Skocz do zawartości
Forum

oczekujaca

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Wroclaw

Osiągnięcia oczekujaca

0

Reputacja

  1. Witam Was dziewczyny :-) Kilka dni przed pisalam tu na forum, bo strasznie sie balam, ze przenosze i znowu trafie na patologie (a wspomnienia stamtad byly koszmarne.) Otoz termin mialam na 11.11. a zagrazal mi porod przedwczesny, dlatego tez we wrzesniu trafilam na 10 dni na patologie na Borowskiej. Termin zblizal sie juz ogromnymi krokami, a ja nie mialam zadnych objawow, poza delikatnymi skurczami tydzien przed. Na ostatniej kontroli dostalam skierowanie na ktg na 12.11. i tak strasznie nie chcialam tam trafic, ze juz sobie zaplanowalam co bede robic 11. mialam chodzic po schodach, gruntownie posprzatac mieszkanie, pojsc na dlugie zakupy, a wieczorkiem mielismy sobie urzadzic bardzo romantyczny wieczor z mezulkiem ;-) kupilam nawet olej rycynowy zeby wypic koktajl, jakby cala reszta do wieczora nie zadzialala. 10.11 wieczorem nie moglam zasnac, bo myslalam o zaplanowanym nastepnym dniu. Kolo 24:00 postanowilam, ze wyszoruje wanne ( przez cala ciaze sprzataniem zajmowal sie moj kochany maz) wzielam sie wiec do roboty. Za pol godziny wanna lsnila, a ja bylam troche zmeczona, wiec poszlam sie polozyc. Ogladajac sobie moj ulubiony serial do snu zaczelam szczypac sie po sutkach, bo czytalam, ze to tez pomaga i nie uwierzycie! Przed 2:00 zaczely sie super regularne skurcze co 6 minut i coraz mocniejsze. Ucieszylam sie ogromnie i mialam tylko nadzieje, ze to te wlasciwe. Po godzinie, gdy skurcze stawaly sie coraz mocniejsze obudzilam meza, powiedzialam mu, ze moze jeszcze godzinke spac, a ja tym czasem poleze sobie w wannie, bo podobno jesli po takiej kapieli skurcze nie ustapia, tzn ze porod rozpoczal sie na dobre. Prawie godzine siedzialam w wannie, podekscytowany maz co chwile zagladal i pytal jak skurcze, a te byly coraz bardziej bolesne i tak samo regularne. Po wyjsciu dopakowalismy torby i o 5:10 bylismy juz przed szpitalem. Na ktg pokazaly mi sie bardzo ladne skurcze, a rozwarcie juz mialam na 4 cm. Sale do porodow rodzinnych niestety byly zajete, wiec z naszych planow wspolnego porodu nic nie wyszlo. To sprawilo, ze czulam sie troche niepewnie, ale niedlugo bylam juz spokojna, bo trafilam na swietna polozna. Kolo 7 rozwarcie mialam na 6 cm, wyszlam jeszcze na chwile do meza, ale bol robil sie paralizujacy, musialam wrocic, dostalam pilke, ktora troche pomogla, ale ktg utrudnialo sprawe. O 9.15 przy kolejnym badaniu odeszly mi wody- strasznie dziwne uczucie, wielkie chlusniecie a potem lekkie saczenie. Za jakas godzinke bol byl juz tak nieznosny, ze zaczelam krzyczec, a moje wzorowe do tamtej pory oddychanie stalo sie szybkie, tak ze az mi sie krecilo w glowie, skurcze mialam co 2 minity, wiec jeden wielki bol. poprosilam o znieczulenie i juz po chwili stali nade mna anastazjolodzy. Wkluwanie sie w kregoslup bylo w porownaniu z bolem porodowym niczym. Znieczulenie zadzialalo piorunem, przestalam krzyczec, znowu normalnie oddychalam, ale przestalam tez odczuwac skurcze... Spalam jakies pol godziny :-) potem podlaczyli mi oksytocyne, a ja dalej spalam. Po jakims czasie zechcialo mi sie siusiu. Zapytalam poloznej czy moge, powiedziala ze tak, ale gdybym odczulam potrzebe parcia to mam tego nie robic. Usiadlam na kibelku i poczulam potrzebe parcia, taka jak nigdy w zyciu, wstalam szybko, umylam rece i od razu powiedzialam poloznej, kazala mi szybciutko isc na lozko, wiec prawie bieglam. okazalo sie, ze mam pelne rozwarcie i zaczela sie 2 faza. Bol przy rodzeniu sie glowki byl przeogromny, ledwo go znioslam, mimo znieczulenia ktore w sumie juz przestawalo dzialac. Po urodzeniu sie glowki reszta poszla jak z platka, synek doslownie ze mnie wyskoczyl i juz po chwili mialam go w ramionach. od razu zapomnialam o calym bolu, moja polozna zrobila mi zdjecie z synusiem i wyslalam do meza. Bylam najszczesliwsza na swiecie. Porod oceniono na perfekcyjny, nie peklam nie nacinali mnie, lozysko urodzilo sie w calosci. Synus wazyl 3730 i mierzyl 55cm, duzy chlopak jak na mnie, przed ciaza wazylam 55 kg, a przytylam 17 kg :-) duzo ale zostalo z tego jakies 6, wiec mysle ze 2 miesiace i bede jak dawniej. Opieka poporodowa na Borowskiej nie jest fajna. Polozne traktuja kobiety jakby przyszly do nich do domu o 3 w nocy i czegos chcialy, ale to sie nie liczy jak juz sie ma swojego skarba przy sobie. Wyszlismy po 4 dobach, bo Stas mial zoltaczke i byl naswietlany. Teraz jestesmy mega szczesliwi z jednym malym wyjatkiem, kilka dni temu zaczela mnie strasznie bolec kosc ogonowa, okazalo sie ze zrobil mi sie na niej czyrak... nie moge siedziec, chodzic, lezec, nic, a przeciez musze, bo karmie piersia i przez pol dnia zawsze jestem sama bo maz pracuje. Bol jest masakryczny, ale mam nadzieje ze masc z antybiotykiem pomoze i znowu wszystko bedzie super. Pozdrawiam Was serdecznie, tym ktore zostaly juz mamusiami ogromnie gratuluje, a za reszte trzymam mocno kciuki :-)
  2. Witam wszystkie listopadowe mamusie. Termin mam na 11.11 czyli za 3 dni, a tu nic się nie dzieje. Ale nie to jest najważniejsze, pod koniec września trafiłam na patologię na Borowskiej, bo miałam rozwarcie na 1 cm i niby zagrażał mi poród przedwczesny... Już od 2 tygodni czekam aż się zacznie i nie mogę się doczekać. Zaczynam się martwić. Miała może któraś podaną oksytocynę na wywołanie porodu? A może jest ktoś w podobnej sytuacji?
  3. Ja niestety ruch mam zakazany, bo dzidziuś jest niziutko. Jak trochę pochodzę w ciągu dnia, to potem okropnie bolą mnie nogi (podobno przez korzonki) i dół brzucha... Leżę więc i czekam na poród, którego strasznie się boję przez moją kondycję. Ale mam nadzieję, że jakoś dam radę. Ulla i Bettyy- dzięki :)
  4. ja tez wlasnie zaczelam 33 tydzien i tez mialam te bole, ale juz pare dni w ogole nie mam. Za to w nocy wstaje na siusiu 4-5 razy :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...