mychakota
Użytkownik- 
                
Postów
0 - 
                
Dołączył
 - 
                
Ostatnia wizyta
nigdy 
Treść opublikowana przez mychakota
- 
	współczuję Ci zabolek na pocieszenie Ci powiem, że mnie też wzdęcia męczą... ja już mam mdłości... pewnie znów się skończy w kibelku :(
 - 
	no ja dziś też przegięłam z jadłem... ale przynajmniej dobre i zdrowe było myślałam, że jak zjem pożywny obiadek, to przestanie mnie łeb nawalać... ale się przemyślałam... od momentu południowego pawiania, ból głowy nie chce mnie opuścić... wreszcie wzięłam paracetamol i czekam na cudowną ulgę
 - 
	zabolek nie przejmuj się... ja też już przytyłam... pocieszam się tylko tym, że będzie jeszcze gorzej...
 - 
	kodomo, u mnie ze spaniem sprawa jest prosta - w nocy niekoniecznie, w dzień zawsze i w każdym miejscu cały czas mnie mdli, przez to nie chce mi się nic... najgorsze, że nie chce mi się uczyć, a muszę, bo zaczęłam studia podyplomowe EKSTERNISTYCZNE... także ten...
 - 
	Witaj Żanet, co do jedzenia - mi gin powiedziała, że nie jeść serów pleśniowych, wędzonych ryb i surowego mięsa. a co do mdłości - poczeka, poczeka... może i ją ten zaszczyt kopnie
 - 
	a ja mam dziś tzw. dzień do d..y... nic mi się nie chce... śpię i jem na przemian... i w ogóle jakoś mi dziś tak nie dobrze...
 - 
	o matko z córką... powoli wracam do żywych... zaczęłam i ja wymiotować... nadal mi niedobrze... przeczucia... hmm... chyba bardziej przeczuwam chłopaka
 - 
	my jeszcze nie gadaliśmy o tym. nie chcę niczego sugerować, niech to będzie jego decyzja - mi na dzień dzisiejszy jest wszystko jedno. nie mogę dłużej pisać, niedobrze mi. bleeeeeeeeeeee
 - 
	mój mąż nagle zaczął wykańczać mieszkanie w tempie przyśpieszonym kasiuleńka, mnie ból brzucha nie opuszcza od początku... w zasadzie boli cały czas, codziennie inaczej, czasem mniej, czasem bardziej... taki mój urok ;) podobno większość kobiet na początku tak to odczuwa...
 - 
	kasiuleńka - dobry pomysł z tymi andrzejkami, o ile wytrzymacie do tego czasu a jeśli chodzi o dolegliwości... ja mam mega senność, codziennie po południu i wieczorem jest mi cholernie niedobrze, chociaż jeszcze nigdy nie pawiałam... czasem mam zgagę. podbrzusze mocno mnie ciągnie i kłuje. i do tego mam straszną chcicę na jabłka!!! no to tyle
 - 
	witam NOWĄ :) u mnie wie sporo ludzi :) bo wszyscy czekali razem z nami - więc pozabijaliby nas gdybyśmy im nie powiedzieli ;)
 - 
	Monika, czasem tak po prostu jest i nikt nie wie dlaczego. Pamiętaj, że wszystko dzieje się po coś, nic nie jest bez sensu... Najważniejsze jest to, żeby się pogodzić z rzeczywistością i myśleć pozytywnie, a wtedy osiąga się to co chce się osiągnąć.
 - 
	Moniczko, szczerze Ci współczuję... Bądź silna i nie poddawaj się! Pozdrawiam
 - 
	No to leż Monika 81 ile wlezie! Jak już będziesz miała dość, to pisz - ja Cie powspieram, bo wiem co to znaczy
 - 
	Monika myślami jestem z WAMI... mam nadzieję, że Cię potraktują dobrze i wszystko będzie ok. czekamy ma informacje
 - 
	dzień dobry u mnie coraz lepiej. brzuch coraz mniej boli, mdłości się zdarzają, ale jeszcze nie pawiałam, więc szczęśliwa jestem byłam wczoraj u mojej gin. żadnej pozamacicznej nie ma, płynu nie ma, za to jest zarodek - 2 mm mam nadal leżeć, ten i kolejny tydzień, a potem się okaże co i jak. w każdym razie mam nadzieję, że już będzie tylko lepiej Monika cieszmy się, że nas jeszcze jakoś mocno nie dopadły te nieprzyjemne dolegliwości :) buziale i pozytywne wibracje na dzień cały przesyłam
 - 
	dzięki Kochane za pocieszenie kodomo moim zdaniem powinnaś się skonsultować z ginem, bo zapewne jest to jakaś infekcja... monika_81 na pocieszenie mogę Ci powiedzieć, że ja też nie mam wesoło ze swoją cerą... z tym, że mi pojawiają się najpierw wągry w ilości setek miliardów!!! a poza tym, od leżenia wyskoczyły mi krochy na plecach, których nigdy nie miałam ale oprócz biadolenia pamiętam, że jestem nosicielką małej fasolki i jest mi z tym super
 - 
	nieźle się dzieje widzę :) również gratuluję pawia - przynajmniej plusy miał, bo ulge przyniósł ja nadal leżę, brzuch boli nadal - mniej jak leżę, bardziej jak chodzę... nie wiem co to znaczy ??? czuję sie trochę zestresowana tym wszystkim dodam też, iż zapewne po tym czasie leżenia przybiorę rozmiary wieloryba, biorąc pod uwagę fakt ciągłej chcicy na żarło...
 - 
	A tak w ogóle - jak tam idzie leżakującym leżenie? Bo mi chyba plecy niedługo pękną od tego gnicia w wyrku...
 - 
	Zabolek dobrze gada!
 - 
	no to coraz nas więcej - nas leżakujących... pociecha w tym przynajmniej, że żadna nie czuje się osamotniona pamiętajcie - tylko spokój może nas uratować damy radę!
 - 
	no niestety stresu się najadłam co niemiara... ale już jestem spokojniesza. leżę i wsłuchuję się w siebie, na razie jest w porządku :) dziękuję bardzo za wsparcie monika 81
 - 
	Już piszę i opowiadam co i jak: wczoraj byliśmy u rodziców w Ciechanowie. Rano obudziłam się nawet wyspana, troszkę sie pokręciłam po domu - no i zachciało mi się do łazienki... Niestety zobaczyłam jasnoróżową plamę... Zadzwoniłam do mojej ginekolog (w Warszawie) i opowiedziałam. Ania (bo tak ma na imię) kazała leżeć i nie panikować, a po niedzielnym powrocie od ranu do niej na USG. No więc się zastosowałam. Ale rodzice byli bardziej spanikowani i po jakiejś godzinie wieźli mnie już do szpitala. Po wywiadzie i wstepnym badaniu - że nie ma już plamień - lekarz powiedział, że ok, ale jeszcze zaprosił mnie na USG. NO I SIĘ ZACZĘŁO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Po pierwsze podczas badania myślałam, że zejdę z tego świata - tak bolało! A on w miejscu gdzie bolało naciskał mocniej mówiąc, że to dla mojego dobra... Bolało mnie z lewej strony. Badał jakoś tak baaardzooo głęboko... Powiedział: "No pęcherzyk jest, ale co z tego, jak widze płyn poza macicą?" I dalej badał, a ja coraz bardziej krzyczałam z bólu... Po badaniu zaprosił mnie i męża na wspólne wysłuchanie wyroku... Powiedział, że pęcherzyk ma nieprawidłowy kształt i on właściwie powiedziałby, że jest to pseudopęcherzyk... Że podejrzewa, że oprócz pęcherzyka w macicy, jest prawdopodobnie ciążą pozamaciczna na to może wskazywać duża ilość płynu poza macicą... Podsumowując - pilna hospitalizacja, bo albo ciąża jest zagrożona, albo moje życie... I radzi mi się położyć w Ciechanowie, bo to jest jeden z najlepszych oddziałów i w razie operacji zrobią mi ją laparoskopowo, a w warszawskich szpitalach nie wszędzie mają laparoskopy... Ja zbladłam, zrobiło mi się jeszcze bardziej niedobrze niż było... Nie chciałam zostawać tam w szpitalu - wolałam w Warszawie. Zadzwoniłam do Ani, powiedziałam wszystko. Kazała przyjechać. Po 16-tej byliśmy już w jej gabinecie. Obejrzała zdjęcia z ciechanowskiego USG. Zrobiła jeszcze raz sama. I co? Nie czułam żadnego bólu!!! Pęcherzyk okazał się byc prawidlowego kształtu! A płyn? Owszem jest, ale ze strony prawej, a nie lewej i w takiej ilość, że ginekolodzy nazywaja to "śladowe ilości płynu"! Kazała mi leżeć tydzień plackiem, brać nospę i luteinę. Jak się przyjrzała jeszcze raz tym zdjęciom z Ciechanowa, powiedziała, że wygląda jej to na zdjęcie pęcherza moczowego... Do tego Ania ma kolegę lekarza, który współpracuje z odziałem w Ciechanowie i mówił jej kiedyś, że oni przyjmują tam pacjentki na oddział nawet z upławami, bo dostają za nie jakieś punkty... Tak więc, póki co leżę i jestem dobrej myśli. Brzuch nadal boli, ale już zdecydowanie mniej
 - 
	mam plamienie... boję się
 - 
	Dziewczyny Kochane, czy którąś z Was na samym początku bolało podbrzusze? Wiem, że to jest normalne, bo wszystko się rozciąga, ale interesuje mnie jak długo czułyście te dolegliwości?