Skocz do zawartości
Forum

drucilla

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez drucilla

  1. ja karmię 4-5 razy w dzień i 1-2 razy w nocy. W związku z AZS będe karmić jeszcze długo. poza tym młody nei chce pić mm. I nie chce pić z butelki. pluje butelką. Pewno jeszcze pół roku pokarmię minimum. Za ten czas nauczy sie młody pić przez słomkę albo tak normalnie z kubka. Teraz pije coś tam z butelki takiej jak od wody mineralnej i czasem ze zwykłego kubka.

  2. Moje dzieciska nie chciały spać w pościeli. Starszej kupiłam jeszcze przed porodem, ale się okazało, ze po pierwsze- urodziłam latem, i było za gorąco na pościel, po wtóre pościel jako taka (prześcieradło + kołdra + poduszka) nie sprawdziła się wcale. Jak nadeszły zimniejsze pory okazało się, że młoda mi się rozkopywała i marzła. Trzeba było kupić śpiworek i to był strzał w 10. Poza tym miała kocyk który wolała od kołdry i z którym śpi do dziś. Co do poduszki - zostałam poinstruowana, że dziecku daje sie poduszkę dopiero jak samo po nią sięgnie. Suma sumarum pościel taka jaką miała zakupioną dostała dopiero jak miała ok 2 lat. Młodemu wcale pościeli nie kupowałam - kupię jak przyjdzie czas, i będzie to coś z Amy.

  3. Elu, on zaczyna nosić rozmiar 86 a waży bez mała 10 kilo. Pediatra zadowolona, a ja jak muszę mu wciskać (dosłownie - on na foteliku ja z tyłu za fotelikiem i łyżką wciskam mu między ząbki kaszkę albo obiad :Kiepsko: Przy akompaniamencie opętańczych krzyków, bo po co jeść- za chwilę będzie cycek, to sobie podje. A cycka nie będzie miał do końca życia przecież). Ręce i cycki mi opadają przy tym jego jedzeniu -a w zasadzie braku jedzenia.

  4. no dobra- to już wiem. Królu jest ultra niejadek. Ja pierniczę- on to je połowę z tego co Wasze.Nie wiem skąd tak dobrze wygląda. Może mu nie potrzeba tyle żarcia. Matko - 2 kromki to Ufo ledwo ledwo zje na śniadanie.:coo: Swoją drogą przy AZS to on biedny całe nic może -a to co może to niezbyt smaczne. Dooopa. trudno nie umrze. Najwyżej będzie z tych długich i chudych.

  5. Tasiku niestety- wszystkich atrakcji w cenie biletu do parku nie ma - jest tylko wejście do Juraparku. Tam macie park z dinozaurami, muzeum minerałów, plac zabaw dla dzieci (ślizgawki, takie coś do wieszania się po linach, bujawki różnego rodzaju) generalnie można wpuścić gady i powinny się bawić kilka godzin. I za taki bilet do parku płacicie tylko raz, a potem wchodzicie tam za free jeśli dostaniecie zaświadczenie od wynajmującego pokój (o ile jest zrzeszony w tym stowarzyszeniu bałtowskim). Zaświadczenie obowiązuje przez cały pobyt. Natomiast park rozrywki jest płatny ekstra. Tylko teraz jest kolejna kwestia - jest możliwośc wykupienia pakietu premium albo gold i wtedy w parku rozrywki dostępne są zabawki bezpłatnie (poza tymi uruchamianymi na monetę). Ten pakiet obowiązuje przez 1 dzień, więc warto się zastanowić czy się opłaca. Im starsze dzieci tym bardziej się opłaca pakiet, no chyba że dzieciaki nie z tych intensywnie korzystających.

  6. Dosia no to Pawełek wielki kawaler już!:yes::yes:
    Ezelka jak tam po zoo?

    Jezusie, łapanie siuśków do woreczka jest gorsze niż sądziłam. Na 'żywca' założyć się nie da, na śpiąco się wierci i jakoś krzywo się przykleja. Jak się obudzi to czuje, iż - że tak powiem- 'szabelka w pochwie', a że stan to niecodzienny, to wydziera sprzęt na zewnątrz z uporem maniaka. A tu nie tak szybko, bo pampers założony - no to dawaj szarpać za pieluchę! A co! wolny się urodził w tamtych rejonach, to i wolny chce pozostać. podskakuje na pupie, grzebie, przewraca się, tarmosi. Efekt połowiczny - co prawda pampers nei ustąpił, ale woreczek się przekrzywił wystarczająco, by treść płynęła do środka tylko częściowo. No i wtedy można spokojnie zacząć sikać. Pielucha mokrutka, w woreczku tyle co kot napłakał, mamusia zła (bo tatuś miał pomóc nałapać siuśków, a sam wybrał się na siuśki i akurat wtedy synio się zrealizował, a mamusia mówiła, że to już teraz), dzieck zadowolony (bo raptem ani woreczka ani pampersa - wiatr hula jak po turniach), czasu nie ma na drugie podejście. Bomba! W przychodni pani patrzy na to-to w woreczku wielkimi oczyma ale odbiera, odbiera. Mowi, że z tego ciężaru właściwego nie zrobią, ale na resztę chyba wystarczy. Mamusia spuszcza oczy po sobie i zostawia te kilka mililitrów.

  7. staram sie nie generalizować, ale mnie cholera bierze jak sobie przypomnę własną podstawową (ja z tych wcześniej urodzonych na tym forum, jak mniemam). Panie nauczycielki 'nauczały' a nie uczyły. Było u nas w klasie 2 - nie zawaham się użyć określenia- geniuszy. Jeden 'ścisły'(matematyka fizyka) drugi bardziej przyrodniczy (biologia chemia). Owszem, wysyłali chłopaków na olimpiady, ale nie pomagali im. Wszystko chłopaki robili sami. tego ścisłego zabrali ze szkoły rodzice i może dzięki temu wcześniej skończył podstawówkę, w liceum też 'przeskoczył' klasę, studiował na uczelni gdzie językiem wykładowym był angielski (teraz nic nadzwyczajnego, kiedyś nie do wyobrażenia). Pracuje za granicą - robi to co jest jego pasją. Wyszedł na ludzi. Dzięki ludziom którzy uczyli. drugi został i jego potencjał rozbił się o kaganek oświaty. Jedyną rzeczą z którą się spotkałam w szkole, było powtarzanie tego, co było napisane w książce. Jeden był tylko nauczyciel, który pokazywał coś więcej niż w minimum programowym - i co? a stłamsili gościa, bo 'się wychylał'. To w liceum było. Ale to inna bajka. Mam szczerą nadzieję,że powoli wyginie śmiercią naturalną grono starej daty, a zaczną uczyć ludzie, którzy będą starali sie zasłużyć na szacunek, a nie jak drzewiej bywało (trzeba szanować, bo to nauczyciel!) Widać w życiu moim tak się złożyło, że nie miałam szczęścia do nauczycieli a nauczyciele do mnie. Roszczeniowa ze mnie jędza. I wymagająca :yipi:

  8. masm styczność z dziewczyną, która uczy w szkole prywatnej, i o ile będzie mnie na to stać (wiadomo socjal jest jaki jest, a za tą przyjemność się płaci) to dam dzieci do takiej szkoły. Podoba mi się podejście osób uczących - bym powiedziała, że zarządzający tą szkołą są raczej businessmanami a nie typowymi 'dyrektorami w szkole'. Akurat w tej szkole się liczy, żeby dziecko się nauczyło. Nauczycielki nie są w typie tych pań które mnie uczyły, co to żądały posłuszeństwa i szacunku tylko dlatego że były nauczycielkami. I charakterystycznym piskliwym wysokim głosem 'wygłaszały' lekcje, tudzież realizowały własne złośliwości na uczniach którzy się nie chcieli podporządkować. Tam liczy się efekt - dzieciaki biorą udział w olimpiadach i zajmują wysokie miejsca. Dostają się bez większych problemów do lepszych gimnazjów. jakoś dziwnie nie ma kłopotów z subordynacją (owszem bywają elementy oporne i krnąbrne), ani z poszanowaniem nauczyciela. Chciałabym takiej szkoły dla własnych dzieci, bo te publiczne raczej uczą niezaradności i schematowości.

  9. Ezelka mam nadzieję, że wspomniał, żeby nie drażnić surykatek. Gryzą. a są bardziej dostępne niż hipcio :Śmiech:

    po pani 'dodot'. Wirus. czyli nic konkretnego. Gorzej, żę muszę wykazać się talentem i filuternością gdyż albowiem mam złapać siuśki. Mać!:nerw: mam te woreczki ale za cholerę nie wiem czy mi się uda. a nie mam za wiele pola do manewru, bo muszę oddać siuśki jutro do 9 :Histeria: czyli mam zasadniczo 1 podejscie bo mają być świeże :Kiepsko: nie obyło się bez występu szarańczy. (zrobiłam ctrl +c - ctrl +v z fejsa, bo tam naskrobałam, to mam gotowca) Królu oblookany. Ufo cały czas się przygląda. Widząc, że wizyta dobiega końca, a jak dotąd jest 'bezpłodna' nie czeka na smutny finał. Patrzy na panią 'dodot' i mówi - mamuś chcę naklejki. dostała 3. Myślałam, że się pod ziemię zapadnę ze wstydu.

  10. chłop poradził sobie z układanką. :Zły: wybrałam najtrudniejszą. Wczoraj bawił się jakąs godzinę z hakiem i usnął przy tym, a dziś polazł kąpać Ufo i ułożył w przeciągu 10 minut. A Królu dalej 38. Jak w nocy się nie poprawi to uderzamy do łapiducha jutro. Zwłaszcza, że chyba widzę jakąś wysypkę na plecach. Może trzydniówka. Jak trzydniówka, to sięszczepienie przesunie :nerw:

  11. Ida wiesz, z tym usg jest jak z loterią. Dzidziuś będzie ruchliwy to zobaczysz ruchy (do mnie moja starsza gwiazda pomachała rączką a młody widziałam jak popijał wody płodowe -wszystko na usg 2D, a na 3/4D młody tylko troszkę się ruszył a głównie to ssał kciuczek). Jedno jest pewno- to co piszesz - technika tak poszła do przodu, że zastanawiam się co za jakieś 5 lat będzie można zobaczyć :smile:

  12. Oopsy Daisy z Twojego typu na finał ja stawiam na Niemców :yes: w sensie, że chciałabym, żeby wygrali (w ramach uznania rzetelności, solidności gry i konsekwencji,a mimo braku finezji)
    a z tych 'umiłowanych' to nie wzdycham do piłkarzy, tylko do 3 hymnów narodowych -Rosji, Ukrainy i UK.

  13. Ja nie chciałam mieć wesela mój mąż też nie, ale obydwie mamy zaczęły kręcić nosami (choć teraz pewno jedna z nich by powiedziała, że 'ona do niczego nei zmuszała') i wesele być musiało. Wiadomo - wesele jest dla gości a nie tak do końca dla młodych. Może dlatego mam mocne postanowienie, że swoich dzieci nie będę zmuszała do wesela.
    Ida masz rację -jest takie coś jak piszesz. Kolega ode mnei z pracy tak właśnie brał ślub. Narzeczonej zależało na ślubie w kościele, bo jest wierząca. On nie wierzy, więc był ślub taki jak piszesz. Jemu było obojętne, skoro nie wierzy w Boga. Poszli w piątek do USC, a w sobotę do kościoła.

  14. Oopsy Daisy wiesz, tak po prawdzie. to moje chłopisko nie interesuje się piłką nic a nic::):. O teraz ze mną ogląda (jednym okiem, bo tym drugim siedzi na kompie). A co do tego meczu z Czechami, to CI powiem, że mi ręce i cycki opadły jak zobaczyłam skład. Mecz, który trzeba wygrać zaczynamy z 3 defensywnymi pomocnikami w składzie - to jest cokolwiek dziwne. Smuda chyba sobie pomylił coś - to nie nas satysfakcjonował remis. no i tylko 2-3 zawodników w polu. To kto ma jeszcze grać? Bramkarz? Ani ze Szczęsnego ani z Tytonia Peter Schmeichel nie jest i nie będzie, więc niech raczej siedzą w bramce, żeby się nie przytrafiło to, co panu Kuszczakowi w meczu z Kolumbią.
    Poza tym nie wiem jak Ty to widzisz, ale mnie się wydaje, że w meczu z Rosjanami nasi mieli wiatr w żagle, bo to spotkanie nie było czysto sportowe. Chyba żadne nigdy nie będzie - panowie po trochu prostowali zawiłości historyczne (jak zazwyczaj przy spotkaniach Polska-Rosja, niezależnie od dyscypliny). Kibice rosyjscy wnieśli nam flagę - szkoda że nie było wiadomo, że taka będzie, to by można było wnieść flagę z najbardziej chyba sławnym zdjęciem Kozakiewicza z napisem this is Poland. I byśmy byli kwita.
    Polegliśmy tak sromotnie jak to możliwe. Dziewczęta tutaj usprawiedliwiają i jednak wystawiają laurki, a u mnie mają zwinięty ołtarzyk i jak na chwilę obecną wilczy bilet. Nie ma! Zobaczymy jak im pójdę eliminacje. Przejdą - zobaczymy na mundialu czy zasłużą na 'nic się nie stało'. Dobrze, że jakaś mądra głowa podpowiedziała, żeby w niedzielę wyszli do kibiców i przeprosili.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...