Hej Dziewczyny!! mam taką prośbę. Można by stwierdzić, że jestem doświadczona, ponieważ mam już ponad 2,5 letniego Synka, ale...
przy pierwszej ciąży nie miałam żadnych jej oznak a ciąża potwierdzona była dopiero z krwi w 6 tyg. (w 5 tyg.ten sam test ciąży jeszcze nie wykazywał!). Tym razem zastanawiam się czy znów nie jestem w stanie błogosławionym, ale wygląda to nieco inaczej.
Opis:
do zapłodnienia mogło (choć nie powinno!!) dojść 13 października (okres miałam od 6 ale bardzo słaby i króciutki). Nie powinno, bo owulacja wg wyliczeń wychodziłaby dopiero na ok.20. Obserwacje:
jestem osobą palącą - niby mnie nie odrzuca, ale zaczynam odczuwać niesmak...
czasem kręci mi się w głowie i mam dziwny niesmak w ustach, wieczorem lekkie mdłości...
często latam do toalety (dziś już 5 razy w pracy i 4 razy w domu a dzień się jeszcze nie skończył),
od 7 dni obserwuję utrzymującą się podwyższoną temperaturę oscylującą w granicach 37,3-37,5*C,
odczuwam ciągnięcia w podbrzuszu a przed godziną (pierwszy raz) kłucie,
piersi lekko bolą (zazwyczaj bolą mnie jedynie na ok. 5-7 dni przed @),
cera mi się poprawiła ale to zdaje się by było jeszcze za wcześnie jak na jakąkolwiek oznakę,
odczuwam także lekki ból jakby w krzyżu,
wciąż chodzę głodna, choć jeszcze tydzień temu standardowo mogłam cały dzień nic nie jeść.. poza tym chyba nic innego się nie zmieniło. czy biorąc pod uwagę, że był to 8 dc. możliwe jest jednak, że zaszłam w ciążę (wszędzie czytam, że prawdopodobieństwo minimalne ale może są tu dziewczyny, które tak miały mimo "niemożliwości")?
dodam, że w przypadku pierwszej ciąży zwykłe testy baaaardzo długo nie pokazywały ciąży a czekać do 6 tygodnia na krew to trochę długo. Proszę o poradę jeśli ktoś ma jakiś pomysł. Co sądzicie??