Skocz do zawartości
Forum

MamaChłopców

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez MamaChłopców

  1. Ad. 1) Floractin zawiera żywe kultury bakterii probiotycznych Lactobacillus rhamnosus GG (ATCC 53103). Ad. 2) Zapobiegać chorobom atopowym u niemowląt można, uzupełnieniając dietę w suplementy zawierające bakterie wspomagające pracę zdrowej mikroflory jelit w okresie ciąży. Skuteczne jest również podawanie probiotyków maluchom w pierwszych miesiącach życia. 3. Probiotyki wzmacniają układ odpornościowy, ponieważ-mnożąc się w przewodzie pokarmowym- zapobiegają rozwojowi bakterii chorobotwórczych oraz przenikaniu do organizmu substancji szkodliwych, np. alergizujących. Prewencyjne stosowanie probiotyku skutkuje więc prawidłową kolonizacją przewodu pokarmowego. Dlaczego warto stosować probiotyki? Żeby zdrowe były smyki:) By biegunkę łatwiej zniosły, żeby brzuszek był radosny! Gdy dostaje antybiotyk też niezbędny jest probiotyk :)
  2. Najradośniejszy był ten poranek, kiedy po raz pierwszy obudził się obok mnie. On. Nasz syn. Dotychczas budziłam się z nim w środku. Wielka, opuchnięta i zatroskana o przyszłość. Swoją. Jego. Naszą... Otwierałam oczy i myślałam jak to będzie, jaki będziesz, kiedy... A wtedy, 7. lipca,mogłam Cię nie tylko czuć, ale dotknąć, zobaczyć, powąchać. Mogłam tulić i całować. Zmęczona porodem, ale spokojna... Łkałam cicho ze szczęścia, bo wiedziałam i widziałam, że jesteś zdrowy, że jesteś obok, że JESTEŚ. Daliśmy radę, Synu :) A nie było łatwo... To chyba już zawsze damy...
  3. zabawa drugiego synka z babcią w ogrodzie :)))
  4. Choć lat ma już prawie sto; zawsze mu dobrze z nią... "bo gdy babcia zacznie prawić różne dziwy, to świat dawny... staje przed dzieckiem- jak żywy..." Tu: wyjaśnia sekrety kociej natury; na kolanach wspólny przyjaciel- kot bury... A wnuk słucha spokojnie, gdy babcia opowiada o zwierzakach, o młodości, a nawet o wojnie...
  5. Majsterkowanie, tworzenie i trud budowania... To dla kreatywnych dzieciaków zadania! Chłopaki wkręcili śrubki, skleili, pomalowali, z pomocą taty- taką szopkę zbudowali:) W ten sposób stworzyli też domki, karmniki, okręty... Mama szczęśliwa, gdy syn mądrze jest zajęty. Bo dzieciaki, gdy coś tworzą, majsterkują i sklejają uczą się i frajdę mają. Kreatywnie czas spędzają, A efekty swojej pracy- na konkursy wysyłają :)
  6. O bezpieczeństwo moich synów dbam najlepiej jak potrafię. To wynik miłości i odpowiedzialności, ale tez lęku o nich... Wiem też, że przez pryzmat moich działań i moich słów ukształtowane zostanie ich podejście do tematu. Tak więc, w ramach hasła: "BEZPIECZNY, BO WIDOCZNY", pilnuję, by po zmroku zaopatrzeni byli w odblaski. Sama jestem kierowcą i z autopsji znam sytuacje, gdy poboczem idzie ktoś bez odblasków, z daleka w ogóle niewidoczny;to naprawdę niebezpieczne... Jako mama i jako kierowca, propaguję w swoim domu analogiczne, niezwykle ważne hasła: 1)"BEZPIECZNY, BO OSTROŻNY", uczulając synków, na to, by starali się mieć oczy dookoła głowy. 2) BEZPIECZNY, BO PRZESTRZEGAJĄCY ZASAD RUCHU DROGOWEGO", przypominając o przejściu przez pasy, o znaczeniu sygnalizacji świetlnej, o poruszaniu się lewą stroną jezdni (jako piesi...), o zapinaniu pasów w aucie itp. ... Przecież te zasady tworzone są właśnie w celu zapewnienia bezpieczeństwa... Gdybyśmy wszyscy ich przestrzegali... ilu rodziców mogłoby cieszyć się życiem i zdrowiem swoich dzieci do dziś... 3) "BEZPIECZNY, BO CZERPIĄCY Z MĄDRYCH ŹRÓDEŁ...", pamiętając, że cenniejszy, niż jakiekolwiek wykłady, będzie dobry przykład ze strony nas, dorosłych. Pomyślmy.... znaczna większość tragedii na drodze dzieje się z naszej winy. Na drodze bądźmy mądrzy i odpowiedzialni, a uczyć się będą od nas maluchy. To od nas zależy ich bezpieczeństwo. Wiem, że dbając o bezpieczeństwo moich i Twoich dzieci nigdy nie wsiądę do auta po alkoholu; nigdy nie popędzę przez miasto jak szalona, zawsze przepuszczę pieszego na pasach, będę odpowiedzialnym kierowcą... To najważniejsze, co mogę zrobić JA I TY, by nasze dzieci były bezpieczne.
  7. Skóra maluszka jest delikatna jak płatek róży albo bławatka. Ja, po kąpieli z łagodnym płynem, wycieram synka ręcznikiem miłym. Gdy widzę jakieś zaczerwienienia, kupuję kremik na odparzenia. Zawsze uważać trzeba, jak wiecie- by kosmetyki były DLA DZIECI! Sama starannie tego pilnuję, stosowne do wieku produkty kupuję. Staram się również, by moje dzieci się odżywiały, a nie jadły śmieci. Jedzą owoce i piją wodę, a na spacerach mają swobodę. Bo gdy się dziecko często dotlenia, rzadko ma krosty czy odparzenia;)
  8. Krócej: Kiedy zabawa wymaga kreatywności? Gdy nie towarzyszą jej zabawki z melodyjką, światłami i supernapędem... Takie robią wszystko za dziecko i odciążają z konieczności myślenia. Moim pomysłem na zabawę kreatywną są KALAMBURY. Gra cała rodzinka. Dziecko (i kolejno pozostali uczestnicy) losuje obrazek. Bez słów, przy pomocy ruchu i mimiki przedstawia o jaką baśń chodzi. Musi szukać w głowie pomysłów, tworzyć kreację całym ciałem! I wciąż chce z uwagą słuchać kolejnych baśni...Ma motywację przed kolejną rodzinną grą w Kalambury:)
  9. Kiedy zabawa wymaga najwięcej kreatywności? Wtedy, gdy nie towarzyszą jej supernowoczesne zabawki z melodyjką, światłami i supernapędem... Takie robią przecież wszystko za dziecko i odciążają z konieczności myślenia. Moim pomysłem na zabawę naprawdę kreatywną są... stare KALAMBURY. Gra cała rodzinka. Spędzamy czas miło, WSPÓLNIE I KREATYWNIE. Dziecko (i kolejno pozostali uczestnicy) losuje obrazek z baśni. Bez słów, przy pomocy ruchu, gestu i mimiki przedstawia o jaką baśń chodzi. Musi myśleć, szukać w głowie pomysłów, przypominać sobie treść baśni, ruszać się i tworzyć kreację całym ciałem! Przy tym wciąż chce z uwagą słuchać kolejnych baśni...Ma motywację przed kolejną rodzinną grą w Kalambury:)
  10. - Fifi, masz jakiś pomysł na wyjątkowe i ciekawe imię dla smoka? - Ziejek! - Dlaczego akurat Ziejek? - Bo ze wszystkich zwierzaków tylko smoki zieją ogniem, to wiadomo już po imieniu, że o smoka chodzi. - A smocza żona. smocza mama...jak może mieć na imię? - No Ziejka :)
  11. Zimą łączą nas paski w kolorze słońca :) Żółto-granatowe dla Rodziców; żółto - zielone dla Synków
  12. Janek, 3,5: Smok moze mieć na imię Dlago (tj. Drago); Peppino tak mówił. Faktycznie, mój mały siostrzeniec urodził się we Włoszech i na ulubioną maskotkę (smoka) mówi po prostu Drago (wł. smok). Myślę, że w naszym języku Drago może funkcjonować jako smocze imię :)
  13. Przytulanka pełni w życiu dziecka rolę Przyjaciela... Czyż to nie ważna, jedna z najistotniejszych ról, jaką może odegrać zabawka? Przyjaciel, który jest miły, delikatny, którego może przytulać kiedy zasypia i kiedy się budzi; którego zabiera w podróż... Czasem nawet, kiedy mama musi wyjść do pracy czy na zakupy, to taki Przyjaciel nie opuszcza...jest z dzieckiem u lekarza, u babci albo zostaje w przedszkolu przez kilka pierwszych dni...Przytulanka. Przyjaciel. Jedyny znajomy w obcym miejscu wśród tylu obcych twarzy. Oto niezwykła rola, jaką często odgrywa przytulanka w życiu malucha. Ważne, jak sądzę, jest to, by dziecko taką przytulankę miało. Na otarcie łez, na smutki, na lęki, do zabawy i do snu... Na całe dzieciństwo.
  14. Moje dzieci przekonuję do posłuszeństwa, tłumacząc im świat. Wyjaśniając zasady i konsekwencje ich nieprzestrzegania. Jestem przekonana, że dzieci bywają nieposłuszne nie dlatego, że tak lubią... One chcą poprzez takie zachowania coś osiągnąć, kogoś wypróbować, wyrazić bunt wobec konkretnej sytuacji. Jeśli spróbujemy- choć to naprawdę trudne- spojrzeć na sytuację oczami malucha i poczuć ją dziecięcym serduszkiem, będzie nam łatwiej rozmawiać z dzieckiem. Zadawać pytania, nazywać odczucia, przestrzegać obietnic i bezwzględnie wyciągać konsekwencje. A maluch, w takim uporządkowanym, choćby nieco surowym, ale zrozumiałym świecie, poczuje się bezpieczniej. I mniej będzie miał okazji do buntu.Przecież ja też, i Ty zapewne... szczerze posłuszni jesteśmy, kiedy zgadzamy się z otaczającą rzeczywistością czy z daną sytuacją kiedy ją rozumiemy i akceptujemy.... Kiedy czujemy się dobrze. Przeraża mnie jednak to, jak wielu rodziców(ale też szefów, partnerów itp.) używa zastraszenia, agresji, krzyku i myślą że mają dziecko posłuszne, a ono jest po prostu przerażone, zamknięte w sobie, zniszczone od środka... Ale to temat na inną dyskusję.
  15. Filip, 5 lat: Niektóre smoki są miłe, jedzą ryby i to, co dostaną od ludzi, jedzą rośliny, może karmę dla smoków jakąś... Ale dawno temu żyły złe smoki, co się żywiły nawet rycerzami, baranami, popijały to Wisłą... one za karę wyginęły.
  16. No i teraz mi trochę głupio i wstyd, a taka chciałam być bystra, spostrzegawcza. Następnym razem trzy razy sprawdzę zanim strzelę focha:) Chyba podświadomie zazdroszczę zwyciężczyniom :) Zawsze myślę, że mi się uda :))) Pozdrawiam Redakcję i uczestników :)))
  17. Ok, na takie konkretne wyjaśnienie czekałam. Bo zagotowałam się, jak pomyślałam, że aż takie gafy mogliby popełniać. Poza tym widzę, że już zmieniło się z "wczoraj" na "2 dni temu" :) Moje zaufanie wraca :)
  18. Regulamin konkursu "Pani Walewska" 1.5 Rozpoczęcie Konkursu nastąpi w dniu 14.11.2014 roku, a zakończenie w dniu 23.11.2014 roku, wyłączając okres trwania postępowania reklamacyjnego. 1.6 Termin przyjmowania zgłoszeń do Konkursu rozpoczyna się w dniu 14.11.2014. roku o godz. 00:00:00, a kończy się w dniu 23.11.2014 roku o godz. 23:59:59. (…) 4.5 Zgłoszenia nieprawidłowe tzn. te, które nie spełniają warunków określonych w Regulaminie, jak i nie związane z założeniami Regulaminu i tematem Konkursu oraz wysłane przed lub po terminie, o którym mowa w pkt. 1.6 nie będą brały udziału w Konkursie. A tu… „AgaWojtk • wczoraj” Wczoraj był 24 XI... Redakcjo, czemu nikt nie wyjaśnia łamania regulaminu? Dziewczyny, co Wy na to???
  19. Droga Redakcjo, z całym szacunkiem dla dziewczyn, które wygrały- dwie ostatnie pisały wczoraj (tj. 24 XI). Podaliście termin do 23 XI do północy! Lekceważycie mnóstwo osób które biorą udział w konkursie uczciwie i w terminie, by nagrodzić kogoś, kto wpisał się po czasie?!!!! Przecież tego nie wolno już brać pod uwagę. To pomyłka, niekonsekwencja czy próba oszustwa??? Proszę o wyjaśnienie tego absurdu.
  20. Moja Skóra na początku jesieni jest chyba w lepszej kondycji niż kiedykolwiek. Jeszcze złocista oraz- jak ja- opalona i wypoczęta po wakacjach. Na początku jesieni... a potem? Potem okazuje się jednak wysuszona i zmęczona słońcem. Każdego ranka z konieczności narażam Ją na nieprzyjemne zderzenie z zimnym wiatrem, i to tuż po wyjściu z suchego, ogrzewanego mieszkania... Staram się jednak koić Ją i nawilżać, dopieszczać i relaksować. Zawsze (!) robię demakijaż, stosuję nawilżający krem na noc i delikatnie natłuszczający na dzień ( w czasie przymrozków). Piję dużo wody, staram się zdrowo i regularnie odżywiać, nie palę! Głównie dla Niej właśnie rzuciłam palenie. Wtedy jeszcze byłam za młoda, by zrobić to dla zdrowia, dla portfela czy dla dzieci, bo ich nie miałam:) Czasem żal mi, że nie stać mnie na drogie kolorowe kosmetyki do makijażu ani na sesje w solarium, ale w tym kontekście moja Cera pewnie wcale nad tym nie ubolewa :) Chciałabym dbać o Nią najlepiej jak potrafię, w końcu skazane jesteśmy na siebie raz na zawsze. A piękna Ona, to piękna Ja...
  21. Przekorny nieco tytuł „Twoje dzieci to Twoja wina!” zmusza nas do refleksji nad odpowiedzialnością za wszelkie zachowania, wybory, słowa naszych dzieci… Odnoszę wrażenie, że wszyscy mamy tendencję, by wychowywać dzieci trochę na pokaz. Dla dobrej opinii. Opinii o nas, nie o naszych pociechach. Przyznaję, że kiedy moje dziecko w domu wrzeszczy, ucieka, buntuje się, odczuwam zdenerwowanie, wściekłość, bezradność. Ale gdy robi to na ulicy, na urodzinach teściowej czy na przedszkolnym korytarzu, ta sama wściekłość i bezradność ogarnia mnie ze zdwojoną siłą. Dodatkowo czerwienię się, pocę, odczuwam stres i wstyd… przed tymi, którzy akurat są świadkami mojej bezradności. Boję się, że świadkowie ci pomyślą źle o mnie. A przecież to nie ja rzucam się między regałami w supermarkecie. To nie ja krzyczę z rozpaczy, zwracając uwagę zdegustowanych przechodniów, to nie ja tupię w banku czy urzędzie… TO NIE JA… Ale to ja, nie zawsze słusznie utożsamiam się z moim maluchem. Zapominam, że on ma prawo do swojego buntu i do wyrażania emocji w jedyny sposób, w jaki na razie potrafi… To mój Syn. Dałam mu życie. A On przeżywa je sam. Po swojemu. Na razie czuwam tuż obok. Kontroluję, wskazuję, pilnuję… Aż tyle i tylko tyle. A za wiele lat, gdy będzie dorosły będzie żył całkiem po swojemu. Nawet jeśli jego wybory będą dla mnie niezrozumiałe, bolesne lub krzywdzące mój system wartości… będzie miał do nich prawo.. … I sam ponosił za nie odpowiedzialność. Bo przecież MOJE DZIECI TO NIE MOJA WINA.
  22. Tak bardzo chciałabym wrócić do świata energicznych, zadbanych i szczupłych.... Bo kiedyś w tym właśnie świecie funkcjonowałam.Znam go i tęsknię za nim... Dziś jestem szczęśliwą, choć zaniedbaną nieco, mamą fantastycznych chłopaków, dla których zbyt często zapominałam o sobie, których kocham nad życie, ale którym, niepotrzebnie wcale, oddałam cały wolny czas, wszystkie myśli, oszczędności, chwile...To mój błąd. Za wszelką cenę chciałam być doskonałą mamą doskonale wystrojonych, wyuczonych i wypieszczonych synów. A przecież nie przestałam być kobietą. Czasem myślę, że jakby na chwilę tę kobiecość zawiesiłam... Bez sensu. Niepotrzebnie wcale... Dziś to rozumiem,uświadamiam sobie patrząc na fotografie sprzed kilku lat...na szczupłą, zadbaną dziewczynę siedzącą w eleganckiej kawiarence w otoczeniu koleżanek, albo spacerującą z zakochanym do szaleństwa narzeczonym... Dziś On nadal kocha. Ona tylko na zdjęciach inna jakaś. Poszarzała, zmęczona, nieuczesana, gruba...Wpatrzona w dzieci, pilnująca, by ładnie wyszły, by ubranka kolorystycznie współgrały, by chłopcy śmiali się szeroko, by scenografia zachwycała... Może czas wrócić na pierwszy plan? Na fotografiach i w życiu... Mam metodę. TRZEBA SOBIE POŚWIĘCIĆ WIĘCEJ UWAGI- SWOJEMU MENU, SWOJEMU CIAŁU, SWOIM WŁOSOM, SWOJEJ GARDEROBIE... Metodę znam, gorzej u mnie z konsekwencją. Może dzięki Wam się uda... Tak bardzo bym chciała.
  23. Na dziecięce skaleczenia i rany skuteczny jest zawsze pocałunek mamy. Wcześniejsza zabawa w zranionego misia, opatrunki dla lalki lub pluszaka Krzysia. Obietnica, że wkrótce wszystko się zgoi; odkażenie, dezynfekcja, by nie wdała się infekcja; Opatrunek baśniowy, kolorowy- - jako pretekst do rozmowy. I ostatnia ważna sprawa: gdy szalona jest zabawa, często kończy się wypadkiem- -raną, guzem lub upadkiem. To niegroźne konsekwencje pierwszych prób samodzielności- - jakże ważnej w dorosłości :) Aby sprawne były smyki, pozwalajmy na wybryki. NIECH PAMIĘTA KAŻDA Z MAM NIE WYCHOWA SIĘ DZIECKA BEZ SINIAKÓW I RAN :)
  24. "Napad złości u dziecka..."- jakie to fachowe, naukowobrzmiące określenie czegoś, co według mnie samo w sobie NIE ISTNIEJE. To jedynie nasza dorosła, mądra nazwa. W istocie chodzi, jak sądzę, o nieradzenie sobie z emocjami targającymi małym, nieporadnym serduszkiem. No bo jak, mając kilka latek,wyrazić to, co się czuje, gdy nagle umiera ukochany pluszak czy w nieznaną otchłań za tapczanem wpada nowa wyścigówka?! Jak tu nie wrzeszczeć i nie tupać?! Do tego jeszcze okrutnie oziębła reakcja dorosłych... że niby nie płacz, daj spokój, nic się nie stało... Jak to nic się nie stało?!!! Każdego dnia staram się rozumieć to, że gdy mojemu dziecku runie np. wspaniała,wysoka,dopiero zbudowana wieża z kolorowych klocków to tak,jakby na chwilę runął jego cały dziecięcy świat. Po tej chwili wszystko wróci do normy, ale moje dzieci są zbyt małe, bym oczekiwała od nich umiejętności przewidywania i takiego oceniania zdarzeń, jakie posiadamy my- dorośli...dlatego płaczą, złoszczą się i rozpaczają... pewnie jeszcze oczekują od nas zrozumienia... zwykle nie znajdują...Są za małe,by te emocje nazwać, przeczekać, stłumić... Więc wpadają w złość. I właśnie próba zrozumienia tego punktu widzenia,z jakiego świat obserwują moi mali chłopcy,pozwala mi w miarę spokojnie przetrwać ich "napady złości". Po prostu nie odbieram im prawa do wyrażania emocji w taki sposób, w jaki na tym etapie potrafią. To nie jest łatwe.Ale wiem, że muszę akceptować, tłumaczyć, czekać... i czasem im zazdroszczę, bo mnie nikt nie daje już prawa, bym MOJE OSOBISTE FRUSTRACJE mogła publicznie głośno wyszlochać, wykrzyczeć czy wytupać. A szkoda...
  25. Chciałabym do perfekcji opanować... umiejętność niedążenia do perfekcji.Media lansują model matki idealnej, pięknej, zaradnej, zrelaksowanej... W markowych ubraniach i doskonałym makijażu krzątającej się po jasnym, nowoczesnym i nieskazitelnie czystym mieszkaniu... A ja? Kochająca, spełniona i szczęśliwa, ale zmęczona, czasem nieporadna...biegam między pracą, domem, ryneczkiem, marketem, piekarnią....od lat omijam fryzjerskie i kosmetyczne salony, perfumerie i ukochane księgarnie...Nie mam czasu. Nie mam głowy. Bo biegnę, dążąc do perfekcji...Nie mam już siły na nic innego. Chwilami nie istnieję... A tak chciałabym nauczyć się spacerować, zamiast gnać... Żyć w moim domu, zamiast go ciągle "ogarniać"... Delektować się moją rodziną, zamiast jej w pośpiechu służyć... Chcę do perfekcji nauczyć się umiejętności relaksu, umiejętności spokojnego oddechu, umiejętności cieszenia się chwilą... Nawet gdy za ścianą naczynia niepozmywane, albo kurz jeszcze nie starty...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...