem w kalendarzu, kto obchodzi imieniny 7 grudnia i byli to: Ambroży, Eligiusz, Marcin, Polikarp i Urban!!! Ja cię pierdzielę, co za imiona, do tego żadnego żeńskiego, toż to niemożliwe. Nie wiedzieliśmy co mamy robić, nie wymyślaliśmy żadnego awaryjnego imienia, a teraz jak zaczęliśmy to nie mogliśmy się dogadać - zupełnie różne gusta. Nagle przyszła położna, przyniosła naszą córeczkę i zapytała czy mamy już dla niej imię. Spojrzeliśmy na siebie bezradnie i nagle Robert zapytał siostry, jak ona ma na imię - miała na imię Izabela. Dziasiaj nasza Izunia ma prawie dwa lata i jest naszym najukochańszym skarbem:)
  24. W moim życiu nieustannie przewija się motyw herbaty:) Jestem jej miłośniczką od najmłodszych lat. W domu rodzinnym była ona napojem, który spożywaliśmy codziennie, do wszystkiego i w ogromnych ilościach. Kawa dla nas nie istniała. I tak mi zostało do dziś. Kiedy zaczęłam studia, w naszym mieście otworzyli wreszcie Herbaciarnię:) i to taką z prawdziwego zdarzenia z wszystkimi rodzajami herbaty. Herbaciarnia była ciepła, kolorowa, przytulna i pachniało w niej przecudnie. Od razu stała się ona moim ulubionym miejscem i spędzałam tam dużo czasu - uczyłam się, czytałam, robiłam notatki, pisałam prace na zaliczenie - bo przy pysznej herbatce wszystkie te czynności wykonywało się o wiele przyjemniej. Pewnego razu siedziałam nad notatkami, gdy do lokalu wszedł intrygujący chłopak, którego wcześniej tam nie widziałam. Taszczył ze sobą wielką torbę. I niestety przechodząc obok mnie, potrącił tą torbą mój stolik. Jeszcze pełna herbata, która na nim stała, wylała się na moje notatki. Chłopak okazał się bardzo uprzejmy - szybko przeprosił, pomógł posprzątać bałagan i w ramach rekompensaty zamówił herbatkę dla mnie i dla siebie. Wypiliśmy je razem, rozmawiając i poznając się bliżej. Okazało się, że dosłownie przed chwilą przyjechał do naszego miasta, bo dostał tu pracę. I jak tylko zobaczył Herbaciarnię, to musiał od razu wejść do środka, bo jest, jak to określił, po prostu uzależniony od herbaty i nie mógł przejść obok niej obojętnie:) Tak właśnie poznałam mojego obecnego męża, który nawiasem mówiąc, oświadczył mi się w naszej ukochanej knajpce przy filiżance herbaty:) Obecnie jesteśmy bardzo szczęśliwi, dalej uwielbiamy herbatę, nasza Herbaciarnia nadal istnieje i darzymy ją wielkim sentymentem, mamy dwuletnią córeczkę, z której również wyrasta mała miłośniczka heratki (narazie owocowej). Może jej również przydarzy się kiedyś jakaś historia z herbatą w tle, która odmieni jej życie;)
  25. justyna1983p

    Konkurs z Tuli

    Moja prawie dwuletnia Izunia jeszcze do niedawna zasypiała przy piersi. Teraz gdy już ją tego oduczyłam, zasypia przy butli z mlekiem, więc nie ma problemu. Chociaż trzeba dodać, że kładzie się spać dosyć późno, kiedy jest już naprawdę porządnie zmęczona i praktycznie oczy zamykają jej się same. Natomiast jeśli chodzi o popołudniową drzemkę to tutaj zaczynają się schody: trzeba się namęczyć i pokombinować. Po jakimś czasie odkryłam wreszcie metodę na moje maleństwo - trzeba nią po prostu solidnie potrząsnąć;) - to znaczy zasypia tylko wtedy, gdy jest w ruchu. Więc mam takie trzy sposoby, które mi w tym pomagają: - huśtanie na huśtawce, - bujanie w wózku, - kołysanie w kołysce. To działa za każdym razem. Przy czym to Iza wybiera sobie sama, to na co ma akurat ochotę, bo to jest bardzo wymagająca i wybredna mała dama;) Ps. Najbardziej podoba mi się przytulanka Tuli Słonik, gdyż ma śliczny różowy kolor, który pasuje do mojej małej księżniczki. Wiem, że myślę stereotypowo, ale kolor różowy, to kolor typowo dziewczęcy:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...