Dziewczyny, to wcale nie jest takie straszne. (chociaż na początku trudne). Moja córka ma aktualnie 5 miesięcy i kilka dni. Zaczęłam wychodzić z domu, kiedy miała około 3 - po prostu nie byłam w stanie cały czas przebywać w 4 ścianach. Oczywiście były spacery, ale to nie to samo, co dać trochę czasu samej sobie. Wyszłam więc do fryzjera. Tego, co się działo w domu (jaka była panika), nie będę opowiadać, ale pamiętam, że walczyłam ze sobą, żeby nie zerkać na telefon co 5 sekund. Udało mi się po jakimś czasie uspokoić. Mąż nie dzwonił, mimo tego, że było mu ciężko, nie chciał mi przeszkadzać. Wiedziałam, że zadzwoni tylko wtedy, gdyby już naprawdę działa się tragedia:) Potem, kolejne wyjścia były już łatwiejsze:)
Odciągam mleko laktatorem, nie podaję na czas wyjść mm. Jestem zwolenniczką podawania mleka matki. Można sobie odciągać i przechowywać, nawet mrozić. Butelki i smoczki są skonstruowane tak, jak pierś (używam lovi), więc dziecko nie ma problemu ze ssaniem. Jeśli masz dobry laktator, nie będziesz miała problemów (też u mnie sprawdza sie cały czas lovi)