Cały czas sobie tłumaczę, że mała jak się zdecyduje to sama wyjdzie, ale kurcze to nie zawsze takie proste, szczególnie jak się człowiek nasłucha ile to się czasu spędza w szpitalu po terminie, jakie badania, jakieś zastrzyki, kroplówki itp. ehhh...staram się myśleć pozytywnie, ale chyba już tak jestem stworzona, że muszę się trochę pozamartwiać....