Skocz do zawartości
Forum

Ringie

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta

Osiągnięcia Ringie

0

Reputacja

  1. Ślicznie dziękujemy i gratulujemy pozostałym szczęśliwcom :)
  2. Pewnego jesiennego poranka słońce nieśmiało wyglądało zza chmur, a mama jak co dzień przygotowywała przepyszne śniadanie. Z kuchni wydobywał się kuszący zapach świeżych bułeczek i czekoladowego mleka. Przeciągnęłam się dwa razy, aby dokładnie sprawdzić, czy moje nogi już sięgają trzeciego szczebelka od końca łóżeczka, po czym wygramoliłam się spod różowej pościeli. To ta ulubiona, pod nią mam najpiękniejsze sny. Złapałam mojego misia za ucho i szybko wstałam. -Aaaaaa, uaaaaa, eooooo… - wykrzyknęłam głośno. Tak, aby cała rodzina usłyszała, że już nie śpię. Po chwili w drzwiach mojego pokoju stanął tatuś. Ojej, jak miło się zapowiada ten dzień skoro nie poszedł do pracy. Uśmiechnął się szeroko i śpiewając wesołą piosenkę wziął mnie na ręce. Nie byłam pewna czy wie dokąd chcę iść, więc pokazałam mu palcem, aby udał się do kuchni. Byłam bardzo ciekawa, czy mój nosek dobrze odgadł, co będzie dzisiaj na śniadanie. Wchodząc do kuchni chciałam powiedzieć mamie, że bardzo ją kocham, ale z ust wydobył mi się nieco dziwny dźwięk, który brzmiał tak jakoś „babumbo”, czy coś w tym stylu, ale najważniejsze, że mama zrozumiała i podeszła, by dać mi całuska. Okazało się, że węch mnie nie mylił i śniadanko będzie pierwsza klasa ! Talerze już stały nas stole. Wyrwałam się więc z objęć taty i pobiegłam, aby sprawdzić, czy wszystko jest jak trzeba. Talerze przywitały się ze mną wesoło podskakując, a sztućce im wtórując głośno pobrzękiwały. Niedawno nauczyłam się chodzić i cieszy mnie każdy samodzielnie postawiony krok, chociaż wciąż często się przewracam, a nogi czasem idą w zupełnie innym kierunku niż im każę. Tatuś, chcąc uratować komplet śniadaniowy mamy posadził mnie w moim ślicznym krzesełku, a sam usiadł obok. Po chwili przyszła mama z talerzem pełnym ciepłych bułeczek i miseczką konfitury jeżynowej. Mmmm, pycha…. Zajadając się usmarowałam pół krzesełka, podłogę i całą koszulkę, ale rodzice chyba byli zadowoleni, bo zamiast krzyczeć, zrobili mi tylko kilka zdjęć wymieniając uśmiechy. - Wypijemy kawę i możemy jechać. – powiedziała mama do taty jednocześnie puszczając do mnie oko. To pewnie jakaś niespodzianka, i chociaż zupełnie nie wiedziałam o co chodzi, miałam przeczucie, że czeka mnie coś wyjątkowego. Ani się obejrzałam, już siedziałam zapięta w foteliku samochodowym, a tata podśpiewując w rytm piosenki wydobywającej się z radia, przekręcił kluczyk w stacyjce. Wrrr, brrrr, brum, brum… Zabrzęczał wesoło silnik samochodu i powoli ruszył. Jedziemy. Bardzo lubię wycieczki samochodem z rodzicami. Zawsze z wielkim zaciekawieniem przyglądam się krajobrazom zostającym daleko za nami. Zazwyczaj jednak dość szybko zasypiam, więc nie udaje mi się śledzić całej trasy. Może dlatego wciąż tak mi się to podoba. Tym razem było podobnie. Obudziła mnie mama, odpinająca pasy mojego fotelika kiedy samochód stał już na parkingu. -Mmmmmeeeemmmuuu… – zamruczałam, aby mnie nie budziła, ale tym razem chyba nie zrozumiała. Wyciągnęła mnie mówiąc: - Idziemy do sklepu kupić Ci prawdziwe buciki. – Aż zaparło mi dech z wrażenia. Będę miała swoje pierwsze prawdziwe buciki, jak mama i tata… Czułam, że nie mogę dłużej utrzymać poważnej i obrażonej za pobudkę miny. Uśmiech rozpromienił całą moją buzię. Troszkę się tym zawstydziłam, więc wtuliłam się mocno w ramiona mamy. Moje prawdziwe buciki… Nareszcie… Kiedy wyszliśmy z parkingu nagle rozległ się dziwny, nieprzypominający niczego dźwięk i oślepił nas równie dziwny blask. Kiedy nasze oczy przyzwyczaiły się na tyle, aby znów widzieć cokolwiek, okazało się, że znajdujemy się w miejscu, pełnym barw, dźwięków i świateł. Widziałam, że rodzice są tak samo zdziwieni jak ja, bo rozglądali się z zaciekawieniem dookoła. Co chwilę zaczepiała nas jakaś dziwna magiczna postać, oferując nam swoje wspaniałości. W lewym rogu stała staruszka w szarej pelerynie, a wokół niej wirowały śliczne kolorowe i błyszczące pantofelki. Podeszliśmy, a ja byłam zauroczona ich pięknem. Staruszka podała nam najpiękniejsze buciki, jakie tylko miała. Były różowe, mieniły się złotem i srebrem, a na czubku miały maleńki różowy diamencik. Mama już miała mi włożyć bucik na nóżkę, kiedy na jej ramieniu usiadła maleńka skrzydlata istota podobna do motyla. Była to dobra wróżka, która widząc, że jesteśmy w niebezpieczeństwie, pospieszyła nam na pomoc. Szepnęła mamie coś do ucha, po czym poszliśmy dalej nawet nie wkładając bucika na moją nóżkę. - Znajdziemy odpowiednie, nie martwcie się – powiedziała mama. Przechodziliśmy obok wielu sprzedawców, którzy zachwalali swoje towary, ale za każdym razem maleńka wróżka pojawiała się i szeptała mamie coś do ucha, a my odchodziliśmy coraz bardziej martwiąc się o powodzenie naszej misji. Zbliżaliśmy się już do końca ulicy, gdy tatuś dostrzegł maleńki, kolorowy sklepik za rogiem. Weszliśmy do niego bez zastanowienia, wymieniając tylko spojrzenia. To nasza ostatnia nadzieja. Sprzedawca okazał się być niewiele wyższy ode mnie, miał tęczowy kubraczek i spiczastą czapeczkę, spod której wystawały jasne pukle włosów i ogromne uszy. Uśmiechnął się na nasz widok i od razu podszedł sprężystym krokiem. - Dobrze, że jesteście, czekałem na was od rana. Widzę, że jesteście już zmęczeni. Powiem wam w sekrecie, że to już prawie kres waszej podróży. Moja przyjaciółka wróżka zaraz tu będzie i na pewno uda nam się wybrać buciki dla tej pięknej, młodej damy. – Mówił, jak nakręcony. Szybko, ale wyraźnie. Widać było, że wie czego szukamy od rana, choć nie mam pojęcia kto mu o tym powiedział, bo nawet mama zaniemówiła i nie powiedziała ani słowa odkąd przekroczyliśmy próg tego sklepu. Dziwny sprzedawca odwrócił się nagle na pięcie i zniknął za perłowym parawanem. Po chwili wyszedł, trzymając w dużych dłoniach czerwone pudełeczko niewielkich rozmiarów. Kiedy podszedł do nas zdjął wieczko i w końcu je zobaczyliśmy… Zobaczyliśmy to mało powiedziane, bo buciki nieznanym nam sposobem przemówiły, opowiadając o sobie. Staliśmy nieruchomo z otwartymi buziami, nie dowierzając w to, co się wokół nas dzieje. - Witajcie Kochani. - bucik lewy zaczął pierwszy. – Zrobiono nas z wyjątkowej skóry, pochodzącej z magicznej krainy leśnych elfów, aby Twoja nóżka była zawsze sucha i ciepła. W ciepłe dni będzie Ci przewiewnie i lekko, a w chłodne, stopa Twa nie zazna zimna i wilgoci. – Spójrz na nasze podeszwy. Są miękkie i elastyczne, a leśne skrzaty tak wymodelowały ich kształt, aby ułatwić Ci Kochana chodzenie, które tak bardzo lubisz. Czarodziejka Eliza oprószyła je swoim magicznym pyłem, abyś się nie potykała, ani nie ślizgała – dodał bucik prawy. – Zajrzyj tez do środka – przekrzykiwały się buciki – wkładka jest milutka i mięciutka i pasuje jak ulał do Twojej małej stópki. Dodam w sekrecie, że wróżka Agata tak ją zaczarowała, aby żadna bakteria nie zakłócała Twojego spokoju. A widzisz cholewkę? Jest na tyle wysoka, aby ustabilizować Twoje nóżki i na tyle dopasowana, aby nie ugniatać i nie uprzykrzać Ci pieszych wędrówek. – O zakładanie też nie musisz się martwić. Nikt nie będzie godzinami nas zapinał. Wkłada nas się tak łatwo, że nawet nie zauważysz kiedy znajdziemy się na nóżkach. - Dosyć już bucięta, dość ! – wykrzyknął sprzedawca. – Czasem trzeba twardą ręką potraktować te dzieciaki, bo inaczej zadeptałyby mnie na śmierć. Buzie im się nie zamykają, ale trzeba przyznać, że powiedziały prawdę. Ich zadarte z dumy noski nie ugniotą paluszków ślicznotki, cholewki utrzymają młode kosteczki, a podeszwy poniosą tam, gdzie oczy zapragną. Zapewniam, że w tych bucikach można obejść świat dookoła i się nie rozpadną, a nogi nawet nie odczują ich ciężaru. – na ustach rodziców widziałam uśmiech, w końcu znaleźliśmy to, czego szukaliśmy od rana. Nagle pojawiło się nad naszymi głowami jasne światełko i po chwili zauważyliśmy wróżkę, która przez cały dzień nam doradzała. - Cieszę się, że dotarliście aż tutaj – powiedziała dźwięcznym głosem. – Widzę, że Bartek pokazał Wasze buciki. Są śliczne, prawda? – mama kiwnęła tylko głową. Wróżka zakręciła się trzy razy, zatrzepotała skrzydełkami tak, aż posypał się z nich złoty proszek, wprost na buciki. Przez chwilę wydawało się, że aż trzeszczą w szwach, ale okazało się, że wróżka zaczarowała je, aby dopasować rozmiar do mojej nóżki. Po chwili skinęła na tatę głową, aby przymierzył mi buciki. Były wspaniałe, miękkie i lekkie. Wygodne tak, że wydawało mi się, że zaraz pofrunę w przestworza. Chciałam biegać i biegać, byłam szczęśliwa. Moje buciki, najpiękniejsze na świeci buciki. Wszyscy uśmiechali się wesoło, kiedy ja biegałam jak nakręcona. Kiedy tata chciał zapłacić za buciki, sklep nagle zniknął, a my znaleźliśmy się na parkingu, obok naszego samochodu. Usłyszeliśmy tylko z oddali głos Bartka: - Wróćcie, jak te będą za małe…
  3. klamorka, prezent pierwsza klasa. Normalnie zaniemówiłam :)
  4. Myślę, że to całkiem niezły pomysł, pewnie będzie śliczna. Zamiast na palec można pętelki nawijać np na linijkę, ołówek lub coś innego, by wyszły nieco dłuższe lub krótsze. Wyjdzie pewnie podobnie jak pomponik na czapeczce. Też robiony w formie kulki :)
  5. Dziękuję :) "Futerko" robiłam bez opisu niestety, ale to łatwiejsze niż się wydaje. Pomiędzy każdym oczkiem nawijasz nitkę na palec, tworząc pętelkę. Przerabiasz oczko i zdejmujesz ww pętelkę w palca. Kolejny rząd oczek przerabiasz bez nawijania nitki (półsłupkami lub słupkami, w zależności od tego jak gęste ma być to futerko). Czapeczka się sprawdziła, uszy nie zmarzły podczas spaceru w mroźny dzień :)
  6. Moje ostatnie dzieło. Kończę jeszcze szaliczek do kompletu. Czapeczkę podszyłam od spodu polarem, więc jest cieplutka i nadaje się nawet na największe mrozy.
  7. Ringie

    Prosimy o głosik :)

    Poklikane wszystko. Zapraszam do nas. Linki poniżej :*
  8. Ringie

    Prosimy o głosik :)

    Dziewczyny, pogłosowane wszędzie, nie zapisywałam numerków i nicków, ale po kolei "przeleciałam" wszystko co się dało jak zawsze. Zapraszam do mnie ;)
  9. kdrtMój m. ma migreny więc współczuję wam dzieweczynki bo widzę jak to cholerstwo męczy.A u nas na słowo nie albo jak nie chce dać czegoś co akurat Adaś chce też wielkie łzy na zawołanie i lament na leżąco na podłodze. Musimy być twarde - ponoć to samo przejdzie o ile nie ulegniemy. Ale czasami ciężko jest bo te ultradźwięki są na prawdę denerwujące. Denerwujące, jak denerwujące... One bolą !!! ;)
  10. kdrtU Adasia od wczoraj bunt. Wszystko chce wymuszać piskiem. A ponieważ wieczorem tatuś pokazał mu że jak Adaś krzyknie to tata zrobi wszystko co Adaś chce to teraz Adaś próbuje czy tak samo jest z mamusią. Chyba zakupię zatyczki do uszu :)Wasze dzieci też już wchodzą w czas buntu i wymuszania krzykiem i płaczem? Właśnie zauważyłam, że Laurze właśnie takie coś dolega. Na słowo nie, jest płacz, krzyk i lament z krokodylimi łzami... Staram się nie ulegać, ale nie wiem jak długo wytrzymam ... Co do migren i bólów głowy, to ostatnio znów coraz częściej boli i niestety boli tak, jak opisała Angela...
  11. Cześć dziewczyny :) Kilka dni mnie nie było tu, ale Laurka postanowiła uprzykrzyć mi dzień do maksimum... Ręce mi wysiadały, a w głowie jeszcze dzisiaj odbija się echem jej wrzask, ale idzie weekend, więc może zabawi się trochę z siostrą, a ja będę mogła wreszcie skończyć te projekty... Katar wreszcie się kończy, więc może zaliczymy w końcu bilans i szczepienie i zaczynają się ferie, przynajmniej od szkoły odpocznę. Szkoda tylko, że to zaledwie 2 tygodnie. Zdróweczka i spokojnego dnia. Zapraszam na kawę, a później na ametystową galaretkę z bitą śmietaną. Z okazji nadchodzącego weekendu postanowiłam wepchnąć w biodra trochę kalorii :)
  12. Ringie

    Prosimy o głosik :)

    goniaa00RingieSzani, głosiki poszły. Pampersy pogłosowane, bobovity troszkę później, więc jeszcze tu wrócę. Proszę o klik: Laura | Galeria dzieci | BoboVita - Zawsze z TobÄ�, Mamo!191 ode mnie mogę prosić o rewanż tylko 1 głos w całym konkursie Konkurs Fontannyzczekolada.pl na Facebooku | Facebook 38 głosik zaliczony. Pozdrawiam i dziękuję.
  13. Ringie

    Prosimy o głosik :)

    Pawelczykjuz poglosowane z kilku ostatnich stron ,zalogowalam sie na te strony na ktore trzeba byc zalogowanym i tez poglosowalamZdjęcie zgłoszone na konkurs linkbaby.pl / Karnawałowy maluszek / Konkursy zdjęciowe / Konkursy / Ciąża, poród i opieka nad dzieckiem - Porady dla rodziców w Linkbaby.pl +1
  14. Ringie

    Prosimy o głosik :)

    Gratulacje i dalszego powodzenia. Daj znać jeśli będzie trzeba jeszcze poklikać ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...