
onca
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez onca
-
Dziś w nocy wróciliśmy znad morza. Chłopaki zachwycone WIELKĄ piaskownicą :) Na zdjęciu Filipek 4 lata i Szymuś 1,5 roku :)
-
Filipek, prawie 4 lata. Ja: Filipku co to znaczy że ktoś jest Twoim przyjacielem? F: że jest dobry, że razem się bawimy klockami albo plastelinką, że idziemy w parze na spacerku, że je moje ziemniaki na obiadku (synek nie lubi ziemniaków), że nie robi mi przykrości, że jest miły a nie nieładny. J: A po czym można poznać takiego prawdziwego przyjaciela? F: bo się uśmiecha ładnie i pomaga mi zatrzymać huśtawkę.
-
Nasza rodzina je zdrowe i pyszne warzywa z własnego ogródka warzywnego :) Jak na razie urosły tylko nowalijki - rzodkiewka, szczypiorek i sałata. Pozostałe jarzynki dopiero co wzeszły, ale niedługo i je będziemy zrywać :) Najważniejsze że zbieramy to co urośnie - bez żadnych nawozów czy innych oprysków! Co drugi dzień idziemy do ogródka warzywnego po świeże jarzynki :) Często Filipek sam wymyśla co będzie miał na kanapce. Ja kroje a synek układa auta, buźki czy zwierzątka :) Taka pyszna i zdrowa kanapka smakuje najlepiej!!
-
Serdecznie dziękujemy za wyróżnienie :)
-
Do wykonania Pinokia przymierzaliśmy się od paru dni, ale dopiero dziś przestało padać, więc wykorzystaliśmy tą chwilę :) Filipka Pinokio jak na prawdziwego Pinokia przystało powstał z drzewa. Synek sam poukładał ręce, nogi, pomógł mi przyturlać pniak na którym poukładał węgiel jako oczy. Później przyniosłam ciuchy i ubraliśmy naszego kolegę :) Następnie zaczęliśmy szukać patyków na nos i napis. Filipek (4 lata) łamał patyki na mniejsze kawałki i SAM ułożył napis Pinokio, dzieląc go na sylaby :)
-
Piosenki / muzyka jak najbardziej pomaga w nauce języków obcych. Już dawno temu udowodniono pozytywne właściwości muzykoterapii. To nie tylko sposób na lepsze uczenie się i zapamiętywanie ale również metoda na polepszenie koncentracji i trwalszą pamięć. Ja gdy miałam 8 lat nauczyłam się od wujka gry na gitarze. Gdy grałam już coraz lepiej uczyłam się do rytnu piosenek. Zamiast oryginalnych słów danej piosenki wygrywałam sobie testy których miałam się nauczyć. I to naprawdę działało, bo niektóre "przerobione" piosenki pamiętam do dziś :) Często czytając rozdział z podręcznika wystukiwałam palcami rytm. Mój synek ma 4 lata i już wprowadziłam mu "naukę" przy pomocy piosenek. Cały pacierz, alfabet czy dane słowa zaczynająe się na wskazaną literkę alfabetu Filipek umie dzięki śpiewaniu piosenek. Nauczył się tego bardzo szybko i przyjemnie bo sam nie raz pyta - mamo, pobawimy się w śpiewanie? Polecam tą metodę wszystkim :)
-
Jak zobaczyłam treść zadania konkursowego to przypomniało mi się dzieciństwo :) Wtedy jeszcze nie były dostępne planszówki (przynajmniej my, sąsiedzi i koleżanki ich nie miałyśmy) więc radziliśmy sobie w inny sposób. Mieszkałam w bloku i zawsze w wakacje do późnych godzin graliśmy z sąsiadami w naszym wieku przed okno w "państwa - miasta". Długopisem stukaliśmy w żeberka kaloryfera - to był nasz znak żeby sąsiad wyjrzał przez okno. Kładliśmy poduszkę na parapet, na niej jakąś podkładkę i graliśmy - czasem tylko w 3-4 osoby a czasem nawet w 7 :) Fantastyczna gra, która ćwiczyła pamięć, uczyła myślenia (pod presją czasu), koncentracji, szybkiego pisania, geografii (nazwa państwa, miasta), przyrody (roślina), nazw zwierząt, postaci z bajek czy aktorów, matematyki (podliczanie punktów). Czasem gdy nie mogła przyjść do głowy żadna poprawna odpowiedz wyostrzało się wzrok aby kuknąć co sąsiad piętro niżej ma napisane ;) Z bratem grałam też często w statki - rysowaliśmy na kartce swoje plansze - okręty, miny i łodzie podwodne :) Nawet jak któreś z nas przegrało to mówiło - jutro się odegram :) Jak miałam 13 lub 14 lat pod choinkę dostaliśmy z bratem grę Eurobiznes - pełnia szczęścia! Pierwsza "prawdziwa" planszówka :) Przychodziły do nas koleżanki, sąsiedzi.. Długie godziny poświęciliśmy na tą grę - piękne godziny, które z uśmiechem wspominam. Jak już miałam 17 lat to grałam w Eurobiznes z moim mężem - wtedy jeszcze chłopakiem :) Niestety już parę lat w nią nie grałam - banknoty się już bardzo poniszczyły, troszkę domów i hoteli się pogubiło. Ale za dwa czy trzy lata kupimy tą grę naszym synom i na początku będziemy grać na prostych zasadach. Ta planszówka łączy pokolenia, uczy podporządkowania się regułom, prostych działań matematycznych, kolorów, logicznego i strategicznego myślenia, wytrwałości w dążeniu do kupienia wszystkich miast z danego państwa. Jak narazie gramy z synami w "pędzące żółwie" i "re re kum kum" - uwielbiają je! Jestem pewna że zarazimy ich pasją do takich gier :) Niesamowite jest to, jak planszówki pozytywnie oddziaływują na dzieci, jak UCZĄ DOBRZE SIĘ BAWIĆ BEZ PRĄDU!!
-
Mój synek uwielbia bajkę Klub przyjaciół Myszki Miki. Stwierdził że chce namalować Kaczora Donalda bo śmiesznie mówi. Filipek (3,5 roku) wymalował bluzkę, dziób i czapkę Donalda kredkami (mimo że parę razy wyszedł za linię to bardzo się starał), muszka jest wyklejona kuleczkami z bibuły, wrotki są wyklejone plasteliną, a ciało kaczki wymalował palcem białą farbką :)
-
-
Na zdjęciu Szymon (1,5 roku) i jego pierwsze spotkanie z konikami, które przyjechaliśmy pokarmić jabłkami, oraz Filip (3,5 roku) podczas zimowych szaleństw :)
-
Pingwinki Filipka (3,5 roku) powstały z odbicia stóp. Najpierw ja wymalowałam synkowi stopę - śmiechu było co nie miara :) Filipek odbił swoją stopę, później wymalował moją. Następnie palcami wypełnił odbicia aby pingwinki były całe wymalowane, domalował dzióbki, dokleił oczy. Dziurkaczem powycinał płatki śniegu i przykleił je wokół pingwinków :) Pingwinek synek i pingwinek mama gotowe :)
-
Najpiękniejszy i najradośniejszy poranek z moim synkiem.. Poród był dość ciężki. Nie mogliśmy wrócić po 3 dniach do domu, gdyż synek miał żółtaczkę. Po 5 dniach po porodzie pozwolili nam wyjść, niestety czekając wizytę pediatry zasłabłam. Po wstępnym badaniu ginekologicznym okazało się że mam sepsę i nie mogę karmić swojego synka. Mąż zabrał synka do domu a ja jeszcze tydzień leżałam w szpitalu... Bez niego.. Bez mojego ukochanego synka.. Najgorszy tydzień mojego życia... W końcu pozwolili mi wyjść do domu... Pierwsza noc z moim ukochanym synkiem, we własnym łóżku... Spaliśmy wtuleni w siebie, znowu czuliśmy bicie swoich serc.. Swoje ciepło.. Synek obudził się, popatrzył na mnie swoimi cudnymi oczętami i dotknął rączką moją brodę. Delikatnie zaczęłam głaskać synka po policzku. Leżeliśmy tak jeszcze dłuższą chwilę ciesząc się sobą :) Radość nie do opisania!! :) Mąż zrobił nam zdjęcie, gdy jeszcze spaliśmy :)
-
Dzieci nie zawsze są uśmiechnięte i radosne. Mają też swoje zdanie, które potrafią doskonale wyrazić już od najmłodszych lat. I to właśnie obrazuje moje zdjęcie :) Dziadziu wrócił po dłuższej nieobecności i od razu chciał przytulić wnuki jednak moi synkowie mieli inne zdanie ;)
-
Do mnie też jeszcze nie doszedł, pomimo wysłania maila, ale wiele osób miało urlop między Świętami a Nowym Rokiem, więc jeszcze czekam :)
-
Jaki szczęśliwy dziś dzień! :)))))) Dziękujemy BAAAAAAAAAARDZO!! :)))
-
Przepięknie dziękujemy! :)))
-
PRZEPIĘKNIE DZIĘKUJEMY! :))) Gratulujemy pozostałym laureatom :)
-
Mieszkamy za miastem, pod lasem, gdzie mimo że po jednej stronie jest chodnik to niestety nie ma lamp ulicznych. Dlatego długo przed 1 września (wprowadzenie ustawy o obowiązkowych odblaskach) kupiliśmy i nosimy kamizelki odblaskowe. Zwracam szczególną uwagę na bezpieczeństwo synka, gdyż co jakiś czas na ulicy na której mieszkamy jest jakiś wypadek. Zasady bezpieczeństwa naszej rodziny: - gdy idziemy chodnikiem Filipek zawsze idzie od wewnętrznej strony, - synek zawsze trzyma mnie za rękę! I tu nie ma wyjątku! Filipek wie że nie może wyrywać rączki. Wiele razy na spacerze mijaliśmy kotki które "poszły do aniołków". Za każdym razem mówiłam wtedy synkowi że kotek odłączył się od mamusi, wszedł na ulice i przejechało go auto. Takie namacalne dowody najbardziej docierają do dziecka. - gdy jesteśmy pod sklepem na parkingu czy na parkingu pod kościołem - wszędzie bez wyjątku synek wie że musi trzymać mnie lub męża za rękę. - gdy jesteśmy na spacerze rano staramy się założyć coś zauważalnego np czerwona czapkę, gdy wychodzimy popołudniu zakładamy kamizelki na kurtki. - synek zna znaczenie kolorów na sygnalizacji świetlnej, sam mówi nam kiedy możemy przejść przez ulice a kiedy mamy stać. - przechodzimy przez ulice tylko po zebrze. - od wakacji uczymy się znaków które widzimy na spacerze lub podczas jazdy autem, dzięki nim synek nauczył się która to strona prawa a która lewa :) Gdy widzi jakiś nowy znak to sam próbuje zgadnąć co on oznacza - często udaje się mu odgadnąć, choć czasem jego interpretację są zaskakująco śmieszne :) - gdy jedziemy autem zawsze mamy zapięte pasy a synek siedzi w foteliku - w aucie na szybie mamy znak "dziecko w aucie"
-
Parę dni myśleliśmy z synkiem (3 lata i 4 miesiące) nad ozdobą choinkową, która byłaby unikalna.. I do głowy przyszedł nam lampion - w końcu czas adwentu ;) Ale żeby nasz lampion był naprawdę unikalny zrobiliśmy go z makaronu do lasagne :) Filipek namalował na 2 częściach Pana Jezuska w żłóbku i bałwanka a ja (też chciałam się pobawić) choinkę i nasz dom w Świątecznej ciepłej odsłonie :) Synek wszystkie 4 części wymalował palcami a gdy wyschły, skleiłam je klejem na gorąco i dokleiłam u góry sznurek. Filipek powiesił lampion na choince, włożyliśmy do środka światełka choinkowe i zaświeciliśmy światełka - efekt naprawdę super! :)
-
Mojemu synkowi zima kojarzy się ze śniegiem :) Niestety w tym roku jeszcze śniegu nie było dlatego postanowiliśmy zrobić śnieg sami :) Filipek był zaskoczony że śnieg można zrobić samemu! :) Rozcięłam pampersa młodszego synka i powybierałam z waty kuleczki. Wsypałam je go miski z wodą i od czasu do czasu pomieszałam. Za 15 min śnieg był gotowy :) Oczywiście w pierwszej kolejności powstał bałwanek, później wieża. Filipek parę razy dopytywał czy ten śnieg nie stopnieje :) Dziś zaraz po przebudzeniu od razu pobiegł do pokoju sprawdzić czy rzeczywiście śnieg nie stopniał :) Zabawa zaczęła się na nowo - ugniatał śnieg, robił iglo a nawet "lodowego węża" :)
-
Filipek 3,5 latka: Smok je ludzi i jaja (ziaja) ogniem, bo ten ogień ma w wielkim brzuchu. Jeszcze je baranki i konika bo ma dużą pace (paszcze) i ten koń mu się tam zmieści. I ma tam duże ky (kły) żeby pogryźć bo trzeba długo gryźć jedzenie żeby nie bolał brzuszek.
-
Gratulujemy wyróżnionym
-
Gdy pokazałam synkowi krasnoludki z galerii bardzo chciał zostać takim krasnoludkiem :) Pocięłam swój podkoszulek, z kartonu wycięliśmy sprzączkę do paska a pasek zrośliśmy z kolorowego papieru (2 sklejonych czarnych pasków). Buty to skarpety taty a czapkę i brodę wzięliśmy z przebrania mikołaja :) Muchomorek zrobiliśmy z parasola, prześcieradła i czerwonego szala. Oczywiście nie obyło się bez zabawy w krasnoludki i śpiewania piosenki "my jesteśmy krasnoludki" A tak prezentuje się Krasnoludek Filipek (3 lata) oświetlający drogę do domku :)
-
A to efekt pracy naszego całego dnia :) Filipek był zachwycony - powiedział: Mamusiu ale wspaniałe przyjęcie zrobiliśmy! :)) Oczywiście musiała odbyć się impreza urodzinowa - tańce, wygłupianki i gilgotki :) Dziękujemy za fajne pomysły na zabawy! :) STO LAT dla całej Redakcji! :)
-
Kolejna ozdoba jaka powstała to czapeczka urodzinowa, która powstała z kartki z bloku technicznego, bibuły i gumeczki. Filipek ponaklejał "kryształki" z papieru kolorowego, które zostały z wyklejania cyferki 7. Następnie synek stwierdził, że na urodzinach śpiewa się sto lat. Postanowiliśmy, że zrobimy girlandę :) Wycięłam trójkąty, połączyłam je sznurkiem, powycinałam literki a Filipek każdą literkę nakleił na trójkąty. Później przyszedł czas na solenizanta :) Napisałam na kartce literki a synek je pomalował - mimo iż był już zmęczony bo tworzyliśmy od rana, to bardzo się starał nie wychodzić za linie. Literki wycięłam i nakleiliśmy je na ścianę :)