Skocz do zawartości
Forum

zielona_trawa

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez zielona_trawa

  1. Hej, znowu napisze po dłuższej przerwie;) Moja Małgosia szczęśliwie wyszła z kolek (tfu tfu!;) i teraz to istny aniołek! Tak jak przy pierwszej córce stosowalismy metody z 'języka niemowląt' i moim zdaniem to na prawdę działa - teraz jak książkowo funkcjonuje - karmienie 15 min, odbicie, przewiniecie, ok 40 min aktywności i klade ja do kołyski i sama zasypia:))) czasem trzeba jej pomóc, pokolysac albo dać smoka, ale generalnie bardzo ładnie śpi aż do następnego karmienia:) zuch dziewczynka:) Tak mi się przypomniało a propos wpisów kilku z was, że wam maluchy śpią w ciągu dnia tylko drzemkowo ok 15 min - polecam tez inną książkę - 'w Paryżu dzieci nie grymaszą' - super opisany jest cykl zasypiania dziecka, że to trwa ok 20 min i to co może wydawać się pobudka jest tak na prawdę płaczem uspakajacym... I generalnie, można sobie zrobić kuku jeśli się dziecko nauczy że jak się ze snu wybudzi to dostaje od razu cyca-uspokajacza, albo hyc na ręce mamy... Bo wtedy bardzo trudno wyjść z takiego przyzwyczajenia. Ale wiadomo, niektóre dzieci na pewno są bardziej współpracujące, inne mniej...;) ją mam ewidentnie też szczęście;) Klade małą o 20 i mamy jedną pobudkę na karmienie ok 3:00 i bez przewijania odkladam do kołyski i śpi do ok 6. Żeby nie było tak za różowo to właśnie walczymy z katarem - starsza, poltoraroczna cora swój katar przeniosła na małą swoją kompletną czułością, i od kilku dni walka - inhalacje, nawilżanie noska i odciąganie kataru fridą razy dwa... Noce mega słabe no i strach, bo kurcze 2 miesięczny dzidziuś taki biedny z zawalnym nosem... Ale póki co nie przechodzi to w nic poważniejszego. A propos chrzcin - my już po, załatwilismy w naszym kościele msze w sobotę bez obecności tutejszych księży - tylko nasi przyjaciele przyjechali - 3 mnisi, a oprócz nich tylko chrzestni, nawet własnych rodziców nie zaprosilismy (ku radości teściów i lekkim fochu moich). Wytlumaczylismy że wielkiej fety nie chcemy i nie mam sił na organizacje i obsługiwanie 26 osób - to tylko najbliższą rodzina, rodzice i rodzeństwo z dziećmi;) było nas wiec 9 plus moje małe i poszlismy po chrzcie do restauracji, Małgosia przespała grzecznie całą uroczystość:)) A tymczasem znikam, zaraz odpalam winko i w planie mam wcześniejsze położenie się spać bo jestem z leksza wypompowana katarkami, a w ciągu dnia nie mam opcji na drzemke..
  2. U mojej starszej Delicol rzeczywiście pomagał, dawalam do każdego karmienia - tylko u niej to było ewidentnie związane z nietolerancją laktozy, nie wiem czy te krople działają też tak po prostu przy problemie z gazami i kupką - teraz u Małgosi stosowalam, ale na jej ból związany z wypróżnianiem nie skutkuje, ale tez polecam spróbować - bo zupełnie inaczej działa niż te wszystkie espumisano-podobne;)
  3. Hejo, fajny pomysł z przeniesieniem się tu:) u nas na kolki jakoś nic nie chce pomoc, kupiłam nawet ten kateter rektalny i nic (raz co prawda zastosowalam, ale bez skutku;) Mam wrażenie że kolka mojej małej to jednak nie jest kwestia brzuszka jako takiego tylko chyba jednak emocje - zawsze o tej samej porze pojawia się niepokój i płacz i trzeba ja nosić i zmieniać pozycję co chwilę i tak aż pada zmęczona.. A po przeniesieniu do kołyski śpi przez chwilę i znowu powtórka z rozrywki;)... Tak między 20 a 22-23, potem zazwyczaj spokój (tj nie licząc pobudek na jedzenie...;))
  4. Mała, strasznie mi przykro, zupełnie nie mogę sobie wyobrazić przez co przechodzisz... Tąpnęła mną ta wiadomość; (( Mam nadzieję, ze masz wokół siebie wsparcie, dobrze ze masz przy sobie synka - oby wasza miłość pomogła ci stanąć na nogi... Tak jak pisały dziewczyny, wszystkie jesteśmy z Tobą myślami. Trzymaj się proszę!
  5. Moja niestety nie przesypia nocy, ok 22-23 ostatnie wieczorne karmienie, potem ok 2 nad ranem i ok 6 (choc czasem, tak jak dziś 2 razy karmilam, jakąś masakryczna kolke dziś przezywalismy wiczorno-nocna, ledwo żyje..) Właśnie się zastanawiam nad zakupem katetera rektalnego (rurki ułatwiającej wydalanie gazów i kupki) - czy któraś z was stosowała to może, albo słyszała jakieś opinie o ttym? Przy pierwszym dziecku nie stosowalismy, ale po takiej nocy jak dzisiejsza chyba się skusze...;) Kurcze, zazdroszcze tym rodzicom których dzieci po przesypiaja noce, mam 3 koleżanki których dzieci juz w pierwszych tygodniach potrafiły spać ciurkiem od 22 di 6 rani, ech... Szczęściarze!:)))))
  6. Stokrotkaa - moja tez ma wodniste kupy (tez tylko na cycu) w dodatku ze śluzem - u takiego maluszka to ponoć norma (u waszych tez zauwazylyscie śluz?). Co do odbijania to tez nie jest to łatwy temat ale u mnie najskuteczniejsza metoda to pozycja przytulona do piersi, prawie jak do karmienia tylko bardziej spionizowana, podtrzymana na udzie - wygodnie i mała się nie wybudza;)
  7. Cześć dziewczęta:) moja Malgoska przedwczoraj 3 tygodnie skończyła i fajowo nam razem:) starsza siostra pokochała swoją mała siostrę i nie ma póki co żadnych oznak zazdrości, wiec jest lepiej niż się spodziewalam:)) tak więc mogę polecić jak na razie taką różnicę wieku (1,5 roku):) Mój ssak je książkowo co 3 godziny i mega szybko trwają karmienia - ok. 15 min, jedynie z kupkami ma problem - tj strasznie płacze jak się wyporóżnia... A poza tym właściwie nie ma problemów większych, tfu tfu! Generalnie chciałabym polecić wam - zarówno tym które mają swoje dzieci juz po drugiej stronie brzucha, jak i tym co jeszcze czekają - kupcie sobie lub zamowcie sobie na prezent zamiast kolejnej grzechotki;) - książka Tracy Hogg "język niemowląt" - serio, pozwala uniknąć masy błędów, w kwestii karmienia, układania dziecka do snu, stworzenia maluchowi rytuałów itd. - dzięki tej książce moja starsza córka nauczyła się sama zasypiac mega szybko i generalnie, ulozylam karmienie wg jej rad, przez co dziecko nie wisiało mi na cycu cały dzień.... Wiem, może przesadnie zachwalam, ale moim zdaniem lepiej przeczytać i nie zastosowac tych rad niż potem płuc sobie w brodę, że można było od poczatku robić wszystko tak jak trzeba niż odkrecac potem błędy...;) to tyle jeśli chodzi o moje dobre rady, hehe:) A tymczasem trzymam kciuki za ostatnie sierpniowrczki które się jeszcze nie rozpakowaly! A mamuski mam nadzieję, będą tu wciąż zagladac i będziemy się dzielić trudami i radościami macierzyństwa:)) Ps. Jak wasza waga po porodzie? Mi się zatrzymała na -10 i ani rusz .. Tak wiec 6 kg di zrzucenia jeszcze przede mną:/
  8. Hej dziewczęta:) ale dziś fajna pogoda - przynajmniej w Warszawie, przyjemny chłodek, aż się na spacer chce wyjść:)) Guernica – pytałaś jak z wagą po porodzie - otóż jak wróciłąm ze szpitala przeżyłam niezłą załamkę, jak weszłam na wagę - tylko 5,5 kg mniej!! (po pierwszym porodzie miałam -7kg i też załamkę, ale teraz byłam przekonana, że skoro dziecko prawie 3700, do tego wody i łożysko i 2 dni leżenia i zrzucania choćby tej zastałej wody z opuchnięć... że się uzbiera no minimum te 7kg, a tu dupa.... ale już jest lepiej, po tygodniu mam w sumie -9kg i codziennie coraz mniej, więc nadzieja wraca:))) - w sumie 16kg przytyłam, wiec prawie drugie tyle mam jeszcze do zrzucenia. I jeszcze a propos pasa ściągającego – spokojnie wystarczą majtki dla grubasów - z takim elastycznym szerokim pasem - ja sobie kupiłam 2 pary xl i na zmianę noszę, w więcej nie trzeba inwestować, bo to na jakieś 2-3 tygodnie najbardziej się przydaje:) a swoją funkcję spełniają bardzo bardzo dobrze:))) nic to dziewuszki, życzę wam w dzień spełniających się życzeń masowych porodów:))))
  9. coś mi zdjęcia nie chce wrzucić:(
  10. Cześć dziewczyny! ja też tu cały czas do Was zaglądam, kibicuję wszystkim, które się jeszcze nie rozpakowały i gratuluję tym, które poród mają już za sobą:) U nas prawie tydzień z dzidziorem na świecie, muszę przyznać, że zaskakująco spokojnie mija - starsza córa mimo moich obaw cudownie przyjęła pojawienie się siostry w domu (oby to trwało wiecznie!:)) dziś byliśmy na wizytach kontrolnych - Małgosia przy wypisie ze szpitala ważyła 3500g, dziś już 3860! także niezły z niej ssaczek, zajada pięknie i rośnie aż miło:) piersi mam jeszcze trochę obolałe, ale już widzę poprawę - na pocieszenie - nawał, ból sutków, nauka przystawiania - max po 2 tygodniach wszystko powinno się już unormować, więc zaciskajcie zęby i pamiętajcie o tym, że wszystko złe się szybko skończy!:)))) zbadał mnie też gino i był zachwycony - powiedział, że w ogóle nie widać praktycznie po mnie, że tydzień temu dziecko urodziłam SN, krocze mi ochronili i szczerze mówiąc na prawdę czuję się super... tym bardziej, że mój brzuch wygląda zaskakująco płasko już - polecam pasy albo majtki ściągające - pomagają w szybszym obkurczeniu macicy (no i w lepszym samopoczuciu, bo od razu brzuch wygląda jakoś, a nie taki smutny wielki pusty brzuch bez dzidziusia:) po pierwszym porodzie dopiero po 3 tygodniach byłam w stanie jako tako usiąść na tyłku, a teraz biegam skakam latam i żyć się chce:) mam nadzieję, że wasze męki w oczekiwaniu szybko się skończą! kibicuję wam tu z moim dzięciołkiem na ręku - a oto i moje szczęście:)
  11. Hej dziewczyny! ja też ruchy Małgosi czuję najmocniej właśnie ok 22-23:) dokładnie tak samo było z pierwszą córeczką:) nie wiem czy macie dziewczyny wiatraki, ale jeśli nie - koniecznie sobie sprawcie! ja bez wiatraka chybabym padła - mój mąż śpi przykryty kołdrą po czubek głowy, a ja prawie goła z wiatrakiem prosto w twarz i tak budzę się spocona, hehe, ale różnica i tak jest ogromna! och, ja ja bym chciała już urodzić, ta końcówka jest zdecydowanie najgorsza... jeszcze miesiąc temu pytana, czy lepiej być w ciąży zaawansowanej w zimie (pierwszą córę urodziłam w lutym zeszłego roku), czy w lecie - odpowiadałam, że każda ma plusy i minusy i że w lecie super jest to, że się nie musisz ubierać w tysiąc warstw, schylać, żeby ubrać zimowe buty (nie daj boże zawiązywane sznurówkami;) a teraz wsuwam tylko nogi w klapki i jestem gotowa do wyjścia... od 3 tygodni absolutnie mówię letniej ciąży NIE NIE NIE:)))) ale już niedługo, więc zaciskam zęby, tak jak większość z Was i do przodu:))) dziś byłam u gina i mam już rozwarcie na 2 palce i miękką szyjkę, więc mam nadzieję, że tym razem moja dziecinka nie będzie chciała czekać aż do 42 tygodnia... termin mam między 1 a 5 sierpnia, ale właśnie mam przeczucie niestety, że przenoszę kolejny raz... coś za dobrze moim dziewczynkom w brzuchu;) gratuluję wszystkim mamom, które mają już swoje dzieciaczki przy sobie! a z całą resztą solidaryzuję się w oczekiwaniu, coraz bardziej niecierpliwym:)))
  12. Cześć dziewczyny:) właśnie wróciłam z USG i moja Małgosia zdrowa i duża - szacunkowo waży już 3260! lekarz polecił sprawdzić termin porodu z USG z 12 tc, bo stwierdził, że pewnie wcześniej jednak zaszłam w ciążę, niż to wynika z terminu ostatniej miesiączki, ale nie mogę sobie poradzić z wyliczeniem (ani znalezieniem jakiegoś rozsądnego kalendarza w necie). Czy wiecie może jak to wyliczyć? 23.01.2014 szacunek był na 11,6 tc - będę bardzo wdzięczna za pomoc:) co do skurczy przepowiadających to ja już mam od 2 tygodni, też miałam już kilka wieczorów z regularnymi bolesnymi skurczami co 10 min, ale na szczęście wyciszały się. Taki już chyba urok mojej macicy, bo w ciąży z Natką miałam ostatni miesiąc mniej więcej z codziennymi skurczami i stoperem włączonym pod ręką...;) pod tym względem zazdroszczę dziewczynom z planowanymi cesarkami - znać konkretną datę porodu to jest jednak luksus:))) U mnie stres z tym związany jest głównie przez to, że musimy zorganizować opiekę nad Natką, a dziadkowie z obu stron mieszkają ponad 300 km od nas...;) trzymajcie się dzielnie, całe szczęście chwilowo pogoda nam dopisuje:)))
  13. MamaTymona - widzę, że termin masz dokładnie ten sam co ja - na 5 sierpnia;) choć z usg na 1-go przepowiadają, ale nie przywiązuję się zbytnio do tej daty;) wow, 12 miesięcy różnicy to Ty masz jeszcze większy hardcore, Twój Tymon chodzi już? ja się cieszę, że właśnie moja Natka nauczyła się chodzić po schodach za rękę, bo do tej pory musiałam ją wnosić i znosić, mimo zakazu gino;) a masz dziadków/ciocie - jakieś wsparcie blisko? bo my niestety w warszawie mieszkamy a rodzice i moi i męża na śląsku.... i z wizją drugiego dziecka w drodze coraz bardziej zazdroszczę tym, co mają możliwość choć raz na jakiś czas odsapnąć korzystając z pomocy;) ale cieszę się bardzo, że też jesteś optymistycznie nastawiona:) damy radę i już:) też pociesza mnie wizja bliskiej relacji dziewczynek, bo ja mam siostrę starszą o 5 a brara o 3 lata i kontakt dopiero w liceum-na studiach dobry złapaliśmy;) Asia 1608 - różne opinie słyszałam, ale ponoć najlepiej rok odczekać przed nowym poczęciem, bo nowa ciąża to spore obciążenie dla kobiety, która dopiero co z poprzedniej ciąży wyszła... ale jak widać da się o wiele wcześniej:))) nie ma chyba żadnego bezpiecznego okresu, słyszałam o dziewczynach, które miesiąc po porodzie zachodziły w ciążę - a największy mit o tym, że w czasie laktacji jest się bezpiecznym - to jest niezłe, że wciąż to się dookoła słyszy - ja sama w to jeszcze wierzyłam w poprzedniej ciąży;) a z antykoncepcji przy karmieniu dziecka piersią to chyba tylko prezerwatywy wchodzą w grę, ale specjalistką nie jestem:P
  14. hej dziewczyny:) sto lat nie pisałam (a konkretnie 3 miesiące, jak z mojego profilu wyczytałam właśnie;), ale oczywiście regularnie Was czytam! ale ten czas leci, też nie mogę uwierzyć, że tak niewiele zostało (1,5 miesiąca w moim przypadku).... dopiero co oby Laura zakładała tę grupę:) u mnie standardowe dolegliwości - zgaga okropnie dokucza (błogosławione niech będzie Rennie! serio, tylko to pomaga, żadne migdały, mleka i inne naturalne specyfiki w moim przypadku); rwa kulszowa i ból pleców, ale generlanie muszę przyznać, że jest lepiej niż się spodziewałam przy letniej ciąży - przynajmniej nie puchnę od upałów;) po przejściach ciężkich z początku ciąży (miałam poronienie zagrażające - oderwanie łożyska w 13 tyg, na podtrzymaniu do połowy 6 miesiąca) - teraz cieszę się już tylko "normalnymi" dolegliwościami ciąży mocno już, jakby nie było, zaawansowanej:) To co mnie najbardziej stresuje (prócz porodu, oczywiście - pomimo, że to będzie mój drugi;) to fakt, czy i jak sobie poradzę z dwójką maluchów... moja córeczka ma rok i 4 miesiące i raczej na pewno nie ma jeszcze świadomości, że z tego dużego brzucha zaraz wyjdzie mała, krzycząca siostrzyczka, która zamieszka z nami i mama nie będzie już na wyłączność.... ale pociesza mnie to, że jakoś ludzie sobie od zawsze radzą z takimi sytuacjami, więc i ja dam -oby, oby!) radę:) trzymam kciuki za nas wszystkie! oby każdej pięknie się ta przygoda z macierzyństwem zaczęła, bo nie ma nic lepszego na świecie od swojego własnego maleństwa:))) zdrowia i wytrwałości, tego nigdy za wiele, zwłaszcza teraz przy końcóweczce... ;))
  15. a - i jeszcze jedno - jeśli któaś z Was będzie rodzić w Warszawie, to z całęgo serca odradzam szpital na Madaliśkiego (im. św rodziny). Chętnie za to dowiem się gdzie warto:))
  16. cześć dziewczyny, piszę po strasznie długiej przerwie - miałam pochwalić się po pierwszym usg prenatalanym, że wszystko pięknie i och i ach, a tu nagle - 2 dni później trafiłam do szpitala z mega krwawieniem (bardzo dużo żywej czerwonej krwi) - okazało się, że zaczęło się odklejać jajo płodowe (a konkretnie łożysko). Lekarz, który mnie przyjmował na izbie przyjęć to największy buc na świecie - na usg, które trwało może ze 3 min trwało burknął tylko "odkleiło się... nie daję żadnych szans. Musi zostać w szpitalu"... no więc same pewnie portaficie się wczuć w jakim zajebistym nastroju zostawił mnie z tym faktem na 3 dni w szpitalu (weekend, więc żaden lekarz jakoś nie potrafił się wczuć w mój problem, tylko hasło - leżeć i czekać - w końcu przy wypisie dowiedziałam się, że ok, "przykleiło się" i że mam leżeć i oszczędzać się na maksa (ciekawe jak przy rocznej córce w domu...) ;) było b.ciężko., głównie to że dostałam zakaz podnoszenia córki, wychodzenia na spacery itp, więc w domu uwięziona byłam przez miesiąc. Teraz dostałam zielone światło na lekki powrót do życia, ale ponoć realne ryzyko dla mojego dziecka dopiero za miesiąc minie. Ciężko było, teraz wiosna za pasem, brzuch rośnie, czuję ruchy już od 15 tyg (ponoć w drugiej ciąży szybciej się wyczuwa), więc już dużó lepiej - choć od 2 dni słabo wyczuwam ruchy, więc mam oczywiście schiza... a schiza mam od początku tej ciąży, nie wiedzieć czemu;) Odnośnie szkoły rodzenia - ja polecam wszystkim, jeśli macie tylko szanse chodzić za darmo - przed porodem naturalnym uważam, że youtube aż tak dobrze nie przygotuje;) trzymam kciuki za nas wszystkie ciążóweczki, z problemami czy bez:) ps. u nas płeć poznamy teraz na usg połókowym w najbliższy piątek, jeśli dziewczynka to chyba Małgosia będzie (pierwsza córa to Natalka) a jeśli chłopak to jeszcze nie mamy wybranego:)
  17. Hej ho:) ja też bardzo polecam tę poduszkę-kojec, akurat mam taką: http://www.ceneo.pl/1344701 ale też nie wyobrażam sobie w czym lepsza ma być taka za np. 350 zł;)) ale serio, zupełnie inna jakość snu z taką poduchą, już tak od połowy pierwszej ciąży zdaje się mi służyła, potem do karmienia bardzo wygodna (choć na lato chyba jednak zainwestuje w taki rogalik do karmienia, bo nie wyobrażam sobie owijać się tą poduszką w upały... ;) No i na każdym etapie - tak powiedzmy do 7 miesiąca życia (jak zaczęła nam mała raczkować) służył ekstra jako kojec... kto nie ma niech się nie waha, ja się często śmiałam, że to najlepszy mój zakup ciążowy ;))) (choć serio, wydaje mi się, że marka nieistotna, ale lepiej sobie jednak "dotknąć" takiej przed zakupem, w końcu będziesz się przytulać - od przodu i od tyłu, jak kto lubi;) do tej poduszki przez długi czas;)) A jeszcze chciałam tylko podzielić się sposobem na przeziębienie - imbirowa herbatka, na prawdę działa! trzeba tak do ok. 300 ml wody (więcej niż szklanka) wrzucić 8 plasterków imbiru i gotować 20 minut (to jest ważne żeby gotować go, bo ponoć imbir taki tylko wrzucony do herbaty nie oddaje swoich właściwości leczniczych). po zagotowaniu, jak trochę ostygnie wycisnąć trochę cytryny i dodać miodu do smaku i gotowe - tylko nie pijcie tego na noc, bo imbir pobudza i kto ma problemy ze snem ten nie zaśnie;)))
  18. cześć dziewczyny:) i ja dołączę się do grona sierpnióweczek (termin na 5 sierpnia mam;) To moja druga ciąża - o pierwszą córę staraliśmy się rok, więc tym razem też założyliśmy, że pewnie minimum pół roku nam to tym razem zajmie a tu "sołparjs", za pierwszym podejściem ciach, jestem w ciąży (11 tydz) a moja córeczka ma tylko 10 miesięcy, co mnie dość mocno przeraża, bo różnica wieku będzie mała (mniejsza niż zakłądaliśmy) - równo 18 miesięcy.... wszyscy mówią "super, będzie dobry kontakt między dziećmi" itp, itd... i pewnie wszystko racja, tylko ja póki co widzę pierwsze komplikacje - wózek dla dwójki dzieci "rok po roku", wyjście na spacer i spacyfikowanie dwójki maluchów, zaraz nadchodzący bunt dwulatka... aaaa i tysiąc innych bezsensownych zmartwień;) ale już niedługo zobaczymy dziecinę nr 2 na USG (pierwsze było za szybko, zeby zobaczyć serduszko) i mam pietra, czy wszystko gra czy nie, pewnie dopiero po tym badaniu wyluzuję i zacznę się cieszyć ciążą już na 100%:))) Fajnie dołączyć do grupy dziewczyn, które są na tym samym etapie, przy pierwszej ciąży zupełnie jakoś nie przyszło mi to do głowy;) Trzymam kciuki za wszystkie! :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...