Skocz do zawartości
Forum

Karola84

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Konin

Osiągnięcia Karola84

0

Reputacja

  1. Dziękujemy za wyróżnienie! Moje dzieciaczki się na pewno ucieszą:)
  2. Moja córka ma 4 lata, synek 2. Mogłoby się wydawać, że z racji różnicy płci i wieku wybór ulubionej i do tego wspólnej zabawy będzie trudny. Nic bardziej mylnego. Moje dzieci uwielbiają bawić się w sklep. Nie jest to zwyczajny sklep, ponieważ ladę stanowi kuchnia do gotowania (oczywiście zabawka), na której stoi kasa sklepowa oraz cały, bogaty asortyment produktów na sprzedaż. Mamy też dwa wózki - jeden sklepowy, drugi dla lalek, ale idealnie się do spakowania zakupów. Zawsze na początek musimy rozwiązać kwestię tego, kto jest sprzedawcą, a kto kupującym, bo oboje chcieliby sprzedawać jako pierwsi. Ustalamy więc kolejność - jednego dnia Łucja jest pierwsza, drugiego dnia Patryk. Mi i mojemu mężowi jeszcze nigdy nie przypadł zaszczytny tytuł sprzedawcy (kasą się więc pobawić nie możemy, ale mamy dużo pieniędzy, które wydajemy bez ograniczeń. Zwłaszcza, że większość zakupów, niezależenie od ich ilości i produktów kosztuje 10 złotych). A po zakupach... "przyjęcie herbatkowe". Siedzimy w czwórkę na dywanie. Na środku znajduje się taca z babeczkami , cukierniczka i imbryczek z herbatą. Przed każdym z nas talerzyk, łyżeczka i filiżanka. Pijemy, jemy, dolewka, dokładka, pijemy, jemy, kolejna dolewka i dokładka. Mnóstwo śmiechu i zabawy. Wspaniale spędzony czas...
  3. Za górami, za lasami, za rozległymi morzami Żyła sobie raz królewna. Bardzo piękna, z tym, że z drewna. Bo zły czar nią rzucono i w kukiełkę zamieniono. I zamknięto gdzieś wysoko, gdzie nie sięga ludzkie oko. Wieżę ciemność spowijała – nic królewna nie widziała. Ani słońca, ani kwiatów, nie słyszała śpiewu ptaków. Taka krzywda ją spotkała kiedy była jeszcze mała. A czas płynął nieustannie, kilka lat przybyło pannie. Dusza uwięziona w Drewie łkała co noc niemal rzewnie. O wolności wciąż marzyła, o tym co by na zewnątrz robiła, O tym by mieć ludzkie ciało, a to drewno by spróchniało! Na ratunek wciąż czekała i nic o tym nie wiedziała, Że od lat mężni rycerze pragną dotrzeć na jej wieżę, By królewnę uwięzioną móc uczynić swoją żoną. Król obiecał córki rękę, by ktoś skrócił mu udrękę I królewnę uwolnioną, znów sprowadził mu do domu. W królestwie bowiem mówiono, że czar, który na nią rzucono Pryśnie jak bańka mydlana, kiedy królewna zostanie pocałowana. Niejeden siłacz i rycerze wspaniali do tego zadania się szykowali. Wielu do wieży dostać się chciało, jednak żadnemu się nie udało. Królewna na wybawcę niecierpliwie czekała, kiedy coś przed drzwiami nagle usłyszała. Po chwili ujrzała mężczyznę młodego – szczupłego, wysokiego i niezwykle przystojnego! To spryt, zwinność i bystre oko pozwoliły mu zajść tak wysoko. Młodzieniec podszedł, swój miecz odłożył i na ustach królewny pocałunek złożył. I nagle ziemia jakby zadrżała, ogromna siła królewnę z objęć wyrwała. Przestraszoną królewnę do góry wyrzuciła, okręciła w kółko, na łóżko rzuciła. Spojrzała na siebie zdumiona królewna. Miała ludzkie ciało – ani grama drewna! Królewna krzyknęła z ogromnej radości: w końcu jestem na wolności! Kiedy do domu ze swym księciem wracała pięknymi widokami się napawała. Okrągłe słońce na niebie jaśniało, drogę do domu im wskazywało. I chociaż z uwolnienia królewna byłą rada to byłą słaba i bardzo blada. Znaleźli więc strumyk, nad nim przystanęli, usiedli zmęczeni, trochę odpoczęli. Młodzieniec swej królewnie jajko podarował, jadł je regularnie więc mało chorował. Królewna z ochotą jajko przekąsiła, wodą ze strumyka posiłek popiła. Tymczasem wybawca już coś w ręku trzymał – kolejny podarunek, który dla niej miał. Wyjaśnił królewnie, że to witamina D i zdrowy jest ten, kto ją regularnie bierze. Dotarli do domu następnego dnia, gdy na niebie nie było już słońca. Nie sposób opisać panującej w zamku radości, w związku z tym ,ze królewna jest już na wolności. Po miesiącu witaminy D zażywania królewna był nie do poznania. Jej skóra była zdrowa i opalona, a ona sama ogromnie zadowolona. A potem był ślub – w blasku słońca młoda para przyrzekła sobie miłość aż do końca!
  4. Patryk nasłuchiwał. Cisza. W końcu sobie poszli. Wyszedł ze swojej kryjówki - piwnicy, która znajdowała się w jego pokoju. "Co tu robić?" - pomyślał spanikowany, po czym już odważniej powiedział: "Muszę im pomóc!" Odnalazł swojego przyjaciela Azorka i ruszyli śladami napastników. Gdy nastała noc usnęli pod drzewem. Wtem ukazała im się zjawa. Biały cień powiedział im, że muszą przejść 3 niezwykle niebezpieczne krainy, by do niego dotrzeć, a on pomoże im uwolnić bliskich. Kiedy Patryk się obudził pomyślał, że to sen, jednak znajdowały się przy nim dary, od zjawy, która powiedziała, że musi mądrze z nich skorzystać. W pierwszej krainie napadły na nich wściekłe osy. Patryk użył dzwonka - niezwykle głośnego, przez który zdezorientowane osy padały na ziemię. Dźwięk ten nie szkodził za to bohaterom.W drugiej krainie zaatakowały ich okrutne hieny. Patryk wyjął pudełko, po otwarciu którego otoczenie wypełniał okropny zapach. Nosy hien tego nie wytrzymywały, więc uciekały one przerażone. Bohaterowie nie czuli nic. W trzeciej krainie spotkali się z wilkami. Jednak niezwykle silne światło z magicznej latarki na dobre oślepiało przerażone wilki. Bohaterowie dotarli bezpiecznie do góry zjawy, która okazała się silnym i mądrym magiem. Pogratulował on Patrykowi odwagi i umiejętności skorzystania z otrzymanych darów. Na magicznym liściu dotarli do miejsca, gdzie potwory przetrzymywały mieszkańców wioski. Mag rzucił na nich zaklęcie, które zawierało w sobie odwagę, miłość i poświęcenie Patryka. Dzięki temu potwory zostały pokonane, a mieszkańcy uwolnieni.
  5. Oto sowa mojej córeczki - Łucji (3,5 roku).
  6. Deserki malinkowe "zaliczone". Przeznaczone były dla mojego małego synka, ale starsza córka też nie mogła się oprzeć. Wybrała właśnie malinkowe - dla siebie i brata. Jedli z wielkim zapałem, chociaż ona swojego trochę zostawiła. Tłumaczę to wcześniejszym przejedzeniem, bo widać było po niej (a w zasadzie po nich), że bardzo smakują. Dzisiaj czas na smak morelowy!
  7. Moim zdaniem w poznaniu świata najbardziej pomaga małemu dziecku nieograniczanie jego zmysłów. One są po to, by z nich korzystać. Trzeba coś zobaczyć, dotknąć, powąchać, posłuchać, posmakować. Oczywiście, my rodzice, powinniśmy być takimi strażnikami – mówić co wolno dotknąć czy spróbować, a czego nie. Ja staram się, by moje dzieci dostrzegały piękno świata w najdrobniejszych szczegółach. Dlatego będąc na spacerze uważnie obserwujemy wszystko w około. Wąchamy kwiatki, podziwiamy kolorowe motylki, pracujące mrówki czy też liczymy kropki na biedronkach. Ważne, by przy tym rozmawiać z dzieckiem i przekazywać wiedzę, którą sami posiadamy. Nawet jadąc samochodem można się wiele nauczyć obserwując świat przez szybę. A kiedy pogoda nie sprzyja wyjściu na dwór doskonałą rolę edukacyjną spełniają kolorowe książeczki dla dzieci. Można z dzieckiem usiąść i czytać lub opowiadać o tym co widać na obrazku. Albo też dziecko może opowiadać o tym co widzi – to na pewno pobudzi jego wyobraźnię. Zresztą nawet gdy dziecko samo ogląda książeczkę dowiaduje się wiele o życiu, przyrodzie, częściach ciała, itp. Trzeba mu tylko na to pozwolić.
  8. Moim zdaniem piosenki jak najbardziej pomagają w nauce języka obcego. To jedna ze sprawdzonych form nauki przez zabawę. Moja córka ma 3 lata i nie wyobrażam sobie sytuacji, by posadzić ją za biurkiem i uczyć słówek w obcym języku. Tylko bym ją zniechęciła. Dzieci w tym wieku szybko „chwytają” i w większości nawet nie zdają sobie sprawy jak cenną wiedzę właśnie zdobywają. Najpierw tańczą i słuchają, potem starają się powtarzać słowa, a potem już pięknie śpiewają. Są zadowolone i po prostu świetnie się bawią (tak jest w przypadku mojej córki, więc uogólniam). Ważne jest jeszcze to, by wiedziały o czym śpiewają. Musi więc im towarzyszyć ktoś, kto im opowie o czym jest piosenka i przetłumaczy kluczowe słowa. Moja córka w ten sposób nauczyła się kolorów po angielsku. Słówko po słówku, kolor po kolorze i zna już ich siedem. W nauce języka obcego ważne jest „osłuchanie” . Moim zdaniem dużo łatwiej uczy się języka przebywając wśród osób, które się nim posługują na co dzień. Słuchanie piosenek w innym języku jest według mnie doskonałym wstępem do nauki tego języka w przyszłości.
  9. Dla mnie uważność to umiejętność "pochłaniania" wszystkiego co dzieje się wokół. To "wychwytywanie" najdrobniejszych szczegółów. Takie czerpanie z życia całymi garściami i cieszenie się zwykłymi sprawami. Sama taka jestem i tego uczę dziecka. Dlatego każdy spacer to rozglądanie się i szukanie fajnych sytuacji, obserwowanie zwierzątek, ptaszków czy nawet owadów. Staram się zaciekawić córkę otaczającym ją środowiskiem i pokazać, że to wszystko może być niezwykłe w zależności od tego jak jest postrzegane. Gorzej ma się to w przypadku radzenia sobie z emocjami i płaczem. Wiadomo - dziecko się buntuje, a cierpliwość rodzica też ma swoje granice. Ale staram się jak mogę tłumaczyć jej, że jej zachowanie jest złe, albo jak powinna postąpić. Staram się ją uspokoić, przytulę, mówię, że nie zawsze jest tak jakby się chciało by było, opowiem fajna historyjkę. Staram się ją zmotywować do dalszego działania, by się nie poddawała. Moje zachowanie zależy tak naprawdę od zaistniałych okoliczności.Czytając, staram się, by ona skupiła się w 100%, bawiąc, by były to przyjemne chwile dla nas obu. Uważność? Ćwiczymy ją w każdym momencie dnia.
  10. 1. Floractin zawiera żywe kultury bakterii probiotycznych Lactobacillus rhamnosus GG (ATCC 53103), które mają korzystne dla zdrowia działanie potwierdzone w licznych badaniach klinicznych. 2.Występowaniu chorób atopowych u niemowląt można zapobiegać już w ciąży stosując probiotyki. Probiotyki naturalnie występują w jelitach człowieka korzystnie oddziałując na nasze zdrowie, dlatego uzupełnienie diety w suplementy zawierające bakterie wspomagające pracę zdrowej mikroflory jelit w okresie ciąży jest szczególnie ważne. Pozytywny wpływ probiotyków na zdrowie matki przekłada się również na ochronę płodu. Wyniki długotrwałych prób klinicznych probiotyków wykazały zmniejszenie ryzyka chorób atopowych u niemowląt. 3. Stosowanie probiotyków ma zastosowanie w profilaktyce chorób przewodu pokarmowego i pozwala na prawidłową kolonizację przewodu pokarmowego nawet u niemowląt. Bezpośrednio po urodzeniu, jałowy przewód pokarmowy dziecka w kolejnych dniach życia kolonizuje się bakteriami z jego najbliższego otoczenia. Jeśli dziecko przebywa w tym czasie dłużej w szpitalu, istnieje ryzyko kolonizacji przewodu pokarmowego szpitalnymi drobnoustrojami patogennymi, co może skutkować m.in. infekcjami przewodu pokarmowego. U takich pacjentów probiotyki warto stosować prewencyjnie. Probiotyki znajdują zastosowanie u wszystkich grup wiekowych, bowiem istotą probiotyków jest dobroczynny wpływ na zdrowie organizmu. W szczególności probiotyki m.in. mogą wpływać immunomodulująco na układ odpornościowy, dezaktywować produkowane przez mikroorganizmy toksyny oraz kolonizować przewód pokarmowy, powodując utrzymanie równowagi flory jelitowej. Probiotyki warto stosować również podczas wyjazdów, szczególnie tych zagranicznych. Miejsca oddalone od domu, inne strefy klimatyczne, często skutkują występowaniem niestrawności, tzw. biegunką podróżnych. Planując wyjazd z małym dzieckiem, by poprawić funkcjonowanie jego przewodu pokarmowego warto stosować probiotyk z 14-dniowym wyprzedzeniem. A w trakcie pobytu kontynuować podawanie. 4. Każda mama pragnie dla swojego dziecka jak najlepiej. Niestety czasem nie jest w stanie uchronić go przed chorobą i muszą mu zostać podane antybiotyki. Warto wówczas podawać mu probiotyki. To one są swego rodzaju „bohaterem” i chronią mały organizm przed negatywnymi skutkami działania antybiotyków. Dzięki probiotykom odporność naszych pociech wzrasta i zwiększa się prawdopodobieństwo, że nie będą tak często chorowały. Stosując probiotyki oszczędzamy maluszkom dodatkowych, nieprzyjemnych objawów, które nie muszą, ale mogą się pojawić. Ja wychodzę z założenia, że trzeba dmuchać na zimne i lepiej zapobiegać, niż skazywać dziecko na niepotrzebne męki. Chociaż moja córka na szczęście nie choruje zbyt często, to zdarzyło się kilka razy, że antybiotyk był koniecznością i wtedy zawsze podawałam jej probiotyki. Są one dostępne w wygodnej formie i podanie ich dziecku nie stanowi żadnego problemu, a od problemów uchronić może.
  11. Według mnie najważniejszą sprawą w ubieraniu dzieci zimą jest dopasowanie ubioru do aktualnych warunków pogodowych. Nie szykuję dzieciom ciuchów wieczorem, bo dzień może przynieść niespodziewane zmiany. Ubieram je tak jak siebie – jeśli ja mam jedną warstwę ubrań to one też. Jeżeli mam sweterek to one też. Wychodzę z założenia, że jeśli mi jest wystarczająco ciepło to im też, zwłaszcza, że one mają niespożytą energię, która ich rozpiera i dodatkowo rozgrzewa. Muszą być ubrane tak, by mogły swobodnie się poruszać. Jednocześnie żadna część ciała poza wysmarowaną kremem twarzą nie powinna być wystawiona na zimno, więc body są zimą najlepszym rozwiązaniem, by chronić plecy. O zimowych atrybutach jak kurtka lub kombinezon, czapka, szalik, rękawiczki i kozaczki lub śniegowce nie trzeba chyba wspominać. Ubrania muszą mieć odpowiedni rozmiar – nie mogą „pić” ani zwisać. Ogromne znaczenie ma ich jakość – nie mogą podrażniać skóry, być sztywne i niewygodne. Ostatecznie, to co założę moim dzieciom pod kurtkę zależy od tego ile stopni wskazuje termometr i jaka pogoda dopisuje w danym dniu.
  12. Karola84

    Konkurs "W kąpieli"

    Razem z mężem moglibyśmy dostać odznakę "Idealni rodzice", bo nasze dzieci nigdy nie "awanturowały się" podczas kąpieli. Albo to one powinny dostać odznakę "Idealne dzieci", bo chociaż chlapią i krzyczą w wodzie to są to okrzyki radości. Idealna rodzinka... Prawda jest jednak taka, że po prostu mamy szczęście, że nasze dzieciaki lubią kąpiel i do tej pory nie stało się nic co mogłoby je do tego zniechęcić. A czasem wystarczy głośniej coś powiedzieć, chlapnąć wodą czy przygotować zbyt gorącą wodę, by dziecko wystraszyło się wody na dobre. Myślę, że w takiej sytuacji ważne jest przekonanie dziecka do tego, że kąpiel jest przyjemnością. Z takim np. 2 latkiem można się kapać razem (ja tak robiłam z córką pomimo tego, że nie miała oporów do wejścia do wody, ale razem fajnie się bawiłyśmy). Do towarzystwa potrzeba jeszcze oczywiście tłumu gumowych zabawek i góry piany! Gorzej z niemowlaczkiem, który np. głośno krzycz czy płacze i nie mowy mowy o wytłumaczeniu mu czegokolwiek. Myślę, że ważne jest wówczas stworzenie sprzyjającej atmosfery. Może włączyć mu ulubioną grającą zabawkę, albo kołysanki dla dzieci (moja koleżanka włączała suszarkę, bo to uspokajało jej córkę). Trzeba uśmiechać się, mówić do dziecka i nie denerwować się, bo dziecko na pewno to wyczuwa, co wzmaga jego niepokój. Trzeba też dziecku pozwolić się bawić w wodzie i nie przeżywać, że łazienka będzie zachlapana, więc niech nie chlapie. Nie chlapie, bo to mu sprawia przyjemność i dzięki temu kojarzy się z miłym wieczornym akcentem. Nikt nie jest idealny, każde dziecko jest inne i nie ma jednego rozwiązania. Jednakże miłość do dziecka zawsze daje pozytywne efekty i jeśli mu ją okazujemy to w końcu nawet nielubiana kąpiel stanie się przyjemnością.
  13. Macierzyństwo to coś najpiękniejszego co mnie spotkało w życiu, ale niestety nie jest to droga, która jest usłana różami. A w zasadzie może jest tylko czasem stąpa się na kolce... No więc jak to jest z tymi porankami - zazwyczaj bywają radosne. Głównie dla synka, bo to on decyduje o której i ile razy wstajemy w nocy. Jego zegar biologiczny budzi go w środku nocy i głośno tyka "pora zrobić przerwę w spaniu! Czas na zabawę!". I co ta biedna mama ma zrobić? Najpierw próbuje uśpić małego "drania", a potem po prostu czuwa, gdy on w najlepsze bawi się jej koszulą nocną. Gdy słyszę już pierwsze oznaki nocnej pobudki, tj. szeleszczącą poduszkę, małe rączki łapiące na szczebelki od łóżeczka i nawoływania "e,e,e" to pierwsza reakcja jest zawsze taka sama - "synku, śpij, bo mama dopiero co zasnęła". Ale cóż zrobić. Włączam lampkę i widzę mojego 7-miesięcznego kawalera. W pełnej okazałości stoi sobie w łóżeczku, trzyma się poręczy i i tak słodko się śmieje, że wprost się rozpływam w tym szczerym uśmiechu i dużych oczkach. Rano jest podobnie - on szczęśliwy i wyspany. Ja niekoniecznie wyspana, ale z takim słodkim przywitaniem od razu lepiej się wstaje. Ciężko jest mi podać jeden konkretny poranek, bo jest ich mnóstwo. Każdy wart wszelkich poświęceń i zarwanych nocy. Z czasem będą one przybierać inną formę, ale te obecne pozostaną w mej pamięci w katalogu "chwile, dla których warto żyć".
  14. Moja córka najchętniej spędziłaby ferie w towarzystwie bohaterów z bajki "Strażnicy Miasta". Jej przygoda z nimi rozpoczęła się w momencie kiedy córka wracała ze żłobka i siadała na nocniczku, by oduczyć się robić w pieluchy, a następnie jadła obiadek. To był dobry sposób, by chwilę posiedziała na miejscu i nie próbowała uciekać ani od jedzenia ani od siusiu. Nie sądziłam, że "Strażnicy miasta" tak bardzo przypadną jej do gustu. Mi zresztą też, bo to odpowiednia bajka dla takich maluchów - jest zabawna, przyjemnie się ją ogląda i uczy pewnych zachowań. Córka lubi ich, bo przeżywają fajne przygody, które jednak zawsze dobrze się kończą. Córka jest z natury spokojna i wrażliwa, więc bardzo przeżywa kiedy komuś dzieje się coś złego. I chyba dlatego tak polubiła Strażników, ponieważ kiedy u nich dzieje się coś złego, zawsze zawsze można liczyć na pomoc Fiony i Paulie. Córka jest mała, ale chyba już teraz ceni sobie poczucie bezpieczeństwa, a takie dają jej Strażnicy. Wie, że nic nikomu nie grozi i zostaną uratowani z wszelkich tarapatów. I do tego ten prześmieszny Rufus, który zawsze pakuje się w kłopoty! To jej ulubiona postać. A na fajnej piosence zawsze tańczymy - razem oczywiście:)
  15. Moja córeczka najbardziej lubi bajki z Kubusiem Puchatkiem, również świąteczne. Nic w tym dziwnego, ponieważ od samego początku wychowujemy ją właśnie w otoczeniu sympatycznego misia i jego przyjaciół. Mała jest jednak zbyt mała, by odwzorować to co widzi na ekranie, w książkach lub swoim pokoju, a aktualnie jest na etapie mistrzowskiego rysowania kółeczek, kresek i fal. Dlatego bardzo często nasze wspólne rysowanie wygląda tak, że ona trzyma kredkę w swoich paluszkach, a ja trzymam jej rękę i ją prowadzę. W ten oto sposób powstał nasz Kubuś z Prosiaczkiem w otoczeniu choinek i prezentów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...